Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki

Upiór

RRtg1nuAJpgb7
Charles-Boris de Jankowski, ilustracja do Dziadów, przedstawia postać Upiora
Źródło: domena publiczna.

Ballada UpiórupioryUpiór została włączona do cyklu dramatów Adama Mickiewicza i poprzedza Dziady wileńsko‑kowieńskie (części: II i IV). Sam autor nazwał ją „niby to prologiem”, ponieważ wprowadza motywy cierpienia z miłości, ducha pokutującego, ale przede wszystkich atmosferę tajemniczości i niesamowitości, która otacza bohatera we wszystkich częściach cyklu.

Upiór

Serce ustało, pierś już lodowata,
Ścięły się usta i oczy zawarły;
Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata!
Cóż to za człowiek? — Umarły.

Patrz, duch nadziei życie mu nadaje,
Gwiazda pamięci promyków użycza,
Umarły wraca na młodości kraje
Szukać lubego oblicza.

Pierś znowu tchnęła, lecz pierś lodowata,
Usta i oczy stanęły otworem,
Na świecie znowu, ale nie dla świata;
Czymże ten człowiek? — Upiorem.

Ci, którzy bliżej cmentarza mieszkali,
Wiedzą, iż upiór ten co rok się budzi,
Na dzień zaduszny mogiłę odwali
I dąży pomiędzy ludzi.

[...]

Pełno jest wieści o nocnym człowieku,
Żyją, co byli na jego pogrzebie;
Słychać, iż zginął w młodocianym wieku,
Podobno zabił sam siebie.

[...]

Żebym cię znalazł, muszę między zgrają
Błądzić z długiego wyszedłszy ukrycia;
Lecz nie dbam, jak mię ludzie powitają;
Wszystkiegom doznał za życia.

[...]

Spojrzyj i przemów, daruj małą winę,
Że śmiem do ciebie raz jeszcze powrócić,
Mara przeszłości, na jedną godzinę
Obecne szczęście zakłócić.

[...]

2 Źródło: Upiór, [w:] Adam Mickiewicz, Dziady. Część II, IV i I, Warszawa 1973, s. 7–11.

Dziady. Część II: To jest nad rozum człowieczy!

R1dohw1EKkquE1
Charles-Boris de Jankowski, ilustracja do Dziadów. Część II, ukazuje się milczące widmo Upiora
Źródło: domena publiczna.

W przywołanym fragmencie ballady zostaje przedstawiona sytuacja z końcowej sceny II części Dziadów. Akcja tej części dramatu Mickiewicza rozgrywana jest w kaplicy, w noc między 1 a 2 listopada. Guślarz celebruje obrzęd dziadów, panuje nad pojawiającymi się kolejno duchami, postępuje zgodnie z przyjętymi regułami wywoływania zjaw aż do chwili, kiedy uwidacznia się nieoczekiwany gość: milczące Widmo.

Guślarz i wszyscy zebrani są przerażeni i skonsternowani, ponieważ nie przewidzieli takiej sytuacji i nie potrafią nad nią zapanować. Ostatecznie mistrz rytuału wykrzykuje: To jest nad rozum człowieczy! – słowa są wyrazem bezradności wobec rzeczy mogących się zdarzyć tak na ziemi, jak i w niebie…

Dziady. Część II

GUŚLARZ

Przebóg! cóż to za szkarada?
Nie odchodzi i nie gada!

CHÓR

Nie odchodzi i nie gada!

GUŚLARZ

DuszoduszaDuszo przeklęta czy błoga,
Opuszczaj święte obrzędyobrzędobrzędy!
Oto roztwarta podłoga,
Kędy wszedłeś, wychodź tędy.
Bo cię przeklnę w imię Boga.
(po pauzie)
Precz stąd na lasy, na rzeki,
I zgiń, przepadnij na wieki!
(Widmo stoi.)
Przebóg! cóż to za szkarada?
I milczy, i nie przepada!

CHÓR

I milczy, i nie przepada!

GUŚLARZ

Darmo proszę, darmo gromię,
On się przeklęctwa nie boi. 
Dajcie kropidło z ołtarza…
Nie pomaga i kropidło!
Bo utrapione straszydło
Jak stanęło, tak i stoi,
Niemo, głucho, nieruchomie,
Jak kamień pośród cmentarza.

CHÓR

Bo utrapione straszydło
Jak stanęło, tak i stoi,
Niemo, głucho, nieruchomie,
Jak kamień pośród cmentarza.
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie?

GUŚLARZ

To jest nad rozum człowieczy!
Pasterko! znasz tę osobę?
W tym są jakieś straszne rzeczy.
Po kim ty nosisz żałobę?
Wszak mąż i rodzina zdrowa?
Cóż to! nie mówisz i słowa?
Spojrzyj, odezwij się przecie!
Czyś ty martwa, moje dziecię?
Czegóż uśmiechasz się? czego?
Co w nim widzisz wesołego? 

CHÓR

Czegóż uśmiechasz się, czego?
Co w nim widzisz wesołego?

GUŚLARZ

Daj mnie stułę i gromnicę,
Zapalę, jeszcze poświęcę… Próżno palę, próżno święcę,
Nie znika przeklęta dusza.  Weźcie pasterkę pod ręce,
Wyprowadźcie za kaplicę. Czegóż oglądasz się, czego?
Co w nim widzisz powabnego?

CHÓR

Czegóż oglądasz się? czego?
Co w nim widzisz powabnego?

GUŚLARZ

Przebóg, widmo kroku rusza!
Gdzie my z nią, on za nią wszędzie…
Co to będzie, co to będzie? 

CHÓR

Gdzie my z nią, on za nią wszędzie.
Co to będzie, co to będzie?

3 Źródło: Dziady. Część II, [w:] Adam Mickiewicz, Dziady. Część II, IV i I, Warszawa 1973, s. 39–42.

Dziady. Część IV: Lecz nie widzicie ręki i klucza!

RIy7CTI9MzIX71
Charles-Boris de Jankowski, ilustracja do Dziadów. Część IV. Pustelnik nawiedza Księdza
Źródło: domena publiczna.

Akcja IV części Dziadów (wydanej wspólnie z II częścią w roku 1823) rozgrywa się w Zaduszki, w czasie których do domu Księdza przychodzi Gustaw‑Pustelnik. Przełomowe momenty historii miłosnej opowiadanej przez nieszczęśliwego Gustawa wyznaczają trzy godziny: miłości, rozpaczy, przestrogi. W tę ostatnią, tuż przed północą, kiedy pali się już tylko jedna świeca, Gustaw udziela ostrzeżenia Księdzu i wszystkim, którzy zawierzyli rozumowi. Wskazuje na dwa symbole: ręki i klucza, które mają otwierać drogę do sfery metafizyki, niedostępnej nawet dla ludzi blisko z nią związanych, jakimi są duchowni (O kołach, o sprężynach rozum was naucza; / Lecz nie widzicie ręki i klucza!). Bohater zza światów powtarza pouczenie, które uzasadnia jego obecność wśród żywych: Kto za życia choć raz był w niebie, / Ten po śmierci nie trafi od razu. Te słowa wyjaśniają, dlaczego pojawia się nie wiadomo skąd i nawiązuje kontakt z żywymi. Prosi również o przywrócenie święta dziadów, stając się posłańcem innych duchów, które znalazły się w podobnej sytuacji.

Dziady. Część IV

GUSTAW

I w co twoje pobożne wierzyły pradziady?
Ach, najpiękniejsze święto, bo święto pamiątek,
Za cóż zniosłeś dotychczas obchodzone Dziady?

KSIĄDZ

Ta uroczystość ciągnie z pogaństwa początek;
Kościół mnie rozkazuje i nadaje władzę
Oświecać lud, wytępiać reszty zabobonu. 

GUSTAW

(pokazując na ziemię)
Jednak proszę przeze mnie, i ja szczerze radzę,
Przywrócić nam Dziady.
Tam, u Wszechmocnego tronu,
Kędy nasz żywot ścisłe odważają szale,
Tam większym jest ciężarem łza jednego sługi,
Którą szczerze wyleje nad tobą u zgonu,
Niż kłamliwe po drukach rozgłaszane żale,
Płatny orszak i kirem powleczone cugi.
Jeśli, żałując śmierci dobrego dziedzica,
Lud zakupioną świecę stawia mu na grobie,
W cieniach wieczności jaśniej błyszczy się ta świéca
Niż tysiąc lamp w niechętnej palonych żałobie.
Jeśli przyniesie miodu plastr i skromne mleko I garścią mąki grobowiec posypie:
Lepiej posili duszę, o! lepiej daleko,
Niż krewni modnym balem wydanym na stypie. 

KSIĄDZ

Ani słowa. Lecz Dziady, te północne schadzki 
Po cerkwiach, pustkach lub zimnych pieczarach,
Pełen guślarstwa obrzęd świętokradzki,
Pospólstwo nasze w grubej utwierdza ciemnocie;
Stąd dziwaczne powieści, zabobonów krocie
O nocnych duchach, upiorach i czarach. 

GUSTAW

Więc żadnych nie ma duchów?
(z ironią)
Świat ten jest bez duszy?
Żyje, lecz żyje tylko jak kościotrup nagi,
Który lekarz tajemną sprężyną rozruszy;
Albo jest to coś na kształt wielkiego zegaru,
Który obiega popędem ciężaru?
(z uśmiechem)
Tylko nie wiecie, kto zawiesił wagi!
O kołach, o sprężynach rozum was naucza;
Lecz nie widzicie ręki i klucza!
Gdyby z twych oczu ziemskie odpadło nakrycie,
Obaczyłbyś niejedno wkoło siebie życie,
Umarłą bryłę świata pędzące do ruchu. 
(do Dzieci, które wchodzą)
Dzieci, chodźcie pod kantorek.
(do kantorka)
Czego potrzebujesz, duchu?

GŁOS Z KANTORKA

Proszę o troje paciorek.

KSIĄDZ

(przerażony) W imię Ojca… niech biega… Altarystę zbudzi,
Słowo stało się ciałem!… zawołajcie ludzi!… 

GUSTAW

Wstydź się, wstydź się, mój ojcze, gdzie rozum? gdzie wiara?
Krzyż jest mocniejszy niżli wszyscy ludzie twoi,
A kto się Boga boi, ten się nic nie boi. 

KSIĄDZ

Mów, czego potrzebujesz… ach, to upiór! mara!

GUSTAW

Ja! nic nie potrzebuję, jest potrzebnych tylu! 
(łowi koło świecy motyla)
A tuś mi, panie motylu!
(do Księdza, pokazując motyla)
Ten migający wkoło oćmy rój skrzydlaty
Za życia gasił każdy promyczek oświaty,
Za to po strasznym sądzie ciemność ich zagarnie;
Tymczasem z potępioną błąkając się duszą,
Chociaż nie lubią światła, w światło lecieć muszą,
To są dla ciemnych duchów najsroższe męczarnie!
[…]
Za tych wszystkich, moje dzieci,
Nie warto zmówić i Zdrowaś Maryja. 
Są inne, słuszniej godne litości istoty,
A między nimi twoi przyjaciele, ucznie,
Których ty wyobraźnią w górne pchnąłeś loty,
Których wrodzony ogień podniecałeś sztucznie.
Jaką, żyjąc, pokutę mieli za swe winy,
Oznajmiłem, wieczności przestąpiwszy progi:
Życie moje ścisnąłem w krótkie trzy godziny
I znowu wycierpiałem dla twojej przestrogi.
Im więc nieś ulgę prośbą i mszalną ofiarą; 
Dla mnie oprócz wspomnienia nic więcej nie proszę.
Za grzech mój życie było dostateczną karą,
A dziś, nie wiem, nagrodę czy pokutę znoszę.
Bo kto na ziemi rajskie doznawał pieszczoty,
Kto znalazł drugą swojej połowę istoty,
Kto nad świeckiego życia wylatując krańce,
Duszą i sercem gubi się w kochance,
Jej tylko myślą myśli, jej oddycha tchnieniem,
Ten i po śmierci również własną bytność traci,
I przyczepiony do lubej postaci,
Jej tylko staje się cieniem.
Jeśli, żyjąc, świętemu był uległy panu,
Niebieską z nim chwałę dzieli;
Albo ze złym do wiecznej strącony topieli,
Jest bolesnego wspólnikiem stanu.
Na szczęście Bóg mię zrobił poddanym anioła,
Dla niej i dla mnie przyszłość śmieje się wesoła.
Tymczasem, jak cień błądząc przy kochanych wdziękach,
Bywam albo w niebiosach, albo w piekła mękach. 
Gdy ona wspomni, westchnie i łezkę wyleje,
Zbliżam się do usteczek, biały włos rozwieję,
Zmieszam się z odetchnieniem i przeniknę ciebie,
I jestem w niebie!
Lecz kiedy!… oh, czujecie, wy, coście kochali!
Jakim zawiść ogniem pali!…
Długo jeszcze po świecie błąkać się potrzeba,
Aż ją Bóg w swoje objęcie powoła;
Natenczas śladem lubego anioła
I cień mój błędny wkradnie się do nieba.
(Zegar zaczyna bić.)
(śpiewa)
Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
Że według bożego rozkazu:
Kto za życia choć raz był w niebie,
Ten po śmierci nie trafi od razu. 
(Zegar kończy bić, kur pieje, lampa przed obrazem gaśnie, Gustaw znika.)

CHÓR

Bo słuchajmy i zważmy u siebie,
Że według bożego rozkazu:
Kto za życia choć raz był w niebie,
Ten po śmierci nie trafi od razu.

4 Źródło: Dziady. Część IV, [w:] Adam Mickiewicz, Dziady. Część II, IV i I, Warszawa 1973, s. 101–107.

Dziady. Część III: Scena więzienna

R18gu83T80eLT1
Ekspozycja muzealna w Wilnie: cela Konrada
Źródło: Aphranius, Wikimedia Commons, licencja: CC BY-SA 3.0.

W III części Dziadów (ukończonej jako ostatnia w 1832 roku) jedno z kluczowych wydarzeń ma miejsce tuż przed północą w Wigilię Bożego Narodzenia. Towarzysze niedoli spotykają się w celi Konrada, aby rozprawiać o swoim męczeństwie. Konrad nie bierze bezpośrednio udziału w rozmowach, ale kiedy Jankowski, śpiewając obrazoburczy tekst, bluźni przeciwko Matce Boskiej, Konrad nagle sam rwie się do śpiewu upiornej pieśni i głoszenia enigmatycznych słów, które wprawiają w zdumienie współtowarzyszy. Bohater łączy się z zaświatamizaświatyzaświatami, ale współwięźniowie widzą jedynie jego szaleństwo, stan wyczerpania lub przekroczenie przez kompana niedoli dopuszczalnych granic. Rozbiegają się do swoich cel na dźwięk dzwonka nocnej inspekcji wart, ale też w popłochu przed dzikim, nieokiełznanym śpiewakiem. Ta sytuacja poprzedza Wielką Improwizację Konrada w scenie II, aktu I:

Adam Mickiewicz Dziady. Część III

KONRAD

(śpiewa)
Pieśń ma była już w grobie, już chłodna, —
Krew poczuła — spod ziemi wygląda —
I jak upiór powstaje krwi głodna:
I krwi żąda, krwi żąda, krwi żąda.
Tak! zemsta, zemsta, zemsta na wroga,
Z Bogiem i choćby mimo Boga!

(Chór powtarza)

I Pieśń mówi: ja pójdę wieczorem,
Naprzód braci rodaków gryźć muszę,
Komu tylko zapuszczę kły w duszę,
Ten jak ja musi zostać upiorem.
Tak! zemsta, zemsta, etc. etc.
Potem pójdziem, krew wroga wypijem,
ciało jego rozrąbiem toporem:
Ręce, nogi goździami przybijem,
By nie powstał i nie był upiorem.
Z duszą jego do piekła iść musim,
Wszyscy razem na duszy usiędziem,
Póki z niej nieśmiertelność wydusim,
Póki ona czuć będzie, gryźć będziem.
Tak! zemsta, zemsta, etc. etc.

KS. LWOWICZ

Konradzie, stój, dla Boga, to jest pieśń pogańska.

KAPRAL

Jak on okropnie patrzy, — to jest pieśń szatańska. 
przestają śpiewać

KONRAD

(z towarzyszeniem fletu)
Wznoszę się! lecę! tam, na szczyt opoki —
Już nad plemieniem człowieczem,
Między proroki.
Stąd ja przyszłości brudne obłoki
Rozcinam moją źrenicą jak mieczem;
Rękami jak wichrami mgły jej rozdzieram —
Już widno — jasno — z góry na ludy spozieram —
Tam księga sybilińskaprzyszłych losów świata —
Tam, na dole!
Patrz, patrz, przyszłe wypadki i następne lata,
Jak drobne ptaki, gdy orła postrzegą,
Mnie, orła na niebie!
Patrz, jak do ziemi przypadają, biegą,
Jak się stado w piasek grzebie —
Za nimi, hej, za nimi oczy me sokole,
Oczy błyskawice,
Za nimi szpony moje! — dostrzegę je, schwycę.
Cóż to? jaki ptak powstał i roztacza pióra,
Zasłania wszystkich, okiem mię wyzywa;
Skrzydła ma czarne jak burzliwa chmura,
A szerokie i długie na kształt tęczy łuku.
I niebo całe zakrywa —
To kruk olbrzymi — ktoś ty? — ktoś ty, kruku?
Ktoś ty? — jam orzeł! — patrzy kruk — myśl moję plącze!
Ktoś ty? — jam gromowłady! —
Spojrzał na mnie — w oczy mię jak dymem uderzył,
Myśli moje miesza — plącze —

KILKU WIĘŹNIÓW

Co on mówi! — co — co to — patrz, patrz, jaki blady!
(porywają Konrada)
Uspokój się…

KONRAD

Stój! stójcie! — jam się z krukiem zmierzył —
Stójcie — myśli rozplączę —
Pieśń skończę — skończę —
(słania się)

KS. LWOWICZ

Dosyć tych pieśni.

INNI

Dosyć.

KAPRAL

Dosyć — Pan Bóg z nami —
Dzwonek! — słyszycie dzwonek? — runt, runt pod bramami!
Gaście ogień — do siebie!

JEDEN Z WIĘŹNIÓW

(patrząc w okno)
Bramę odemknęli —
Konrad osłabł — zostawcie — sam, sam jeden w celi!
(Uciekają wszyscy)

5 Źródło: Adam Mickiewicz, Dziady. Część III, Warszawa 1974, s. 45–48.

Scena VIII to spotkanie dwóch ważnych dla dramatu postaci: księdza Piotra i Konrada, którzy nawiązali kontakt metafizyczny. Ksiądz przekazuje Więźniowi przesłanie
od Boga i namaszcza go na przyszłego bohatera. W słowach ks. Piotra jest zapowiedź dalszych losów Konrada, a zarazem prawdopodobnie treści dalszych nienapisanych aktów III części Dziadów.

Scena IX nawiązuje do całej koncepcji cyklu, zamyka los bohatera, ale też otwiera możliwość pojawienia się jego nowego wcielenia w następnej części. Przez cmentarz przejeżdża bohater naznaczony wieloma ranami, także tą, którą „sam sobie zadał”, grzesząc pychą i bluźnierstwem. Scena przypomina tę z II części Dziadów i rozgrywa się w podobnej scenerii i o podobnej porze („trzeci kur już pieje”). Widmo – Gustaw – Konrad nie zostaje jednak z oczekującą go kobietą, przeszywa ją strasznym spojrzeniem i odjeżdża...

Adam Mickiewicz Dziady. Część III

([…] Ks. Piotr idzie ku drzwiom i spotyka Konrada, który, prowadzony na śledztwo od dwóch żołnierzy, ujrzawszy Księdza wstrzymuje się i patrzy nań długo)

KONRAD

Dziwna rzecz, nie widziałem nigdy tej postaci,
A znam go, jak jednego z mych rodzonych braci.
Czy to we śnie! — tak, we śnie, teraz przypomniałem,
Taż sama twarz, te oczy, we śnie go widziałem.
On to, zdało się, że mię wyrywał z otchłani.
(do Księdza)
Mój księże, choć jesteśmy mało sobie znani,
Przynajmniej ksiądz mię nie znasz: przyjmij dziękczynienie
Za łaskę, którą tylko zna moje sumienie.
Drodzy są i widziani we śnie przyjaciele,
Gdy prawdziwych na jawie widzim tak niewiele.
Weź, proszę, ten pierścionek, przedaj; daj połowę
Ubogim, drugą na mszę za dusze czyscowe;
Wiem, co cierpią, jeżeli czyściec jest niewolą;
Mnie, kto wie, czy już kiedy słuchać mszy pozwolą.

KS. PIOTR

Pozwolą — Za pierścionek ja ci dam przestrogę.
Ty pojedziesz w daleką, nieznajomą drogę;
Będziesz w wielkich, bogatych i rozumnych tłumie,
Szukaj męża, co więcej niźli oni umie;
Poznasz, bo cię powita pierwszy w Imię Boże. 
Słuchaj, co powie…

KONRAD

(wpatrując się)
Cóż to? tyżeś?… czy być może?
Stój na chwilę… dla Boga…

KS. PIOTR

Bywaj zdrów! nie mogę.

KONRAD

Jedno słowo…

ŻOŁNIERZ

Nie wolno! każdy w swoję drogę. —

SCENA IX. NOC DZIADÓW

Opodal widać kaplicę — smętarz — Guślarz i Kobieta w żałobie

GUŚLARZ

Już idą w cerkiew gromady
I wkrótce zaczną się Dziady,
Iść nam pora, już noc głucha.

KOBIETA

Ja tam nie pójdę, guślarzu,
Ja chcę zostać na smętarzu,
Chcę jednego widzieć ducha:
Tego, co przed laty wielu
Zjawił się po mym weselu,
Co pośród duchów gromady
Stanął nagle krwawy, blady,
I mnie dzikim okiem łowił,
I ani słowa nie mówił.

GUŚLARZ

On żył może, gdym go badał,
Dlatego nie odpowiadał.
Bo na duchów zgromadzenie,
W tajemniczą noc na Dziady,
Można wzywać żywych cienie.
Ciała będą u biesiady
Albo u gry, albo w boju,
I zostaną tam w pokoju;
Dusza zwana po imieniu
Objawia się w lekkim cieniu;
Lecz póki żyje, ust nie ma,
Stoi biała, głucha, niema.

KOBIETA

Cóż znaczyła w piersiach rana?

GUŚLARZ

Widać, że w duszę zadana.

[…]

GUŚLARZ

[...] Cóż to? cóż to! — patrz: z zachodu,
Tam od Giedymina grodu,
Śród gęstych kłębów zamieci
Kilkadziesiąt wozów leci,
Wszystkie lecą ku północy,
Lecą ile w koniach mocy.
Widzisz, jeden tam na przedzie.
W czarnym stroju —

KOBIETA

On!

GUŚLARZ

Tu jedzie.

KOBIETA

I znowu nazad zawrócił,
I tylko raz okiem rzucił,
Ach, raz tylko, — jakie oko!

GUŚLARZ 

Pierś miał zbroczoną posoką,
Bo w tej piersi jest ran wiele:
Straszne cierpi on katusze,
Tysiąc mieczów miał on w ciele,
A wszystkie przeszły — aż w duszę.
Śmierć go chyba z ran uleczy.

KOBIETA

Któż weń wraził tyle mieczy?

GUŚLARZ

Narodu nieprzyjaciele.

KOBIETA

Jedną ranę miał na czole,
Jedną tylko i niewielką,
Zda się być czarną kropelką.

GUŚLARZ

Ta największe sprawia bole;
Jam ją widział, jam ją zbadał;
Tę ranę sam sobie zadał,
Śmierć z niej uleczyć nie może.

KOBIETA

Ach, ulecz go, wielki Boże!

6 Źródło: Adam Mickiewicz, Dziady. Część III, Warszawa 1974, s. 158–202.

Słownik

dusza
dusza

(gr. psyche; łac. anima) – tradycyjna nazwa psychiki człowieka, sumy właściwości i procesów psychicznych; w wielu religiach niematerialny, niewidzialny, nieśmiertelny pierwiastek życiowy, wychodzący z ciała w momencie śmierci

indywidualizm romantyczny
indywidualizm romantyczny

takie kategorie, jak uczucie, intuicja, geniusz i wyobraźnia; zapowiadały indywidualistyczną eksplozję; jednym z jej najbardziej widocznych i ekstremalnych przejawów był romantyczny kult artysty, twórcy, geniusza; artysta z samej istoty był indywidualistą w najwyższym możliwym na ziemi stopniu; kult ten wynikał z romantycznego przeświadczenia poznawczego, bowiem jedynie geniusz mógł przeniknąć tajemnice natury, historii, człowieka i sztuki; jako twórca miał prawo porównywać się z Bogiem i buntować się przeciwko niemu, ponieważ - jako jednostka najwyższa i najbardziej wrażliwa  – nie zgadzał się na nieludzki porządek istniejący w stworzonym przez Boga świecie; przekonanie o niezwykłym znaczeniu indywidualności w literaturze polskiej znalazło najsilniejszą ekspresję w Wielkiej Improwizacji Konrada w III części Dziadów

Źródło: Halina Krukowska, Indywidualizm, [w:] Słownik literatury polskiej XIX w.,  red. Józef Bachórz i Alina Kowalczykowa, Wrocław 1994, s. 366.

Każdy
Każdy

(ang. everyman) – bohater tytułowy najsłynniejszego z moralitetów (widowisk moralizatorsko‑filozofujących) prawdopodobnie przełożonego na ang. (Everyman, ok. 1500) ze Zwierciadła wiecznego zbawienia Elkerlyca, umoralniającego dramatu (1495) Flamanda Petera van Diest, którego tematem jest kontrast między radością życia a nagłym i brutalnym nadejściem śmierci. Gdy Każdy otrzymuje wezwanie od Śmierci, daremnie próbuje namówić swych przyjaciół: Przyjaźń, Pokrewieństwo, Bogactwo, Piękno i in., do towarzyszenia mu; jedynie Dobre Uczynki pozostają mu wierne [...]. Na koniec dusza Każdego wstępuje do nieba

Źródło: Władysław Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1981, s. 479.

moralitet
moralitet

(niem. Moralität) – gatunek dramatyczny obejmujący utwory o charakterze dydaktyczno‑alegorycznym albo filozoficznym, najbardziej rozpowszechniony w Szkocji i Anglii, ale też uprawiany we Francji, w Niemczech i innych krajach w XV w. i 1. poł. XVI w.; występujące postacie były często uosobieniem pojęć takich jak Cnota, Wiara, Pycha, Występek, Zawiść, toczących walkę o ludzkie dusze

obrzęd
obrzęd

zespół uświęconych tradycją (często określonych przepisami) czynności, praktyk towarzyszących jakiejś uroczystości o charakterze rodzinnym, społecznym, politycznym czy religijnym; obrządek, ceremonia, obyczaj

psychomachia
psychomachia

(gr. psyche - dusza, machia - walka) - średniowieczny topos ukazujący walkę dobra i zła, cnoty i występku o ludzką duszę; stał się stałą osią akcji moralitetów, w których na scenie pojawiały się personifikowane pojęcia abstrakcyjne: Praca, Lenistwo, Cnota, Zło, Występek i inne, które toczyły walkę o ludzką duszę. W literaturze późniejszych epok – walka złych i dobrych duchów o duszę ludzką

romantyczna biografia wewnętrzna  lub wewnętrzny portret bohatera romantycznego
romantyczna biografia wewnętrzna  lub wewnętrzny portret bohatera romantycznego

Już we wczesnych utworach Mickiewicza dostrzec można jego romantyczne zainteresowanie tym, co ukrywa się w »głębi«, »pod powierzchnią«. Teraz owa »głębia« uzyskuje wyraźną sankcję moralną: to, co widać na powierzchni, może być złe, lecz w środku w »głębi«, w duchowej, niewidzialnej istocie – jest dobre. Toteż zadanie człowieka polega na dotarciu do własnej »głębi« i poznaniu znajdującej się tam siły. Z tego też powodu tak wielką rolę w dramacie odgrywały sny, widzenia, natchnienia, stany na pograniczu szaleństwa, w których bez udziału świadomości, »bezpośrednio« ujawniać się miał porządek wewnętrzny. Rzeczą człowieka jest bowiem, by odkrywszy własny pierwiastek boski, nadać zewnętrzny, cielesny kształt duchowemu porządkowi, przemienić go w słowo i czyn

Źródło: Dorota Siwicka, Romantyzm 1822‑1863, Warszawa 2002, s. 101‑102.

upiory
upiory

(scs ǫpirь ; prasłow. upir) – duchy, widma ludzi zmarłych błąkające się po świecie, nawiedzające żywych albo ożywione za sprawą diabła trupy, wampiry, strzygonie, wypijające krew ludzką, w których istnienie wierzono powszechnie do XVIII w., a w wielu krajach Europy (np. w Islandii, w płd. Słowiańszczyźnie) do XIX i XX w.

zaświaty
zaświaty

książk. według wierzeń religijnych: świat zamieszkany przez dusze zmarłych, istniejący poza przestrzenią widzialną; świat pozagrobowy