Edmund Husserl
Przewrót kartezjański
§ 3
Przewrót kartezjański i przewodnia idea teleologiczna absolutnego ugruntowania nauki
Zaczynamy więc od nowa, każdy dla siebie i w sobie, od postanowienia charakteryzującego filozofów radykalnego punktu wyjścia, od decyzji wykluczenia w pierwszym rzędzie wszystkich obowiązujących nas dotąd przekonań, a między nimi również wszystkich naszych nauk. Przewodnią ideą naszych medytacji będzie dla nas początkowo, podobnie jak dla Kartezjusza, idea nauki, nauki, która ma być czymś ugruntowanym w duchu radykalnej autentyczności, ostatecznie zaś idea nauki uniwersalnej. Ale jak teraz, gdy nie rozporządzamy już żadną zastaną przez nas wcześniej nauką jako przykładem tego rodzaju autentyczności – żadnej z tych nauk nie uznajemy przecież za prawomocną − wygląda sprawa niepowątpiewalności tej idei samej, idei absolutnie ugruntowanej nauki? Czy stanowi ona prawomocną ideę teleologiczną, możliwy cel możliwej praktyki? Oczywiście i tego nie wolno nam zakładać, nie wspominając już nawet o tym, że nie wolno nam z góry uważać za rzecz pewną ani żadnych reguł, które określają realizację tych możliwości, ani w ogóle żadnego całego systemu reguł, w którym z rzekomą oczywistością zarysowana byłaby forma stylu charakteryzującego autentyczną naukę. Znaczyłoby to bowiem założenie całej występującej jako teoria nauki logiki, gdy tymczasem również i ona musi być włączona w zakres oddziaływania operacji obalenia wszystkich nauk. Sam Kartezjusz zakładał pewien ideał nauki, ideał geometrii, względnie matematycznego przyrodoznawstwa. Ideał ten zaważył jako fatalny przesąd na całych stuleciach i określa skrycie również same Medytacje. Dla Kartezjusza było oczywiście czymś z góry samo przez się zrozumiałym, że nauka uniwersalna musi mieć postać systemu dedukcyjnego, którego cała budowla powinna się opierać na ugruntowującym dedukcję aksjomatycznym fundamencie. Podobną rolę, jaką w geometrii pełnią aksjomaty geometryczne, miał, zdaniem Kartezjusza, odegrać względem nauki uniwersalnej aksjomat absolutnej samopewności ego wzięty wraz z wrodzonymi temu ego aksjomatycznymi naczelnymi zasadami – z tym tylko, że ten aksjomatyczny fundament położony jest jeszcze głębiej niż fundament geometrii i powołany do tego, by również w jej [geometrii] ostatecznym ugruntowaniu mieć udział.
To wszystko nie powinno mieć dla nas znaczenia. Jako [filozofowie] obierający radykalny punkt wyjścia, nie posiadamy jeszcze żadnego obowiązującego normatywnego ideału nauki; i tylko o tyle możemy go posiadać, o ile go na nowo sami wytworzymy.
Nie jest to jednak powód do tego, byśmy rezygnowali z ogólnego celu absolutnego ugruntowania nauki. Powinien on przecież stale – tak jak to miało miejsce w medytacjach Kartezjusza – motywować bieg naszych medytacji i w medytacjach tych wykształcić się krok po kroku w formie czegoś konkretnie określonego. Musimy być tylko ostrożni co do sposobu, w jaki stawiać będziemy nasz cel – nie wolno nam na razie zakładać wstępnie nawet jego możliwości. Ale jak przyswoić sobie ów autentyczny sposób, w jaki należałoby postawić nasz cel, jak można by się co do niego w doskonałym stopniu upewnić i upewnić się tym samym co do tego, że jest on sposobem praktycznie możliwym? W jaki sposób można by następnie uszczegółowić bardziej konkretnie na początku [tylko] ogólnie naocznie poznaną możliwość i na tej drodze zarysować dokładniej metodyczny tok autentycznej filozofii, filozofii radykalnej, filozofii, która zaczyna od tego, co w sobie pierwsze?