Przeczytaj
Kiedy pod koniec lipca 1944 roku Jerzy Korabski wchodził do domu przy ulicy Focha w Warszawie, zagadnął go znajomy dozorca:
Powstanie warszawskie– No, panie szanowny, Szwaby wieją. Biorą po skórze. A czy ich to tak puścimy na sucho, bez wyrównania rachunku?
Mieszkańcem zaczepionym przez stróża kamienicy był Tadeusz KomorowskiTadeusz Komorowski, komendant główny Armii Krajowej, człowiek, który podejmie decyzję o rozpoczęciu powstania w Warszawie.
Słowa dozorcy oddają nastroje, które panowały w stolicy latem 1944 roku – myśl o samodzielnym wyzwoleniu miasta oraz odpłaceniu Niemcom za lata okrucieństw i terroru trafiała do przekonania nie tylko żołnierzom AKAK, ale była też bliska sercom większości warszawiaków. W wielu wspomnieniach z tamtego okresu dominuje przekonanie, że nastrój był wyjątkowy, czuło się, że ludzie na coś czekają:
Życie niewłaściwie urozmaicone. Wspomnienia oficera wywiadu i kontrwywiadu AKUlice Warszawy były jakby odmienione. Młodzież polska zachowywała się swobodnie. Patrole niemieckie jakby nie zwracały uwagi i nie widziały grup Polaków, które w poprzednich okresach na pewno by zatrzymały. [...] W ostatnich tygodniach lipca 1944 roku jechałem tramwajem z Pragi aleją Trzeciego Maja, a więc przez dzielnicę zamieszkaną przez Niemców. Czekali na przystankach, zamierzając zająć miejsce w przeznaczonej dla nich części tramwaju. Motorniczy jednak tramwaju nie zatrzymał, wołając do czekających, wspólnie zresztą z pasażerami, że tramwaj jest tylko dla Polaków.
1 sierpnia o godzinie 17.00 wybuchło powstanie. Dowództwo AK podjęło wcześniej decyzję o nieinformowaniu ludności cywilnej o planowanych działaniach - pacjenci nie zostali ewakuowani ze szpitali, większość dzieci pozostała w mieście, niektórzy ludzie nie zdążyli wrócić do domów. Przyszły noblista Czesław Miłosz wspominał:
Rodzinna EuropaTego dnia, 1 sierpnia - szliśmy z Janką na poobiednią herbatkę i rozmowę do Tygrysów [znajomych], z którymi chciałem omówić niesłychanie ważne sprawy, mianowicie nowy przekład angielskiego wiersza. Nie należy nigdy być zbyt pewnym, wychodząc na spacer, że wróci się do domu, nie tylko dlatego,
że dom może przestać istnieć. Spacer miał trwać bardzo długo. Dziesięć minut beztroski i pogodnego nieba. Potem niespodziewanie wszystko uległo pęknięciu i zmieniłem kąt widzenia, ponieważ poruszałem się na czworakach. [...] Karabiny maszynowe biły w cokolwiek, co się poruszało. Niedaleko mieszkała pewna znajoma rodzina, ale kiedy nie można iść ani biec, przebycie każdych stu metrów jest całą podróżą.
Przewidywano, że powstanie potrwa najwyżej kilka dni. Entuzjazm był ogromny. Kiedy na zdobytym przez żołnierzy AK gmachu PrudentialuPrudentialu zawisła polska flaga, ludzie wychodzili ze swoich domów, aby ją zobaczyć. Płakali, śmiali się, śpiewali hymn narodowy oraz RotęRotę ze słynną frazą: „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz”.
Jan Rossman z batalionu „Broda” wspominał ciepło wsparcie okazywane powstańcom przez warszawiaków w czasie zdobywania jednego z budynków przy ulicy Okopowej:
Warszawa 1944. Tragiczne powstanieMieszkańcy okolicznych domów powitali nas z entuzjazmem. Znaleźli drabiny i łomy, by pomóc nam dostać się do szkoły, i szybko ją zdobyliśmy.
Rozpoczęła się zaciekła walka o kolejne dzielnice, odbijane przez Niemców z rąk Polaków. Ludność cywilna znalazła się w tragicznej sytuacji. Wycofujący się powstańcy byli zmuszeni do pozostawiania mieszkańców na pastwę hitlerowców niemających litości nawet dla kobiet, starców i dzieci. Masakry, do których doszło kolejno na Woli, Ochocie oraz na Starym Mieście, ostudziły początkowy entuzjazm warszawiaków wobec powstańców. W oczach wielu z nich walczący przestali być bohaterami. Pojawiły się żal, pretensje, nawet agresja. Jedna z mieszkanek Woli krzyczała do AK‑owców przebiegających przez piwnice:
Miłość w Powstaniu WarszawskimWy, łajdaki, kary na was nie ma. Cóżeście zrobili z narodem? Przeklęte diabły. I czemużeście, głupki, zaczynali z Niemcami? O Jezu, co wyście narobili, co wyście narobili…
John Ward, brytyjski pilot, który uciekł z hitlerowskiej niewoli, w czasie powstania warszawskiego pełnił funkcję jedynego korespondenta anglojęzycznych czasopism. W swoich depeszach zwracał uwagę przede wszystkim na katastrofalne położenie ludności cywilnej Warszawy:
Powstanie warszawskieMieszkańcy Warszawy żyją obecnie literalnie w ruinach. Całe Śródmieście całkowicie zniszczone. Dokonały tego miotacze min zapalających i bomby lotnicze. Niekiedy sami Polacy wzniecali pożary, by wyrzucić nieprzyjaciela. O wodę bardzo trudno. Ja sam myłem się dziś po raz pierwszy od sześciu dni, a i to wielkie szczęście. Aby dostać wiadro należycie czystej wody, trzeba stać w kolejce 4 lub 5 godzin. O żywność jeszcze trudniej. Nawet żołnierze z czołowych rzutów otrzymują całkiem niedostateczne racje, zwykle około 4 uncji gotowanego jęczmienia na dzień. O chlebie, szczerze mówiąc, nie słyszy się wcale.
Wielu powstańców nie mogło sobie poradzić z poczuciem moralnej odpowiedzialności za tragiczny los cywilów. Jedna z sanitariuszek relacjonowała:
Miłość w Powstaniu WarszawskimW schronach dzieją się dantejskie sceny. Dzieci głodne, spragnione, matki nie mogą darować sąsiadom, którzy sami jedzą i nie dzielą się swoimi zapasami. Na nas też patrzą wilkiem – zupełnie inaczej niż na początku, gdy wyrywali kwiatki z doniczek i rzucali na żołnierzy. Przedtem, gdy zanieśliśmy Janusza rannego do piwnicy, powiedziałam cywilom, żeby uważali, aby nie pobrudzić pościeli – oni na to, że krew polskiego żołnierza jest jak wino. [...] Jakaś staruszka karmi stale swojego psa – je z nim z jednej miski. Ludzie jej o mało nie zlinczowali. Wczoraj pies zaginął.
Kiedy dowództwo AK zdecydowało, że z oblężonej przez Niemców Starówki zostaną ewakuowani tylko żołnierze, zaczęto złorzeczyć AK‑owcom. Twierdzono, że nikt nie pytał warszawiaków, czy chcą wybuchu powstania.
Starszy sierżant Barbara Bobrownicka‑Fricze zapamiętała jedną ze swoich ostatnich chwil na Starym Mieście:
Miłość w Powstaniu WarszawskimMyśmy trzymali przez cały czas Rynek, ze względu na trwającą ewakuację kanałami. Znalazłam pancerfausta. Myślę sobie tak:
My odchodzimy, musimy to schować, bo jakieś dziecko weźmie to do ręki i jeszcze je rozerwie. Poszłam w pobliskie ruiny i szukam miejsca dla schowania pancerfausta, a tam spotkałam dziecko, sześcioletnie, niebieskookie. Do dziś pamiętam tego chłopczyka. On mnie pyta: odchodzicie? Odpowiedziałam mu,
że nie. To kłamstwo i te dziecinne oczy pozostały we mnie
na zawsze.
Sytuacja była tak beznadziejna, że 2 października 1944 roku o godzinie 21.00 przedstawiciele dowódcy AK podpisali w kwaterze von dem Bacha akt kapitulacyjny. Powstanie upadło. Po wielu dniach w Warszawie zapanowała cisza. Wieść o złożeniu broni obiegła miasto lotem błyskawicy. Wszędzie zaczęli pojawiać się umęczeni, głodni, niepewni swojej przyszłości cywile. Do wymarszu z miasta szykowały się także oddziały Armii Krajowej. Zbigniew Blichewicz wspominał:
Miłość w Powstaniu Warszawskim[...] z bramy domu, w którym staliśmy, wyszedł jakiś ewakuujący się cywil z butelką wódki w ręku. Spojrzał ponuro na AK‑owców i wręczył butelkę wódki żołnierzom niemieckim.
5 października oddziały AK maszerowały w kierunku placu przed Politechniką Warszawską, obserwowane nie tylko przez żołnierzy niemieckich, ale także przez polskich cywilów. Kiedy powstańcy się zatrzymali, nagle rozległ się hymn Jeszcze Polska nie zginęła… Zgromadzeni podnieśli ręce do salutu, cywile zdjęli czapki z głów. Obok tych, którzy złorzeczyli opuszczającym Warszawę żołnierzom, zgromadzili się także ludzie chcący oddać im hołd. W wielu głosach można było usłyszeć równocześnie smutek i podziękowania:
Warszawa 1944. Tragiczne powstanieNasze dzieci odchodzą. Niech was Bóg błogosławi, wróćcie
do nas.
Słownik
Armia Krajowa, zakonspirowane siły zbrojne Polskiego Państwa Podziemnego w latach II wojny światowej, które powstały z przemianowania Związku Walki Zbrojnej w 1942 roku
(1899–1972) generał SS; od 1939 r. Wyższy Dowódca SS i Policji na całym Śląsku, dowódca oddziałów do walki z partyzantami w państwach okupowanych, odpowiedzialny za tłumienie powstania warszawskiego w 1944 r., zbrodniarz wojenny
(1895–1945) niemiecki zbrodniarz wojenny, znany z sadyzmu dowódca specjalnej karnej jednostki SS do zwalczania partyzantów; był odpowiedzialny za rozliczne zbrodnie wojenne na terenach Polski, Ukrainy, Białorusi; brał udział w tłumieniu powstania warszawskiego
brygada szturmowa należąca do Waffen SS sformowana pod koniec II wojny światowej, w jej skład wchodzili żołnierze Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Ludowej (RONA), żołnierze tej formacji brali udział w tłumieniu powstania warszawskiego, dopuszczając się okrucieństw na ludności cywilnej miasta