Zagadka tajemniczych drzwi - Kornel Makuszyński Szatan z siódmej klasy
Warto wiedzieć!
Wielu współczesnych nastolatków zapytanych o ważną pozycję literatury młodzieżowej wymieni z pewnością dowolną powieść o Harrym Potterze, inni wskażą zapewne Opowieści z Narnii, być może ktoś przypomni sobie Jeżycjadę Małgorzaty Musierowicz. Gdyby na to samo pytanie miał odpowiedzieć młody człowiek dorastający przed II wojną światową, to wśród wymienionych książek Lucy Maud MontgomeryLucy Maud Montgomery czy Juliusza Verne'aJuliusza Verne'a znalazłyby się na pewno utwory Kornela Makuszyńskiego. Pisarza, który stworzył Koziołka Matołka, małpkę Fiki Miki, opisał przygody małej Basi, o opiekę nad którą wybuchła wielka awantura, czy kryminalne perypetie Adasia Cisowskiego – „Szatana” z siódmej klasy. Wydania jego książek trzeba było regularnie wznawiać, a egzemplarze biblioteczne były dosłownie zaczytywane.

Kornel Makuszyński nie wymarzył sobie kariery pisarza dla dzieci i młodzieży. Urodzony w Stryju, w wieku 12 lat osierocony przez ojca, szybko musiał samodzielnie zacząć troszczyć się o własny byt. Pozbawiony uzdolnień w kierunku nauk ścisłych Kornel był niezrównanym szkolnym ,,wierszokletą”. Za satyręsatyrę wymierzoną przeciwko katechecie, wbijającemu uczniom wiedzę do głów za pomocą drewnianej linijki, Makuszyńskiego wyrzucono ze stryjskiego gimnazjum.
Ostatecznie niepokorny młodzieniec znalazł się we Lwowie – mieście uchodzącym za jedną z kulturalnych stolic ówczesnej Europy. Poetycka legenda Makuszyńskiego podążała za nim. Pisał wszystko – od miłosnych poematów, zamawianych przez szkolnych kolegów czy właścicielkę stołówki, po prześmiewcze utwory, których bohaterem było grono pedagogiczne bądź nielubiani znajomi.
Dorosły Makuszyński przyjaźnił się z Julianem Tuwimem, Janem Lechoniem, Antonim Słonimskim, jadał obiady z noblistą Władysławem Stanisławem Reymontem. Zniechęcony niepochlebnymi recenzjami swoich wierszy przeznaczonych dla dorosłych czytelników zajął się na dobre tworzeniem literatury dla dzieci i młodzieży. To wtedy powstały najbardziej znane z jego książek – Przygody Koziołka Matołka, Szaleństwa panny Ewy, Szatan z siódmej klasy czy Panna z mokrą głową.
Makuszyński pisał recenzje teatralne, felietony, ale także wiersze i tzw. humoreskihumoreski. Pracował szybko – w ciągu roku potrafił wydać dwie książki. Wybuch II wojny światowej zastał go w Warszawie.

Zmęczony tempem warszawskiego życia pisarz każdego roku uciekał na kilka tygodni do Zakopanego. Choć początkowo krytykował stan stolicy Tatr za brak prądu i kanalizacji czy cwaniactwo górali, z czasem stał się cichym miłośnikiem tego miejsca, wspomagał starania miejscowej społeczności dążącej do rozwoju okolicy. Zaopatrywał zakopiańskie biblioteki w swoje książki, najuboższym dzieciom fundował narty, pomagał zbierać fundusze na budowę sanatoriów dla najmłodszych.
Utrzymywał się z zaliczek wypłacanych przez wydawnictwa. Końca wojny doczekał w Zakopanem, gdzie pozostał do końca życia. Zmarł 31 lipca 1953 roku. Górale urządzili honorowemu obywatelowi Zakopanego prawdziwie królewski pogrzeb.

Szatan z siódmej klasy – to powieść dla młodzieży, która powstała w 1937 roku. Głównym jej bohaterem jest obdarzony talentem detektywistycznym Adaś Cisowski. Akcja książki rozgrywa się w Warszawie i - w położonej niedaleko Wilna - Bejgole, do której to zaprasza sprytnego siedemnastolatka jego nauczyciel historii - profesor Gąsowski. Okazuje się, że stary dworek w Bejgole, który zamieszkuje brat profesora z rodziną, nachodzą nieznajomi z zaskakującymi propozycjami kupna majątku. W tym samym czasie rodzina dowiaduje się o zaginięciu w dziwnych okolicznościach jednych z drzwi w domu. Wyjaśnienie tajemnicy z czasów wojen napoleońskich zostaje powierzone Adamowi Cisowskiemu, dla którego nie ma zagadek niemożliwych do rozwiązania.
Zapoznaj się z animacją pod tytułem „Bohaterowie i język powieści Kornela Makuszyńskiego pt. Szatan z siódmej klasy” i wykonaj polecenia.

Film dostępny pod adresem /preview/resource/R1Hbgvbuuc3gY
Animacja dotyczy fabuły i języka w „Szatanie z siódmej klasy” Kornela Makuszyńskiego.
Wyjaśnij, w jakim znaczeniu w wypowiedzi Adasia zostało użyte słowo „bałwan”, a następnie zaproponuj do niego trzy synonimy.
Rozstrzygnij, czy słownictwo, którym posługują się bohaterowie lektury, jest obecnie powszechnie używane. Uzasadnij swoje zdanie.
Wymień trzy powiedzenia/zwroty/wyrażenia popularne w twojej szkole. Wyjaśnij ich znaczenie.
Wyobraź sobie, że spędzasz jeden dzień w Bejgole. Wybierz jedną osobę, z którą możesz przeprowadzić wywiad. Zaproponuj dwa pytania, które można by zadać tej postaci.
Zapoznaj się z fragmentem powieści Szatan z siódmej klasy, a następnie wykonaj ćwiczenia.
Szatan z siódmej klasy– Przed pół rokiem zaczęły się dziać niezrozumiałe historie. Najpierw zjawił się jakiś Francuz i prosił, aby mu było wolno obejrzeć wnętrze naszego dworu.
– Pod jakim pozorem? – zapytał Adaś, pilnie słuchający.
– Coś o tym mówił, że pisze książkę i chciały poznać stare domy.
– Francuz pisze książkę o starych domach? – zapytał Adaś. – Czy ojciec pani pozwolił?
– Oczywiście. Mnie wtedy nie było w domu, bo prawie przez cały rok mieszkam w Wilnie u krewnych. Ja chodzę w Wilnie do gimnazjum. Mamusia opowiadała mi jednak, że ten obcy zwiedził nasz dwór w bardzo dziwny sposób. Nie oglądał ani obrazów, ani makatmakat, ani ścian… Niczego nie oglądał, tylko pilnie badał wszystkie drzwi.
– Drzwi? – zdumiał się Adaś.
– Wariat! – rzekł pan profesor. – I we Francji wariatów nie brak. Przecież nie pisze książki o drzwiach?
– Matka opowiadała, że nieznacznie wydobył z kieszeni jakieś ostre narzędzie i zaczął skrobać jedne drzwi w pokoju ojca. Stropił sięStropił się bardzo, gdy to zauważono, i pożegnał się szybko.
– Nie powrócił?
– O, nie, ale po pewnym czasie zjawił się nieznajomy jegomość, jakiś ajentajent czy pośrednik, i oświadczył, że ktoś, komu się bardzo podoba nasza okolica, pragnie kupić nasz majątek. Zaofiarował znaczną sumę. Tatuś mówił, że wszystko razem, z martwym i żywym inwentarzeminwentarzem, niewarte jest nawet połowy tych pieniędzy. Śmiał się i dodał, że nawet z nim razem.
– A co zrobił?
Panienka uczyniła „smutną twarz” i rzekła „boleśnie”:
– Wziął go za kark i wyprowadził za drzwi.
– Mój brat jest kąpany w gorącej wodzie – objaśnił profesor. – NotabeneNotabene, jeżeli matematycy kąpią się kiedykolwiek.
[...]
– I skończyło się?
– Bynajmniej. Teraz się dopiero zaczęło. Nasza okolica jest najuczciwszą chyba okolicą na świecie. Nikt tam niczego nie ukradł, toteż niemalże nie zamyka się domu.
– Na dobrą sprawę pochodzi to stąd – rzekł z goryczą pan profesor – że tam nie ma niczego do ukradzenia. Mojego brata gdyby ukradli w nocy, odesłaliby go natychmiast, obejrzawszy go za dnia. Zresztą jest niby do mnie podobny… Słuchaj jednak, miły Piotrusiu, co się stało!
– Okradziono nas! – zawołała dziewczyna niemal z triumfem. – Przed dwoma tygodniami… Mamusia pojechał po mnie do Wilna, a tatusia jakby nie było, bo skoro się zagrzebie w swoich papierach, nie zwróciłby uwagi nawet na pożar w domu. Wtedy włamano się w nocy do dworu i wyniesiono z niego – nie, nigdy pan nie zgadnie, co wyniesiono?
– Przypuszczam, że jakieś drzwi – rzekł Adaś nieśmiało.
Dziewczyna spojrzała z wyrzutem na profesora.
– Czy stryjaszek już panu o tym powiedział?
– Nic nie mówiłem! Jak ciebie kocham, nie wspomniałem o tym ani słówka! Powiedz, chłopcze, uczciwie: czy mówiłem ci o jakichś drzwiach?
– Pan profesor istotnie nic mi nie mówił – rzekł Adaś z nagła zarumieniony.
– Więc skąd pan wie? – zapytała zdumiona dziewczyna.
– Mówiłem ci, że to wcielony diabeł! – krzyknął profesor z triumfem. – On wszystko wie!
Dziewczyna patrzyła na Adasia niedowierzającym wzrokiem. Gdyby cisza potrwała chwilę dłużej, byłoby można usłyszeć, jak jego serce, tknięte fiołkowym spojrzeniem, rozpoczyna nową serię skocznych pląsów.
– Istotnie – mówiła panna Wanda – wyniesiono dwa skrzydła drzwi z pokoju mojej matki. Nazajutrz znaleziono je w odległym kącie parku, zupełnie odarte z białej farby. Skąd panu przyszło na myśl, że właśnie taką obłąkaną popełniono kradzież?
– Francuz oglądał przecie tylko drzwi… - rzekł Adaś.
Pan profesor uderzył się w czoło, jak gdyby śmiałym gestem chciał zakatrupićzakatrupić muchę.
– Prawda!... – zawołał. – A po cóż on je oglądał?
– Tego nie wiem… W domu państwa muszą istnieć jakieś ważne drzwi. Ktoś je najpierw badał, myśląc, że mu samo oglądanie wystarczy, a ponieważ nie wystarczyło, więc je zabrał. Najpierw jedne, potem będzie usiłował zabrać drugie i dziesiąte. Kiedy pani wyjechała z domu?
– Przed czterema dniami…
– Nie może panie wiedzieć, czy się tam nie zdarzyło coś nowego, a jednak mogło się zdarzyć. Czy nie miała pani listu?
– Nie.
– Wandeczko! – rzekł z wyrzutem profesor. – Czemu nie mówisz prawdy?
Twarz dziewczyny przybrała barwę zgołazgoła kardynalskiej purpury.
– Jak stryj – powiedziała ceremonialnie „stryj”, nie jak dotąd „stryjaszek” – może mówić coś podobnego? – A powiedziała takim głosem, że gdyby patriarchapatriarcha Mojżesz uderzył w ten głos laską, wytrysnąłby z niego strumień łez.
– Nie otrzymałaś listu? – zdumiał się profesor. – Przecie dałem ci go dzisiaj rano!
– Za pozwoleniem – zaczął mówić Adaś szybko. – Pan profesor nie ma szczęśliwej ręki do listów. Pozwolę sobie przypomnieć pewne trzy listy…
– Zamilknij, młodzieńcze! Tamto było co innego, a to jest co innego. Dam głowę, że wręczyłem jej dzisiaj list…
– Niech pan profesor da w zastaw jakąś rzecz mniej cenną – zaśmiał się Adaś. – Spokojnie, spokojnie panno Wando. Zaraz się wszystko wyjaśni. To ja mogę dać głowę, że pan profesor miał list w ręce, ale wcale go pani nie dał.
– O! o! – zawołał staruszek dziwnym głosem. – Jakie masz na to dowody?
– Zaraz się okaże – mówił Adaś rozbawiony. – Kiedy pani wyszła dzisiaj rano z domu?
– Przed dziewiątą – odrzekła panienka.
– Pocztę przynoszą około jedenastej. Jeśli pan profesor otrzymał ten list, otrzymał go o tej porze. Czy wolno wiedzieć, co pan profesor robił dzisiaj rano?
– Nie wstydzę się moich czynności. Czytałem!
– A co pan profesor czytał?
– Wiadomość ta nic się w tej sprawie nie przyda – odrzekł staruszek, cokolwiek strapiony.
– Ja jednak bardzo pragnąłbym wiedzieć.
– Pal cię licho! Wolno mi podczas wakacji czytać, co mi się żywnie podoba. Owszem, powiem ci i wcale się nie wstydzę. Czytałem romans DumasaDumasa, w którym jest mowa o Napoleonie… O powrocie z Elby…
– „Monte ChristoMonte Christo”! – zawołał Adaś triumfalnie. – Bardzo dobrze… A który tom?
– Czwarty… I co z tego?
– A czy panu profesorowi przerywał kto czytanie?
– Sam je przerwałem, bo mi przyszło na myśl, żeby się udać do ciebie.
– W takim razie wielce jest prawdopodobne, że list do panny Wandy tkwi w tej chwili w czwartym tomie Dumasa. Gdzie leży ten tom, panie profesorze?
– Zamknięty jest w biurku – rzekł staruszek ponuro. – Aby się ona do tego nie dobrała… Zaraz zobaczymy!
– Wypadł szybkim krokiem i nie było go ściśle przez dwadzieścia trzy sekundy, tyle razy bowiem uderzyło serce Adasia, skłonne dzisiaj do czynów bohaterskich.
– Jest list! – krzyczał profesor za drzwiami.
Źródło: Kornel Makuszyński, Szatan z siódmej klasy, Warszawa 1996, s. 68–73.
Wymień wydarzenia świadczące o bystrości umysłu Adasia.
Zapoznaj się z fragmentem powieści Szatan z siódmej klasy, a następnie wykonaj ćwiczenia.
Szatan z siódmej klasyWieczorem przy stole rozmowa nie kleiła się; jedyną klejącą się rzeczą był kleikkleik, pożerany w nadmiernych ilościach przez matematyka, który tej szpitalnej potrawie przypisywał wybornewyborne właściwości, doskonale wpływające na substancje mózgowe. Malarz gadał mało, jakby onieśmielony, i bystrymi oczami przyglądał się zebranym.
Po długiej i nudnej przygrywce pustych słów i takich genialnych spostrzeżeń, że ludzie żywiący się kwaśnym mlekiem mają skłonności do długowieczności, matematyk oznajmił:
– Trafił pan na zły dzień w tym domu, więc niech się pan nie dziwi, że wszyscy przypominamy kwaszone ogórki. Chociaż mnie osobiście wydaje się to raczej zabawne niż tragiczne.
– Zależy, z jakiego punktu widzenia patrzy się na życie – zauważył malarz. – Śmiem tak oświadczyć, chociaż nie wiem, co zaprzątnęło umysły szanownych państwa.
– Dziwna historia – zahuczały basem organy. – Czy pan uwierzy, że w tym domu wciąż nam kradną drzwi? A dzisiaj…
– Boże drogi! – wrzasnął Adaś i odwróciwszy się, spojrzał z przerażeniem w stronę okna. – Pali się!
– Gdzie?... Jak?... Co?... – krzyknęła pani Gąsowska.
Porwali się wszyscy od stołu i biegli. Matematyk ryczał jak tur:
– Ludzie! Na ratunek!
Za drzwiami Adaś chwycił go za rękę i szepnął:
– Nigdzie się nie pali… Nie mogłem inaczej…
– Oszalałeś, chłopcze?
– Niech pan przed tym obcym nie mówi ani słowa o drzwiach z domku.
Ponieważ matematyk zaniemówił ze zdumienia, więc jego oczy zaczęły krzyczeć, też basem:
– Nie rozumiem!
– Nie dowierzam temu malarzowi… Błagam pana, aby pan nic nie mówił.
– „Dziwne, dziwne!” – chciał rzec szeptem matematyk, ponieważ jednak nie umiał przemówić szeptem, przeto nic nie powiedział.
Uspokojono dobrą panią Gąsowską, która nadbiegła z dzbankiem zbawczej wody, a profesorowi dał Adaś porozumiewawczy znak. Panna Wanda patrzyła na Adasia z fiołkowym zdumieniem.
– Przewidziało mi się! – mówił Adaś do malarza z niepewnym uśmiechem. – Jakiś błysk światła w tej stronie, gdzie są stajnie wziąłem za pożar. Bardzo wszystkich przepraszam, a pana szczególnie.
Malarz nie pobiegł wprawdzie na ratunek, lecz pilnie wyglądał przez okno, przy którym go zastano.
– Bardzo mnie ten alarm zaniepokoił – rzekł, siadając przy stole. – Dobrze, że się na niczym skończyło… Czy pan dziedzic będzie łaskaw i opowie, co się stało z tymi drzwiami? Bardzo to wszystko ciekawe.
Matematyk, nieumiejący niczego ukryć, spojrzał na niego ponuro.
– Wybaczy pan, ale tak się przejąłem tą awanturą z pożarem, że mnie odeszła ochota do gadania…
Rzekłszy to, skierował wzrok w stronę Adasia, jakby mu chciał rzec:
„Czy widziałeś, chłopcze, genialniejszego dyplomatędyplomatę?”.
Równocześnie spojrzał na Adasia i malarz. Zmrużył oczy i długo mu się przyglądał.
– Pan ma dziwne oczy – rzekł wreszcie.
– Czemu dziwne? Takie sobie… - zaśmiał się Adaś.
– Bo pan patrzył na ścianę, a pożar ujrzał pan przez okno za plecami. Dlatego powiedziałem, że pan ma dziwne oczy…
Mówił to powoli, nie ukrywając złośliwości. Adaś poczerwieniał cokolwiek i rzekł:
– Zdawało mi się, że coś jaskrawego mignęło na szkle obrazu… Niemądra halucynacjahalucynacja… Wszystko jedno zresztą, jak widziałem, całe szczęście, że naprawdę nie widziałem pożaru.
– OkładyOkłady na głowę, chłopcze, okłady na głowę! – zaśmiał się potężnie matematyk. – Od tego czasu, kiedy ci rozbito łeb, miewasz widzenia.
– Pana uderzył ktoś w głowę? – zapytał malarz z dziwnym pośpiechem.
– Koń mnie uderzył – odparł Adaś równie szybko. – Nie bardzo mocno zresztą.
– Co ty opowiadasz, chłopczyno – rzekła panią Gąsowska z poczciwym zdumieniem. – Nam przecież mówiłeś…
Profesor, bacznie wszystkiemu się przysłuchujący, ku największemu wszystkich zdumieniu huknął pięścią w stół i zawołał:
– Na własne oczy widziałem, że koń… Dajcież mu spokój. Czy nie ma zresztą bardziej interesujących tematów, aby zabawić gościa? Ha!
To „ha” było ostrym cięciem miecza. Pani Gąsowska miała na obliczu wyraz niebotycznegoniebotycznego zdumienia. Tylko gość się uśmiechał. Panna Wanda patrzyła uparcie w stół. Matematyk łypał oczami i niczego nie rozumiał, chociaż kleik zaostrzył mu rozum.
Źródło: Kornel Makuszyński, Szatan z siódmej klasy, Warszawa 1996, s. 137–140.
Wyjaśnij znaczenie związku frazeologicznego „konie kraść z kimś” oraz zdecyduj, do którego z bohaterów powieści pasuje to określenie. Następnie ułóż z nim zdanie.
Kornel Makuszyński napisał kontynuację Szatana z siódmej klasy - Drugie wakacje Szatana. Rękopis książki spłonął jednak we wrześniu 1939 roku w zbombardowanym warszawskim mieszkaniu Makuszyńskiego, a pisarz nie zdecydował się na odtworzenie tej historii.
Powieść Szatan z siódmej klasy doczekała się kilku ekranizacji: nieukończonej z powodu wybuchu wojny - w 1939 roku, w 1960 roku oraz w 2006 roku, na podstawie filmu z tego roku powstał również serial telewizyjny.
Sprawdź, czy umiesz!
Wymień pięć cech, którymi powinien się charakteryzować dobry detektyw.

Na podstawie animacji oraz wykonanych ćwiczeń zredaguj charakterystykę wybranego bohatera powieści Szatan z siódmej klasy.
Słownik
osoba wynajmująca placówkę handlową
tu: człowiek umiejący załatwić trudne sprawy
przywidzenia
krótkie opowiadanie o zabawnym zdarzeniu, zwykle zamknięte dowcipną pointą; gatunek zaliczany do literatury rozrywkowej, uprawiany przede wszystkim na łamach czasopism popularnych
zwierzęta hodowlane oraz wszystkie składniki majątku
rodzaj potrawy z kaszy lub ryżu
niewielka tkanina dekoracyjna zawieszana na ścianach
ogromny
zwrot, który wplata się w wypowiedź, gdy chce się zwrócić uwagę na jakiś jej element
nasączona tkanina, którą przykłada się na bolące miejsce
tytuł praojców Izraela
gatunek literacki lub publicystyczny, który ośmiesza i piętnuje ukazywane w niej zjawiska, obyczaje, politykę, grupy lub stosunki społeczne; satyra prezentuje świat poprzez komiczne wyolbrzymienie, ale nie proponuje żadnych rozwiązań pozytywnych; cechą charakterystyczną satyry jest karykaturalne ukazanie postaci
zmieszał się
doskonałe
zabić
zupełnie, absolutnie