Przeczytaj
Proces
Proces Adolfa Eichmanna w Jerozolimie rozpoczął się 11 kwietnia 1961 roku i trwał do grudnia, kiedy ogłoszono wyrok. Wydarzenie to wzbudziło tak ogromne emocje, że budynku, w którym odbywały się rozprawy, strzegło wojsko wspierane przez policję. Relacje z procesu transmitowały rozgłośnie radiowe na całym świecie, w prasie regularnie pojawiały się szczegółowe sprawozdania z posiedzeń sądu.
Adolfowi Eichmannowi podstawiono 15 zarzutów. Oskarżano go m.in. o zbrodnie przeciwko narodowi żydowskiemu, zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne, których miał się dopuszczać bądź w których współuczestniczył w okresie sprawowania rządów przez nazistów, a szczególnie w czasie drugiej wojny światowej. Prokurator generalny Izraela podkreślał, że:
Eichmann w JerozolimieBezbronnych ofiar hitleryzmu nie można już przywrócić do życia, ale wołają one o sprawiedliwość.
Źródło: Hannah Arendt, Eichmann w Jerozolimie, tłum. A. Szostkiewicz, Kraków 2010, s. 8.

W akcie oskarżenia napisano, że człowiek ten nie tylko działał z premedytacją, ale także kierował się niskimi pobudkami i miał pełną świadomość zbrodniczego charakteru swoich czynów.
Eichmann zaprzeczał zarzutom, stwierdzając: „W rozumieniu aktu oskarżenia - jestem niewinnyW rozumieniu aktu oskarżenia - jestem niewinny”. Dowodził, że był tylko skromnym urzędnikiem, rzetelnie wykonującym polecenia zwierzchników, „niewiele znaczącym elementem biurokratycznej machiny działającej na zlecenie Adolfa Hitleraniewiele znaczącym elementem biurokratycznej machiny działającej na zlecenie Adolfa Hitlera” i że nie może odpowiadać za decyzje swoich przełożonych. Utrzymywał też, że „jedyną zbrodnią oficera w III Rzeszy było uchylenie się od wykonania rozkazówjedyną zbrodnią oficera w III Rzeszy było uchylenie się od wykonania rozkazów”.
Zebrane dowody dyskwalifikowały przyjętą przez oskarżonego narrację. Zdawał sobie sprawę z tego, co się działo w obozach zagłady. Potwierdzała to jego korespondencja. Z drugiej strony bardzo trudno było jednak dowieść, że Eichmann to „architekt Holokaustu” i „wcielenie zła”, jak określano go w mediach komentujących proces. Jak zauważa obserwująca to bezprecedensowebezprecedensowe wydarzenie Hannah ArendtHannah Arendt:
Eichmann w JerozolimieNikt mu nie wierzył. [...] sędziowie mu nie wierzyli dlatego, że byli ludźmi zbyt wielkiej dobroci, a może i dlatego, że pamiętali o samych podstawach swego zawodu, toteż nie mogli zakładać, że osoba „normalna”, w pełni władzy umysłowych, nie poddana indoktrynacjiindoktrynacji i niepozbawiona wszelkich skrupułów, była całkowicie niezdolna do odróżnienia dobra od zła. Woleli oni wyciągnąć ze sporadycznych kłamstw, jakich się dopuszczał, wniosek, że Eichmann to kłamca – i dlatego nie sprostali największemu wyzwaniu moralnemu, a nawet prawnemu, wpisanemu w tę sprawę. Wychodzili z założenia, że oskarżony – tak jak wszyscy „normalni ludzie” – musiał zdawać sobie sprawę ze zbrodniczego charakteru swoich czynów. Eichmann zaś był istotnie normalny o tyle, o ile „nie był żadnym wyjątkiem w systemie rządów nazistowskich”. Jednak w sytuacji, jaka zapanowała w III Rzeszy można się było spodziewać, że jedynie „wyjątki” zareagują „normalnie”. Ta prosta oczywistość stawiała sędziów przed dylematem, którego nie umieli ani rozwiązać, ani zignorować.
Źródło: Hannah Arendt, Eichmann w Jerozolimie, tłum. A. Szostkiewicz, Kraków 2010, s. 37.
Odpowiedzialność „morderców zza biurka”
Adolfa Eichmanna skazano na śmierć przez powieszenie. Do dziś jego proces budzi skrajne emocje – krytycy twierdzą, że wyrok był przede wszystkim efektem nacisków opinii publicznej, która żądała „głowy żydowskiego caragłowy żydowskiego cara”, nie pokazano natomiast „prawdziwego wroga ludzkości”. Historia Eichmanna wpłynęła także na ponowne podjęcie kwestii odpowiedzialności „morderców zza biurka”, którzy posyłając miliony mężczyzn, kobiet i dzieci na śmierć, tylko z „pedantyczną starannościąpedantyczną starannością” wykonywali rozkazy. Polski filozof Leszek KołakowskiLeszek Kołakowski pisał w 1961 roku:
Casus EichmannaNikt na świecie nie jest usprawiedliwiony z tej racji, że działał na rozkaz. Albo że kierował się poczuciem honoru. Koniec z rzymskimi cnotamirzymskimi cnotami. Koniec z kretynizmem militarnej moralności.
Źródło: Leszek Kołakowski, Casus Eichmanna, „Gazeta Wyborcza” 2014, z dn. 18 lipca, s. 21.
Słownik
jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne; o sytuacji, która zdarzyła się pierwszy raz
(łac. casus – przypadek) znany fakt dotyczący jakiejś osoby, rzeczy bądź organizacji, który zwykle rozpatruje się w wymiarze prawnym
(ang. indoctrination) systematyczne i natarczywe wpajanie jakichś idei lub doktryn, przekonań
Instytut do spraw Wywiadu i Zadań Specjalnych; utworzona w 1951 roku, licząca ok. 500 pracowników izraelska służba zajmująca się wywiadem zagranicznym i operacjami specjalnymi przeciwko wrogom Izraela