Przeczytaj
O autorze
Adam Zagajewski (ur. 1945 we Lwowie, zm. 2021 w Krakowie) – poeta i eseista. Dzieciństwo spędził w Gliwicach. W latach 60. ukończył psychologię i filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czasie studiów rozpoczął pracę twórczą i włączył się w krakowskie życie literackie jako jeden ze współtwórców grupy poetyckiej Teraz, postulującej odnowę języka poetyckiego przez wyeliminowanie z niego nowomowynowomowy i tym samym nadanie mu wiarygodności. Jego debiutancki tom pt. Komunikat z 1972 roku realizował program Nowej FaliNowej Fali, wyrażający się m.in. w celowej antypoetyczności i postulacie mówienia o rzeczywistości wprost. W latach 70. Zagajewski włączył się w działania opozycji antykomunistycznej: od 1980 roku tworzył drugoobiegowe czasopismo „Zapis”, wykładał też w tajnym Towarzystwie Kursów Naukowych. W 1982 roku wyjechał z Polski i zamieszkał w Paryżu, gdzie został członkiem redakcji emigracyjnych „Zeszytów Literackich”. Po 1989 roku prowadził zajęcia z twórczego pisania na uniwersytecie w Houston w Stanach Zjednoczonych. W obu miejscach nie czuł się dobrze. Francję uważał za kraj, w którym poezja nie odgrywa żadnej roli. Istnieje, ale na marginesie
, w Stanach Zjednoczonych natomiast przeszkadzało mu, że amerykańskie miasta nie mają duszy, co sprawia, że nie potrafię się tam rozpoznać
. Za swoje - jako poety - miejsce uznawał Polskę, do której wrócił na stałe w 2004 roku.
Jechać do Lwowa i inne wierszeRodzicom
Jechać do Lwowa. Z którego dworca jechać
do Lwowa, jeżeli nie we śnie, o świcie,
gdy rosa na walizkach i właśnie rodzą się
ekspresy i torpedy. Nagle wyjechać do
Lwowa, w środku nocy, w dzień, we wrześniu
lub w marcu. Jeżeli Lwów istnieje, pod
pokrowcami granic i nie tylko w moim
nowym paszporcie, jeżeli proporce drzew
jesiony i topole wciąż oddychają głośno
jak Indianie a strumienie bełkocą w swoim
ciemnym esperanto a zaskrońce jak miękki
znak w języku rosyjskim znikają wśród
traw. Spakować się i wyjechać, zupełnie
bez pożegnań, w południe, zniknąć
tak jak mdlały panny. I łopiany, zielona
armia łopianów, a pod nimi, pod parasolami
weneckiej kawiarni, ślimaki rozmawiają
o wieczności. Lecz katedra wznosi się,
pamiętasz, tak pionowo, tak pionowo
jak niedziela i serwetki białe i wiadro
pełne malin stojące na podłodze i moje
pragnienie, którego jeszcze nie było,
tylko ogrody chwasty i bursztyn
czereśni i Fredro nieprzyzwoity.
Zawsze było za dużo Lwowa, nikt nie umiał
zrozumieć wszystkich dzielnic, usłyszeć
szeptu każdego kamienia, spalonego przez
słońce, cerkiew w nocy milczała zupełnie
inaczej niż katedra, Jezuici chrzcili
rośliny, liść po liściu, lecz one rosły,
rosły bez pamięci, a radość kryła się
wszędzie, w korytarzach i młynkach do
kawy, które obracały się same, w niebieskich
imbrykach i w krochmalu, który był pierwszym
formalistą, w kroplach deszczu i w kolcach
róż. Pod oknem żółkły zamarznięte forsycje.
Dzwony biły i drżało powietrze, kornety
zakonnic jak szkunery płynęły pod
teatrem, świata było tak wiele, że musiał
bisować nieskończoną ilość razy,
publiczność szalała i nie chciała
opuszczać sali. Moje ciotki jeszcze
nie wiedziały, że je kiedyś wskrzeszę
i żyły tak ufnie i tak pojedynczo,
służące biegły po świeżą śmietanę,
czyste i wyprasowane, w domach trochę
złości i wielka nadzieja. BrzozowskiBrzozowski
przyjechał na wykłady jeden z moich
wujów pisał poematpoemat pod tytułem Czemu,
ofiarowany wszechmogącemu i było za dużo
Lwowa, nie mieścił się w naczyniu,
rozsadzał szklanki, wylewał się ze
stawów, jezior, dymił ze wszystkich
kominów, zamieniał się w ogień i w burzę,
śmiał się błyskawicami, pokorniał,
wracał do domu, czytał Nowy Testament,
spał na tapczanie pod huculskim kilimem,
było za dużo Lwowa a teraz nie ma
go wcale, rósł niepowstrzymanie a nożyce
cięły, zimni ogrodnicy jak zawsze
w maju bez litości bez miłości
ach poczekajcie aż przyjdzie ciepły
czerwiec i miękkie paprocie, bezkresne
pole lata czyli rzeczywistości.
Lecz nożyce cięły, wzdłuż linii i poprzez
włókna, krawcy, ogrodnicy i cenzorzy
cięli ciało i wieńce, sekatory niezmordowanie
pracowały, jak w dziecinnej wycinance
gdzie trzeba wystrzyc łabędzia lub sarnę.
Nożyczki, scyzoryki i żyletki drapały
cięły i skracały pulchne sukienki
prałatów i placów i kamienic, drzewa
padały bezgłośnie jak w dżungli
i katedra drżała i żegnano się o poranku
bez chustek i bez łez, takie suche
wargi, nigdy cię nie zobaczę, tyle śmierci
czeka na ciebie, dlaczego każde miasto
musi stać się Jerozolimą i każdy
człowiek Żydem i teraz tylko w pośpiechu
pakować się, zawsze, codziennie
i jechać bez tchu, jechać do Lwowa, przecież
istnieje, spokojny i czysty jak
brzoskwinia. Lwów jest wszędzie.
Lwów utracony i odzyskany
Wskutek przymusowych przesiedleń po zakończeniu drugiej wojny światowej i włączeniu terytoriów wschodnich II Rzeczypospolitej w skład ZSRR do wyjazdu ze Lwowa zostało zmuszonych około 100 tysięcy Polaków, w tym w pierwszej kolejności elity intelektualne – uczeni, prawnicy, lekarze, wyżsi urzędnicy. Nowym domem dla większości z nich miały stać się tzw. ziemie odzyskaneziemie odzyskane – obszar Górnego i Dolnego Śląska, Warmia, Pomorze i część Wielkopolski. Doświadczenie utraty domu – miasta, które od schyłku XIX wieku było ważnym centrum kultury i nauki polskiej – legło u podstaw mitu, jakim zaczął być otaczany Lwów, pielęgnowanego w pamięci lwowskiej diasporydiaspory przesiedlonych i utrwalanego w tekstach kultury. Proces budowania tego mitu, do którego Adam Zagajewski powracał później w twórczości poetyckiej i eseistycznej, poeta opisał następująco:
Dwa miastaW roku 1945 prawie cała rodzina pakowała walizki i skrzynie i przygotowywała się do opuszczenia Lwowa i okolic. W tym samym czasie pakowały się też niezliczone niemieckie rodziny, którym kazano porzucić ich domy i mieszkania na Śląsku, w Gdańsku, Szczecinie, Olsztynie i Królewcu. Miliony ludzi przyciskały kolanami oporne walizy; działo się tak na życzenie trzech starszych panów, którzy spotkali się w Jałcie.
W październiku tego roku znaleźliśmy się w gorszym mieście, w Gliwicach. […] Moje ciotki i moi wujowie, ich znajomi i kuzyni ich znajomych, rodziny, klany i szczepy, wszyscy wyjechali ze Lwowa i spotkali się – nie wszyscy, ale spora ich część – na ulicach Gliwic. […] Nowi mieszkańcy Gliwic tylko pozornie przypominali zwyczajnych Europejczyków. Byli w większości deportowani ze wschodu; byli świeżymi emigrantami, lecz emigrantami, którzy wcale nie opuścili swego kraju. Kraj przesunął się na zachód, tylko tyle. I oni razem z krajem. Po drugie, prawie wszyscy mogli postawić przed nazwą swego zawodu […] słówko „eks”. Byli to eks‑sędziowie, eks‑oficerowie, eks‑profesorowie […] nieistniejącego już uniwersytetu, eks‑oficerowie nieistniejącej już armii, wschodni akcent nieistniejącego już Wschodu, eks‑radcy i eks‑mecenasi, rangi przynależne do innej ery, przenicowaneprzenicowane po raz drugi płaszcze, buty z przedwojennej skóry, kapelusze spłowiałe i ozdobione znaczkami nieistniejących już firm.
Dwa miasta[…] spędziłem dzieciństwo w brzydkim, przemysłowym mieście; przywieziono mnie tam, gdy miałem zaledwie cztery miesiące i potem przez wiele lat opowiadano mi o niezwykle pięknym mieście, które moja rodzina musiała opuścić (o Lwowie). Nic dziwnego, że na realne domy i ulice patrzyłem z na pół pogardliwą wyższością i z rzeczywistości brałem tyle tylko, ile do życia potrzebne.
Jechać do Lwowa
Rozdźwięk między fizyczną rzeczywistością – miejscem zamieszkania – a żyjącym w wyobraźni dziecka i pamięci jego rodziców miejscem pochodzenia sprawia, że w twórczości literackiej Zagajewskiego Lwów jest przedstawiany jako zmityzowanazmityzowana mała ojczyznamała ojczyzna, archetypowy początek świata i zarazem jego centrumIndeks górny 11 Indeks górny koniec11. W eseju pt. Dwa miasta i w poemacie Jechać do Lwowa, pochodzącym z tomu o tym samym tytule, wydanego w 1985 roku, miasto dzieciństwa zostaje wyidealizowane, nabiera cech raju utraconego, źródła autentycznych wartości, przeciwstawianego sztuczności i chaosowi późniejszych miejsc zamieszkania – Gliwic, Berlina czy Paryża. To szczególne miejsce Lwowa w twórczości Zagajewskiego jej badacz Tadeusz Nyczek komentuje następująco:
Cztery miastaZagajewski ma świadomość pisania w imieniu tamtych wygnańców; w końcu też w imieniu własnym. Z latami Lwów nieuchronnie ulatywał coraz wyżej do nieba; na ziemi zostawały coraz bardziej niszczejące materialne ślady: ubrania, stare walizki, pudła na kapelusze. […] Lwów stał się miastem „Wszędzie”, Itaką bezdomnych wędrowców, marzeniem „spokojnym i czystym jak / brzoskwinia”, do którego dąży się w snach i na jawie, pośród szaleństwa świata niebędącego Lwowem, ale wręcz anty‑Lwowem […]. Do Lwowa jeździ się zawsze wtedy, gdy pod skórą dookolnej rzeczywistości odkrywa się pulsowanie paranoi […].
W poemacie Jechać do Lwowa ważniejsze od miasta realnego jest miasto wspominane – detaliczny opis nie odsyła do konkretnej przestrzeni topograficznej, ale do wrażeń ożywianych w pamięci. Tę właściwość wypowiedzi podmiotu lirycznego poematu charakteryzuje literaturoznawca Krzysztof Biedrzycki:
Poezja i pamięć. O trzech poematach Czesława Miłosza, Zbigniewa Herberta i Adama ZagajewskiegoPrzy pierwszej lekturze wydaje się, że Jechać do Lwowa to poemat zbudowany na konkrecie przedstawienia. Począwszy od konkretnej nazwy miasta. […] Tak, jest w tym poemacie konkret, dużo konkretu. Tyle, że nie opisuje on – konkretnej rzeczywistości. W istocie słowa opisują tu byty wyobrażone. Lwów niewiele ma wspólnego z realnym miastem, które tak się nazywa, ani z tym, które tak się nazywało przed dziesięcioleciami. To przede wszystkim słowo. Sama nazwa, bez odniesienia w samym poemacie, bez topografii i doprecyzowanych, rozpoznawalnych miejsc, które pozwoliłyby dojrzeć w opisywanej przestrzeni Lwów.
Konkret codziennego doświadczenia ustępuje miejsca obrazowaniu surrealistycznemuobrazowaniu surrealistycznemu, którego obecność potwierdza, że osoba mówiąca nie opisuje rzeczywistego Lwowa, lecz buduje Lwów wyobrażony. Konstruowanie miejsca na podstawie pamięci i wyobraźni dokonuje się w charakterystycznej dla literatury małych ojczyznliteratury małych ojczyzn atmosferze nostalgii. Wypowiedź podmiotu lirycznego, zbudowana na zasadzie enumeracjienumeracji, przybiera formę litanii, przyzywającej utracone miejsca, ludzi i doświadczenia.
Słownik
(gr. diaspeirō – rozpraszać) – rozproszenie narodu lub grupy etnicznej na terytoria różnych państw, zazwyczaj wskutek przymusowych przesiedleń ludności
(łac. enumerare – wyliczać) – wyliczenie
nurt w literaturze współczesnej obejmujący twórczość pisarzy, którzy sytuują świat przedstawiony swoich tekstów w konkretnej przestrzeni geograficznej i nadają jej znaczenie symboliczno‑mityczne; przykłady literackiej kreacji małej ojczyzny to m.in. Litwa w prozie Czesława Miłosza i Tadeusza Konwickiego, Gdańsk w prozie Pawła Huellego i Stefana Chwina, Podbeskidzie w prozie Andrzeja Stasiuka
przestrzeń geograficzna stanowiąca pierwsze po domu rodzinnym środowisko życia człowieka, z którym nawiązuje on więź emocjonalną i której nadaje symboliczne znaczenie (np. rodzinna miejscowość, region)
(od gr. mýthos) – kreowanie świata przedstawionego w dziele literackim w sposób charakterystyczny dla mitu; typowymi dla mityzacji zabiegami są m.in. nadawanie przedmiotom i postaciom znaczenia symbolicznego oraz manipulowanie czasem wydarzeń
nurt w poezji XX wieku obejmujący poetów debiutujących około 1968 roku (m.in. Stanisław Barańczak, Ryszard Krynicki, Julian Kornhauser, Adam Zagajewski); w ich twórczości ujawniały się krytyczny stosunek do komunizmu i postulaty zaangażowania poezji w rzeczywiste problemy społeczne i polityczne, demaskowania władzy i odkłamywania zmanipulowanego przez nią języka
język władzy i kontrolowanych przez nią środków przekazu w państwach totalitarnych, służący do manipulowania ludźmi i nastrojami społecznymi; określenie ukuł George Orwell w powieści Rok 1984
(fr. surréalisme) – przedstawianie świata w dziele sztuki w sposób niezgodny z zasadą mimesis i wbrew standardowemu doświadczeniu zmysłowemu; podstawą obrazowania surrealistycznego jest kojarzenie elementów na zasadzie swobodnej gry wyobraźni
dłuższy utwór wierszowany, którego tematem mogą być uczucia i refleksje podmiotu lirycznego (poemat liryczny) lub wydarzenia uporządkowane w formie fabuły (poemat epicki)
tereny włączone w granice państwa polskiego po zakończeniu II wojny światowej na mocy ustaleń pomiędzy Związkiem Radzieckim, Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi; m.in. Dolny Śląsk, ziemia kłodzka i lubuska, Pomorze Zachodnie i Pomorze Gdańskie, Warmia