W 1933 roku nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych został Franklin Delano Roosevelt. Z tym wyborem społeczeństwo amerykańskie wiązało ogromne nadzieje - przede wszystkim na poprawę sytuacji gospodarczej kraju i zmniejszenie bezrobocia. Prezydent został zaprzysiężony 4 marca 1933 roku i w tym samym dniu wygłosił przemówienie, w którym przedstawił zasady swojej polityki ekonomicznej. Wystąpienie to zgromadziło przed radioodbiornikami miliony rodaków. Roosevelt mówił:
„Nie wolno nam dłużej w obłędnej pogoni za zyskiem lekceważyć radości i moralnej podniety, jaką daje człowiekowi praca. Ponure dni, które przeżywamy opłacają się z nawiązką, jeżeli zdołają nas nauczyć, że prawdziwym przeznaczeniem jest służenie sobie i innym, a nie korzystanie z usług cudzych.
Jeśli potrafimy zrozumieć, że bogactwo materialne jest prawdziwą miarą powodzenia, to wyzbędziemy się również fałszywego mniemania, że urząd publiczny czy wysokie stanowisko polityczne należy traktować jako źródło zaszczytów i dochodów tylko. Trzeba położyć kres tym praktykom bankowym i handlowym, które aż nazbyt często przybierały postać podstępnych i egoistycznych machinacji podrywających zaufanie.
Nic dziwnego, że zaufanie znika. Albowiem podstawą wszelkiego zaufania jest uczciwość, honor, świętość zobowiązań, dotrzymywanie wiary i bezinteresowność. Bez tego nie ma zaufania.
Ale nie wystarczy uzdrowienie tylko etyki gospodarczej. Krajowi naszemu trzeba czynów, i to czynów natychmiastowych. Naszym najpilniejszym i największym zadaniem jest zatrudnienie bezrobotnych. Nie jest to bynajmniej zadanie ponad siły, jeżeli tylko potrafimy wziąć się do rzeczy rozumnie i odważnie. Może być ono rozwiązane częściowo drogą bezpośredniego rekrutowania ludzi przez rząd, tak jak gdyby zagrażało nam niebezpieczeństwo wojny. Zatrudniając w ten sposób bezrobotnych, uruchamiamy zarazem wielkie roboty publiczne, przyczyniając się do lepszego i pełniejszego wyzyskiwania naszych bogactw naturalnych.
Ale jednocześnie musimy wziąć pod uwagę przeludnienie naszych ośrodków przemysłowych i dążyć - w skali krajowej - do przesiedlenia nadmiaru ludności miejskiej na wieś, osadzenia na roli tych, którzy się do tego najlepiej nadają.
Możemy sobie to zadanie ułatwić, dążąc do podniesienia cen produktów rolnych, a tym samym zwiększenia zbytu towarów przemysłowych.
Możemy sobie to zadanie ułatwić, zapobiegając licytacjom, by władze federalne, stanowe i lokalne natychmiast znacznie obniżyły swoje wydatki administracyjne.
Możemy je sobie ułatwić przez zespolenie akcji pomocy, która jest dziś chaotyczna, nieekonomiczna i często niesprawiedliwie rozdzielana.
Możemy sobie to zadanie ułatwić drogą planowania i nadzorowania całego systemu transportu i komunikacji oraz innych urządzeń o charakterze użyteczności społecznej.
Wiele jest sposobów zapobiegania złu, ale nic nie da się zrobić samym tylko biadaniem. Musimy działać i to działać szybko.
A wreszcie, zmierzając stopniowo do likwidacji bezrobocia, musimy się zabezpieczyć przed powrotem plag dawnego porządku: musimy roztoczyć nadzór ścisły nad wszelką działalnością bankową, kredytową i inwestycyjną, musimy położyć kres spekulacji cudzymi pieniędzmi i zapewnić krajowi dostateczną ilość środków obiegowych, nie naruszając jednak zdrowych podstaw naszego pieniądza.
Oto zasadnicze wytyczne naszego programu [...]
Program ten zmierza przede wszystkim do uporządkowania naszej własnej gospodarki i do zrównoważenia naszych dochodów i wydatków.
Nasze stosunki handlowe z zagranicą - mimo ich doniosłego znaczenia - muszą zejść na plan drugi wobec konieczności uporządkowania gospodarki narodowej. Jestem zwolennikiem praktycznej zasady załatwiania najpierw spraw najważniejszych. Nie będę szczędził wysiłków, by odbudować handel światowy drogą reorganizacji gospodarki międzynarodowej. Ale nie możemy zwlekać z załatwieniem naszych kłopotów wewnętrznych do czasu uregulowania spraw międzynarodowych.
Myśl przewodnia naszego programu daleko jest od ciasnego nacjonalizmu. Musimy przede wszystkim uwzględnić współzależność rozmaitych elementów i rozmaitych części, z których składają się Stany Zjednoczone. W ten sposób powrócimy do tradycji pionierskiego ducha Ameryki.
Oto droga do odbudowy. Droga najkrótsza. Droga, która daje pewność, że odbudowa ta będzie trwała.
W dziedzinie polityki międzynarodowej skieruję nasz kraj na tory polityki dobrego sąsiada - sąsiada, który szanując siebie, tym samym szanuje prawa innych, - sąsiada, który dochowuje swych własnych zobowiązań i uznaje świętość umów, łączących go ze światem sąsiadów, bo sam jest tego świata składnikiem.”