Polska recepcja twórczości Baudelaire’a nastąpiła już po jego śmierci, ale przypadała na lata wzrostu zainteresowania jego poezją w samej Francji i innych krajach europejskich. Zwykle nie pamięta się o tym, że w Polsce jako pierwszy Baudelaire’a tłumaczył Wiktor Gomulicki, poeta z generacji pozytywistów, „poeta miasta”, autor poetyckich obrazków Warszawy i autobiograficznej książki o swych szkolnych latach zatytułowanej Wspomnienia niebieskiego mundurka. Przekładu znacznego wyboru z tomu Baudelaire’a dokonało dwoje poetów młodopolskich: mieszkający w Warszawie: wybitny erudyta, autor filozoficznych Rozmyślań, Antoni Lange i żyjąca na prowincji, niemal w ukryciu, poetka Zofia Trzeszczkowska, która publikowała pod pseudonimem Adam M…ski. Wybór z całości dzieła ukazał się w Warszawie w 1894 r., a więc w roku ważnych młodopolskich wystąpień poetyckich. Bardzo znamienne, że pierwsi tłumacze polscy zdecydowali się nadać swojemu przekładowi tytuł Kwiaty grzechu. Chociaż słowa oryginału Les fleurs du mal nie pozostawiały żadnych wątpliwości (le mal to po francusku po prostu zło), w przekładzie polskim pojawia się zakorzeniony mocno w tradycji chrześcijańskiej sens zła właśnie jako grzechu, jako przekroczenia boskich przykazań.
Jedne z najlepszych pod względem artystycznym przekłady Baudelaire’a stworzył Stanisław Korab‑Brzozowski, niezwykle uzdolniony poeta dekadent, który mając niespełna 25 lat popełnił samobójstwo. To właśnie w jego przekładzie młodzi recytowali skandalizujące strofy Litanii do szatana z powracającym wielokrotnie refrenem: „O Szatanie, mej nędzy długiej się ulituj!” Ten sam młodopolski poeta przetłumaczył jeszcze takie słynne wiersze jak: Człowiek i morze, De profundis clamavi [Z głębokości wołałem – słowa z Psalmu 129] czy Opętanie, a w jego własnych utworach widoczne były wpływy Baudelaire’a. Wiersze z tomu Kwiaty zła tłumaczyli też m.in. Zenon Przesmycki, pisujący pod pseudonimem Miriam, Wacław Rolicz‑Lieder, poeta bardziej znany wówczas w Niemczech niż w Polsce, oraz Bronisława Ostrowska.
Warto się zastanowić, dlaczego właśnie Baudelaire stał się poetą „krakowskim” czy „młodopolskim” w tym znaczeniu, że okazał się niezwykle ważnym inspiratorem nowej poezji. Jeden z powodów stanowiła „czarna legenda” życia autora Paryskiego spleenu – jego otwarty bunt przeciw otoczeniu, cygański styl życia, kontakty z kobietami z półświatka, skłonność do alkoholu, wreszcie jego choroba i wyniszczający tryb życia. Zasadnicza przyczyna tkwi jednak w samej twórczości Baudelaire’a, będącej przejawem późnego romantyzmu, jego kontynuacją a zarazem świadectwem jego kryzysu i zapowiedzią modernizmu. Wskazywano analogię pomiędzy rolą Baudelaire’a w kulturze francuskiej a miejscem Norwida w poezji polskiej – tego samego Norwida, którego „odkryją” właśnie młodopolanie.