Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki

Granica jest powieścią psychologicznopowieść psychologicznapsychologiczno-społecznąpowieść społecznaspołeczną z elementami prozy politycznejpowieść politycznapolitycznej. Świat przedstawiony i problematyka tego utworu zostały zorganizowane wokół psychologicznych i społecznych uwarunkowań egzystencji człowieka, ukazanych w powiązaniu z ogólnikowo zarysowanym tłem politycznym. Nałkowska kreśli bogaty w szczegóły obraz mechanizmów i zależności społecznych, sugerując wyraźnie krytyczną diagnozę tych stosunków, a zarazem przeprowadza analizę psychologicznych czynników determinujących los jednostki.

Powikłane dzieje trójkąta miłosnego, w który zaangażowani byli bohaterowie powieści – Zenon Ziembiewicz, Elżbieta Biecka i Justyna Bogutówna – stanowią główny wątek Granicy. W niemal kryminalnej konwencji narrator prowadzi czytelnika ku rozwiązaniu tajemnicy katastrofy, która zwaliła się na dom Ziembiewiczów.  Rozwijające się na zasadzie retrospekcjiretrospekcjaretrospekcji śledztwo (powieść ma konstrukcję ramową) uruchamia szereg wątków pobocznych, w których zostaje odmalowana panorama polskiego społeczeństwa lat 30.: od wpływowych, lecz bezproduktywnych bądź cynicznych starych i nowych elit (hrabiostwo Tczewscy, Czechliński, Ziembiewicz jako prezydent miasta), przez aspirującą inteligencję o szlacheckich korzeniach i mieszczaństwo (Ziembiewicz, Elżbieta Biecka, Karol Wąbrowski, Cecylia Kolichowska), po miejską biedotę (Jasia Gołąbska i szereg bohaterów epizodycznych).

Z tej złożonej mozaiki statusów społecznych, charakterów, biografii i stosunków wyłania się obraz społeczeństwa dramatycznych nierówności i nieprzekraczalnych granic, w którym ogromna rzesza najuboższych była skazana na stopniowe pogrążanie się w nędzy, podczas gdy lepiej sytuowani czerpali korzyści z przywilejów swojej pozycji.

Te zależności i podziały zostały ujawnione w Granicy na wszystkich poziomach organizacji tekstu: w przedstawieniu zdarzeń i interakcji bohaterów, w komentarzach formułowanych przez postaci oraz narratora.

Zofia Nałkowska Granica

Pani Cecylia powiedziała surowo, że jej zdaniem służąca to jest taki sam człowiek jak każdy inny. Pamiętała tę prawdę z czasów pierwszego małżeństwa. Na to zgodziły się zasadniczo wszystkie panie.
„Taki sam człowiek, naturalnie” – powtórzyły jedna po drugiej, ale coraz ciszej, jakby stopniowo ogarnięte zastanowieniem. Elżbieta wiedziała, że kłamią. Służąca to jest zupełnie inne stworzenie, wcale nie takie samo jak każdy człowiek. Wystarczy powiedzieć: „panna Marianna” – i już można się śmiać. Dla niej są osobne schody, wąskie, ciemne i strome – i temu nikt się nie dziwi, chociaż tamtędy właśnie nosi się kosz z mięsem i jarzynami, i kubły węgla z piwnicy. Nikt się nie dziwi, że gdy wszyscy zasiadają do nakrytego stołu, służąca je sama w kuchni. Naturalne to jest, że je wszystko zimne, gdy już wystygło w jadalni. Że je taką ilość i takie kawałki, jakie jej wydzielą w pokoju. Na przykład z kury może przez całe życie ani razu nie spróbować piersi, a z zająca zawsze dostaje przednią łapę. Jednakże pani Gorońska, zamieszkująca połowę drugiego piętra w kamienicy pani Cecylii i płacąca komorne, zgłosiła taką poprawkę: „Pewnie, że to prawda. Ale jak mi się dzisiaj dziewczyna w niedzielę wystroi w suknię jedwabną, włoży lakierowane pantofle i jeszcze na głowę kapelusz, to to przecież nie ma najmniejszego sensu”. Chuda osoba w wyleniałych skunksach podjęła z irytacją: „Takiej to ja powiadam od razu, żeby mi się zabierała szukać sobie innego miejsca, bo ja potrzebuję służącej do tego, żeby robiła, nie do tego, żeby się stroiła lepiej niż ja i żeby chodziła na spacery z żołnierzami”. – Temu każda z pań musiała przyznać słuszność, nawet milczenie pani Cecylii – tym razem oznaczało zgodę.

[...]

[P]ani Warkoniowa sama się śmiała i opowiadała dalej: „Ta moja sługa wtedy to była wdowa, tak miała ze czterdzieści lat, przyzwoita kobieta i religijna. Nikt by jej o nic nie był posądził. Ale coś mi się jakoś zaczęło nie podobać i raz powiadam do niej: «Moja Bogutowa, mnie się zdaje, że Bogutowa jest w ciąży». A ona się tak chwilę zastanowiła i mówi do mnie: «A i mnie się tak zdaje, proszę pani». Uśmiałam się i powiadam: «No, jak się Bogutowej tak zdaje, to trudno, to się musimy rozstać». Za nic nie chciała się przyznać, kto ani co, ale jakem ją odprawiła, to naprawdę potem miała dziecko. Głupia była kobieta, aż strach, tylko że służąca była z niej pracowita i bardzo przywiązana. I jak jej się poszczęściło! U mnie tak się wyuczyła pierwszorzędnie gotować, że ją później razem z tym dzieckiem wzięła do służby sama młoda hrabina Tczewska. I podobno, że dotąd tam jest w pałacu w Chązebnej za kucharkę. A ta jej mała Justynka, to podobno, że się tam bawi w ogrodzie z hrabiankami jak równa”.

1 Źródło: Zofia Nałkowska, Granica, Warszawa 1988, s. 25–27.
spektr
Zofia Nałkowska Granica

Ale stanowisko kucharki w chązebiańskim pałacu nie wyglądało znowu tak, jak sobie wyobrażała mecenasowa Warkoniowa. Pensję Bogutowa pobierała tam nie wyższą niż gdziekolwiek indziej, robotę miała bardziej odpowiedzialną, a jasnego oblicza pańskiego nigdy nawet z bliska nie oglądała.

Jednak jej wewnętrzny stosunek do państwa był bliski, był najistotniejszy, najgłębiej intymny. W skupieniu i uwadze, wspomagana wiedzą nabytą i wrodzonym talentem, wytwarzała to, co oni z całym zaufaniem spożywali. Za jej sprawą doznawali nie tylko subtelnych upojeń smaku, ale przenikali się głęboko ideą jej lotnego, zachwyconego natchnienia i przetwarzali je w swoją treść biologiczną. Cóż innego, jak nie to właśnie, mogło było stworzyć między nią a nimi most porozumienia, zbliżenia, poufności? Intuicja, z jaką umiała im dogodzić, mogła wywoływać prostą wdzięczność za to, że odgadnięte zostały ich życzenia, że sprostano ich oczekiwaniom. Nic podobnego. Po prostu nie widzieli jej wcale ani ona ich. Oba te przeciwstawne i wzajemnie uzależnione światy rozłamane były na progu dzielącym kuchnię od pokojów i strzeżonym przez niezłomne postacie kamerdynera, gospodyni i lokaja Antoniego.

Bogutowa przyrządzała potrawy wonne, kruche, gorące, układała je malowniczo na srebrnych półmiskach w elipsie garniturów, w polewie majonezów i sosów holenderskich – długie ryby, wypukłe ptaki, chropowate pieczenie, pasztety, sałatki, pierogi, galarety i kremy.

I widziała bez sprzeciwu i rozterki, że porywa je Antoni, blady jak spektrspektrspektr, silny jak tygrys, celebrujący jak kapłan, sprawny i celowy, baczący, by nie czekali zbędnej sekundy, by ciepłota i świeżość dań nie doznały uszczerbku. Zdenerwowany i niecierpliwy ku niej, na progu drzwi odmieniał się w sobie, krzepł w powagę i spokojność, urzeczony wyższą naturą sprawy, której służył. Drzwi zamykały się cichym, miękkim wahnięciem, wszystko znikało.

I to był kres zadania Bogutowej, meta ostateczna jej wewnętrznego porywu, uciszenie, które nas nawiedza, gdy rzecz słuszną i celową wykonaliśmy wedle najlepszej naszej wiedzy i możności.

Z tej strony był spokój i dopełnienie, a tam za drzwiami cała rzecz dopiero się zaczynała. Mgiełka lekka i gorąca nad wazą, barw i kształt potrawy, potem zapach i stopień ciepłoty, wreszcie konsystencja i smak. Czy paradoks zimnych lodów w gorącym cieście, czy kruchość skórki na indyku, czy chłodny aromat sarniny przekładanej płatkami ananasa – to wszystko wzmacniał jeszcze bukiet win, dobranych z wiedzą protokołu i higieny. Zamykał całą sprawę proces asymilacji, wprowadzenie tych treści i wartości w spokojny krwioobieg rasowego organizmu, przetwarzanie ich zgodnie z prawami przemian materii w wybredny stosunek do życia i jego spraw, w idealistyczny światopogląd powszechnej celowości i harmonii, w metafizyczne kryteria sądów moralnych. O Bogutowej, która pozostawała już poza nawiasem tych cudów chemii organicznej, mówiono tam: „Jest lepsza od każdego kucharza”. Ona jednak o tym nie wiedziała. Antoni był dyskretny. To, co usłyszał, nie mogło wyjść poza granice „pokojów”.

2 Źródło: Zofia Nałkowska, Granica, Warszawa 1988, s. 41–42.

W obrębie świata przedstawionego Granicy nierówności społeczne ujawniają się przede wszystkim na poziomie interakcji między reprezentantami różnych warstw. Pod uwagę należy wziąć zarówno relacje faktyczne, jak i te, które możliwe są tylko teoretycznie, w praktyce zaś okazują się zredukowane do minimum bądź w ogóle wykluczone (jak np. stosunek Bogutowej i hrabiostwa Tczewskich). Pierwsze pokazują konsekwencje nierówności w rzeczywistości codziennych stosunków międzyludzkich; drugie świadczą o skali dystansu między wyższymi i niższymi klasami społecznymi. Każdy z tych przypadków ujawnia determinujący wpływ społecznego (w tym – majątkowego) statusu na relacje międzyludzkie. W ich obrębie na plan pierwszy wysuwają się drastyczne różnice jakości warunków życia między warstwami społecznymi oraz trudne lub niemożliwe do przekroczenia granice dzielące poszczególne klasy. W takim układzie zależności przypisana jednostce rola społeczna okazuje się zazwyczaj ściśle związana z określonym scenariuszem życia, którego bieg wyznaczają utarte społeczne schematy. Obejmują one wzorce zachowań i komunikacji, sposoby odczuwania i myślenia, standardy moralne i obyczajowe, a w konsekwencji – horyzonty dążeń lub ambicji.

Słownik

powieść polityczna
powieść polityczna

odmiana powieści, w której konstrukcja świata przedstawionego podporządkowana jest ukazaniu mechanizmów zdobywania i sprawowania władzy politycznej; powieść polityczna pozostaje zwykle bezpośrednio związana z realiami rzeczywistości politycznej, współczesnymi lub blisko związanymi z czasem powstania utworu, i przedstawia najczęściej rywalizację różnych stronnictw lub opcji politycznych

powieść psychologiczna
powieść psychologiczna

odmiana powieści, w której konstrukcja świata przedstawionego podporządkowana jest psychologicznej analizie uczuć, wyobrażeń i działań bohaterów; w powieściach tego typu świat wewnętrznych przeżyć postaci kształtuje zwykle fabułę utworu

powieść społeczna
powieść społeczna

odmiana powieści, w której konstrukcja świata przedstawionego podporządkowana jest ukazaniu społecznego kontekstu życia psychicznego i działań bohaterów; w powieściach tego typu bohaterowie i ich losy przedstawione są zwykle na tle panoramy społeczeństwa jako warunkowane wpływem czynników społecznych

retrospekcja
retrospekcja

(łac. retrospicere – spoglądać w tył) – wprowadzanie do utworu literackiego lub filmu wydarzeń poprzedzających właściwą akcję; też: część utworu obejmująca takie wydarzenia