Teachers – dreams and reality
Teachers play an important role in young people's lives at every stage of their educationeducation. They can be a role model for students, an authorityauthority. At the same time they should keep up with a rapidly changing reality. Teachers help to acquire knowledge and make dreams come true, they teach thinking, indicate the most important goals in life, take care of the development of their students’ feelings and emotions. They experience moments of doubt together with the student, stimulate activities related to solving various problems – not necessarily concerning the subject they teach – also in „life” matters: everyday or family issues. But is this always the case?
What do you think should be the ideal teacher? Suggest your own hierarchy of the following character traits. If necessary, add the missing traits to the scheme below. Prepare a brief explanation of your decision.
- patient
- wise
- serious
- cheerful
- responsible
- compassionate
- fair
- kind
- tolerant
- demanding
Characteristics of an ideal teacher.
The metaphorical title of Małgorzata Musierowicz’s novel “Opium w rosole” refers to the almost ritualistic visits made by the little heroine of the novel – lost in her relations with her mother – Genowefa (actually Aurelia), to the Borejko family and their neighbours. Each visit was connected with a meal celebrated with love, which was eaten together by the whole family. The soup hated by the girl – the broth – eaten in a warm and friendly atmosphere, tasted different. Genowefa's mother, who was harsh and emotionally cold, could not provide warmth to her family. Also the meals prepared by her (including the title broth) tasted as if they contained opium. And they should – as in the Borejko family – “taste like love”.
Read a fragment of the novel entitled „Opium w rosole”. Pay attention to the figure of Ewa Jedwabińska and her relationship with her students.
Opium w rosoleBudynek liceum był stary – a ona nigdy nie przepadała za tymi poniemieckimi gmachami o grubych murach, tłumiących wszelkie odgłosy, i o oknach wysokich, osadzonych tak głęboko, że zawsze sączyło się z nich takie samo światło – dalekie i martwe, niezależnie od pogody. Potężne drzwi, zamykające się z przeciągłym łoskotem, przywodziły Kresce na myśl więzienie i rozstrajały ją do reszty. W dodatku wszyscy w klasie Ib byli przygnębieni, zamknięci w sobie i jak najdalej od radości. Albo może to się Kresce tak zdawało. “Tak widzisz, jaki jesteś” – a ona właśnie była w zupełnie fatalnym nastroju z powodu sprawy rodziców i w ogóle wszystkiego, więc nie w głowie jej było wesołkowanie, dodawanie otuchy i montowanie koleżeńskich grupek. Miała nadzieję, że z biegiem czasu wszystko się dotrze. Ale nic się nie dotarło. Przeciwnie, Kreska czuła się coraz bardziej obco, a sprawy z wychowawczynią układały się coraz gorzej.
Nazywała się magister Ewa Jedwabińska i była zupełnie bezbarwna. Od razu na samym początku powiedziała im wyraźnie, że nie jest zachwycona tym, iż musi uczyć w szkole. Oznajmiła im, że miała większe ambicje. Po studiach pedagogicznych zamierzała poświęcić się całkowicie pracy naukowej, ale niestety – niestety – skierowano ją do podstawówki, a teraz właśnie do tego liceum, które (nawiasem mówiąc) sama ukończyła przed laty. A które ostatnio straciło największą liczbę nauczycieli. Skierowanie miało charakter tak obligujący, że nie mogła odmówić. Ale zachwycona tym nie była. Nie. O tym też powiedziała wprost. Żeby wiedzieli.
Powiadomiła ich też, że robi mimo wszystko doktorat z psychologii. W istocie, cechowała się dużym rozpędem naukowym. Nie wiedzieli, na jakiej zasadzie pozwolono jej wciąż ich badać i testować – ale rzucało się w oczy, że pozwolono jej na wiele. Badała ich na każdej lekcji wychowawczej. Oczywiście, załatwiała też bieżące sprawy, ale przede wszystkim nigdy nie przepuszczała okazji do psychologicznych eksperymentów.
Tego właśnie ponurego ranka znów przypadła lekcja wychowawcza i niestety pani Jedwabińska była w nastroju wyraźnie badawczym – wskazywała na to jej pełna determinacji, skupiona mina.
W klasie było duszno i szaro. Kreska, siedząca w ostatnim rzędzie tuż pod ścianą, z westchnieniem rozprostowała się w swym krześle. Ufff… godzina nudy. Trzeba będzie dzielnie to znieść. Dokładnie na wprost niej Ewa Jedwabińska rysowała się na tle tablicy elegancką monochromatyczną plamą. Była zawsze nienagannie ubrana, jakby chciała tym ukryć fakt, że jest osobą bez wyrazu. Jak zwykle miała dziś na sobie ulubione beże i brązy – od pantofli, poprzez kostium wełniany, skończywszy na sztywno związanym szaliczku, wyzierającym ze sztywnego kołnierzyka bezbłędnie odprasowanej bluzki.
Cała ona, ta pani Jedwabińska, była taka odprasowana i sztywna. Zdawało się, że porusza się, mówi i oddycha z trudem, skrępowana ciasnym szklanym pudełkiem, które ogranicza każdy jej bardziej swobodny gest.
Dystans między nią a resztą świata był wprost nie do przebycia. Brak zaufania do niej – absolutnie nie do przełamania.
Kreska dawno już uznała, że nie znajdzie żadnego sposobu na to, by panią Jedwabińską polubić – po prostu nie zaprzątała sobie tym głowy.
Pani Jedwabińska natomiast nie przepadała za Janiną Krechowicz. Ponieważ uczennica ta od pierwszej chwili przejawiała zupełnie wyjątkowy luz psychiczny i hardość zarazem. Była przy tym zbyt nieporządna, zbyt swobodna, by Ewa Jedwabińska mogła patrzeć na nią ze spokojem.
Była ucieleśnieniem tego wszystkiego, czego Ewa w głębi duszy nie znosiła. “Żadnej wewnętrznej dyscypliny” – myślała z irytacją nauczycielka, obserwując swobodne pozy, zamyślone oczy i rozmarzone uśmiechy, jakie demonstrowała Krechowicz akurat w najtrudniejszych momentach lekcji matematyki. Trudno się dziwić, że nic nie umiała, nieszczęsna. Na dobrą sprawę należało jej walić dwóję za dwóją – pani Jedwabińska jednakże nie chciała pozbawiać dziewczyny wszelkich szans; szkoda by było. Krechowicz nie była zupełnym beztalenciem i gdyby tylko się przyłożyła do nauki…
Ilekroć Ewa na nią spojrzała, miała ochotę palnąć dziewczynie tak zwane kazanie.
Na ogół, oczywiście, preferowała inne, zgoła nowocześniejsze metody wychowawcze. Kazania to mógł prawić za jej czasów stary polonista Dmuchawiec, były wychowawca Ewy, typowy belfer bez pojęcia o psychologii. Ona, Ewa, była pedagogiem ambitnym i pełnym świeżych pomysłów. W tej swojej Ib – wyjątkowo trudnej, tępej i niezintegrowanej klasie – pani Jedwabińska stosowała własnego pomysłu ćwiczenia z autoanalizy. “Dlaczego napisałem źle klasówkę z matematyki – uzasadnić” – brzmiał na przykład temat takiego ćwiczenia i pani Jedwabińskiej nie zrażały początkowe niepowodzenia w postaci idiotycznych odpowiedzi: “Bo nic nie umiałem”. Z ufnością ciągnęła swą pracę dalej, rozszerzając badania z trudności w nauce na sferę zachowania i kultury osobistej. “W czasie przerwy pchnąłem koleżankę na gablotkę z gazetką. Zanalizuję motywy mego postępowania” – brzmiał temat ćwiczenia z autoanalizy, zadanego ostatnio uczniowi Lelujce. Niestety, klasa Ib nadal nie dorastała do stawianych jej wymagań. DALEKO POSUNIĘTY INFANTYLIZM – notowała pani Jedwabińska w swym zeszyciku, zapisując też z niechęcią bliską zgrozy odpowiedź (jakże charakterystyczną!) ucznia Lelujki na powyższy temat: “Nic nie mam do gablotki, a już zwłaszcza do gazetki. Ale czemu ta Baśka tak kuprem rzuca?”. Pamiętała do dziś ten ryk śmiechu, jaki wywołała w klasie, odczytując odpowiedź Lelujki. Pamiętała też swoje uczucie bezradnego zdumienia, bliskie szoku; spodziewała się po klasie całkowicie różnej reakcji – oburzenia, potępienia lub choćby zdystansowania się od Lelujki – a tu coś takiego! Nie mogła pojąć, jaki popełniła błąd. Z pewną zazdrością myślała o profesorze Dmuchawcu. Nie lubiła go, będąc uczennicą, przed kilku zaledwie laty – ale jako nauczycielka przyznać musiała, że jednak miał parę cennych umiejętności. Jego porozumienie z uczniami było zupełne – nawet kiedy się z nim nie zgadzali, nawet kiedy się wykłócali. Na lekcjach wychowawczych ogłaszał różne ankiety – oczywiście, zajmował się tym bez żadnych podstaw naukowych, bez pojęcia – jednak miał znakomite efekty. Być może dlatego, że tematy tych ankiet dotyczyły zawsze spraw bardzo uczniom bliskich.
Z myślą o tym postanowiła rozszerzyć zakres swych badań i nieco je ocieplić. Na przykład, wprowadzając temat rodzinny. Dzisiaj właśnie, w drugiej części lekcji wychowawczej, rozdała uczniom specjalne karty testowe, na których pracowicie wystukała temat, i zanim jeszcze skończyła to rozdawanie, już z niepokojem ujrzała uniesioną nad ławkami rękę.
– Słucham cię – powiedziała do ucznia Lelujki.
– Chciałem się zapytać, co to znowuż jest?! – wykrzyknął z trwogą uczeń Lelujka, wznosząc olbrzymią łapę z druczkiem.
– To jest karta testowa – wyjaśniła Ewa swoim spokojnym głosem, starając się nie okazać Lelujce, jak bardzo go nie cierpi. – Temat testu brzmi: “Co wiem o moich rodzicach”.
– Ok – urocze – powiedział uczeń Lelujka, opadając bezwładnie na krzesło. – No, cholery można dostać – wymamrotał już pod nosem, lecz pani Jedwabińska usłyszała.
– Coś ty powiedział?!
Okropny Lelujka wstał, oglądając się błazeńsko na wszystkie strony.
– Mam powtórzyć?
– A… nie. Nie musisz – sucho odparła Ewa. – Tylko, proszę, uzasadnij mi swoje niezadowolenie.
– Owładnęły mną emocje negatywne, co zrobić – rzekł uczeń Lelujka i z rzucającą się w oczy przyjemnością zarejestrował śmieszki przelatujące po klasie. Był wielki jak niedźwiedź. Miał mutację, krościastą twarz z grubym nosem i małymi oczami oraz ślady zarostu na górnej wardze. Pani Jedwabińska z właściwym sobie opanowaniem nie okazała wstrętu.
– Czy mam rozumieć, że nie zamierzasz poddać się testowi? – spytała.
– Ehe. O właśnie – odparł bezwstydnie Lelujka. – Nie zamierzam, jeśli można.
– Można… w zasadzie – pani Jedwabińska odkaszlnęła z cicha. – Rzecz oczywista, nie jest to zadanie obowiązkowe – jak żadne z naszych zajęć. Jest to rodzaj testu, który, spodziewam się, pozwoli mi poznać was bliżej. Stosunek do rodziców jest niezwykle ważnym elementem struktury psychicznej człowieka – poprawiła szaliczek. – Byłoby mi bardzo miło, gdybyście wszyscy wzięli udział w tej naszej, hm, psychozabawie.
Cisza.
Długotrwała, pełna podejrzliwości cisza.
Jak on to robił, ten stary Dmuchawiec? Nie oczekiwała, rzecz jasna, szalonego entuzjazmu (dzisiejsza młodzież jest przeciwna wszelkiemu wysiłkowi umysłowemu, oto smutna prawda) – ale przynajmniej trochę aprobaty mogliby z siebie wykrzesać. A tu nic. Spojrzenia spode łba i ogólna niechęć.Source: Małgorzata Musierowicz, Opium w rosole, Łódź 2002, s. 87–90.
Why does Jedwabińska not like the class where Lelujka is?
- Because the class disappointed her with their behaviour, instead of condemning the behaviour of Lelujka, they approved of his jokes.
- Because the son of the school principal, whom she does not like, is also a member of this class.
- Because the class behaviour on the school trip was reprehensible.
- Because the class does not listen to any authority.
What characteristics of Kreska were not appealing to Ewa Jedwabińska?
- haughtiness, disorder
- sluggishness, laziness
- excessive focus on one's own appearance
- arrogance and recklessness
Complete the table by entering the characteristics of Ewa Jedwabińska or the quotations confirming them where appropriate.
| Characteristic | Quotation |
|---|---|
| she does not like her job | |
| „Zdawało się, że porusza się, mówi i oddycha z trudem, skrępowana ciasnym szklanym pudełkiem, które ogranicza każdy jej bardziej swobodny gest”. | |
| Bland | |
| „Ona, Ewa, była pedagogiem ambitnym i pełnym świeżych pomysłów. W tej swojej I b – wyjątkowo trudnej, tępej i niezintegrowanej klasie – pani Jedwabińska stosowała własnego pomysłu ćwiczenia z autoanalizy”. | |
| distanced, unreliable | |
| „Pamiętała też swoje uczucie bezradnego zdumienia, bliskie szoku; spodziewała się po klasie całkowicie różnej reakcji – oburzenia, potępienia lub choćby zdystansowania się od Lelujki”. | |
| hides her emotions | |
| „Nie oczekiwała, rzecz jasna, szalonego entuzjazmu (dzisiejsza młodzież jest przeciwna wszelkiemu wysiłkowi umysłowemu, oto smutna prawda) – ale przynajmniej trochę aprobaty mogliby z siebie wykrzesać”. |
Discuss in pairs what kind of teacher Ewa Jedwabińska was. Did she want to be like that? What could be the reason for her problems? What traits should she work on? What could she change to have better contact with the students?
Think and describe some old teaching methods, e.g. a system of penalties and rewards. What has changed since then?
Write a few words that could replace the word “teacher” (e.g. mastermaster, ...). What is the emotional tone of the individual words? What aspects of the teacher‑student relationship are highlighted?
Think of the teacher/coachcoach who played an important role in your life. Could he/she be an authority for you? Justify your choice in a few sentences.
Keywords
teacher, upbringingupbringing, school, authority
Glossary
nauczyciel
uczeń
wychowanie
kształcenie
umiejętności
samodzielność
autorytet
przewodnik
mentor
partner
trener
mistrz