Przeczytaj
Granica – analiza tytułu powieści
Od momentu ukazania się powieści Nałkowskiej w 1935 r. krytycy odczytywali ją na wiele różnorodnych sposobów. Często jako historię obyczajową, skupiającą się na wątkach romansowych lub jako utwór społeczno‑psychologiczny czy też polityczny oraz filozoficzny. W zależności od przyjętej interpretacji różnie pojmowano także znaczenie jej tytułu – Granica.

W kontekście społeczno‑obyczajowym pojęcie to obrazowało ówczesny wyrazisty podział klasowy, odgradzający przede wszystkim proletariat od zamożnych elit. Podział ten miał rzutować na praktycznie wszystkie aspekty codziennej egzystencji jednostek, również na sferę uczuciową.
W kontekście psychologiczno‑moralnym Granica ilustruje zagadnienie związane ze złożoną tożsamością głównego bohatera, który w trakcie trwania akcji utworu przekracza własne, jasno określone normy. Przekracza więc pewną granicę, za którą „przestaje być sobą”.
W kontekście filozoficznym pojęcie to odnosi się bezpośrednio do światopoglądowej, intelektualnej przepaści, jaka powstała między możliwościami poznawczymi człowieka a „tajemnicą” oraz ogólniej – przepaści między ludźmi, żyjącymi przecież w tej samej rzeczywistości. Tę przepaść widać najlepiej w scenie dyskusji pomiędzy księdzem Czerlonem a naukowcem Karolem Wąbrowskim.
Zofia NałkowskaZ jednej strony padają racje metafizyczne, z drugiej materialistyczne, racjonalne. W ujęciu jednego – przed człowiekiem jest niewiadome i ciemność, zdaniem drugiego – horyzonty człowieka coraz bardziej poszerzają się.
Źródło: Włodzimierz Wójcik, Zofia Nałkowska, Warszawa 1973, s. 259–260.
Poglądy księdza Czerlona i Karola Wąbrowskiego
W zażartej dyskusji światopoglądowej dotyczącej m.in. granic możliwości poznania ludzkiego biorą udział dobrze wykształceni, dawni przyjaciele z czasów pobytu w Paryżu – Karol Wąbrowski oraz proboszcz Adolf Czerlon.
Czerlon jest reprezentantem klasycznej myśli chrześcijańskiej, według której człowiek nie jest w stanie swoim małym rozumiem pojąć istoty Boga, a co za tym idzie – zjawisk takich jak m.in. cierpnie oraz śmierć. Duchowny przekonany jest więc o istnieniu „tajemnicy”, która kryje się za nieprzekraczalną dla jednostki granicą wiedzy o rzeczywistości, dlatego powinna owa jednostka bezdyskusyjnie, z pokorą i wdzięcznością „poddać się woli najwyższej”. Czerlon zarzuca także przyjacielowi, że ten nie potrafi dostrzec tej wszechobecnej duchowej „tajemnicy”.

Wąbrowski, wyznający materializmmaterializm oraz ateizmateizm w odwołaniu do poglądów J. Locke’a (1632 – 1704), wierzy z kolei w możliwości umysłu ludzkiego. Jego zdaniem nawet wobec ogromu kosmosu człowiek jest w stanie pojąć „tajemnicę”, a więc przesunąć granicę swoich zdolności poznawczych, gdyż posiada świadomość, a ponadto zbudowany jest z tej samej materii, co otaczająca go rzeczywistość. Co istotne, to Wąbrowski wyraża poglądy samej Nałkowskiej, która w sposób racjonalistycznyracjonalistyczny i antropocentrycznyantropocentryczny definiuje jedność świata.
O poszukiwaniu światopoglądu: interpretacja „Granicy" Zofii NałkowskiejW realizacji powieściowej optymizm poznawczy Nałkowskiej (dyskusja Karola Wąbrowskiego z księdzem Czerlonem), przeciwstawiony jej życiowemu pesymizmowi, oznacza nie tyle zdobycie samoświadomości, wyzwolenie się z sytuacji alienacyjnej, co po prostu scjentystyczną wiarę w nieograniczone możliwości ludzkiego rozumu. W takim ujęciu hierarchia zjawisk nie jest istotna, na wszystko można spojrzeć naukowo i filozoficznie, delektując się własną mądrością. Lecz by ten efekt osiągnąć, należy hierarchię zburzyć. Toteż w Granicy o sprawach codziennych mówi się stylem antropologicznej rozprawy naukowej (…).
Źródło: Ewa Frąckowiak, O poszukiwaniu światopoglądu: interpretacja „Granicy" Zofii Nałkowskiej, „Pamiętnik Literacki” 1973, nr 64/1, s. 98.
Spór dwóch intelektualistów, który na tle złożonej fabuły Granicy może wydawać się zaledwie intrygującym epizodem, jest więc w istocie jej fundamentalnym ideowym sensem.
O poszukiwaniu światopoglądu: interpretacja „Granicy" Zofii NałkowskiejSytuację poszukiwania norm ludzkiego współżycia, z której powieść wyrosła, oddaje formułująca najogólniejszy sens ideowy książki dyskusja księdza Czerlona z Karolem Wąbrowskim. Pierwszy wyraża przekonanie o niemożności porozumienia się ludzi i ucieka się do pośrednictwa bożego. Cierpienie i walka z tym, co w człowieku popędowe, okupuje jego człowieczeństwo. Drugi potrafi przezwyciężyć wzajemną nieufność i odnaleźć drogę międzyludzkiego porozumienia. Karol, w przeciwieństwie do Elżbiety, nie wstydzi się swych uczuć i zdąży je wyznać matce.
Źródło: Ewa Frąckowiak, O poszukiwaniu światopoglądu: interpretacja „Granicy" Zofii Nałkowskiej, „Pamiętnik Literacki” 1973, nr 64/1, s. 92.
GranicaNie da się zaprzeczyć, że słabością człowieka są wymiary. Jest przywalony masą świata, „masa mu imponuje”. Lubi wszystko, co jest ograniczone, zamknięte, jasne i ciepłe, zabezpieczone od niepokojącej melancholii odległości gwiezdnych i stosunków międzyplanetarnych. Chce zapomnieć o tej kolosalnej masie ciemności, mrozu i milczenia, w której miotają się nadaremnie niesłychanych rozmiarów bryły ognia, tracące na przesyłanie sobie swych promieni straszliwe ilości lat ziemskich zwłaszcza, że cel tych działań jest niejasny, a pożytek wątpliwy... Chce je przejednać i ugłaskać, korzy się przed ich przekraczającą jego pojęcie „harmonią”. Ale przecież osaczony jest zewsząd, bo nad nim, pod nim, wewnątrz i naokoło szaleje ruchoma materia, otacza go i przenika na wylot wicher chwiejby molekularnej, zaprzeczający wszelkiemu dotychczasowemu sensowi świata...
– Jesteś w tym samym miejscu, gdzie byłeś wtedy – powtórzył Czerlon. – To ci widocznie wystarcza. Nie jesteś zdolny nawet do tych najprostszych wzruszeń, których doznaje zwykły chłop wobec tajemnicy śmierci, wobec niewiadomego. –
Gdzież jest to niewiadome, powiedz. –
Jeśli tego nie czujesz, nie ma o czym mówić. Zaczyna się blisko, wszędzie tam, gdzie nie ma odpowiedzi na pytanie.
– Nie ma niewiadomego poza zapytaniem człowieka. Nie ma go nigdzie, tylko w człowieku.
– To są puste słowa, sam wiesz o tym... Słowa nie mogły tu nic pomóc, były na wierzchu, były puste, jak on mówił. A przecież wydawały się ścisłym tekstem myśli. Szło o to, aby podzielić z tym właśnie człowiekiem, z tym Czerlonem, łagodne szczęście pewności, że tak a nie inaczej mają się rzeczy. A było to, że nie ma niewiadomego poza nami. Istotnie, ubogie to są słowa, ale trzeba pod nie przeniknąć, ująć je gdzieś głęboko, w tym miejscu, gdzie myśl zawiera jeszcze treść rodzącego ją uczucia i cała tętni jego cielesną naturą.
A było to jeszcze, że człowiek podobny jest do świata, że jest zrobiony z tej samej materii istnienia. I nie ma konieczności, i nie ma wcale powodu, aby w sądzie o świecie na zawsze miał błądzić
W poczuciu niedoskonałości własnej myśl ludzka wykopała przepaść między podmiotem i przedmiotem, między poznającym i tajemnicą. Wyznaczyła granicę nieprzekraczalną poznaniu, nie pamiętając, że wszystkie jego władze wyrosły z tych samych jakości, które stanowią przedmiot poznania.
– Pamiętasz – mówił błagalnie – pamiętasz, czytaliśmy razem Lock’a, tę jego książkę „przyjemną i pożyteczną” o rozumie człowieka. On mówi, że Bóg dał człowiekowi tyle zrozumienia, ile mu jest potrzeba. Pamiętasz... A przecież jest mu tego zrozumienia z każdym przemijającym stuleciem, z każdą przemijającą godziną potrzeba coraz więcej. Uwierz mi, że granice ludzkiego zrozumienia są ruchome, że świat w istocie swojej jest wiedzialny, że człowiek...
Chciał powiedzieć, że świadomość człowieka jest najwyższą instancją, że jest czymś więcej nierównie niż jakakolwiek możliwa odpowiedź na wyrastające z niej i przez nią zrodzone pytanie. Że rozpostarta nad światem, upojona sobą, usiłuje nadaremnie wbudować własny swój sens w to, co się tylko dzieje, co tylko jest. Ale ogromny Czerlon nie wydał się wdzięcznym słuchaczem. Przewalony na bok, wsparty o poręcz łóżka, która kryła się pod jego pachą, posępnie zamyślony, dopijał resztę wina, patrząc ponad głową Karola w obojętny punkt ściany. Był ciężki, było mu we własnym ciele nie dość wygodnie, własna siła zdawała mu się raczej zawadzać.
– Słuchaj – mruknął swym przepysznym basem kaznodziei, który w zadymionym powietrzu wzniecał wibrujący metaliczny rezonans. – Ja jestem blisko, ja wciąż to widzę. To przy mnie przecież ludzie konają. Ból jest gorliwy i jest wieloraki... Nieskończone są jego możliwości, jego chwyty i sposoby, niezmierna jest jego straszliwość. Co może innego człowiek, robak ludzki, jak ukorzyć się przed niepojętą sprawiedliwością tego losu? Poddać się woli najwyższej, której nie zna nieprzeniknionych postanowień? Jak pierwsi chrześcijanie uśmiechać się z zachwytem sponad płomieni stosu, patrzeć w niebo z upojeniem i wdzięcznością, że Bóg uznał ich godnymi męczeństwa.
W głosie jego nie było patosu, tylko jakby rozmarzenie. Obsunął się na siedzeniu, rozluźnił się sam w sobie, stał się bezwładny i miękki.Źródło: Zofia Nałkowska, Granica, Warszawa 1988.
Słownik
(gr. anthropos – człowiek, łac. centrum – środek) – pogląd, w myśl którego człowiek jest centralną kategorią poznania i wartościowania rzeczywistości
(gr. atheos – bezbożny) – nurt filozoficzny i postawa życiowa; ateiści negują istnienie boga (bogów)
(fr. matérialisme; łac. materialis – dotyczący materii) – pogląd filozoficzny, zgodnie z którym jedynie rzeczy materialne są prawdziwe
(łac. — rozum; rationalis – rozumny, rozsądny) – kierunek filozoficzny uznający rozum za podstawową władzę poznawczą człowieka; w znaczeniu potocznym także postępowanie zgodnie z nakazami rozumu