Przeczytaj
O autorze
Adam Zagajewski (ur. 1945 we Lwowie, zm. 2021 w Krakowie) – poeta i eseista. Dzieciństwo spędził w Gliwicach. W latach 60. ukończył psychologię i filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czasie studiów rozpoczął pracę twórczą i włączył się w krakowskie życie literackie jako jeden ze współtwórców grupy poetyckiej Teraz, postulującej odnowę języka poetyckiego przez wyeliminowanie z niego nowomowy i tym samym nadanie mu wiarygodności. Jego debiutancki tom pt. Komunikat z 1972 roku realizował program Nowej Fali, wyrażający się m.in. w celowej antypoetyczności i postulacie mówienia o rzeczywistości wprost. Uprawiał poezję refleksji, wymagającą erudycji, oczytania i filozoficznej wrażliwości.
Adam Zagajewski o poezji
Czy poezja jest domeną metafizykimetafizyki? I czy warunkiem tworzenia jest przeżycie czegoś nadzwyczajnego, olśnienie, dotknięcie sacrum?
Poezja wywiesza białą flagę. Wykład w TybindzeMyślę, że poezja prawdziwa, godna tego, by dla niej żyć, by poświęcać jej najwyższą uwagę, czekać na moment, kiedy nadejdzie, i dręczyć się jej nieobecnością (w nieuniknionym przypadku autora, który na jakiś czas stracił całkowicie zdolność pisania, którego wyobraźnia zamarzła jak staw w zimie), nie może istnieć bez spotkania ze światem duchowym, z duchem. Oto prawdziwy kłopot. Proszę, oto prelegent [Adam Zagajewski ma na myśli samego siebie; tekst jest fragmentem wykładu wygłoszonego przez poetę na Wydziale Teologii na uniwersytecie w Tybindze, przyp. red.] wypowiedział słowo w najwyższym stopniu problematyczne. I niemodne. Może nawet niebezpieczne. Bo czym jest duch? Wypowiadam to słowo, ale nie wiem zbyt dobrze, co ono oznacza. Gdyby byli wśród nas ludzie trzeźwi, praktyczni, ci, co produkują piwo albo — na przykład — zajmują się jakże pożytecznym procederem ekologicznego usuwania odpadów, a może też równie pożyteczną pracą naukową w dziedzinie fizyki czy biologii, uśmiechnęliby się w tym momencie. Bo czym jest duch? Nie wiemy. Niemcy mają to słowo, der Geist, inne języki radzą sobie jak mogą, mają na to słowa (spirit, esprit, liv etc.), ale na ogół nie są z nich zadowolone. Ale i ci, którzy dysponują odpowiednim słowem, nie wiedzą, co to jest.
Nie pierwszy raz w historii kultury w odkrywaniu tajemnic bytu przyświeca człowiekowi formuła „nie wiem”. Adam Zagajewski używa jej, gdy, przyparty do muru, poszukuje definicji poezji.
Poezja wywiesza białą flagę. Wykład w TybindzeNie szukam definicji, gdyby jednak ktoś przypierał mnie do muru, powiedziałbym, że mówić, ryzykownie, o duchu to także mówić o poezji. Muszę to tak powiedzieć: poezja prawdziwa bierze się ze spotkania z duchem, zabarwia się i pytaniami, i entuzjazmem, pewnością i wątpliwością, zabarwia się nimi jak metal — niekoniecznie ciężki — który przeszedł próbę płomienia. Kto z nas w dzieciństwie, ku zgrozie starszych, nie próbował włożyć łyżeczki, srebrnej, posrebrzanej czy taniej, zwykłej, metalowej, do ognia, do płomyka świecy albo nawet do palnika gazowej kuchenki? I potem nasze dziecinne przerażenie, gdy spostrzegamy, że tego przebarwienia nie da się już usunąć, nic nie pomaga: ani płyn do mycia naczyń, ani gąbka, ani ściereczka, nic… A za moment do domu wrócą rodzice. Tego przebarwienia nie da się już usunąć. I to, co napawa lękiem dziecko (i może irytacją jego rodziców), jest przywilejem wieku dojrzałego, przywilejem tych, co zaznali takich momentów: tego przebarwienia nie da się już usunąć, spotkania z duchem zostawiają coś po sobie.
Czy poezja jest domeną intelektu? Być może do jej tworzenia konieczne jest przeżycie mistyczne, a poeta, jak dawniej, poszukuje natchnienia. Czy jednak poezja może powstawać w szklanej bańce wyobraźni?
Poezja wywiesza białą flagę. Wykład w TybindzeW zapomnianym eseju poświęconym wyobraźni angielski pisarz Charles Morgan zwracał niegdyś (w latach trzydziestych, w wykładzie wygłoszonym na Sorbonie) uwagę, że akt wyobraźni twórczej nie ma charakteru intelektualnego, tylko ekstatycznyekstatyczny, i w ten sposób bliższy jest modlitwie czy przeżyciu mistycznemu niż traktatom filozoficznym czy rozprawom uczonych humanistów. Ale ten ekstatyczny akt musi się jednak karmić pewną rzeczywistością; nie jest jedynie zwierciadlanym odbiciem samego siebie, nie jest narcystycznynarcystyczny, potrzebuje ludzkich twarzy i losów, zwraca się ku historii (zwłaszcza w naszej poranionej epoce), szuka materii, którą zaraz spróbuje przekształcić w wiersz, w sztukę. Szuka konkretu, bowiem sztuka poezji dzisiaj nie może odrywać się od konkretu, nie może mówić o „ptakach” i „drzewach”, musi — co jest bardzo trudne — z chirurgiczną precyzją ustalić konkretną chwilę, konkretne miejsce. Czytelnik uważa, że należy mu się konkret, nie uogólnienie. Niech inni uogólniają, filozofowie, politycy, socjologowie, nawet teolodzy, ale dowodem na „prawdziwość” wiersza jest stempel konkretu. W tej metamorfozie, w tej alchemicznej przemianie przydaje się poecie spotkanie z duchem. Może jest wręcz niezbędne. Być może w ogóle by do owej metamorfozy nie doszło, gdyby któregoś dnia skrzydła ducha nie musnęły naszego autora.
Tekst
Poezja jest poszukiwaniem blaskuPoezja jest poszukiwaniem blasku.
Poezja jest królewską drogą,
która prowadzi nas najdalej.
Szukamy blasku o szarej godzinie,
w południe lub w kominach świtu,
nawet w autobusie, w listopadzie,
kiedy tuż obok drzemie stary ksiądz.Kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem
i nikt się nie domyśla, dlaczego.
Kto wie, może i to jest poszukiwaniem,
podobnie jak chwila na brzegu morza,
gdy na horyzoncie pojawił się drapieżny okręt
i zatrzymał się, znieruchomiał na długo.
A także momenty głębokiej radościi niezliczone momenty niepokoju.
Pozwól mi zobaczyć, proszę.
Pozwól mi wytrwać, mówię.
Wieczorem pada zimny deszcz.
W ulicach i alejach mojego miasta
bezgłośnie i żarliwie pracuje ciemność.
Poezja jest poszukiwaniem blasku.
Słownik
(gr. ekstatikós – ruszony z miejsca) będący wynikiem ekstazy, czyli stanu zachwytu lub uniesienia połączonego z utratą poczucia rzeczywistości
odnoszący się do narcyzmu, czyli bezkrytycznego stosunku do siebie