Śpieszmy się kochać ludzi...
Ruchoma grafika przedstawiająca wzgórza z narysowanymi oczami. Na czterech wzgórzach znajdują się pojedyncze domy. Z ich kominów unosi się dym.Warto wiedzieć!
Prawie każdy z nas znalazł się w trudnej sytuacji, a już na pewno był chory... Zazwyczaj zapadamy na niegroźne choroby, które łatwo wyleczyć, ale nawet wtedy trzeba mieć przy sobie kogoś, kto pocieszy, zaparzy herbatę z cytryną czy poda leki. Ale najlepiej byłoby mieć przy sobie takiego superbohatera, którego supermoc odgoni precz wszystkie zmartwienia! A kogo ty chciałbyś mieć w takiej chwili u swego boku?
Porozmawiaj z kolegą lub koleżanką o tym, kto należy do grona waszych superbohaterów. Możesz wybrać którąś z postaci przedstawionych poniżej.
Opisz ich wygląd.
Powiedz, czym się zajmują, czego dokonali i jakie mają moce.
Dlaczego uważasz ich za superbohaterów?
Zastanów się, kogo zaliczyłbyś do grona swoich superbohaterów. Uzasadnij swój wybór.
„Super-” jest to pierwszy człon wyrazów złożonych, tworzący nazwy i określenia osób lub rzeczy mających najwyższą jakość, najwyższe natężenie albo przewyższających pod jakimś względem inne osoby lub rzeczy.
Zgromadź jak najwięcej przymiotników i porównań, którymi można opisać superbohatera.
Zastanów się i odpowiedz, czy można spotkać w codziennym życiu prawdziwego bohatera. Jeżeli tak, to w jakiej sytuacji? Czy możliwe jest, żeby być bohaterem bez supermocy?
O autorze
Paweł Wakuła
- rysownik, ilustrator i autor książek oraz komiksów dla dzieci. Napisał m.in. „Mój tata jest olbrzymem”, „Co w trawie piszczy”, „Kajtek i Yetik”, „O czym szumi las” oraz „Na tropie sześcioptaka”.
Zapoznaj się z tekstem Pawła Wakuły pt. „Mój tata jest umierający” i wykonaj ćwiczenia.
Mój tata jest umierającyNo i stało się. Mama miała rację. Tata zaziębił się podczas zabawy na śniegu i rozchorował nie na żarty.
Leżał teraz w łóżku i raz po raz wołał słabym głosem:
– Misiek, synku… Przynieś mi chusteczki do nosa…
Mama była w pracy, a ja przez cały dzień zaparzałem mu lipę z miodem, podawałem termofor z gorącą wodą i przynosiłem chusteczki higieniczne. Całe tony chusteczek. Tata smarkał w nie, wydając odgłos podobny do trąbienia słonia, i rozrzucał po podłodze.
– Jak się czujesz? – spytałem.
– Bardzo źle… – odparł tata. – Nie wiem, jak to się skończy. – I zakasłał rozpaczliwie.
– Jak chcesz, to poczytam ci książkę – zaproponowałem.
Kiedy byłem mały, czyli przed rokiem, też byłem chory i rodzice na zmianę czytali mi „Akademię Pana Kleksa”.
Ale tata nie chciał, żebym mu czytał. Wyjął termometr spod pachy i z grobową miną oznajmił – Trzydzieści siedem i pięć kresek! To się może skończyć zapaleniem – Może masz ochotę pograć w warcaby? – spytałem. – Na pewno jesteś prawdziwym mistrzem. Tata tylko pokręcił głową i znowu włożył termometr – Misiek – powiedział nagle. – Ty wiesz, że ja nigdy nie dryblowałemdryblowałem jak MaradonaMaradona?
– Pewnie, że wiem. – odparłem. – Maradona jest tylko jeden.
Tata ze smutkiem pokiwał głową.
– Otóż to. Przez całe życie marzyłem, żeby mu dorównać, a teraz jest już za późno…
– Nie mów tak. Dostałem na urodziny fajną piłkę, jak będziesz dużo ćwiczyć, to jeszcze się nauczysz. Pomogę ci!
Tata tylko westchnął.
– Synku, ja nie umiem tropić jak indiański zwiadowca – wyznał. – Prawdę mówiąc, po pięciu minutach od wejścia do lasu nie mam pojęcia, gdzie jest północ i z której strony przyszedłem. Gdyby mój samolot rozbił się w tropikalnej dżungli, nie przeżyłbym nawet jednego dnia… Nawet dziurawego kalosza w rzece bym nie złowił…
– Co ty mówisz! Dałbyś sobie radę! – zapewniłem go pełnym otuchy głosem, chociaż chciało mi się płakać.
Tata wysmarkał nos w kolejną chusteczkę i powiedział:
– Prawdę mówiąc, synku, to ja lubię troszkę zmyślać…
– Wiem, tato – powiedziałem.
– Nigdy nie byłem wyborowym strzelcem – mówił dalej tata. – Nie trenowałem dżudo i nie skakałem na nartach tak daleko jak MałyszMałysz. Ja w ogóle nie skakałem na nartach.
– Ale za to pięknie rysujesz! – zawołałem. – Pamiętasz, jak zrobiłeś karykaturę naszej pani? Była wspaniała!
Tata skrzywił się jak po wypiciu gorzkiego lekarstwa.
– W szkole nie miałem dobrych stopni – powiedział cicho. – Dziadek ma rację, byłem kiepskim uczniem i strasznym nicponiem…
– Za to prawie popłynąłeś kajakiem do Indii! – pocieszyłem go, ale tata zdawał się mnie nie słyszeć.
– Zawsze chciałem być wyjątkowy… Jak ten magik, którego widziałem w dzieciństwie… - mówił sam do siebie. – Ale nigdy nie udało mi się wyciągnąć z cylindra bukietu róż…
Teraz już łzy leciały mi po policzkach.
– Tato, chyba gorączka ci podskoczyła – chlipnąłem.
Tata wyjął termometr i spojrzał na podziałkę.
– Misiek, chłopie, dwoi mi się w oczach, ty zobacz, ile mam stopni – powiedział.
Spojrzałem na termometr i włosy zjeżyły mi się na głowie.
– Trzydzieści dziewięć stopni i sześć kresek! – krzyknąłem. – Zaraz przyniosę ci kompres!
Poleciałem do łazienki i, tak jak uczyła mnie mama, zmoczyłem ręcznik w zimnej wodzie, wykręciłem, a potem biegiem wróciłem do taty.
Przyłożyłem mu kompres do czoła i zawołałem:
– Trzymaj się, tato!
– Nigdy nie byłem olbrzymem… – szepnął tata. – No… chyba że takim jak ten bałwan z wiaderkiem na głowie…
– Tato, co ty mówisz! – rozpłakałem się – Ty zawsze byłeś największy!
Po południu mama wróciła z pracy. Nakrzyczała na tatę, że zaśmiecił dywan zużytymi chusteczkami. A potem jeszcze raz nakrzyczała za to, że mnie wystraszył. Dała mu aspirynę, ale burczała przy tym, że jest jak małe dziecko i że nigdy nie dorósł.
Myślicie, że olbrzymy w ogóle dorastają?
Kiedy mama zajęła się robieniem obiadu, ja z powrotem wśliznąłem się do pokoju taty.
– Jak się czujesz? – spytałem.
– Ujdzie w tłoku… – mruknął. – Przepraszam, Misiek, że cię przestraszyłem.
– Nie ma sprawy – odparłem.
Przez dobrą chwilę milczeliśmy.
– Jakie jest twoje największe marzenie, synku? – spytał cicho tata. – Chciałbyś mieć pieska?
Wzruszyłem ramionami.
– Czy ja wiem… Kiedyś tak myślałem, bo chciałem mieć prawdziwego przyjaciela.
– A teraz już nie chcesz? – spytał tata.
– Teraz wiem, że go mam – odpowiedziałem.Źródło: Paweł Wakuła, Mój tata jest umierający, [w:] tegoż, Mój tata jest olbrzymem, Łódź 2014, s. 112–115.
Ustal, kto opowiada historię o Miśku i jego tacie.
Wyszukaj w tekście informacji, kim dla Michała chciał być jego tata. Wyjaśnij, dlaczego przyznaje się on synowi do swoich słabości i pragnień.
Wypisz z tekstu fragmenty, które wskazują na silne więzi między tatą a Michałem. Uzasadnij swój wybór.
Oceń swoją relację z ojcem. Uzasadnij swoje zdanie.
Przyjrzyj się zamieszczonej powyżej fotografii. Nazwij uczucia, jakie łączą ojca i syna.
Zastanów się i odpowiedz, jakie uczucia mogą pojawiać się między ojcem i synem. Czy masz z kimś bliskim podobną relację?
W obliczu choroby bliskiej osoby role w rodzinie nieco się zmieniają. Odpowiedz, jak choroba taty wpłynęła na zachowanie Miśka. Kim przez chwilę był dla swojego ojca?
Utwórz zbiór skojarzeń do słowa „kochać”. Zapisz je poniżej lub w zeszycie.
Jak myślisz, kto zasługuje na miano superbohatera? Tata, Misiek czy może mama? Uzasadnij swoje zdanie. Możesz się posłużyć wyrazami z ramki.
Jak myślisz, kto zasługuje na miano superbohatera? Tata, Misiek czy może mama? Uzasadnij swoje zdanie.
Nagranie dostępne pod adresem https://zpe.gov.pl/a/DDXZWkV4V
Recytacja - nagranie audio utworu "Co to znaczy kochać" Jana Twardowskiego
Zapoznaj się z tekstem ks. Jana Twardowskiego „Co to znaczy kochać” i wykonaj ćwiczenia.
Co to znaczy kochać?(fragment)
Koniec i bomba,
nie kochał – więc trąba.
Tak przeczytała pewna dziewczynka w pamiątkowym albumie.
Co to znaczy kochać?
Pomyślała sobie, że kochać – to tylko dawać.
To znaczy troszczyć się o kogoś, martwić się, czy ukochanego brzuch czasem nie boli, smarować komuś bułki grubo masłem, zasłonić szalikiem klosz od lampy, żeby go światło nie raziło i żeby nie mrugał w chorobie, załatwiać mu tysiące spraw tak szybko, że na jednej nodze, szyć mu rękawiczkę po nocach, żeby mu nie zmarzł mały palec u lewej ręki, bo podobno z niego największy zmarzlak.
Tymczasem kochać – to nie tylko dawać, ale i przyjmować.
Przyjmować skrzywioną minę, kiedy ktoś wstanie lewą nogą z łóżka, deszcz, nawet wtedy, kiedy nie ma parasolki, kiedy stłucze się ulubiony talerz (...)Źródło: Jan Twardowski, Co to znaczy kochać?, [w:] tegoż, Patyki i patyczki, Warszawa 1988, s. 104.
Czy masz na temat miłości takie samo zdanie jak poeta? Uzasadnij swoją odpowiedź.
Zapisz własnymi słowami, co, kochając, można dawać, a co przyjmować.
dawać: ...
przyjmować: ...
Wyjaśnij, jak rozumiesz słowa:
„Koniec i bomba,
nie kochał – więc trąba”.
Sprawdź, czy umiesz!
Zastanów się, co by było, gdyby tata Miśka rzeczywiście był umierający. Napisz opowiadanie, które zakończysz słowami z wiersza ks. Jana Twardowskiego - „Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą”.
Słownik
w piłce nożnej i hokeju: prowadzić piłkę lub krążek blisko nogi lub kija, często zmieniając kierunek w celu zmylenia i wyminięcia zawodników drużyny przeciwnej




