Przeczytaj
Jorge Luis Borges urodził się w 1899 r. w Buenos Aires w rodzinie inteligenckiej. Jego ojciec - prawnik z wykształcenia - wykładał psychologię. W 1914 r. rodzina przeniosła się do Europy, gdzie w 1919 r. Borges zdał szwajcarską maturę i przeprowadził się do Hiszpanii. Tam wydał swoją pierwszą powieść historyczną. W 1921 r. wrócił do Buenos Aires i opublikował pierwszy tomik poetycki. W latach 30. XX w. powoli rezygnował z aktywności poetyckiej na rzecz prozatorskiej. W kręgu jego zainteresowań znalazły się głównie historia i mitologia. Pozycja pisarska Borgesa ugruntowała się w kolejnej dekadzie. Publikował już wówczas niemal wyłącznie teksty prozatorskie - opowiadania i eseje. W 1950 r. został prezesem Związku Pisarzy Argentyńskich, zaczął też wykładać literaturę angielską i amerykańską w prywatnych uczelniach w Buenos Aires. W połowie lat 50. XX w., po przemianach politycznych i upadku nieprzychylnej mu władzy, został dyrektorem Biblioteki Narodowej i wykładowcą na Uniwersytecie Buenos Aires. W tym czasie znacznie pogorszył mu się wzrok, co ostatecznie doprowadziło do ślepoty pisarza. Lata 60. XX w. to początek międzynarodowej sławy Borgesa. W 1963 r. odbył swoją trzecią podróż do Europy, podczas której był zapraszany na liczne wykłady i odczyty. Następne lata umocniły międzynarodową sławę pisarza. W 1986 r. przeprowadził się do Genewy i niedługo potem zmarł.
Labirynt u Borgesa
Niekończący się labirynt w twórczości Borgesa symbolizuje świat, ludzką psychikę lub życie. Przenikają się w nim sacrum i profanum, rzeczywistość i zmyślenie.
Jorge Luis BorgesLabirynt to jeden z podstawowych symbolisymboli Borgesa, a zarazem ulubione słowo jego egzegetówegzegetów i cudzoziemskich wyznawców [...].
Nie jest to symbol nowy; przywodzi na myśl króla Minosa i jego nieszczęsnego syna Minotaura, a także podziemne schronienia cząstki kaka, pośmiertnego sobowtóra Egipcjan. Herodot nie ukrywa zdziwienia na widok ogromu tajemniczych budowli wzniesionych koło Miasta KrokodyliMiasta Krokodyli („Są w nim dwojakie komnaty, jedne podziemne, drugie nad tymi w górze, w liczbie trzech tysięcy, po tysiąc pięćset z każdego rodzaju” [...]), podobnie jak jeden z Borgesowskich bohaterów wędrujących przez Miasto NieśmiertelnychMiasto Nieśmiertelnych. Ale u Argentyńczyka symbol ten ma sens głębszy, jego wizji ściśle odpowiada pojęcie czasu cyklicznegoczasu cyklicznego. Nie jest to więc tylko metaforametafora uwięzienia przestrzennego, ale również czasowego. Stąd Borgesowscy mieszkańcy labiryntu nie podążają przed siebie mrocznymi korytarzami, ich wędrówką nie rządzi linearny bieg czasulinearny bieg czasu, raczej krążą bez końca, wracają wciąż do tych samych miejsc sytuacji i chwilami tylko mają złudne wrażenie, że udało im się wydostać z niewoli. Ten labirynt czasu sprawia, że historia świata jest historią jednego człowieka, a historia jednego człowieka to zarazem dzieje całej ludzkości.
To, co symbolizuje labirynt, wymyka się ograniczonemu ludzkiemu poznaniu. Niczego nie można o nim stwierdzić z całą pewnością - pozostaje dla człowieka zagadką. Nie potrafimy odnaleźć organizującego go centrum ani porządkującej go struktury.
Doświadczenie mistyczne w opowiadaniach “Alef” i “Pismo Boga” Jorge Luisa BorgesaLabirynt [...] nie prowadzi do celu, jest nieskończony, sugeruje, że światu nie jest właściwy porządek. Nie jest też zatem poznawalny, nie da się rozpoznać jego struktury skończonym ludzkim rozumem. W tym kontekście ciekawa jest uwaga literaturoznawcy Jeana‑Françoisa Géraulta na temat opowiadania Dom Asteriona, które jest powtórzeniem mitu o Minotaurze. Pisarstwo Borgesa zdaje się być wyzute z emocji, a jednak francuski komentator dostrzega, że tekst ten pokazuje, że w świecie bez uzasadnienia i miejsca centralnego – ponieważ takie możliwe jest tylko w przestrzeni uporządkowanej – każdy czuje się inny, potworny, niezrozumiany i śmierć może w związku z tym postrzegać jedynie jako upragnione wybawienie. [...]
Labirynt jest nie tylko niemożliwą do rozwikłania zagadką: skoro nie kryje sekretu, który by nadawał sens tułaczce, musi przecież budzić trwogę, która być może jest jednym z nienazwanych źródeł twórczości argentyńskiego autora.
Labirynt w tekstach Borgesa jest z reguły nieskończony, nie prowadzi, choć trudno to orzec z pewnością, do żadnego ukrytego celu. Pora bowiem wyznać, że brak pewności co do statusu świata w opisie Borgesa jest prawdopodobnie jego elementem podstawowym.
Jednym z ulubionych tematów podejmowanych przez Borgesa w jego twórczości była tożsamość. W Domu Asteriona główny bohater wymyśla swojego sobowtóra, Drugiego Asteriona. Czasem trudno oddzielić prawdziwe „ja” od zmyślonego, podmiot od przedmiotu kreacji - zapętlają się one ze sobą. Na przykład w Dociekaniach Awerroesa autor opowiadania o sławnym uczonym stwierdził: „Poczułem, pisząc ostatnią stronę, że moje opowiadanie jest symbolem człowieka, którym byłem ja sam, kiedy je pisałem, i że musiałem, aby napisać to opowiadanie, stać się tym człowiekiem, a żeby stać się tym człowiekiem, musiałem napisać to opowiadanie, i tak w nieskończoność”.
Jorge Luis BorgesBorges miał wygłosić odczyt School of Visual Art w Nowym Jorku i z grupą młodych ludzi czekał na windę. Kiedy drzwi windy otworzyły się, wszyscy rzucili się do środka i rozdzielili niewidomego Borgesa od jego przewodnika. Ten zawołał: Czy jest tu Borges?, na co pisarz odkrzyknął: To ten drugi Borges. Z tej niewinnej anegdoty Amerykanin Ronald Christ wyciąga daleko idące wnioski: Argentyńczyk nie tylko chciał rozbawić swoich młodych słuchaczy, chciał także zdystansować się do tego drugiego Borgesa, który miał się spotkać ze studentami. Przewodnik podświadomie niejako widział w pisarzu również tę drugą, odrealnioną postać, gdyż w przeciwnym razie zapytałby: Czy jest pan tu, panie Borges? W wielu tekstach Borgesa [...] kwestionowana jest tożsamośćtożsamość: nie istnieje coś takiego jak spójne ja, czyn każdego człowieka należy zarazem do wszystkich ludzi, a wszyscy ludzie to jeden człowiek [...].
Tekst
Dom AsterionaI królowa wydała na świat syna, któremu dano na imię Asterius
(Apollodor, „Bibliotheka”, III. L.)Wiem, że oskarżają mnie o pychę i być może o mizantropięmizantropię, i być może o szaleństwo. Takie oskarżenia (które ujawnię w odpowiednim czasie) są śmieszne. To prawda, że nie wychodzę z domu, ale jest też prawdą, że jego drzwi (których jest nieskończenie wiele) są dniem i nocą otwarte dla ludzi, a także dla zwierząt. Niech wchodzi, kto chce. Nie znajdzie tu kobiecych zbytków ani dziwacznego przepychu pałaców, znajdzie zaś spokój i samotność. Znajdzie również dom, jaki nie ma równego sobie na całej ziemi. (Kłamią ci, którzy twierdzą, że jest w Egipcie podobny dom). Nawet moi oszczercy przyznają, że w domu nie ma ani jednego mebla. Inna śmieszna pogłoska mówi, że ja, Asterion, jestem więźniem. Czyż muszę powtarzać, że nie ma tu zamkniętych drzwi, czy muszę dodawać, że nie ma zamków? Poza tym pewnego zmierzchu stopy moje dotknęły ulicy; jeżeli wróciłem przed zapadnięciem nocy, to uczyniłem to z obawy, jaką napawały mnie twarze pospólstwa, twarze pozbawione koloru i spłaszczone niczym otwarta dłoń. Słońce już zaszło, ale bezbronny płacz dziecka i prostackie modlitwy stada powiedziały mi, że zostałem rozpoznany. Ludzie błagali, uciekali, padali na kolana; jedni wdrapali się na stylobat świątyni ToporówToporów, inni gromadzili kamienie. Ktoś, jak mi się zdaje, ukrył się pod powierzchnią morza. Nie na próżno moja matka była królową; nie potrafię zginąć w ciżbie, choćby domagała się tego moja skromność.
To fakt, że jestem jedyny. Nie interesuje mnie to, co człowiek może przekazać innym ludziom; myślę jak filozof, że nie ma rzeczy dających się przekazać za pomocą sztuki pisania. Nie ma miejsca na drążenie i trywialnetrywialne szczegóły w moim duchu, który przysposobiony jest do rzeczy wielkich; nigdy nie zapamiętałem różnicy między jedną a drugą literą. Pewna szlachetna niecierpliwość nie pozwoliła, żebym nauczył się czytać. Czasami boleję nad tym, gdyż noce i dnie są długie.
To jasne, ze nie brakuje mi rozrywek. Podobny do barana, który ma zaatakować, biegam po kamiennych galeriach, aż padam na ziemię, oszołomiony. Kulę się w cieniu studni czy za zakrętem jakiegoś korytarza i udaję, że mnie szukają. Są tu tarasy, z których spadam, raniąc się do krwi. O każdej godzinie mogę udawać, że śpię, z zamkniętymi oczami, ciężko dysząc. (Czasami rzeczywiście zasypiam, czasami zmienia się kolor dnia, kiedy otwieram oczy). Ale ze wszystkiego najbardziej lubię zabawę z drugim Asterionem. Udaję, że odwiedza mnie i że pokazuję mu dom. Głęboko się kłaniając, mówię: Teraz wrócimy do poprzedniego skrzyżowania albo Teraz wyjdziemy na inny dziedziniec, albo Miałem rację, że spodoba ci się ta rynna, albo Teraz zobaczysz cysternę, którą napełnił piasek, albo Zobaczysz, jak rozdwaja się to podziemie. Czasem mylę się i obaj serdecznie się śmiejemy.
Wymyśliłem nie tylko te zabawy; myślałem również o domu. Wszystkie części domu istnieją wielokrotnie, każde miejsce jest innym miejscem. Nie ma jednej studni, jednego dziedzińca, jednego poidła, jednego żłobu; jest czternaście [nieskończoność] żłobów, poideł, dziedzińców, studni. Dom ma rozmiary świata, a raczej jest światem. A jednak, nużąc pracowicie dziedzińce ze studnią i zakurzone galerie z szarego kamienia, dotarłem do ulicy i ujrzałem świątynię Toporów i morze. Nie rozumiałem tego, aż nocna wizja objawiła mi, że mórz i świątyń jest też czternaście [nieskończoność]. Wszystko jest czternastokrotne, wielokrotne, ale istnieją na świecie dwie rzeczy, które, jak się wydaje, są pojedyncze: w górze – zawiłe słońce; w dole – Asterion.
Co dziewięć lat wchodzi do domu dziewięciu ludzi, abym uwolnił ich od wszelkiego zła. Słyszę ich kroki czy ich głosy, w głębi kamiennych galerii i biegnę radośnie na ich spotkanie. Ceremonia trwa krótko. Padają jeden po drugim, nawet nie brudzę sobie rąk krwią. Pozostają tam, gdzie upadli, i trupy pomagają odróżnić jedną galerię od innych. Nie wiem, kim są, ale wiem, że jeden z nich przepowiedział, w godzinie swojej śmierci, iż pewnego dnia przybędzie mój odkupiciel. Od tego czasu nie boli mnie samotność, ponieważ wiem, że żyje ktoś, kto mnie wybawi, i że w końcu powstanie z prochu. Gdyby mój słuch odbierał wszystkie odgłosy świata, słyszałbym jego kroki. Oby zaprowadził mnie do miejsca, gdzie jest mniej galerii i mniej drzwi. Zadaję sobie pytanie, jak będzie wyglądał mój zbawca. Czy będzie bykiem, czy człowiekiem? Może będzie bykiem z twarzą człowieka? A może będzie taki jak ja?Poranne słońce odbijało się od miecza z brązu. Nie pozostał już żaden ślad krwi.
– Czy uwierzysz, Ariadno – powiedział Tezeusz – że Minotaur niemal się nie bronił.
Prozę Jorge Luisa Borgesa cechuje realizm magicznyrealizm magiczny. Ukazanie elementów realistycznych, stworzenie pozorów zwyczajności, kryje głębsze idee, prowadzące do lepszego poznania świata. Charakterystyczną cechą realizmu magicznego jest ukazywanie tylko niewielkiego fragmentu świata - co wynika z założenia, że całe uniwersum jest zbyt złożone i rozległe, aby można było je zrozumieć. Proza Borgesa, na co sam zwracał uwagę, opiera się na czterech zasadach kompozycyjno‑treściowych: 1) występowaniu tekstu w tekście, 2) łączeniu rzeczywistości i snu, 3) motywie podróży w czasie, 4) motywie sobowtórów.
Słownik
(gr. metaphorá - przeniesienie) - figura stylistyczna występująca zwykle w poezji, oparta na skojarzeniu dwóch zjawisk i przeniesieniu nazwy jednego zjawiska na drugie, np. dusza towarzystwa
tendencja artystyczna wyraźna w XX‑wiecznej literaturze europejskiej i latynoamerykańskiej, łącząca elementy realizmu, fantastyki i groteski. Magia, symbolika i odwołania do innych wykreowanych w literaturze światów służą próbie wyrażenia najistotniejszych prawd
(gr. sýmbolon - znak rozpoznawczy) - motyw lub zespół motywów w dziele literackim, pełniący funkcję znaku odnoszącego się do innej, nieukazanej bezpośrednio sfery rzeczywistości
w odniesieniu do pojedynczego człowieka: świadomość siebie