Gdyby Bilbo i Gandalf mówili to, co myślą

1. Cele lekcji

a) Wiadomości

Uczeń:

  • zna zasady redagowania scenariusza,

  • zna treść lektury,

  • wie, jakie są zasady pracy w grupie.

b) Umiejętności

Uczeń potrafi:

  • czytać ze zrozumieniem tekst literacki,

  • przekształcać tekst epicki na scenariusz,

  • odczytać intencje bohaterów,

  • dostrzegać elementy komizmu we wskazanym fragmencie utworu literackiego,

  • współpracować w grupie.

2. Metoda i forma pracy

Praca z tekstem, heureza, praca w grupie, ćwiczenia redakcyjne, drama.

3. Środki dydaktyczne

Tekst literacki.

4. Przebieg lekcji

a) Faza przygotowawcza

Lekcję rozpoczyna odczytanie wskazanego fragmentu tekstu Hobbita. (załącznik 1) Może to być cicha lektura, ale można też poprosić kilku uczniów, by czytali głośno kolejne akapity.

b) Faza realizacyjna

  1. Nauczyciel prosi, by przypomnieć, czym charakteryzuje sie scenariusz i co to są didaskalia. Uczniowie podzieleni na czteroosobowe grupy przekształcają fragment powieści na scenariusz, pomijając didaskalia.

  2. Na polecenie nauczyciela obok zapisanych słów postaci literackich uczniowie dopisują, co w danym momencie myśleli bohaterowie, wypowiadając swoje kwestie. Prowadzący proponuje, by podkreślili te fragmenty lub zaznaczyli innym kolorem. Wyjaśnia, że taki zapis ułatwi im prezentację zadania. Na wykonanie polecenia uczniowie mają kilkanaście minut.

  3. Poszczególne grupy prezentują swoje prace. Nauczyciel wyjaśnia, iż odbywać się to będzie metodą dramy. Na środku sali ustawia się krzesła w półokręgu. Pozostali, jako publiczność, siedzą naprzeciwko. Uczniowie czytający wypowiedzi bohaterów siadają na krzesłach, zaś uczniowie czytający myśli bohaterów stają za nimi. Po przeczytaniu tego, co mówi bohater, uczeń stojący za nim czyta jego myśli.

c) Faza podsumowująca

Uczniowie wypowiadają się, w jaki sposób przeprowadzone ćwiczenie pomogło im zrozumieć tekst literacki, wskazują na właściwe odczytanie intencji bohaterów, odkrycie elementów komizmu. Można przeprowadzić ankietę (w formie głosowania, która z form poznania lektury jest lepsza: metoda dramy czy tradycyjna).

5. Bibliografia

  1. Brudnik E., Moszyńska A., Owczarska B., Ja i mój uczeń pracujemy aktywnie: przewodnik po metodach aktywizujących, Zakład Wydawniczy SFS, Kielce 2000.

  2. Tolkien J. R. R., Hobbit albo Tam i z powrotem, Amber, Warszawa 2003.

6. Załączniki

Karta pracy ucznia

załącznik 1.

Dziwnym trafem pewnego ranka, dawno, dawno temu, w czas dla świata spokojny, gdy mniej na nim było zgiełku, a więcej zieleni, gdy hobbici żyli liczni i szczęśliwi, a Bilbo Baggins zjadłszy śniadanie stał pod swymi drzwiami i ćmił olbrzymią, długą, drewnianą fajkę, sięgającą mu prawie do kosmatych palców u nóg (porządnie wyszczotkowanych) – przechodził tamtędy Gandalf. Gandalf! Gdybyście o nim słyszeli bodaj ćwierć tego, co ja – a ja słyszałem ledwie małą cząstkę tego, co o nim mówią – już byście wiedzieli, że czeka was niezwykła historia. Gdziekolwiek bowiem zjawił się Gandalf, opowieści i przygody jakby cudem wyrastały dokoła niego. Nie przechodził drogą pod Pagórkiem od bardzo dawna, (…), toteż hobbici niemal zapomnieli, jak wygląda.

(…) Nic więc nie podejrzewał Bilbo, gdy owego ranka zobaczył małego staruszka w wysokim, spiczastym, niebieskim kapeluszu, w długim, szarym płaszczu przepasanym srebrną szarfą, z długą, siwą brodą sięgającą poniżej pasa, obutego w ogromne czarne buty.

– Dzień dobry – powiedział Bilbo i powiedział to z całym przekonaniem, bo słońce świeciło, a trawa zieleniła się pięknie. Gandalf jednak spojrzał na niego spod bujnych, krzaczastych brwi, które sterczały aż poza szerokie rondo kapelusza.

– Co chcesz przez to powiedzieć? – spytał. – Czy życzysz mi dobrego dnia, czy oznajmiasz, że dzień jest dobry, niezależnie od tego, co ja o nim myślę; czy sam dobrze się tego ranka czujesz, czy może uważasz, że dzisiaj należy być dobrym?

– Wszystko naraz – rzekł Bilbo. – A na dodatek, że w taki piękny dzień dobrze jest wypalić fajkę na świeżym powietrzu. Jeżeli masz przy sobie fajkę, siądź przy mnie, poczęstuję cię moim tytoniem. Nie ma co się śpieszyć, cały dzień przed nami. – To rzekłszy, Bilbo siadł na ławce obok swych drzwi, założył nogę na nogę i dmuchnął pięknym, siwym kółkiem dymu, które nie tracąc kształtu, pożeglowało w powietrzu aż nad szczyt Pagórka.

– Bardzo ładnie – powiedział Gandalf. – Ale nie mam dziś czasu na puszczanie kółek z dymu. Szukam kogoś, kto by zechciał wziąć udział w przygodzie, to znaczy w wyprawie, którą właśnie przygotowuję; bardzo trudno kogoś takiego znaleźć.

– Ja myślę, że trudno! W naszych stronach! My tu jesteśmy naród prosty i spokojny, nie potrzeba nam przygód. Przygody! To znaczy: nieprzyjemności, zburzony spokój, brak wygód. Przez takie rzeczy można się spóźnić na obiad. Nie pojmuję, co się w tym komuś może podobać – rzekł nasz pan Baggins (…).

Potem sięgnął po ranną pocztę i zaczął czytać listy, udając, że wcale nie zwraca uwagi na staruszka. Doszedł do wniosku, że nie jest to odpowiednie dla niego towarzystwo, i chciał się go co prędzej pozbyć. Ale Gandalf nie ruszył się z miejsca. Stał oparty na lasce i nic nie mówiąc przyglądał się hobbitowi, aż w końcu Bilbo zmieszał się, a nawet trochę rozgniewał.

– Dzień dobry – powiedział wreszcie. – Nie życzymy sobie tutaj żadnych przygód, dziękujemy pięknie. Spróbuj za Pagórkiem albo po drugiej stronie Wody.

Miało to oznaczać, że uważa rozmowę za skończoną.

– Jakże wiele różnych znaczeń ma w twoich ustach „dzień dobry”! – rzekł Gandalf. – Tym razem chciałeś przez to powiedzieć, że masz mnie dość i że dzień nie będzie dobry, póki stąd nie odejdę.

– Ależ co znowu, co znowu, drogi panie?! Proszę cię, wybacz, bo coś mi się zdaje, że nie znam twojego nazwiska.

– Tak, tak, mój drogi, ale ja znam twoje nazwisko, panie Bilbo Baggins. Ty także znasz moje, chociaż zapomniałeś, jak wygląda ten, kto je nosi. Jestem Gandalf. Gandalf to ja. Nie do wiary, że doczekałem, by mnie syn Belladonny Tuk częstował swoim „dzień dobry” jak wędrownego kramarza, co handluje guzikami.

– Gandalf! Gandalf! Wielkie nieba! Czyżby to ten sam wędrowny czarodziej, który Staremu Tukowi podarował magiczne brylantowe spinki, co to same się zapinały, a odpinały tylko na rozkaz? Ten, co podczas przyjęć opowiadał takie cudowne historie o smokach, goblinach i wielkoludach, o ratowaniu księżniczek i o niespodziewanym szczęściu wdowich synów? Ten Gandalf może, który puszczał takie nadzwyczajne ognie sztuczne? Pamiętam je!

(J.R.R. Tolkien Hobbit)

7. Czas trwania lekcji

45 minut

8. Uwagi do scenariusza

brak

RIbaq8mFCoMkv

Pobierz załącznik

Plik PDF o rozmiarze 105.18 KB w języku polskim
R15QKZBNkTEZV

Pobierz załącznik

Plik DOC o rozmiarze 28.00 KB w języku polskim