Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki

Autor: Małgorzata Kosińska‑Pułka

Przedmiot: język polski

Temat: Czy Jezus miał coś do ukrycia? Przypowieść o siewcy i jej symboliczny sens.

Grupa docelowa: III etap edukacyjny, liceum, technikum, zakres podstawowy i rozszerzony

Podstawa programowa:

Zakres podstawowy
Treści nauczania – wymagania szczegółowe
I. Kształcenie literackie i kulturowe.
1. Czytanie utworów literackich. Uczeń:
2) rozpoznaje konwencje literackie i określa ich cechy w utworach (fantastyczną, symboliczną, mimetyczną, realistyczną, naturalistyczną, groteskową);
3) rozróżnia gatunki epickie, liryczne, dramatyczne i synkretyczne, w tym: gatunki poznane w szkole podstawowej oraz epos, odę, tragedię antyczną, psalm, kronikę, satyrę, sielankę, balladę, dramat romantyczny, powieść poetycką, a także odmiany powieści i dramatu, wymienia ich podstawowe cechy gatunkowe;
5) interpretuje treści alegoryczne i symboliczne utworu literackiego;
14) przedstawia propozycję interpretacji utworu, wskazuje w tekście miejsca, które mogą stanowić argumenty na poparcie jego propozycji interpretacyjnej;
Zakres rozszerzony
Treści nauczania – wymagania szczegółowe
I. Kształcenie literackie i kulturowe.
1. Czytanie utworów literackich. Uczeń: spełnia wymagania określone dla zakresu podstawowego, a ponadto:
1) odczytuje tekst w jego warstwie semantycznej i semiotycznej;
II. Kształcenie językowe.
2. Zróżnicowanie języka. Uczeń: spełnia wymagania określone dla zakresu podstawowego, a ponadto:
6) rozpoznaje i charakteryzuje styl indywidualny (dzieła literackiego, autora) oraz styl typowy (gatunku literackiego, prądu literackiego, epoki) i wykorzystuje tę wiedzę w interpretacji utworu literackiego;
7) określa rolę języka jako narzędzia wartościowania w tekstach literackich;

Kształtowane kompetencje kluczowe:

  • kompetencje w zakresie rozumienia i tworzenia informacji;

  • kompetencje w zakresie wielojęzyczności;

  • kompetencje cyfrowe;

  • kompetencje w zakresie świadomości i ekspresji kulturalnej;

  • kompetencje osobiste, społeczne i w zakresie umiejętności uczenia się.

Cele operacyjne. Uczeń:

  • zanalizuje i zinterpretuje przypowieści o siewcy;

  • utrwali wiedzę o cechach przypowieści jako gatunku literackim;

  • oceni wartość przesłania tekstu literackiego;

  • rozpozna symboliczne znaczenie przypowieści o siewcy.

Strategie nauczania:

  • konstruktywizm.

Metody i techniki nauczania:

  • metoda poglądowa;

  • rozmowa kontrolowana;

  • metoda ćwiczeń przedmiotowych;

  • burza mózgów.

Formy zajęć:

  • praca indywidualna;

  • praca w grupach;

  • praca całego zespołu klasowego;

  • samokształcenie.

Środki dydaktyczne:

  • komputery z głośnikami i dostępem do internetu, słuchawki;

  • zasoby multimedialne zawarte w e‑materiale;

  • tablica interaktywna/tablica/ kartki papieru, pisak/kreda;

Przebieg zajęć

Faza wstępna

1. Nauczyciel inicjuje rozmowę. Na podstawie e‑materiałów mówi:

Wyobraźcie sobie, że macie zakomunikować jakąś ważną informację, np. żeby wasi koledzy pojutrze przynieśli dwa bochenki chleba. Przekazujecie tę wiadomość w następujący sposób: „Chcę, abyście za tyle dni, ile jest ich w roku przestępnym, odjęli tyle dni, ile mieści w 55 tygodniach, przynieśli efekt wypieku jednorodnego połączenia mąki zbożowej i wody, i aby liczba tych efektów była 8 razy 8 dodać tuzin, a to wszystko podzielone przez 38”.
Jak myślicie, czy wszyscy od razu wiedzieliby, o co ci chodzi?

Uczniowie wymieniają sie poglądami na temat skutecznego komunikowania się oraz na temat znaczenia znajomości kodu zarówno przez nadawcę, jak i odbiorcę.

2. Nauczyciel pyta uczniów o to, kiedy i po co ludzie mówią szyfrem. Uczniowie przeprowadzają burzę mózgów i odpowiadają na to pytanie.

3. Przedstawienie celu zajęć i podanie tematu.

Faza realizacyjna

1. Uczniowie samodzielnie zapoznają się z tekstem przypowieści o siewcy, na podstawie e‑materiałów ustalają genezę i znaczenie dosłowne ukazanej historii.

2. Uczniowie na podstawie przypowieści i schematu w medium bazowym opracowują w grupach tablice ostrzegawcze dla ewentualnych siewców.

3. Nauczyciel wywiesza kartkę z napisem: Gdzie pada ziarno? Uczniowie dołączają swoje tablice ostrzegawcze. I komentują je.

Tablica 1.

Nie należy rzucać ziarna na drogę. Nie chodzi tu jednak o regularnie uczęszczaną, wytyczoną drogę, lecz ścieżkę, którą wykorzystują wędrowcy przechodzący przez czyjeś ziemie uprawne.

Tablica 2.

Nie sieje się wysoko w górach, na jałowej, nieurodzajnej, skalistej glebie.

Tablica 3.

Trzeba pilnować, by zasiewom nie zagrażało ptactwo wydziobujące ziarna, ani też inne szkodniki (szarańcza, chwasty, mszyce czy myszy lub cierniste krzewy).

Tablica 4.

Sieje się najlepiej na urodzajnym gruncie, na przykład w Palestynie to dość cienka warstwa humusu (próchnicy) pokrywająca skaliste podłoże.

4. Uczniowie rozwiązują ćwiczenia dotyczące cech gatunkowych przypowieści (e‑materiały). Stwierdzają, że zawsze historia przedstawiona w przypowieści powinna zostać odczytana i zrozumiana jako punkt wyjścia do poszukiwania przenośnego sensu.

5. Nauczyciel zapisuje na tablicy dwa wyrazy ziarno = słowo. Prosi, by uczniowie uzasadnili to symboliczne zestawienie. Uczniowie ustalają, że Jezus opowiadając przypowieść o siewcy chciał pouczyć swoich słuchaczy o tym, jak różnie ludzie mogą traktować słowo Boga. Wszyscy otrzymują takie samo „ziarno”, ale niektórzy nie pozwalają mu wyrosnąć – są jak skała. Zdarza się, że przeciwnik (szatan) przeszkadza w przyjęciu ziarna‑słowa Bożego. Potrzeba aktywności, potrzeba być jak żyzna ziemia, by nie tylko przyjąć ziarno, ale wydać wielki plon w postaci prawdziwej wiary i dobrych uczynków (na podstawie e‑materiałów).

6. Uczniowie rozwiązują ćwiczenie polegające na ukazaniu przenośnego sensu nauczania Jezusa w przypowieści o siewcy (W liczącym co najmniej 120 słów tekście wyjaśnij swoimi słowami przenośny sens „Przypowieści o siewcy”.).

Faza podsumowująca

1. Chętni uczniowie do sytuacji ukazanej w przypowieści, stosując dowolną technikę, tworzą ilustracje. Urządzają w klasie Galerię jednego dnia. Eksponują w niej swoje prace.

2. Uczniowie wykonują w e‑materiałach pozostałe ćwiczenia. Komentują swoje odpowiedzi wspólnie i uzupełniają je. Nauczyciel podsumowuje zajęcia. Stwierdza, że Jezus opowiedział o wydarzeniach „z życia wziętych”. Zajmowanie się rolnictwem było w jego czasach czymś naturalnym. Zapewne wśród słuchaczy zgromadzonych na brzegu jeziora  było wielu takich, którzy na co dzień pracowali na polu. Sytuacja, którą Jezus przedstawił słuchaczom, jest bardzo realistyczna. Mimo to okazało się, że nawet apostołowie (którzy powinni przywyknąć już do takiej formy nauczania) zauważyli, iż może ona nie przynieść spodziewanego plonu, bowiem nie zostanie odpowiednio zrozumiana (na podstawie e‑materiałów). Uważny odbiorca zrozumie, że ten kto sieje z zaangażowaniem, zbierze obfity plon. I że ma on znaczenie również przenośne.

Nauczyciel zadaje uczniom pytania podsumowujące, np.

  • Dlaczego istotne jest uważne słuchanie słów nauczania?

  • Co świadczy o uniwersalnej wymowie przypowieści?

Zadanie domowe:

Nauczyciel podaje uczniom tematy zadania domowego do wyboru.

1. Przeczytaj Przypowieść o siewcy w Ewangelii według św. Mateusza oraz w Ewangelii według św. Łukasza. Porównaj treść obu przekazów. Wskaż najważniejsze różnice między nimi i odpowiedz na pytanie, czy te różnice zmieniają przenośną wymowę przypowieści. Napisz na ten temat tekst liczący od 120 słów do 150 słów.

2. Napisz rozprawkę problemową na temat:

Na czym polega związek człowieka z przyrodą? Rozważ problem na podstawie odczytania symbolicznego znaczenia sceny siania i umierania we fragmencie Chłopów Władysława Stanisława Reymonta.

1
Władysław Stanisław Reymont Chłopi

Noc musiała być już późna, pierwsze kury zaczęły piać, gdy naraz Boryna poruszył się na łóżku jakby przecykając, wraz też i księżyc uderzył w szyby i chlusnął oblewając mu twarz srebrzystym wrzątkiem światła.

Przysiadł na łóżku i kiwając głową a robiąc usilnie grdyką, chciał cosik powiedzieć; ale mu jeno zabulgotało w gardzieli. […]

– Dnieje... pora... – zamamrotał wreszcie, stając na podłodze.

Wyjrzał oknem i jakby się budził z ciężkiego snu, zdało mu się, że to już duży dzień, że zaspał, a jakieś pilne roboty czekają na niego...

– Pora wstawać, pora... – powtarzał, żegnając się wielekroć razy i zaczynając pacierz rozglądał się zarazem za odzieniem, po buty sięgał, kaj zwykły były stoić, ale nie nalazłszy niczego pod ręką, zapomniał o wszystkim i błądził bezradnie rękoma dokoła siebie, pacierz mu się rwał, iż jeno poniektóre słowa mamlał bezdźwięcznie. […]

Tyle jeno teraz wiedział, co się może śnić o pierwszej zwieśnie drzewom poschniętym, że pora im przecknąć z drętwicy zimowej, pora nabrane chlusty wypuścić ze siebie, pora zaszumieć z wichrami weselną pieśń życia, a nie wiedzą, że płone są ich śnienia i próżne poczynania...

Za czym cokolwiek robił, czynił, jako ten koń po latach chodzenia w kieracie czyni na wolności, że cięgiem się jeno w kółko obraca z przywyku. […]

Maciej przystanął przed domem i skrobiąc się w ucho ciężko się głowił, jakie go to pilne roboty czekają?... […]

Widno było jak w dzień, księżyc wynosił się już nad chałupą, że modry cień zesuwał się z białych ścian, wody stawu polśniewały kiej lustra, wieś leżała w głębokim milczeniu, jedne ptaszyska, co się wydzierały zapamiętale po gąszczach. […]

– Juści... pora siać... – powiedział […] i ruszył raźnie kole szopy opłotkami wiedącymi na pole, natknął się na bróg ów nieszczęsny, spalony jeszcze zimą i już postawiony teraz na nowo.

Chciał go zrazu wyminąć, lecz nagle odskoczył, rozwidniło mu się na mgnienie, błyskawicą rzucił się wstecz czasu, wyrywał z płota kołek i ująwszy go oburącz kiej widły i z nasrożoną twarzą rzucił się na słupy, gotowy bić i zabijać, lecz nim uderzył co bądź, wypuścił kołek bezradnie.

Za brogiem, od samej drogi a pobok ziemniaków, ciągnął się długi szmat podorówki, przystanął przed nim wodząc zdumionymi oczyma.

Księżyc już był w pół nieba, ziemie pławiły się w przymglonych brzaskach i leżały operlone rosami, jakby zasłuchane w milczeniu.

Nieprzenikniona cichość biła z pól, zamglone dale łączyły ziemię z niebem, z łąk pełzały białawe tumany i wlekły się nad zbożami kiej przędze, obtulając je niby ciepłym, wilgotnym kożuchem.

Wyrosłe, zielonawe ściany żyta pochylały się nad miedzę pod ciężarem kłosów, zwisających kieby te rdzawe dzioby piskląt, pszenice szły już w słup, stały hardo, lśniąc czarniawymi piórami, zaś owsy i jęczmiona, ledwie rozkrzewione, zieleniały kiej łąki w płowych przesłonach mgieł i światła.

Drugie kury już piały, noc była późna, pola, pogrążone w głęboki sen odpoczywania, jakby dychały niekiej cichuśkim chrzęstem i jakimś echem dziennych zabiegów i trosk - jak dycha mać, kiej przylegnie wpośród dzieciątek, dufnie śpiących na jej łonie...

Boryna naraz przyklęknął na zagonie i jął w nastawioną koszulę nabierać ziemi, niby z tego wora zboże naszykowane do siewu, aż nagarnąwszy tyla, iż się ledwie podźwignął, przeżegnał się, spróbował rozmachu i począł obsiewać...

Przychylił się pod ciężarem i z wolna, krok za krokiem szedł i tym błogosławiącym, półkolistym rzutem posiewał ziemię na zagonach. […]

A Boryna, zapatrzony przed się w cały ten urokliwy świat nocy zwiesnowej, szedł zagonami cicho, niby widmo błogosławiące każdej grudce ziemi, każdemu źdźbłu, i siał – siał wciąż, siał niestrudzenie.

Potykał się o skiby, plątał we wyrwach, niekiedy się nawet przewracał, jeno że nic o tym nie wiedział i nic nie czuł kromie tej potrzeby głuchej a nieprzepartej, bych siać.

Szedł aż do krańca pól, a gdy mu ziemi zabrakło pod ręką, nowej nabierał i siał, a gdy mu drogę zastąpiły kamionki a krze kolczaste, zawracał. […]

I tak przechodził czas, a on siał niezmordowanie, przystając jeno niekiedy, bych odpocząć i kości rozciągnąć, i znowu się brał do tej płonej pracy, do tego trudu na nic, do tych zbędnych zabiegów.

A potem, kiej już noc ździebko zmętniała, gwiazdy zbladły i kury zaczynały piać przed świtaniem, zwolniał w robocie, przystawał częściej i zapomniawszy nabierać ziemi pustą garścią siał - jakby już jeno siebie samego rozsiewał do ostatka na te praojcowe role, wszystkie dni przeżyte, wszystek żywot człowieczy, któren był wziął i teraz tym niwom świętym powracał i Bogu Przedwiecznemu.

I w oną żywota jego porę ostatnią cosik dziwnego zaczęło się dziać: niebo poszarzało kiej zgrzebna płachta, księżyc zaszedł, wszelkie światłości pogasły, że cały świat oślepł nagle i zatonął w burych skołtunionych topielach, a coś zgoła niepojętego jakby wstało gdziesik i szło ciężkimi krojcami wskroś mroków, że ziemia zdała się kolebać.

Przeciągły, złowróżbny szum powiał od borów.

Zatrzęsły się drzewa samotne, deszcz poschniętych liści zaszemrał po kłosach, zakołysały się zboża i trawy, a z niskich, rozdygotanych pól podniósł się cichy, trwożny, jękliwy głos:

– Gospodarzu! Gospodarzu! […]

– Dyć jestem, czego? co?...

Przygłuchło naraz dokoła, dopiero kiej znowu ruszył posiewać ociężałą już i pustą dłonią, ziemia przemówiła w jeden chór ogromny:

– Ostańcie! Ostańcie z nami! Ostańcie!...

Przystanął zdumiony, zdało mu się, że wszystko ruszyło naprzeciw, pełzały trawy, płynęły rozkołysane zboża, opasywały go zagony, cały świat się podnosił i walił na niego, że strach go porwał, chciał krzyczeć, ale głosu już nie wydobył ze ściśniętej gardzieli, chciał uciekać, zabrakło mu sił i ziemia chwyciła za nogi, plątały go zboża, przytrzymywały bruzdy, łapały twarde skiby, wygrażały drzewa zastępujące drogę, rwały osty, raniły kamienie, gonił zły wiater, błąkała noc i te głosy, bijące całym światem:

– Ostańcie! Ostańcie!

Zmartwiał naraz, wszystko przycichło i stanęło w miejscu, błyskawica otworzyła mu oczy z pomroki śmiertelnej, niebo się rozwarło przed nim, a tam w jasnościach oślepiających Bóg Ociec, siedzący na tronie ze snopów, wyciąga ku niemu ręce irzecze dobrotliwie:

– Pódziże, duszko człowiecza, do mnie. Pódziże, utrudzony parobku...

Zachwiał się Boryna, roztworzył ręce, jak w czas Podniesienia:

– Panie Boże zapłać! – odrzekł i runął na twarz przed tym Majestatem Przenajświętszym.

Padł i pomarł w onej łaski Pańskiej godzinie.

1 Źródło: Władysław Stanisław Reymont, Chłopi, Kraków 1991, s. 357–361.

Materiały pomocnicze:

Fritz Rienecker, Gerhard Maier, Leksykon biblijny, Warszawa 2008.

Wskazówki metodyczne opisujące różne zastosowania multimedium:

Uczniowie mogą schemat w multimedium bazowym rozwinąć i skomentować własnymi słowami sens metaforyczny zapisanych w nim pojęć.