Pojezierze Mazurskie jest regionem o wyjątkowej wartości przyrodniczej i krajobrazowej. Wpływa na to urozmaicona rzeźba złożona z łańcuchów wzgórz morenowych, zagłębień bezodpływowych, kemów, ozów oraz mozaika pól uprawnych, lasów i łąk. Ale jego głównym walorem są jeziora, które zajmują ponad 7% powierzchni pojezierza. To właśnie tu, w Krainie Wielkich Jezior Mazurskich, znajdują się największe z nich – Śniardwy i Mamry. Wyjątkowe walory tego miejsca uzupełniają lasy o wysokiej różnorodności biologicznej będące pozostałościami dawnych puszcz. Zachowały się tu naturalne ostoje fauny, swój raj znalazły ptaki zamieszkujące brzegi jezior, bagna i torfowiska. O przyrodniczej wartości tego obszaru świadczą liczne rezerwaty przyrody i obszary Natura 2000 w dużej części chroniące ekosystemy jeziorne. Kilka jezior jest objętych ochroną według przepisów międzynarodowych – Konwencji Ramsarskiej o obszarach wodno-błotnych mających znaczenie międzynarodowe oraz programu UNESCO „Człowiek i biosfera”. Może zastanawiać, dlaczego ten niepowtarzalny pod względem walorów przyrodniczych obszar nie jest dotąd objęty ochroną w postaci parku narodowego? Paradoksalnie przyczyną jest największy skarb regionu, czyli właśnie jeziora. Mają one wyjątkowe znaczenie przyrodnicze, dzięki czemu w pełni zasługują na ochronę, ale równocześnie ich przyrodnicza wartość jest podstawą rozwoju społeczno-gospodarczego regionu, dla którego ochrona jest uważana za barierę. Można więc stwierdzić, że wyjątkowa wartość przyrody Pojezierza Mazurskiego jest sama dla siebie zagrożeniem, generując konflikty funkcjonalno-przestrzenne, które do dziś nie doczekały się rozwiązania.
Tymczasem z roku na rok wzrasta intensywność zagrożeń związanych głównie z presją inwestycyjną i rozwojem turystyki masowej. Powszechne staje się zabudowywanie brzegów i grodzenie dostępu do jezior, niszczenie roślinności nadbrzeżnej, co jest tolerowane przez lokalne samorządy w imię wspierania rozwoju turystyki i przedsiębiorczości. Z tego powodu panuje też przyzwolenie na zasypywanie gruzem podmokłych brzegów jezior w celu ich ustabilizowania, a nawet… powiększenia działki. Tak dzieje się nad jeziorami Roś, Śniardwy czy Nidzkim. Moda na Mazury nie przemija, a więc ceny działek rosną. Coraz więcej gruntów rolnych jest przekształcane w grunty budowlane, a ich trwała zabudowa powoduje nieodwracalne zmiany krajobrazu. Remedium na wszystkie te niekorzystne zjawiska mogłoby być utworzenie parku narodowego.
Zwolennicy utworzenia Parku na każdym kroku podkreślają wyjątkowe, przyrodnicze znaczenie tych obszarów, zwłaszcza występujących tu jezior, które stabilizują warunki wodne, zwiększają retencję wód oraz w połączeniu z lasami kształtują różnorodność biologiczną regionu. Są to, zdaniem ekologów, wystarczające przesłanki do objęcia tego terenu najwyższą formą ochrony, jaką jest park narodowy. Już w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia profesor Władysław Szafer, botanik i pionier ochrony przyrody, zaproponował utworzenie Mazurskiego Parku Narodowego, w skład którego miała wejść duża część Pojezierza Mazurskiego, w tym obszar Wielkich Jezior Mazurskich, północno-zachodnia część Puszczy Piskiej z rzeką Krutynią i Jezioro Nidzkie. Utworzeniu Parku sprzeciwia się jednak konsekwentnie lobby gospodarcze reprezentowane przez leśników, myśliwych i mieszkańców utrzymujących się z masowej turystyki i gospodarki rybackiej.
W 1977 roku utworzony został Mazurski Park Krajobrazowy będący kompromisową, ale zarazem przejściową formą ochrony do czasu utworzenia parku narodowego. Ten prowizoryczny stan trwa już ponad 40 lat i wszystko na to wskazuje, że szybko nie ulegnie zmianie.
Idea utworzenia Mazurskiego Parku Narodowego ma zagorzałych zwolenników, ale równie zdeterminowanych przeciwników. Oddajmy im głos.
Lokalne władze samorządowe i mieszkańcy regionu w powołaniu parku narodowego dostrzegają niemal wyłącznie zagrożenia dla rozwoju gospodarczego. Największe obawy budzą ograniczenia w wykorzystaniu jezior do turystyki wodnej. To zdaniem przeciwników zahamuje inwestycje związane z bazą noclegową i gastronomiczną oraz infrastrukturą żeglarską i w konsekwencji spowoduje spadek dochodów i obniżenie zatrudnienia w branży turystycznej. Obawy budzą również spodziewane ograniczenia dla gospodarki rybackiej.
Posłuchaj opinii wójta jednej z gmin wchodzących dziś w skład parku krajobrazowego:
„Gmina ma strukturalne bezrobocie i latem wielu ludzi żyje ze zbierania jagód i grzybów. Od ubiegłego roku zmniejszono o 70% środki na prace interwencyjne i roboty publiczne, a teraz jeszcze miałby powstać park? Gdzie ludzie znajdą opał na zimę? Nie mieszkamy w górach ani na pustyni, a Mazury to nie jest dzikie odludzie. Krainie Wielkich Jezior potrzeba pieniędzy na drogi, porty i inwestycje, a nie kolejnego parku narodowego. Parku, który nie ma na swoje utrzymanie i służy tylko ambicjom jego twórców”.
W Mikołajkach, Rucianym-Nidzie, Piszu i Pieckach pojawiły się ulotki i plakaty z napisem „Nie dla parku narodowego”, na których można wyczytać, że samorządy mówią „Tak” dla rezerwatów przyrody i ochrony, dla miejsc pracy w turystyce, dla kajaków, żeglarzy i wędkarzy, a zdecydowane „Nie” dla zmiany ustawy o ochronie przyrody, „Nie” dla Parku Narodowego na Mazurach oraz „ekologicznego oszołomstwa, fanatyzmu i terroru!”.
Zwolennicy utworzenia parku narodowego odpowiadają, że obawy wyrażane przez mieszkańców i samorządy nie mają uzasadnienia i są wynikiem braku wiedzy na temat funkcjonowania parków narodowych, narosłych przez lata mitów oraz lęku przed „nowym”. Planowana powierzchnia Mazurskiego Parku Narodowego będzie bowiem o 30% mniejsza niż dzisiejszego parku krajobrazowego, nie obejmie jeziora Śniardwy. Wbrew obiegowej opinii istnienie parku narodowego nie oznacza likwidacji wszystkich form aktywności gospodarczej, a jedynie eliminację tych, które generują najwięcej zagrożeń dla przyrody. Jego utworzenie daje więc możliwość kontrolowanego, zrównoważonego rozwoju.
Zdaniem ekologów ze Stowarzyszenia na Rzecz Ochrony Krajobrazu Kulturowego Mazur „Sadyba”:
„Parki narodowe mają chronić wyjątkowo piękne twory natury, obszary nietknięte ludzką działalnością, cenne krajobrazowo i przyrodniczo. Dlatego się je chroni, żeby człowiek w swojej nierozwadze (świadomej lub nieświadomej) ich nie zniszczył, żeby kolejne pokolenia mogły cieszyć się ich widokiem. Utworzenie parku narodowego daje możliwość kontrolowanego rozwoju, bo stanowi dużo lepszą formę zarządzania krajobrazem niż park krajobrazowy. Poza tym park narodowy jest państwową jednostką budżetową w rozumieniu przepisów o finansach publicznych, co wiąże się z korzyściami ekonomicznymi”.
Podniesienie kwestii finansowych w debacie o przyszłość Mazurskiego Parku Narodowego wydaje się słuszne, bowiem wiedza o tym, że park narodowy jest finansowany z budżetu centralnego i nie obciąża kasy lokalnej czy wojewódzkiej tak jak park krajobrazowy, jest stosunkowo niska. Park narodowy otrzymuje rozmaite dotacje, na przykład z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska choćby na budowę kanalizacji czy sieci wodociągowych, co bezpośrednio wpływa na poprawę warunków życia mieszkańców. Ponadto gminy, na których obszarze tworzony jest park, dostają rekompensaty z tytułu utraty dochodów. Jak duże? Spójrzmy na przykład gmin Białowieskiego Parku Narodowego. Otrzymują one rocznie dodatkową subwencję w wysokości 10 milionów złotych.
Poza tym nadanie obszarowi statusu parku narodowego jest równoznaczne z przyznaniem „najwyższego znaku jakości krajobrazu”. To zaś, poza wymierną wartością prestiżową i promocyjną, ma także znaczenie ekonomiczne. Może więc warto zaryzykować utworzenie Parku Narodowego w regionie, który jako jedyny w tej części Europy wszedł do finału konkursu szwajcarskiej fundacji New7Wonders na siedem nowych cudów świata natury.