Za początek Komuny Paryskiej przyjmuje się moment, w którym Gwardia Narodowa i stojący na jej czele Komitet Centralny nie zgodziły się na oddanie 227 armat, służących do obrony Paryża. Rankiem 18 marca 1871 roku Adolf Thiers, nazywany już po stłumieniu Komuny „Krwawym Karłem", wezwał mieszkańców Paryża do posłuszeństwa i wysłał wojsko po armaty. Gwardziści odmówili wydania dział lecz wojsko częściowo zagarnęło je z zaskoczenia. Tłum ruszył na armię. Generał Lecomte rozkazał strzelać do ludzi, lecz żołnierze, sympatyzujący z ludnością, obrócili karabiny kolbami do góry. Thiers tak opisywał swoje ówczesne rozterki: „Po objęciu rządów stanęły przede mną dwa problemy do rozwiązania: zawrzeć pokój i podporządkować sobie Paryż."
Polski historyk, profesor Janusz Pajewski tak charakteryzuje Komunę Paryską w początkowym stadium jej istnienia: „Ruch komunardów był początkowo protestem przeciwko upokorzeniu zadanemu Francji przez najeźdźcę niemieckiego i przeciwko winnym klęski, był wyrazem niepokoju republikanów przed możliwością odbudowy monarchii, był wreszcie sprzeciwem stolicy, która od lat wyrażała wolę kraju, przeciwko prowincji zajmującej teraz własne, odmienne stanowisko. Lecz bardzo szybko wysunęło się na pierwsze miejsce dążenie do zasadniczej przebudowy ustroju.
Komuna, choć ograniczona do Paryża, stanowiła próbę utworzenia państwa nowego typu, w którym władza prawodawcza i wykonawcza łączą się. Urzędnicy pracowali pod bezpośrednią kontrolą wybieranych członków Komuny. Ci z kolei odpowiedzialni byli przed swoimi wyborcami. Uchwały wprowadzano przez dziewięć ministerstw - komisji. Organ naczelny stanowiła Komisja Wykonawcza, którą tworzyli przewodniczący ministerstw. 1 maja 1871 roku Komisję Wykonawczą zastąpiono Komitetem Ocalenia Publicznego, złożonym z pięciu osób o nadzwyczajnych pełnomocnictwach. Członkowie Komuny wyznaczyli sobie pensje na poziomie płac robotników. Zniesiono stałą przymusową armię a w jej miejsce powołano Gwardię Narodową złożoną z uzbrojonych robotników. Odwodowe bataliony Gwardii zastąpiły policję. Do batalionów powoływano wszystkich mężczyzn od osiemnastego do czterdziestego roku życia.
Komunardzi przystąpili do realizacji programu społecznego. Ustalono obowiązkowe minimum płacy robotników, kontrolowano działalność dyrekcji w większych przedsiębiorstwach, zniesiono nocną pracę w piekarniach a opuszczone paryskie warsztaty i fabryki przekazano robotniczym zrzeszeniom produkcyjnym. Nie obyło się bez użycia siły. Rozprawiano się zbrojnie z oddziałami rządowymi i skazywano na śmierć osoby przeciwne nowej władzy. Niszczono pomniki i symbole dotychczasowej władzy. Społecznym gruntem Komuny od samego jej początku byli robotnicy, drobna burżuazja oraz rewolucyjna część inteligencji. W ruchu tym zauważyć można było różne kierunki ideologiczne. Głównym kryterium ich rozróżnienia było odmienne rozumienie charakteru rewolucji, stosunek do państwa i cele, jakie sobie stawiali w trakcie trwania paryskiego zrywu.
Janusz Pajewski opisując w Historii powszechnej 1871-1918 działania komunardów zaznacza podział na dwie charakterystyczne grupy. Na poglądy pierwszej nazywanej przez Pajewskiego „większością" zdecydowany wpływ miał Louis Auguste Blanqui, działacz rewolucyjny z roku 1848, więzień monarchii lipcowej, II Republiki, II Cesarstwa i III Republiki. W przeddzień zrywu Blanqui został aresztowany a Adolf Thiers uważał nawet, że wpuszczenie go do Paryża było by równe z oddaniem do dyspozycji komunardów oddziału wojska. Blanqui głosił przyciągające rewolucjonistów hasła. Zła dopatrywał się w nierównościach społecznych i prywatnej własności środków produkcji. Chciał ich uspołecznienia, głosił wprowadzenie zrzeszeń i własności zbiorowej. Drugą wyraźnie widoczną grupę składową Komuny, która kierowała się spuścizną ojca anarchizmu Pierre Josepha Proudhona, Janusz Pajewski określa w ten sposób: „»Mniejszość« natomiast zwracała baczną uwagę na reformy społeczne i gospodarcze, ale nie zgadzała się z bezwzględną opozycją, potępiała np. zniesienie prasy burżuazyjnej. Wśród »mniejszości« dużą rolę grali proudhoniści, dla których rewolucja była konfliktem pomiędzy wolnością a władzą, konfliktem pomiędzy prawem ludu do decydowania o sprawach krajowych a władzą czy też samowolą rządową."
19 kwietnia 1871 roku ogłoszono „Deklarację do ludu francuskiego", stanowiącą założenia programowe Komuny a w późniejszym okresie nazywaną także „testamentem Komuny". Żądano w niej między innymi zupełnej autonomii komun dla wszystkich miejscowości we Francji. Jedność wypływać miała z woli i natury człowieka a nie rozkazu cesarskiej, królewskiej bądź parlamentarnej władzy.
Na wieść o rewolucji do Paryża przybyło wielu cudzoziemców. Była wśród nich spora grupa Polaków - zwłaszcza dawnych powstańców styczniowych w randze oficera. Mieli oni doświadczenie wojenne a poza tym byli przekonani, że z paryskich wydarzeń wyłoni się kwestia niepodległości Polski. Angażując się w wydarzenia w Paryżu mogli znowu stanąć po stronie pokrzywdzonych, uciemiężonych i walczących o ideały wolnościowe. Jednym z najwybitniejszych generałów Komuny był Jarosław Dąbrowski, przywódca „Czerwonych" z czasów powstania styczniowego, który zginął pięć dni przed upadkiem paryskiego zrywu. Inny Polak, Walery Wróblewski, późniejszy działacz Polskiej Partii Socjalistycznej, organizował rewolucyjną kawalerię oraz kierował obroną lewego brzegu Sekwany. Roman Czarnomski, 72-letni pułkownik, uczestnik powstania listopadowego, po przystąpieniu do komunardów zasłynął wypowiedzią: „Gdzie są dwie strony, zadowolonych i niezadowolonych, Polak zawsze stanąć musi po stronie niezadowolonych". Polski historyk sztuki, Florian Trawiński pełnił natomiast funkcje administracyjne w resorcie kultury i sztuki. Uratował przed spaleniem zbiory znajdujące się w Luwrze. Zrobił to wbrew woli komunardów. Czyn ten pomógł mu uniknąć kary śmierci po upadku Komuny.
Ostatecznie Komuna Paryska przetrwała zaledwie dwa miesiące. Rozpoczęła się 18 marca a zakończyła 28 maja 1871 roku. O długofalowych skutkach tych wydarzeń a także o represjach wobec komunardów tak pisze Janusz Pajewski:
„Zgodnie z zapowiedzią Thiersa zwycięzcy przystąpili do bezwzględnych represji. Posypały się wyroki skazujące na śmierć, deportacje do Nowej Kaledonii, ciężkie roboty. Liczba skazanych sądownie po zdobyciu Paryża przewyższała znacznie liczbę poległych w toku walk na barykadach. Ruch rewolucyjny został krwawo stłumiony a pomiędzy robotnikiem, a burżuazją francuską na długie lata wykopana została przepaść trudna do przebycia."