Imienne orzeczenia wychodzą z cienia!

W podanych zdaniach zakreśl kolorem niebieskim orzeczenia, a kolorem pomarańczowym podmioty.
pomaranczowy niebieski
Krzyś przypatrzył się dobrze drewienku.
Słowa zamarły na ustach rozjuszonym konstruktorom.
Pewna fumia para zawędrowała przez pomyłkę nad Jezioro Bobrów.
Idzie sobie błękitny człowiek.
W czarodziejskiej kuli dostrzegł faraon modlitwę chłopca.
Na pięknej twarzy życie powoli żłobi swój ślad.

Zakreśl kolorem orzeczenia imienne w podanych zdaniach.
zielony
Staruszek został moim przyjacielem.
Ta zima była wyjątkowo mroźna.
Czytanie jest dla mnie przyjemnością.
Niebyt jest dla mnie fraszką.
Jestem uczciwym człowiekiem.
Pierwszym sygnałem nadciągającego ataku malarii jest wewnętrzny niepokój.
Wyobraźnia stała się wspaniałym darem natury.
Sprawdź i zapisz, jaką częścią mowy jest wyrażony orzecznik w orzeczeniach w poprzednim ćwiczeniu.
Staruszek został moim przyjacielem. ....................
Ta zima była wyjątkowo mroźna. ......................
Czytanie jest dla mnie przyjemnością. ....................
Jestem uczciwym człowiekiem. ....................
Pierwszym sygnałem nadciągającego ataku malarii jest wewnętrzny niepokój. ....................
Wyobraźnia stała się wspaniałym darem natury. ....................
Czasowniki 'być', 'zostać', 'stać się' pełnią funkcję łącznika w orzeczeniu imiennym, gdy dostarczają informacji o tym, kim lub czym jest podmiot, jakie ma cechy lub w jakim znajduje się stanie, np. Dzieci są wesołe.
Gdy czasowniki 'być', 'zostać', 'stać się' oznaczają obecność podmiotu w jakimś miejscu, tworzą orzeczenie czasownikowe, np. Dzieci są w szkole. Można je wówczas zastąpić wyrazem bliskoznacznym, np. Dzieci znajdują się w szkole.
Orzecznikami – obok przymiotnika i rzeczownika – mogą być:
liczebnik;
zaimek przymiotny oraz rzeczowny;
wyrażenie przyimkowe;
imiesłów przymiotnikowy;
liczebnik porządkowy;
przysłówek.
We fragmencie powieści Małgorzaty Musierowicz zakreśl na czerwono wszystkie orzeczenia.
czerwony
– Ja nie jestem głodny! – zawiadomił świat Bobcio [...]. – Zjem tylko trochę marchewki, w marchewce jest witamina M.
– A w kotlecie witamina K – powiedziała przebiegle ciocia Wiesia. Bobcio miał hysia na temat witamin, co należało inteligentnie wykorzystać.
– Co za mania jakaś – naigrawał się ojciec Cesi. – Czy kto widział kiedy witaminę?
– Ja widziałem! – ofuknął go Bobcio [...]. – Była zielona i łaziła po talerzu.
– Duża była, mniej więcej? – dopytywał się Żaczek [...].
– O, taka – pokazał Bobcio. – Tu miała takie kropki. Wyglądała bardzo zdrowo.
– Nie może być .
– Powiedziała mi, że jak nie zjem sałaty, to nigdy nie zostanę strażakiem pożarnym.
– O Boże – powiedział Żaczek. – To byłoby tragiczne.
– Tragiczne – powtórzyło dziecko [...]. – Tragiczne, psiakrew.