Tradycja jest spoiwem między przeszłością a teraźniejszością. Pozwala uporządkować rzeczywistość poprzez przywołanie wzorców, norm i przykładów. Jednakże w kulturowej rzeczywistości, która zmienia się coraz szybciej, przywiązanie do tradycji zdaje się słabnąć w kolejnych pokoleniach. Wydawać by się mogło, że im śmielej człowiek spogląda w przyszłość, tym bardziej niechętnie gotów jest zwracać się ku przeszłości i tradycji.
Dwudziestowieczna literatura wielokrotnie podejmowała problem rywalizacji tradycji i postępu. Dla zrozumienia przemian współczesnego świata jest to niewątpliwie zagadnienie istotne, nic więc dziwnego, że literatura traktuje je z pełną powagą.
Nie oznacza to jednak, że spotkanie starego i nowego, tradycji z postępem nie może zostać przedstawione w krzywym zwierciadle.
1) Porozmawiaj z dziadkami lub rodzicami o tradycjach weselnych.
2) Wynotuj najciekawsze według ciebie przykłady tradycji weselnych.
3) Na podstawie zebranych informacji oraz innych źródeł spróbuj ustalić, które z tych tradycji przetrwały do dziś, a które odeszły już w przeszłość.
4) Określ, co może być przyczyną tych zmian.
Wesele w Atomicach Sławomira Mrożka
Sławomir Mrożek
Światowej sławy polski dramaturg, pisarz, rysownik i eseista. Jako rysownik i prozaik debiutował w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, a pierwszy dramat (Policja) opublikował w 1958 roku. Znaczną część swojego życia spędził na emigracji poza Polską: w USA, we Włoszech, Francji, w Niemczech, w Meksyku. Na świecie znany był przede wszystkim jako twórca dramatów nacechowanych (w różnym stopniu) groteskągroteską i absurdemabsurdem, podejmujących przede wszystkim problematykę społeczno‑filozoficzną. Do najpopularniejszych wśród nich należały m.in.: Tango (1964), Emigranci (1974), Miłość na Krymie (1993). Opublikował również zapiski autobiograficzne (m.in. trzy tomy Dzienników) oraz tomy korespondencji (także ze Stanisławem Lemem).
Wesele w AtomicachHej, wysoko ci u nas technika stanęła, wysoko...
Pan młody miał pod lasem niezły kawał laboratorium i coś ze dwa reaktory wedle cesarskiego gościńcacesarskiego gościńca, zaś w samym obejściu nieduży, ale schludny zakład chemicznej syntezychemicznej syntezy. Pannie młodej ojciec dawał w posaguposagu całą siłownię, w dobrym punkcie, w samym środku wsi, przy kościele. A do tego miała w malowanym kufrze chyba ze sześć patentówpatentów z dziedziny biochemiibiochemii. Nic dziwnego, że młodzi byli dobrani i rodzice obojga wnet się na małżeństwo zgodzili. I ogłoszono w Atomicach wesele.
Akuratżem walcowałwalcował blachę na zimno, jak brat panny młodej przyszedł na wesele mnie zapraszać. Był ci to postawnypostawny uczony, kolega mój jeszcze z katedrykatedry. Boga pochwalił, bose nogi na słomiancesłomiance wytarł i na zydluzydlu przysiadł.
Trochę trudno nam było rozmawiać, bo tego roku odrzutowce szczególnie jakoś licznie się zleciały i pola startowe za stodołą sobie uwiły, coraz też któryś w powietrze wzlatywał i głośnym świegotemświegotem swoim słowa nasze tłumił.
– Ano, wydajemy ją za mąż! – westchnął gość. – Ino żeby awantury jakiej na weselu nie było – dodał strapiony.
– Coby miała być – odpowiedziałem. – Przecie to jest wesele pokoju, no nie?
Posiedzieliśmy jeszcze z kwadrans, popatrzyli, jak dzieci wracają drogą z uniwersytetu, jak stary Józwa zwozi do stodoły paliwo, a potem pożegnał się i poszedł.
Nadszedł dzień wesela. Trochę nieporęcznie wypadło, bo akurat w tym czasie zaczęli u nas przekształcać przyrodę.
To, co było zalesione, ucywilizowanoucywilizowano, ale za to zmelioryzowanozmelioryzowano, zaś pustynie zalesiono. Rzekę zawrócono, żeby płynęła w drugą stronę. W związku z tym droga do kościoła wypadła nieco dalej, zaś u mnie na podwórku powstała wielka tama o poważnym znaczeniu gospodarczym, tak że drzwi się całkiem nie odmykały i z trudnością można było wyjść z domu.
Kiedym na miejsce przyszedł, akurat zaczynały się oczepinyoczepiny. Druhny śpiewały:
Jak cię będą czepić,
spojrzyj do powałypowały,
żeby twoje dzieci
czarne oczka miały.Potem zrobiły jej elektrolizęelektrolizę i wyprowadziły do komory ciśnień.
Tymczasem gości przybywało. Wszyscy byli w ludowych termostatachtermostatach nałożonych na granatowe garnitury kort‑tenis. Niektórym już się kurzyło ze skafandrówskafandrów. Na podwórku podchmielenipodchmieleni piloci trzaskali z rur wydechowych. Psy szczekały.
Ale dopiero po kościele zaczęła się prawdziwa zabawa.
Stałem na przyzbieprzyzbie żeby przedwieczornym powietrzem odetchnąć. Z izby dochodziły różne dźwięki muzyki dodekafonicznejmuzyki dodekafonicznej, to znów syntetycznejsyntetycznej. Coraz to buchały przyśpiewki a przytupywania. Kłębiły się, wrzały jurnejurne siły wytwórczesiły wytwórcze. Na niebie pojawiła się gwiazda. Dzieci rzucały w nią kamieniami.
Wesele trwało w pełni, gdy jakoś przed jedenastą wyskoczył na środek młody Smyga zza rzeki, tancerz zawołany, pieśniarz i filutfilut. Okręcił się parę razy, stanął przed orkiestrą i zaśpiewał na poczekaniu:
Już się przed wsią naszą
jasna przyszłość mości,
przez szczęście społeczeństwa
do szczęścia ludzkości!
Oj, dana, oj, dana!Bardzo się to wszystkim spodobało. Powstał śmiech i głośne brawa. Ale już młody Pieg odbił się, wyciął hołubcahołubca, czapkę na bok skręcił i zaśpiewał w odpowiedzi:
Najpierw trzeba zacząć
od spraw moralności:
do szczęścia społeczeństw
przez ducha czystości!
Hop, dziś!Na to znowu śmiech i brawa. Poniektórzy zaczęli krzyczeć na Smygę, żeby Piegowi się odciął. Ale ten nic nie rzekł, jeno cichaczem Piega zaszedł i niespodziewanie wypalił go głowicą atomową, co ją miał schowaną za pazuchąza pazuchą. Pieg zatoczył się i zaczął promieniować, ale zdążył jeszcze guzik u surduta nacisnąć i z wyrzutni, co ją miał ukrytą w prawej nogawce, rakietę średniego zasięgu prosto w czoło tamtemu puścił. Byłby niewątpliwie Smygę wykończył, gdyby nie to, że mu ostatni człon rakiety nie odpalił i przez to nastąpiła dewiacjadewiacja z kursu. Cofnął się Smyga, zakołysał i oparł o barierę cieplną, ale ta pękła i Smyga poleciał w głąb temperatury, przy stale wzrastającym jej współczynniku.
– Ludzie, co robita?! – zawołał ojciec panny młodej, wskazując na staroświecki, ścienny licznik Geigeralicznik Geigera.
Ale już gwałt się podniósł i rwetesrwetes, i na środku izby zaczęły szybko wyrastać ogromne niebieskie paprocie – zwyczajna rzecz przy wzmożonej radioaktywnościradioaktywności w zamkniętym pomieszczeniu. Już i inne rakiety latać zaczęły, jeden tylko Bańbuła zachował przyzwoitość i konwencjonalnie rżnął nożem. Wtem gwizd ostry się rozległ. To gospodarz, widząc, że inaczej gości nie uspokoi, skoczył do domowego rezerwuarurezerwuaru, odkręcił kurek i gazy bojowegazy bojowe na izbę puszczając, rozpoczął zakażanie. Rzucili się wszyscy do kombinezonów, ale mój okazał się nieszczelny, ponadto śpiący już trochę byłem, więc postanowiłem zaniechać zabawy i pomału do domu się zbierać.
Noc była jasna, bo od zagrodyzagrody, gdzie odbywało się wesele – takie promieniowanie biło, że bez trudu drogę znajdywałem. Szło się rześko, bo deszczyk radioaktywny też skropił raz i drugi. Trochę mi tylko to przeszkadzało, że czułem ssanie w organizmie, no, ale po zabawie – to rzecz zwyczajna – no i to, że zaczęły mi wyrastać dodatkowe nóżki, po trzy pary z każdej strony, zielony róg na czole, a na grzbiecie chitynowy pancerzyk. Jakoś jednak dobrnąłem do chałupy, przelazłem przez szparę w ramie okiennej i znalazłszy sobie zaciszne miejsce na listwie za szafą, z dala od pająków – zasnąłem spokojnie, rozpamiętując, jak to było na tym hucznym weselisku.
Opisz swoje wrażenia z przeczytanej lektury.
Określ, jaki typ narratora występuje w przytoczonym tekście opowiadania.
Spośród przedstawionych stwierdzeń wybierz prawdziwe.
Stylizacja wypowiedzi i jej efekty
kształtowanie warstwy językowej wypowiedzi, zwłaszcza literackiej, na wzór stylu charakterystycznego dla określonej epoki, konkretnego gatunku, autora, środowiska lub pewnej społeczności; stylizacja polega na wprowadzeniu do stylu danej wypowiedzi cech typowych dla stylu naśladowanego; cechy te powinny umożliwić odbiorcy rozpoznanie naśladowanego stylu
Stylizację wypowiedzi na podobieństwo gwar ludowych nazywamy stylizacją gwarową lub dialektyzacją.
Zapoznaj się z definicją stylizacji wypowiedzi. Na podstawie opowiadania Sławomira Mrożka określ jedną cechę świadczącą o tym, że tekst jest stylizowany na gwarę ludową oraz podaj przykład.
Przyporządkuj poszczególne elementy do odpowiedniej kolumny w poniższej tabeli w taki sposób, by przejawy tradycji oddzielić od rekwizytów nowoczesności.
Poddanie panny młodej elektrolizie., Patenty z dziedziny biochemii., Hołubce w tańcu „wycinane”., Ludowe termostaty., Muzyka dodekafoniczna., Kufer malowany., Porozumienie rodziców przyszłej młodej pary w sprawie małżeństwa., Pochwalenie Boga na przywitanie., Posag., Przyśpiewki weselne., Ścienny licznik Geigera., Druhny.
Przejawy tradycji | |
---|---|
Rekwizyty nowoczesności |
Wymień typy komizmu i jego funkcje w utworze Wesele w Atomicach.
Zadaniowo
Pojęcie „groteska” powinno być ci już znane. Przypomnij sobie jego znaczenie. Następnie wyjaśnij, czy Wesele w Atomicach można nazwać opowiadaniem groteskowym. Uzasadnij swoją odpowiedź.
Wyjaśnij znaczenie związku frazeologicznego „ktoś wycina hołubce”. Możesz skorzystać ze słownika frazeologicznego lub Wielkiego słownika języka polskiego.
Wyjaśnij znaczenie wyrażenia huczne weselisko użytego w tekście i ułóż z nim zdanie.
Zredaguj w imieniu gospodarza zaproszenie na wesele w Atomicach. Postaraj się, aby twoja praca napisana była gwarą lub dialektem.
Czy uważasz, że pielęgnowanie tradycji pomaga współczesnemu człowiekowi lepiej żyć, czy raczej przeszkadza? Napisz rozprawkę, w której rozważysz, czy tradycja w XXI wieku jest nam wciąż potrzebna. Odwołaj się do przytoczonego fragmentu Wesela w Atomicach Sławomira Mrożka oraz innego wybranego tekstu literackiego. Twoja praca powinna liczyć co najmniej 200 słów.
Zapoznaj się z poniższymi słowami kluczami związanymi z lekcją, a następnie zaproponuj ich własną kolejność. Możesz kierować się tym, co cię zaciekawiło, poruszyło, zaskoczyło itp. Przygotuj krótkie uzasadnienie swojej propozycji.
Słowa klucze: tradycja (a nowoczesność), stylizacja (gwarowa), komizm.