Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki
R1PTCJb3kTJkS
Kolorowe zdjęcie przedstawia krajobraz. Po prawej i lewej stronie oraz w tle widać potężne skały. Między nimi rosną małe krzewinki i trawy. Niebo jest błękitne.

Twain na Dzikim Zachodzie...

Góry Skaliste
Źródło: Pixabay, domena publiczna.

Biografia amerykańskiego pisarza Marka Twainaj00000003UB2v27_000tp001Marka Twaina jest niezwykła i przynosi wiele interesujących przykładów, świadczących o tym, że życie może być fascynujące, jeśli tylko podejmiemy wyzwania, które przed nami stawia. Podróże i doświadczenia związane z zawodami wykonywanymi przez autora Przygód Tomka Sawyera pozwoliły na wykreowanie niezwykłego, a zarazem bardzo rzeczywistego literackiego świata. Był m. in. pracownikiem kopalni srebra, poszukiwaczem złota, pilotem na parostatku pływającym po rzece Missisipi. Jego utwory pisane są barwnym językiem, w nienagannym plastycznym stylu i z wielkim poczuciem humoru. To pozwoliło na nazwanie go 'ojcem amerykańskiej literatury'.

Już wiesz

1) Zastanów się i odpowiedz, czy w dzisiejszych czasach są jeszcze poszukiwacze złota? Wymień inne niezwykłe zawody.

R18bSQ09jnxnE
Miejsce na notatkę

2) Znajdź ukryte wśród liter synonimy słowa 'praca'. Kliknij pierwszą literę znalezionego wyrazu i trzymając naciśnięty przycisk myszki, przeciągnij kursor do ostatniej litery tego słowa.

R1HGTJaozDHpe
Zadanie interaktywne polega na odnalezieniu i zaznaczeniu ukrytych wśród liter wyrazów bliskoznacznych do słowa "praca".
Źródło: Learnetic SA, licencja: CC BY 4.0.
RtpnD0dXcmsF3
{duze pole}.
j00000003UB2v27_000tp001
j00000003UB2v27_0000000K
JPOL_E3_E4_Tekstykultury

Dziki Zachód w twórczości Marka Twaina

RiNOIeZmr0hSf1
Portret Marka Twaina [czyt. marka tłejna]
Źródło: A.F. Bradley [czyt. bradlej], 1907, fotografia, domena publiczna.
Mark Twain19101835

Mark Twain

- był amerykańskim pisarzem pochodzenia szkockiego, także dziennikarzem, satyrykiem i humorystą. Największą popularność przyniosły mu powieści dla młodzieży: Przygody Tomka SawyeraSawyerSawyera (1876) oraz Przygody HuckaHuckHucka (1884).

Przez całe życie wiele podróżował. Bardzo wcześnie, bo już w wieku 12 lat, musiał podjąć pracę zarobkową (był m.in. chłopcem na posyłki w drukarni, później także uczył się drukarstwa). Zarabiał na życie jako pilot parostatku pływającego po rzece Missisipi, co opisał potem w autobiograficznej powieści Życie na Missisipi. Być może jego pseudonim pisarski pochodzi z tego okresu, ponieważ mark twain – w żargonie pilotów parowców rzecznych – oznacza 'dwa sążniesążeńsążnie głębokości'. Kiedy przeprowadził się na Zachód, podjął pracę w kopalniach srebra, a następnie został prawdziwym poszukiwaczem złota w Kalifornii. W tym czasie nieregularnie pracował już jako dziennikarz, a następnie został reporterem i korespondentem gazety 'Alta CaliforniaAlta CaliforniaAlta California' oraz 'New York TribuneNew York TibuneNew York Tribune' i relacjonował przebieg wyprawy amerykańskiej grupy turystów płynących statkiem do Europy. Wydarzenia te opisał Twain w książce Prostaczkowie za granicą (1869).

Jego powieści, których akcja osadzona jest w Ameryce, dostarczają czytelnikowi ogromnej wiedzy o tym kraju. Mają charakter społeczno‑obyczajowy, przedstawiają geografię Ameryki, przemiany kulturowe oraz życie codzienne, np. w autobiograficznej powieści Pod gołym niebem (1872) Twain ukazał 'twardy, surowy los osadników oraz panoramę Ameryki od St. LouisSt. LouisSt. Louis, przez NevadęNevadęNevadę, Kalifornię aż po Hawaje'. Natomiast powieść Włóczęga za granicą (1880) przedstawia doznania i przygody z podróży do Europy, w czasie której dotarł m.in. do Niemiec, Szwajcarii i Włoch. Na uwagę zasługują jeszcze dwa inne utwory, których akcja rozgrywa się w Anglii. Są to: Książę i żebrak (1882) oraz Jankes na dworze króla Artura (1889). Książę i żebrak to historyczna powieść dla młodzieży, w której w zabawny sposób pisarz ukazuje konsekwencje zamiany bliźniaczo podobnych do siebie chłopców. Jankes na dworze króla Artura natomiast to rodzaj satyryj00000003UB2v27_000tp002satyry na mityj00000003UB2v27_000tp003mity europejskiej poezji średniowiecznej oraz krytyka społecznego ustroju Europy Zachodniej. Kiedy w 1898 roku bankrutuje wydawnictwo, w które Twain zainwestował mnóstwo pieniędzy, musi zacząć dorabiać jako prelegentprelegentprelegent, jeżdżąc po Ameryce. Jego wystąpienia odnosiły wszędzie ogromny sukces i Twain zarobił fortunę.

St. Louis
Nevadę
Alta California
New York Tibune
Sawyer
Huck
sążeń
splendor
San Francisco
St. Joseph
Carson City
dyliżans
funt
Smith and Wesson
homeopatyczny
colt
krotochwilna
Brighama
Carson
Frisco
sfinks
metaforycznie
aluzja
Cottowood
Mark Twain Pod gołym niebem

I. WYJAZD DO NEVADY

Mój brat otrzymał nominację na sekretarza Terytorium Nevady; był to urząd świetny, skupiający w sobie obowiązki i honory skarbnika, kontrolera generalnego, sekretarza stanowego i urzędującego gubernatora w nieobecności tego ostatniego. Pensja wynosząca tysiąc osiemset dolarów rocznie i tytuł 'pana sekretarza' przydawały temu zaszczytnemu stanowisku wspaniałości imponującej i oszołamiającej. Byłem młody i głupi, więc zazdrościłem bratu. Zazdrościłem mu pozycji i finansowego splendorusplendorsplendoru, a zwłaszcza zazdrościłem mu podróży, długiej, jaka go czekała, i nowego, zdumiewającego świata, który miał poznać. Będzie podróżował! Nie wyjeżdżałem nigdy z rodzinnego miasta i samo słowo 'podróż' posiadało dla mnie urzekający czar. Niebawem brat mój znajdzie się w odległości setek mil od domu, na wielkich preriach i równinach, wśród gór Dalekiego Zachodu, zobaczy bawoły i Indian, psy stepowe i antylopy, będzie miał mnóstwo najrozmaitszych przygód i kto wie, czy go nie powieszą albo nie oskalpują, a w ogóle będzie się bawił świetnie, będzie pisał o wszystkim do domu i zostanie bohaterem. Ponadto zobaczy kopalnie złota i srebra i któregoś dnia po południu, po skończonej pracy, pójdzie sobie na przechadzkę i znajdzie gdzieś na stoku wzgórza kilka szufel błyszczących bryłek złota i srebra. Z czasem stanie się bogaty, wróci do domu morzem i będzie tak obojętnie rozprawiał o San FranciscoSan FranciscoSan Francisco, zatoce i Pacyfiku, jak gdyby zobaczenie tych cudów było bagatelką.

Co cierpiałem, rozmyślając nad jego szczęściem, tego żadne pióro nie zdoła opisać. Gdy więc ofiarował mi z zimnym spokojem bajeczne stanowisko prywatnego sekretarza, zdawało mi się, że ziemia i niebo zniknęły, a firmament zwinął się na kształt rulonu sekretarskich papierów. Nie mogłem pragnąć niczego więcej. Ukontentowanie moje było zupełne. W dwie godziny później byłem gotowy do drogi. Z pakowaniem niewiele miałem zachodu, ponieważ zamierzaliśmy jechać pocztą od granicy Missouri do Nevady, a pasażerom wolno było zabierać tylko znikome ilości bagażu. W tych dobrych dawnych czasach, przed dziesięciu czy dwunastu laty, nie istniała jeszcze kolej żelazna docierająca do wybrzeży Pacyfiku, nie położono jeszcze ani jednego jedynego kawałka szyny. Planowałem, że zostanę w Nevadzie trzy miesiące; nie miałem zamiaru siedzieć tam dłużej. Chciałem zobaczyć wszystko, co osobliwe i nowe, a potem wrócić prędko do moich spraw w rodzinnym mieście. Czy mogłem przypuszczać, że doczekam się końca tej trzymiesięcznej wycieczki dopiero po upływie sześciu czy siedmiu niezwykle długich lat?

Całą noc śnili mi się Indianie, prerie i sztaby srebra; nazajutrz, w oznaczonym czasie, wsiedliśmy w porcie St. LouisSt. LouisSt. Louis na pokład parowca zdążającego w górę rzeki Missouri. Płynęliśmy z St. Louis do St. JosephSt. JosephSt. Joseph dni sześć, a była to podróż tak nudna, tak ospała i tak monotonna, że pozostawiłaby mi równie mało wspomnień, gdyby trwała sześć minut zamiast tyluż dni. Jedyne, co mi po niej zostało w pamięci, to zatarte, pogmatwane obrazy groźnie wyglądającej karpiny, po której z rozmysłem przejeżdżaliśmy jedną lub drugą śrubą; raf, w które stukaliśmy raz po raz dziobem, aby w końcu wycofać się i szukać przejścia w dostępniejszym miejscu; i wreszcie mielizn, na których siadaliśmy niekiedy jak kury na grzędzie i odpoczywaliśmy, aby się z nich zwlec po jakimś czasie. Właściwie statek mógł z równym powodzeniem przebyć drogę do St. Joseph lądem, bo i tak szedł cały niemal czas, wdrapując się cierpliwie i pracowicie na rafy i przeskakując karpiny. Kapitan powiedział, że jego statek jest 'byczy' i że przydałaby mu się tylko większa śruba i silniejsza para. Ja pomyślałem, że statkowi przydałyby się szczudła, ale byłem na tyle mądry, że tego nie powiedziałem.

II. OPUSZCZAMY TEREN STANÓW

Gdy pewnego szczęśliwego wieczoru statek nasz przybił do przystani w St. Joseph, skierowaliśmy pierwsze kroki do biura pocztowego, gdzie przyjęto od nas opłatę po dolarów sto pięćdziesiąt za bilety na dyliżansdyliżansdyliżans do Carson CityCarson CityCarson City w Nevadzie.

Nazajutrz wczesnym rankiem przełknęliśmy śniadanie i udaliśmy się śpiesznie na miejsce odjazdu. Tu natrafiliśmy na przeszkodę, którejśmy lekkomyślnie nie przewidzieli, mianowicie, że nie można tak spakować rzeczy w ciężki kufer podróżny, żeby waga nie przekraczała dozwolonych dwudziestu pięciu funtówfuntfuntów, ponieważ sam kufer waży więcej. A wolno nam było wziąć tylko po dwadzieścia pięć funtów bagażu. Wobec tego musieliśmy otworzyć kufry i dokonać szybkiego wyboru. Włożyliśmy nasz dozwolony prawem bagaż do jednej walizy, a kufry kazaliśmy odesłać do St. Louis. Smutne było to rozstanie, bo nie mieliśmy już teraz czarnych żakietów i białych rękawiczek, w których moglibyśmy wystąpić na przyjęciu u Indian Pawne w Górach Skalistych, a także zostaliśmy pozbawieni cylindrów, lakierowanych trzewików i w ogóle wszystkiego, co umila życie i pozwala mu płynąć spokojnym torem.

[...] Włożyliśmy na siebie grube ubrania z szorstkiej wełny, wełniane wojskowe koszule i toporne trzewiki; do walizy zaś wcisnęliśmy po kilka białych koszul, nieco bielizny i drobiazgów. Mój brat sekretarz wziął jeszcze cztery funty dzienników ustaw i sześć funtów słownika encyklopedycznego, nie wiedzieliśmy bowiem, w naszej świętej naiwności, że księgi te można zamówić jednego dnia w San Francisco i nazajutrz otrzymać w Carson City. Byłem uzbrojony po zęby w żałosny, mały siedmiostrzałowy pistolet systemu Smith and WessoSmith and WessonSmith and WessonSmith and Wessonn, który miał kule wielkości pigułek homeopatycznychhomeopatycznyhomeopatycznych; przy dozowaniu dla człowieka dorosłego trzeba było użyć wszystkich siedmiu kul.

Ale byłem zachwycony. Uważałem, że jest to broń bardzo niebezpieczna. Pistolet miał tylko jedną wadę: nie można było z niego trafić do celu. Jeden z naszych konduktorów wprawiał się na krowie i dopóki krowa stała nieruchomo, nic jej nie groziło; ale zaledwie zaczęła się ruszać, on zaś obrał sobie inny cel, spotkało biedaczkę nieszczęście. Pan sekretarz miał niewielkiego coltacoltcolta, nosił go na pasku dla obrony przed Indianami i z ostrożności nie zasuwał spustu.

[...] O ósmej wszystko było gotowe i znaleźliśmy się po drugiej stronie rzeki. Wskoczyliśmy do powozu, woźnica trzasnął z bata i ruszyliśmy, zostawiając za sobą Stany. Był piękny letni poranek, okolica skrzyła się w słońcu. Poranek był ponadto świeży i rześki i przenikał nas upajającą świadomością oderwania się od wszelkich trosk i odpowiedzialności; uczucie to sprawiło, żeśmy niemal żałowali lat spędzonych przy ciężkiej pracy w dusznym i gorącym mieście. Pędziliśmy przez Kansas i po dwóch godzinach znajdowaliśmy się już dość daleko w obrębie Wielkiej Równiny. Teren był tutaj falisty jak okiem sięgnąć, linia za linią regularnych wzniesień i spadków jak zmarszczona po burzy majestatyczna tafla morza. I wszędzie dokoła widać było pola zbóż znaczące kwadratami ciemniejszej zieleni ów bezkresny obszar porosłego trawą gruntu. Ale niebawem to morze na lądzie miało stracić swoją falistość i zmienić się na przestrzeni siedmiuset milj00000003UB2v27_000tp004mil w płaską i równą podłogę!

Nasz dyliżans był ogromnym, kołyszącym się i bujającym, niezwykle okazałym pojazdem, wspaniała kolebka na kołach. Ciągnęło go sześć dorodnych koni, a obok woźnicy siedział konduktor, prawowity kapitan załogi, gdyż do niego należała opieka nad pocztą, bagażami, przesyłkami ekspresowymi i pasażerami. My trzej byliśmy jedynymi pasażerami w tej podróży. Siedzieliśmy na tylnym siedzeniu, wewnątrz. Niemal całą pozostałą przestrzeń wypełniały worki z pocztą, wieźliśmy bowiem przesyłki z trzech ostatnich dni. Przed nami, dotykając niemal naszych kolan, wyrastała aż pod sufit prostopadła ściana z worków. Na dachu piętrzył się stos przytroczony pasami, a zarówno przedni, jak i tylny bagażnik były szczelnie wypełnione. Wieźliśmy według słów woźnicy dwa tysiące siedemset funtów poczty. Trochę dla BrighamaBrighamaBrighama, powiedział, trochę dla CarsonCarsonCarsonFriscoFriscoFrisco, ale przynajmniej połowa dla Indian, a zresztą to diabelne zawracanie głowy, bo przecież oni i tak mają dość do czytania. A ponieważ w tym momencie twarz woźnicy wykrzywiła się w straszliwym skurczu, który przywodził na myśl uśmiech pochłonięty przez trzęsienie ziemi, domyśliliśmy się, że jego uwaga miała być krotochwilnakrotochwilnakrotochwilna i że wyładujemy większość naszej poczty gdzieś na prerii, zostawiając ją Indianom czy komu bądź innemu, kto się po nią zgłosi.

Przez cały dzień zmienialiśmy konie co dziesięć mil i niemal frunęliśmy nad twardym, płaskim gruntem. Na każdym postoju wyskakiwaliśmy na ziemię i rozprostowywali nogi, gdy więc zapadł wieczór, byliśmy wciąż pełni życia i prawie niezmęczeni.

Po kolacji wsiadła do dyliżansu kobieta wracająca do domu odległego o pięćdziesiąt mil, więc my trzej musieliśmy się zmieniać i siadać kolejno na koźle obok woźnicy i konduktora. Była to najwyraźniej kobieta małomówna. Siedziała w gęstniejącym mroku i wpatrywała się w komara, który pożywiał się na jej ramieniu, potem powoli wznosiła drugą rękę, dopóki komar nie znalazł się na linii strzału, i wreszcie częstowała go klapsem, który powaliłby krowę: potem obserwowała trupa z cichą satysfakcją, bo trzeba przyznać, że nie chybiała. Była znakomitym strzelcem na krótki dystans. Trupów nie usuwała, tylko zostawiała je na przynętę.

Siedziałem obok tego posępnego sfinksasfinkssfinksa, przyglądałem się jej, gdy tak jeden po drugim zabiła trzydzieści lub czterdzieści komarów. Przyglądałem się jej i czekałem, aż przemówi. Ale ona milczała. Wreszcie przemówiłem pierwszy. Powiedziałem: – Bardzo dużo komarów w tych stronach, proszę pani.

– No chyba!

– Co pani raczyła powiedzieć?

– No chyba!

Potem obróciła do mnie rozjaśnioną twarz i powiedziała:

– Niech mnie licho! Już myślałam, że wy, ludzie, jesteście głusi i niemi. Jak Bozię kocham, że myślałam. Siedzę tu i siedzę, biję komary i nic, tylko się zastanawiam, co też wam dolega. Najpierw myślałam, żeście głusi i niemi, potem przyszło mi do głowy, żeście chorzy albo pomyleni, albo coś takiego, a na koniec to was wzięłam za trójkę durniów, co nie wiedzą, od czego zacząć rozmowę. Skąd jedziecie?

Sfinks przestał być sfinksem! Mówiąc metaforyczniemetaforyczniemetaforycznie, przerwały się źródła przepaści wielkiej i niewiasta zsyłała na nas deszcz swych słów przez czterdzieści dni i czterdzieści nocyaluzjaniewiasta zsyłała na nas deszcz swych słów przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy, zalewając wszystko niszczycielskim potopem pospolitej gadaniny; ani jeden szczyt czy wierzchołek odpowiedzi nie wznosił się ponad zalane wodami pustkowie kiepskiej gramatyki i fatalnej wymowy!

Jak myśmy cierpieli! Mijały godziny, a ona gadała, gadała, aż byłbym się zabił z wściekłości, że poruszyłem kwestię komarów i zachęciłem ją do rozmowy. Nie przestała ani na chwilę, dopóki przed samym świtem nie dotarła do celu swej podróży. Wysiadając z dyliżansu, obudziła nas (bo zapadliśmy w drzemkę) i powiedziała:

– Radzę wam dobrze, chłopacy, wysiądźcie i posiedźcie se ze dwa dni w CottonwoodCottowoodCottonwood, a ja wpadnę do was wieczorem i jak macie chęć, pogadam z wami jeszcze o tym i owym. Ludziska wam powiedzą, że jak na dziewuchę wychowaną w lasach byłam zawsze wymagalna i zadzierałam nosa, bo jak mogę nie być wymagalna, kiedy pełno tu wszędzie hołoty. Dziewczyna musi zadzierać nosa, jeżeli chce dojść do czegoś w życiu, ale kiedy napatoczą się ludziska, co mogę z nimi być jak równa z równymi, nie odmówię im swojego towarzystwa.

Postanowiliśmy, że 'nie posiedzimy se w Cottonwood'.

III. OŚLI KRÓLIK

[…] Niebawem minęliśmy MarysvilleMarysvilleMarysville i przeprawiliśmy się na drugi brzeg rzeki Big BlueBig BlueBig Blue, a potem rzeki Little SandyLittle SandyLittle Sandy; o milę dalej wkroczyliśmy na terytorium Nebraski. Przebyliśmy jeszcze milę i dotarliśmy do rzeki Big SandyBig SandyBig Sandy w odległości stu czterdziestu mil od St. Joseph. Gdy słońce chyliło się ku zachodowi, zobaczyliśmy pierwszy okaz zwierzęcia powszechnie znanego na przestrzeni dwóch tysięcy mil pustyni i gór od równiny KansasKansasKansas aż po wybrzeże Pacyfiku pod nazwą oślego królika. Słuszna to nazwa. Zwierzątko owo wygląda jak pospolity królik, z tą tylko różnicą, że jest od jednej trzeciej do dwóch razy większe, ma proporcjonalnie dłuższe nogi, na łebku zaś uszy tak niedorzeczne, jakimi nie może się poszczycić żadne zwierzę z wyjątkiem osła. Gdy ośli królik siedzi spokojnie, robiąc rachunek sumienia, albo gdy jest roztargniony, albo nie przeczuwa niebezpieczeństwa, majestatyczne uszy sterczą nad nim wysoko i są z daleka widoczne; ale wystarczy trzask suchej gałązki, aby śmiertelnie przerażony odchylił lekko uszy do tyłu i wybrał się w drogę do domu. Wtedy przez najbliższą minutę widać tylko jego długi szary korpus wyciągnięty jak struna, głowę wzniesioną i uszy odchylone lekko do tyłu, ale cały czas wskazujące, którędy zwierzę sunie przez niskie zarośla bylicy, zupełnie jakby niosło rozpostarty żagiel. Od czasu do czasu nasz ośli królik wzbija się na swych długich nogach wysoko nad karłowate pędy bylicy, dając przykład skoku, jakiego pozazdrościłby mu niejeden koń. Niebawem przechodzi w łagodny i wdzięczny kłus i zaraz znika w tajemniczy sposób. Przycupnął za krzewem, będzie tam siedział i trząsł się, i nasłuchiwał, dopóki człowiek nie podejdzie na odległość sześciu stóp, kiedy to ośli królik znowu puści się w drogę. Ale jeśli ktoś chce, żeby naprawdę wziął nogi za pas i pokazał, co umie, musi do niego strzelić. Śmiertelnie teraz przestraszony ośli królik kładzie uszy po sobie i wyciągając się jak struna w długim skoku, przemierza milę za milą z obojętną swobodą, która zachwyca. Jak to określił konduktor, zwierzęciu dusza uciekła w pięty z naszej przyczyny. Najpierw pan sekretarz przestraszył go strzałem ze swojego colta, potem ja zacząłem kropić w niego z mojej broni; i jednocześnie, z ogłuszającym hukiem, buchnęła salwa ze wszystkich luf starego allena. Bez przesady można powiedzieć, że królik oszalał! Spuścił uszy, podniósł ogon i wyruszył do San Francisco z szybkością, którą najlepiej można określić jako przelotny błysk. […]

j00000003UB2v27_00000_BIB_001 Źródło: Mark Twain, Pod gołym niebem, tłum. Krystyna Tarnowska, Warszawa 2006, s. 9–17.
Little Sandy
Marysville
Big Blue
Big Sandy
Kansas
autobiografia
Definicja: autobiografia

opis własnego życia, ujęty w formę fabularną; narracja w autobiografiach jest pierwszoosobowa, ale przyjmuje dwie formy; pierwsza przez pryzmat 'ja' opisuje świat zewnętrzny (taka postawa jest charakterystyczna m.in. dla literatury faktu lub pamiętników); druga, w której świat zewnętrzny staje się scenerią przeżyć wewnętrznych 'ja' (np. autorefleksje, marzenia, intymne myśli, innymi słowy – 'pamiętniki duszy')

powieść autobiograficzna
Definicja: powieść autobiograficzna

powieść, której fabuła osnuta jest na wydarzeniach z życia autora; jej bohater stanowi literacki obraz osoby twórcy; występują w niej elementy fikcji literackiej; jej fabuła jest wyraziście zorganizowana; w powieści autobiograficznej bohater zwykle nie nosi imienia i nazwiska twórcy, jest jednak postacią tak skonstruowaną, że traktować ją trzeba jako literacki odpowiednik autora, wpływa na to także dostępna czytelnikowi wiedza o rzeczywistej biografii pisarza

Po przeczytaniu fragmentów utworu Marka Twaina Pod gołym niebem odpowiedz na pytanie i wykonaj ćwiczenia.

Ćwiczenie 1.1

Odwołując się do zamieszczonych fragmentów oraz biografii autora, uzasadnij, że utwór Marka Twaina jest powieścią autobiograficzną.

RvMFX8FbpySsx
Miejsce na notatkę
Ćwiczenie 1.2

Wymień elementy świata przedstawionego i zilustruj je odpowiednimi przykładami z przywołanej powieści Marka Twaina.

Rj40zAzAil9gg
Miejsce na notatkę
Ćwiczenie 1.3

Wypisz z tekstu przykłady epitetów i wyjaśnij, jaką funkcję pełnią one w opisie świata przedstawionego.

R1FO34Tcgl2R3
Miejsce na notatkę
1
Ćwiczenie 1.4

We fragmencie utworu Pod gołym niebem opatrzonym tytułem Ośli królik znajduje się opis niezwykłego królika. Wyjaśnij, jaką funkcję pełni nagromadzenie czasowników w opisie zwierzaka.

uzupełnij treść
RMxFc7fCSJP5j
Ćwiczenie 1.5
Zadanie interaktywne polega na uporządkowaniu wyrazów wartościujących pozytywnie i negatywnie.
Źródło: Learnetic SA, licencja: CC BY 4.0.
Ćwiczenie 1.6

Na podstawie tekstu uzasadnij, że życie, jakie wiódł Mark Twain, było spełnieniem jego młodzieńczych marzeń.

RoZo5XmRBJW50
Miejsce na notatkę
Polecenie 1

W formie kilkuzdaniowej notatki odpowiedz na pytanie: dlaczego warto mieć marzenia?

Rq2cbVfq3bqAo
Miejsce na notatkę
Mark Twain 'Pod gołym niebem'Gabriel Leonard Kamiński
Gabriel Leonard Kamiński Mark Twain 'Pod gołym niebem'

Wszystko jak u Twaina jest lekko podkoloryzowane, z odrobiną autoironiij00000003UB2v27_000tp008autoironii, ale za to pełne autentyczności. Dorosły, pragnący się ustatkować Twain ciągle rywalizuje z nieopierzonym Markiem Twainem, który potrafi, poszukując swego miejsca w życiu, rozbawić nas do łez, a także zmusić do głębszej refleksji. Terytorium ówczesnego Dzikiego Zachodu, stany Nevada, Montana czy UtahUtahUtah, to wówczas jeszcze dziewicze tereny nietknięte cywilizacją białego człowieka. Każda próba skolonizowania tych ziem wywoływała wśród pionierów masę niesamowitych opowieści. Twain do perfekcji opanował technikę łączenia wątków fantastycznych z rzeczywistymi. Wplata między to wszystko dygresjedygresjadygresje, anegdotyanegdotaanegdoty, zasłyszane przy ognisku historie i opowieści mrożące krew w żyłach, tworząc przy tym swoistą fabułę. Jest ona na poły przygodowo‑awanturnicza, a na poły staje się ona relacją samozwańczego podróżnika amatora. […] Rozgwieżdżone niebo pełne niesamowitych odcieni błękitu było mimowolnym świadkiem jego mniej lub bardziej fantastycznych przygód.

'Gorączka złota', która przetoczyła się wówczas przez tamte dzikie tereny, stała się też złotą żyłą jego pisarskich inspiracji. Kruszec ten, połączony z leksykalno‑stylistycznymi dociekaniami Twaina, zyskał teraz podwójnie na swojej wartości. Zamknięty w krótkich podrozdziałach, w miarę upływu lat stał się 'złotoustą' osobistą robinsonadąrobinsonadarobinsonadąodysejąodysejaodyseją młodego Marka Twaina. Jego niespokojny duch nieustannie unosi się nad horyzontem, puszczając do nas oko, tak abyśmy tak do końca nie wierzyli mu na słowo. […]

j00000003UB2v27_00000_BIB_002 Źródło: epodreczniki.pl.
Utah
dygresja
anegdota
Ćwiczenie 2.1

Na podstawie powyższego fragmentu wyjaśnij, w jaki sposób Twain urozmaica fabułę swoich utworów.

R1Rs5OLF2ecFF
Miejsce na notatkę
Ćwiczenie 2.2

Odpowiedz, czy zgadzasz się z opinią recenzenta, który mówi, że Twain 'puszcza do nas oko'. Uzasadnij swoje zdanie.

R15b8AbNC3RIR
Miejsce na notatkę
Ćwiczenie 2.3

Wyjaśnij, jak rozumiesz słowa: 'Gorączka złota', która przetoczyła się wówczas przez tamte dzikie tereny, stała się też złotą żyłą jego pisarskich inspiracji'.

RODJcLxo1wbbU
Miejsce na notatkę
Ćwiczenie 2.4

Wyjaśnij, w jaki sposób Mark Twain w utworze 'Pod gołym niebem' łączy autoironięj00000003UB2v27_000tp008autoironię z autentycznością. Swoją odpowiedź zilustruj przykładem z tekstu.

RSUky0YXkNm8k
Miejsce na notatkę
j00000003UB2v27_000tp002
j00000003UB2v27_000tp003
j00000003UB2v27_000tp004
j00000003UB2v27_000tp005
j00000003UB2v27_000tp006
j00000003UB2v27_000tp007
j00000003UB2v27_000tp008
prelegent
robinsonada
odyseja
synonim
JPOL_E3_E4_Konteksty

Realizując swoje pasje i marzenia

Na jednej linieWanda Rutkiewicz
Wanda Rutkiewicz Na jednej linie

Moimi partnerami na pierwszej wspinaczce w Skałkach byli Bogdan Jankowski i Władek Berwiński. Wspinaliśmy się na 'Sukiennice' drogą, którą wykorzystuje się do zejścia. [...]

Zjazdy są emocjonujące – przewieszony teren, brak kontaktu ze skałą.

Jedynym oparciem jest lina, na której wisi się w powietrzu. Pierwszy w życiu zjazd z wysokości około 20 metrów to duże przeżycie! [...]

W uszach mi szumiało, z trudnością rozumiałam, co do mnie mówią. To chyba najgorszy moment dla każdego początkującego wspinacza. [...]

A mnie drżą ręce i nogi, serce uderza szybciej. Na koniec decyzja – zjeżdżam! Pole widzenia nagle się zmniejszyło. Przestałam bać się wysokości. Powoli opuszczałam się, prawie nie słysząc pokrzykiwań z góry. [...]

Nieco na lewo od drogi, którą niedawno przeszłam, wypatrzyłam dosyć wysoki komin skalny. Pomyślałam, że spróbuję wspiąć się w nim choć parę metrów.

Wspinaczka w kominie jest prawie instynktowna i naturalna. W szerszej części komina zapierałam się plecami o jedną ścianę, stopami o drugą i podpierając się rękoma, przesuwałam się wyżej. Po około 10 metrach komin nieco się zwęził. Zamiast stóp klinowałam kolana. Jeszcze wyżej komin był tak wąski, że utknęłam w nim zaklinowana, nie mogąc zdecydować się na wyjście. Dalsza droga wiodła bowiem stromą ścianką skalną. Po kilku przymiarkach udało mi się ją pokonać. Stanęłam na małych stopniach. Mogłam przytrzymać się ręką, ale przede mną był następny trudny odcinek. [...]

Długo nie mogłam zdecydować się na opuszczenie wygodnych stopni.

Wspinałam się metr wyżej, ogarniał mnie strach i cofałam się. Odpoczywałam przed kolejną próbą, usiłując pokonać strach. [...]

Któryś z kolegów zaczął wspinać się, by zabezpieczyć mnie przed spadnięciem. Zdopingowana tym i rozzłoszczona skoncentrowałam się i raz jeszcze dobrałam się do piekielnej ścianki. Strach ustąpił. Nie myślałam, co będzie, jeżeli noga ześliźnie się z mikrostopnia, a ręce zaciśnięte na obłych wypukłościach ściany nie utrzymają ciężaru ciała.

Nareszcie! Znalazłam solidny chwyt! Szybko podciągnęłam się na rękach, znalazłam się w łatwym terenie. Szczyt był tuż. Zdobyty samodzielnie, mój własny!

Czy byłam odważna? Nie za bardzo. Za ówczesną odwagą, niewspółmierną do umiejętności, kryła się nieświadomość i brak wyobraźni. Ale radość po przejściu zaważyła na tym, że pozostałam przy wspinaczce, a nie przy poprzednio uprawianych sportach. Choć nie tylko radość...

Alpinizm, a właściwie taternictwo, składało się dla mnie z trzech równorzędnych elementów: współtowarzysze, wspinaczka oraz przyroda, wśród której to wszystko się odbywało.

j00000003UB2v27_00000_BIB_004 Źródło: Wanda Rutkiewicz, Na jednej linie, Warszawa 1986, s. 25–28.

Przeczytaj powyższy fragment autobiograficznej książki słynnej polskiej himalaistki Wandy Rutkiewicz i wykonaj ćwiczenia.

Ćwiczenie 3.1

Przedstaw, jak autorka opisuje swoją pasję związaną ze wspinaczką po górach.

R12GKcrM5kdTu
Miejsce na notatkę
Ćwiczenie 3.2

Wyjaśnij, w jaki sposób autorka uczy się wspinaczki.

R1XckdPwGgmLT
Miejsce na notatkę
Ćwiczenie 3.3

Stwórz rodzinę wyrazów do słowa 'pasja'.

RAPlB6vBNxKoV
Miejsce na notatkę
Ćwiczenie 3.4

Podaj homonimy słowa 'pasja'.

RNegrhvqvVbHw
Miejsce na notatkę
RKhFHEFUaj4fy
Ćwiczenie 3.5
Zadanie interaktywne polega na zaznaczeniu kilku prawidłowych odpowiedzi będących wyrazami przeciwstawnymi do słowa "pasja".
Źródło: Learnetic SA, licencja: CC BY 4.0.
R17vq2NzjiPdl
Ćwiczenie 3.6
Zadanie interaktywne polega na zaznaczeniu jednej prawidłowej odpowiedzi będącej wyjaśnieniem związku frazeologicznego "szewska pasja".
Źródło: Learnetic SA, licencja: CC BY 4.0.
Ćwiczenie 3.7

Podaj wyrazy bliskoznaczne do słów: 'odwaga' i 'wyzwanie'.

R1Rmx2fEdVDMP
Miejsce na notatkę
Ćwiczenie 3.8

Ułóż trzy zdania z wybranymi wyrazami z poprzedniego ćwiczenia.

R1YLqNGFMjGdh
Miejsce na notatkę
JPOL_E3_E4_Preteksty

Współczesny dziki Zachód?

Polecenie 2

Wymień znane ci sporty ekstremalne.

RkQkYmahdvZem
Miejsce na notatkę
Polecenie 3

Obejrzyj prezentowane w galerii zdjęcia przedstawiające ludzi, którzy uprawiają sporty ekstremalne. Wymień cechy, które posiada osoba uprawiająca sporty ekstremalne.

RFaXXFoJUopbp
Miejsce na notatkę
Polecenie 3

Opisz swoje najbardziej ekstremalne doświadczenie związane ze sportem.

R60G6PwJYy1as
Miejsce na notatkę
JPOL_E3_E4_Zadaniowo

Zadaniowo

Polecenie 4

Zredaguj opowiadanie – zachowując narrację w pierwszej osobie – o najzabawniejszej przygodzie ze swojego życia. Możesz opatrzyć ją rysunkiem.

R1dIQR1KC6VRV
Miejsce na tekst
Rm07iI530F2MP1
Zadanie interaktywne. Uporządkuj słowa klucze: powieść autobiograficzna, autobiografia, komizm, humor, autoironia, autentyczność przekazu, sporty ekstremalne.
Źródło: Contentplus.pl sp. z o.o., licencja: CC BY 3.0.
Ćwiczenie 4

Zaproponuj własną kolejność słów kluczy do tego tematu. Możesz kierować się tym, co cię zaciekawiło, poruszyło, zaskoczyło itp. Przygotuj krótkie uzasadnienie swojej propozycji.

Proponowane słowa klucze: powieść autobiograficzna, autobiografia, komizm, humor, autoironia, autentyczność przekazu, sporty ekstremalne.

R12vKRuGpXeFh
Miejsce na notatkę