Clive Staples Lewis Opowieści z Narnii. Lew, czarownica i stara szafa
Warto wiedzieć!
![Kliknij, aby powiększyć. Czarno‑białe zdjęcie przedstawia Clive'a Staplesa Lewisa [czyt. klajfa stejplsa luisa], autora cyklu „Opowieści z Narnii". Lewis [czyt. lujis] patrzy prosto przed siebie, ma czarne włosy zaczesane do góry, jest ubrany w garnitur, koszulę i ma zawiązany krawat pod szyją.](https://static.zpe.gov.pl/portal/f/res-minimized/R17q0twFlmsX2/1710923915/TmO34p8ub9eVN6NhZTcgKo9pY7eK261q.jpg)
Clive Staples Lewis
- angielski pisarz, autor znakomitego cyklu „Opowieści z Narnii”, historii o magicznym świecie kryjącym się za drzwiami szafy pewnego profesora. Pierwsza z serii siedmiu opowieści to „Lew, czarownica i stara szafa”.Clive Staples Lewis [czyt. klajf stejpls luis] przez 29 lat wykładał na uniwersytecie w Oksfordzie literaturę angielską. Tam zaprzyjaźnił się z innym znanym profesorem, Johnem Ronaldem Tolkienem [czyt. dżonem ronaldem tolkienem], i stał się pierwszym czytelnikiem i recenzentem „Władcy Pierścieni”.
Spotkanie z panem Tumnusem
Przeczytaj fragment powieści Clive'a Staplesa Lewisa Clive'a Staplesa Lewisa i wykonaj ćwiczenia.
W tajemniczej krainieBył to faun. Kiedy zobaczył Łucję, tak gwałtownie podskoczył z wrażenia, że wszystkie paczki wypadły mu z rąk. [...]
– Dobry wieczór – powiedziała Łucja. Faun był tak zajęty zbieraniem swoich paczek, że w pierwszej chwili nie odpowiedział na jej powitanie. Dopiero kiedy skończył, lekko się skłonił i powiedział:
– Dobry wieczór, dobry wieczór. Najmocniej przepraszam, nie chciałbym być zbyt natrętny, ale czy nie mylę się, sądząc, że jesteś Córką Ewy?
– Mam na imię Łucja – odpowiedziała. [...]
– Czy to znaczy, że jesteś człowiekiem?
– Oczywiście, że jestem człowiekiem – powiedziała Łucja [...] zdziwiona.
– Naturalnie, naturalnie. Cóż za głupiec ze mnie! Ale proszę zrozumieć, jeszcze nigdy nie widziałem Syna Adama lub Córki Ewy. Bardzo się cieszę. Trzeba ci bowiem wiedzieć... – i tu urwał, jakby miał powiedzieć coś, czego nie zamierzał, ale w porę ugryzł się w język.
– Bardzo mi przyjemnie. Pozwól, że się przedstawię. Nazywam się Tumnus. [...] – A czy wolno mi zapytać, o Łucjo, Córko Ewy, w jaki sposób znalazłaś się w Narnii?
– W Narnii? A co to takiego? – zapytała Łucja.
– Przecież znajdujemy się w kraju, który nazywa się Narnią. [...] A ty, ty zapewne przybywasz z Zachodniej Puszczy?
– Ja... ja przyszłam tu ze starej szafy w garderobie – wyjąkała Łucja.
– Ach! – westchnął pan Tumnus melancholijnie.
– Gdybym tylko trochę bardziej przykładał się do geografii, [...] to bez wątpienia wiedziałbym wszystko o tych dalekich [...] krajach.
– Ale to wcale nie są żadne kraje – powiedziała Łucja, rozbawiona.
– To jest tam, zaraz za nami... a w każdym razie... no, nie jestem taka pewna. Tam jest lato.
– Jednakże - zauważył pan Tumnus – w Narnii jest zima, i to od tak dawna! Jeżeli będziemy tak stać i rozmawiać w tym śniegu, to możemy się przeziębić. Czy Córka Ewy z dalekiego kraju Gar‑Deroby, gdzie panuje wieczne lato wokół prześwietnego miasta Staraszafa, nie zechciałaby przyjąć zaproszenia na mały podwieczorek?
- Bardzo panu dziękuję, panie Tumnusie – powiedziała Łucja. [...] – A więc – w drogę! [...]
Źródło: Clive Staples Lewis , W tajemniczej krainie, [w:] tegoż, Opowieści z Narnii. Lew, czarownica i stara szafa, tłum. Andrzej Polkowski, Warszawa 1994, s. 12–13.
Słowo „dialog” pochodzi z języka greckiego: dialegomai – rozmawiać oraz diálogos – rozmowa, dialog. Z kolei diálogos to połączenie wyrazu logos, które oznacza „słowo”, „sens” lub „zamysł” oraz przyimka dia, który w języku greckim określa ruch z jednego punktu do drugiego. W pewien sposób dialog można uznać za wymianę komunikatów, słów i myśli, które krążą pomiędzy rozmówcami.
Ułóż dialog z wybranym bohaterem powieści „ Lew, czarownica i stara szafa”.
Spotkanie z panem Bobrem...
Bobry, największe gryzonie Europy, żyją również w Azji i Ameryce Północnej.
W przyrodzie występują dwa gatunki tych zwierząt: bóbr kanadyjski i europejski. Można je spotkać nad brzegami jezior, rzek i rozlewisk. Świetnie pływają i nurkują, posiadają zdolność logicznego myślenia oraz unikalną wśród zwierząt sprawność przystosowywania zajmowanego terenu do własnych potrzeb. Potrafią ścinać bardzo grube drzewa, budując tamy i żeremie. Żyją w monogamicznych związkachmonogamicznych związkach i są bardzo rodzinne. W kulturze europejskiej bóbr jest symbolem pracowitości, pomysłowości, sztuki budowania, wytrwałości i inteligencji.
Zapoznaj się z filmem o życiu bobrów, a następnie wykonaj polecenia.

Film dostępny pod adresem /preview/resource/RdHFHUYMPKHSR
Film prezentuje informacje o życiu bobrów, miejsca, w których występują oraz to, jak się odżywiają. Uwzględniono również ciekawostki historyczne o bobrach i związek frazeologiczny z tym wyrazem.
Wyjaśnij, jak obecnie postępuje się, gdy na danym terenie występuje zbyt duża populacjapopulacja bobrów.
Wyjaśnij, co to znaczy, że bóbr jest zwierzęciem roślinożernym, ziemnowodnym i terytorialnym.
Ułóż trzy pytania wraz z odpowiedziami do quizu na temat życia bobrów.
Zapoznaj się z fragmentem tekstu „Opowieści z Narnii”, a następnie wykonaj ćwiczenia.
Lew, czarownica i stara szafaChwilę później wyszli na otwartą przestrzeń. Słońce wciąż świeciło, a przed nimi roztaczał się wspaniały widok.
Stali na zboczu spadzistej, wąskiej doliny, na której dnie płynęła — a w każdym razie płynęłaby, gdyby nie była skuta lodem — dość szeroka rzeka. Tuż pod nimi na rzece zbudowano tamę, i kiedy ją zobaczyli, przypomnieli sobie od razu, że przecież bobry zawsze budują tamy. Nie mieli wątpliwości, że patrzą na tamę, którą zbudował właśnie pan Bóbr. Zauważyli zresztą, że na jego twarzy pojawił się wyraz dumy — coś takiego, co łatwo można dostrzec na twarzy osoby, która pokazuje nam swój ogród albo czyta nam napisane przez siebie opowiadanie. Zuzanna potrafiła się znaleźć i powiedziała:
— Cóż za wspaniała tama!
A pan Bóbr nie syknął tym razem „Sza!”, ale rzucił lekceważąco:
— Ależ to przecież nic nadzwyczajnego! Nic nadzwyczajnego! Jeszcze nieskończona...
Powyżej tamy znajdowało się coś, co zapewne było kiedyś głębokim stawem, ale teraz jedynie płaską powierzchnią ciemnozielonego lodu. Poniżej też był lód, ale nie płaski i równy jak stół, lecz pofałdowany i pożłobiony, jakby nagle chwycił ostry mróz i utrwalił kształty spienionych fal w ich naturalnym biegu w dół rzeki. A tam, gdzie niegdyś woda spływała w kaskadach z tamy, lśniła teraz ściana lodowych sopli, jakby tę stronę budowli pokrywały kwiaty, wieńce i girlandy z najczystszego cukru. Pośrodku tamy, częściowo w nią wbudowany, wyrastał śmieszny domek przypominający wielki ul. Z dziury w jego szczycie ulatywał wesoły dymek i już sam ten widok (zwłaszcza gdy się było głodnym) przywodził na myśl gotowanie, pieczenie i smażenie, co sprawiało, że czuło się jeszcze większy głód niż przedtem.
Źródło: Clive Staples Lewis, Lew, czarownica i stara szafa, tłum. Andrzej Polkowski, Poznań 2005, s. 71–72.
Na podstawie fragmentu „Opowieści z Narnii” opisz okolice tamy oraz wygląd domu państwa Bobrów.
Przeczytaj uważnie opis miejsca, w którym znajduje się domek Bobrów. Opisz naturalne zabezpieczenia wokół domu. Ustal, czy bobry mogą czuć się w nim bezpiecznie.
Na podstawie zdjęcia opisz żeremie bobra żyjącego w naturze.

Skorzystaj z dostępnych źródeł i sporządź notatkę na temat żeremi bobrów.
Zapoznaj się z fragmentem tekstu „Opowieści z Narnii”, a następnie wykonaj ćwiczenia.
Lew, czarownica i stara szafa— Ciiicho! Spójrzcie! — powiedziała Zuzanna.
— Co? — spytał Piotr.
— Tam coś jest wśród drzew, o, tam, na lewo.Wszyscy wytrzeszczyli oczy, a nikt nie czuł się zbyt przyjemnie.
— O, znowu się rusza — powiedziała Zuzanna. — Wciąż tam jest. Schowało się za tym wielkim drzewem.
— Co to może być? — zapytała Łucja, starając się, aby jej głos nie brzmiał zbyt nerwowo.
— Nie wiem, co to jest, ale wiem, że wyraźnie się przed nami chowa — zauważył Piotr. — To coś takiego, co nie chce być zauważone.
— Wracajmy do domu — powiedziała Zuzanna.I wtedy, chociaż nikt nic nie powiedział, wszyscy zdali sobie sprawę z tego, o czym Edmund szeptał Piotrowi na końcu poprzedniego rozdziału. Zabłądzili.
— Jakie to jest? — spytała znowu Łucja.
— To jest chyba jakiś rodzaj zwierzęcia — powiedziała Zuzanna.
— O, patrzcie! Patrzcie! Szybko! O, tam jest!
Teraz wszyscy zobaczyli porośniętą futrem twarz z długimi wąsami, która obserwowała ich zza drzewa. Ale tym razem dziwne stworzenie nie uciekło na ich widok. Przeciwnie, przyłożyło łapę do pyska, tak jak ludzie przykładają palec do ust, kiedy dają znać, żeby być cicho. Potem znowu znikło. Dzieci stały, wstrzymując oddechy.
Chwilę później dziwny stwór wychynął zza drzewa, rozejrzał się dookoła, jakby w obawie, że ktoś może ich zobaczyć, i powiedział: „Ciiicho!”, czyniąc wyraźne znaki, by poszli za nim, w gęstszy las. Potem zniknął ponownie.
— Wiem, co to jest — powiedział Piotr. — To bóbr. Widziałem jego ogon.
— On chce, żebyśmy za nim poszli — wtrąciła Zuzanna — i ostrzega nas, żebyśmy byli cicho.
— To jasne — powiedział Piotr. — Problem tylko, czy iść za nim, czy nie. Co o tym myślisz, Łucjo?
— Wygląda na bardzo miłego bobra.
— Tak, tylko skąd o tym WIESZ? — zapytał Edmund.
— Czy nie możemy zaryzykować? — odezwała się Zuzanna. — Nie sądzę, aby stanie w tym śniegu dało nam coś więcej, a poza tym czuję, że na pewno zjadłabym obiad.
W tej chwili bóbr znowu wytknął głowę zza drzewa i wyraźnie pokiwał na nich pazurem.
— Chodźmy — powiedział Piotr — sprawdzimy to. Trzymajmy się blisko siebie. Powinniśmy być godnymi przeciwnikami dla jednego bobra, jeśli okaże się wrogiem.
Tak więc dzieci zbiły się w ciasną gromadkę i poszły w kierunku drzewa, a za nim, jak można się było spodziewać, znalazły bobra. Na ich widok znowu zaczął się cofać, a widząc, że się wahają, odezwał się chrapliwym, gardłowym głosem:
— Trochę dalej. Chodźcie trochę dalej. O, tam, gdzie pokazuję. Na otwartej przestrzeni nie jesteśmy bezpieczni. [...]
Pan Bóbr poprowadził ich gęsiego po szczycie tamy, aż na sam środek, skąd hen, do horyzontu, widać było rzekę z jednej i drugiej strony. Tutaj znajdowały się drzwi do jego domku.
— A więc jesteśmy, żono — powiedział pan Bóbr. — Znalazłem ich. Oto są Synowie i Córki Adama i Ewy.
Pierwszą rzeczą, która zwróciła uwagę Łucji, kiedy weszli do środka, był dziwnie znajomy turkot. Potem zobaczyła puszystą postać siedzącą w kącie przy maszynie do szycia. Była to pani Bobrowa. Na ich widok zatrzymała maszynę, wstała, wyjęła długą nitkę, która zwisała jej z pyska, i spojrzała na nich przyjaźnie.
— Wreszcie przybywacie! — powiedziała, wyciągając do nich swoje pomarszczone, stare łapy. — Nareszcie! Pomyśleć tylko, że dożyłam tego dnia! Kartofle już się gotują, czajnik podśpiewuje i mam nadzieję, panie Bobrze, że przyniesiesz nam jakąś rybkę.Źródło: Clive Staples Lewis, Lew, czarownica i stara szafa, tłum. Andrzej Polkowski, Poznań 2005, s. 66–75.
Na podstawie fragmentu „Opowieści z Narnii” opisz wygląd i zachowanie państwa Bobrów.
Na podstawie zdjęcia opisz bobra żyjącego w naturze.

Skorzystaj z dostępnych źródeł i sporządź krótki opis wyglądu bobra.
Przeczytaj uważnie fragment powieści Clive’a Staplesa LewisaClive’a Staplesa Lewisa pt. „Lew, czarownica i stara szafa” lub wysłuchaj nagrania.
Nagranie dostępne pod adresem https://zpe.gov.pl/a/DnkmGOv45
Fragment powieści Lew, czarownica i stara szafa czyta Elżbieta Golińska. Źródło: Contentplus.pl sp. z o.o., tylko do użytku edukacyjnego na epodreczniki.pl.
Lew, czarownica i stara szafaPośrodku tamy, częściowo w nią wbudowany, wyrastał śmieszny domek przypominający wielki ul. Z dziury w jego szczycie ulatywał wesoły dymek i już sam ten widok (zwłaszcza gdy się było głodnym) przywodził na myśl gotowanie, pieczenie i smażenie, co sprawiało, że czuło się jeszcze większy głód niż przedtem. [...]
– A więc jesteśmy na miejscu – oznajmił pan Bóbr – i wygląda na to, że pani Bobrowa nas oczekuje. Pokażę wam drogę. Uważajcie tylko, aby się nie pośliznąć.
Tama okazała się wystarczająco szeroka, aby po niej iść, chociaż (dla ludzi) nie było to zbyt przyjemne ze względu na lód, który ją pokrywał. [...] Pan Bóbr poprowadził ich gęsiego po szczycie tamy, aż na sam środek, skąd hen, do horyzontu, widać było rzekę z jednej i drugiej strony. Tutaj znajdowały się drzwi do jego domku.
– A więc jesteśmy, żono – powiedział pan Bóbr. – Znalazłem ich. Oto są Synowie i Córki Adama i Ewy.
Pierwszą rzeczą, która zwróciła uwagę Łucji, kiedy weszli do środka, był dziwnie znajomy turkot. Potem zobaczyła puszystą postać siedzącą w kącie przy maszynie do szycia. Była to pani Bobrowa. Na ich widok zatrzymała maszynę, wstała, wyjęła długą nitkę, która zwisała jej z pyska, i spojrzała na nich przyjaźnie.
– A więc wreszcie przybywacie! – powiedziała, wyciągając do nich swoje pomarszczone, stare łapy. – Nareszcie! Pomyśleć tylko, że dożyłam tego dnia! Kartofle już się gotują, czajnik podśpiewuje i mam nadzieję, panie Bobrze, że przyniesiesz nam jakąś rybkę.
– Przyniosę, a jakże – odpowiedział pan Bóbr i chwyciwszy cebrzykcebrzyk, wyszedł z domu (a Piotr z nim). […]
W tym samym czasie dziewczynki pomagały pani Bobrowej napełnić kociołek wodą, nakryć do stołu, pokroić chleb, włożyć talerze do piekarnika, aby się ogrzały, z beczułki stojącej w kącie nalać dla pana Bobra piwa do sporego dzbanka, postawić na ogniu patelnię i rozgrzać tłuszcz. Łucja pomyślała sobie, że dom państwa Bobrów jest bardzo przytulny. [...] Nie było w nim książek ani obrazów, a zamiast łóżek wbudowano w ściany prycze, jak na okręcie. Z sufitu zwieszały się szynki i wieńce cebuli, a na ścianach wisiały gumowe buty, płaszcze nieprzemakalne, siekiery, nożyce, szpadle, rydlerydle, rozmaite narzędzia murarskie, wędki, sieci rybackie i więcierzewięcierze. A obrus na stole, choć bardzo czysty, był szorstki w dotyku.
Właśnie kiedy tłuszcz na patelni zaczynał już skwierczeć, Piotr i pan Bóbr powrócili z rybami, które gospodarz uprzednio wypatroszyłwypatroszył i oczyścił nożem na świeżym powietrzu. Możecie sobie wyobrazić, jak cudownie pachniała smażąca się świeżo złowiona ryba i jak bardzo dzieciom uciekały do niej języki, i jak głód ich wzrastał i wzrastał z każdą chwilą, aż wreszcie pani Bobrowa oznajmiła: „No, to jesteśmy już prawie gotowi”. Zuzanna odcedziła kartofle i postawiła je jeszcze na kuchni, aby odparowały, a Łucja pomogła pani Bobrowej wyłożyć pstrągi na półmisek. Wreszcie każdy mógł przysunąć sobie jeden ze stołków [...] i przygotować się na bliskie już rozkosze podniebieniarozkosze podniebienia. Na stole stał dzban kremowego mleka dla dzieci (pan Bóbr wolał zostać przy piwie) i wielka bryła złocistego masła, z której każdy mógł sobie brać do kartofli tyle, ile miał ochotę. Każde z dzieci pomyślało sobie – a ja zgadzam się z nimi – że nie ma nic lepszego nad dobrą rybę ze słodkiej wody, jeżeli je się ją w pół godziny po złowieniu i w pół minuty po zdjęciu z patelni. A kiedy skończyli jeść rybę, pani Bobrowa wyciągnęła niespodziewanie z piekarnika wielką, jeszcze gorącą i polukrowaną na wierzchu struclęstruclę z marmoladą i postawiła imbrykimbryk na ogniu, tak że kiedy skończyli struclę, herbata już była gotowa. I kiedy każdy dostał filiżankę herbaty, każdy podsunął swój stołek do ściany, aby się o nią wygodnie oprzeć, i każdy wydał z siebie długie westchnienie pełnego szczęścia.
– A teraz – powiedział pan Bóbr, odstawiając pusty już kufelkufel i przysuwając sobie filiżankę herbaty – jeżeli będziecie tak mili i poczekacie, aż napełnię sobie fajkę, możemy zająć się naszymi sprawami. Widzę, że śnieg znowu pada – dodał, spoglądając w okno. – To najlepsze, co mogło się zdarzyć, bo to znaczy, że nie będziemy mieli nieproszonych gości, a jeśli ktoś próbował was tropić, nie znajdzie żadnych śladów.Źródło: Clive Staples Lewis, Lew, czarownica i stara szafa, tłum. Andrzej Polkowski, Poznań 2005, s. 71–72.
Napisz streszczenie tekstu „W domu Bobrów”. Rozwiń każdy z punktów planu z poprzedniego ćwiczenia. Pamiętaj, aby zdania logicznie się łączyły.
Przedstaw krótko bohaterów historii. Określ, kim są goście, a kim gospodarze domu.
Opisz, czym zajmowali się państwo Bobrowie.
Wyobraź sobie, że wynajmujesz na dwa tygodnie wakacji norkę państwa Bobrów i możesz w pełni korzystać z jej wyposażenia. Napisz, jak spędzisz ten czas.
Zapoznaj się z fragmentem tekstu „Opowieści z Narnii”, a następnie wykonaj ćwiczenia.
Lew, czarownica i stara szafaJak tylko pan Bóbr zawołał: „Nie ma ani chwili do stracenia!”, wszyscy zaczęli pośpiesznie wciągać płaszcze. Wszyscy — prócz pani Bobrowej, która zebrała kilka worków, położyła je na stole i zwróciła się do męża:
— A teraz sięgnij no po tę szynkę. I daj jeszcze paczkę herbaty. I cukier. Weźmiemy też trochę zapałek. I niech ktoś wyjmie ze dwa lub trzy bochenki chleba z tego kotła w rogu.
— Co pani robi, pani Bobrowo? — wykrzyknęła Zuzanna.
— Pakuję dla każdego prowiant, moja kochana — odpowiedziała spokojnie.
— Chyba nie myślisz, że wyruszymy w drogę bez jedzenia.
— Ale przecież nie mamy czasu! — powiedziała Zuzanna, zapinając się pod szyją. — Ona może tu być w każdej chwili.
— To samo mówię — zgodził się pan Bóbr.
— A dajcie mi wszyscy święty spokój — powiedziała jego żona.— Pomyśl tylko, mężu. Przecież ona nie może tu być prędzej niż za kwadrans.
— Ale czy nie musimy wyruszyć jak najszybciej — wtrącił się Piotr — jeśli chcemy dotrzeć do Kamiennego Stołu przed nią?
— Musi pani pamiętać, pani Bobrowo — dodała Zuzanna — że jak tylko tu przybędzie i zobaczy, że nas nie ma, natychmiast tam wyruszy.
— Na pewno to zrobi — zgodziła się pani Bobrowa — ale i tak będzie tam przed nami, choćbyśmy stawali na głowie. Ona ma sanie, a my będziemy szli pieszo.
— A więc... nie mamy żadnej szansy?
— Przestań się tak gorączkować, moja kochana, tylko wyjmij z pół tuzina czystych chusteczek z tamtej szuflady. Oczywiście mamy szansę. Nie możemy tam być PRZED nią, ale możemy się ukrywać i iść takimi drogami, których ona nie zna. W ten sposób może się nam uda jakoś przejść.
— Masz świętą rację, moja żono — wtrącił pan Bóbr — ale teraz naprawdę musimy już iść.
— A TY też nie zaczynaj robić zamieszania, mężu. O, tak. Tak jest lepiej. Tu są cztery worki, dla każdego po jednym, i ten najmniejszy dla najmniejszej z nas. To dla ciebie, moja kochana — dodała i spojrzała na Łucję.
— Och, błagam panią, chodźmy już — powiedziała Łucja.
— No, jestem już prawie gotowa — oznajmiła wreszcie pani Bobrowa, pozwalając mężowi włożyć sobie śniegowce.
— Maszyna do szycia jest chyba za ciężka, żeby ją brać ze sobą, co?
— Tak, ZA ciężka — odparł pan Bóbr. — O wiele za ciężka. I chyba nie sądzisz, że będziesz mogła szyć w drodze?
— Nie mogę się pogodzić z myślą, że ta wiedźma będzie przy niej majstrować i połamie ją albo ukradnie, jak amen w pacierzu.
— Och, błagam, błagam, błagam, pospieszcie się! — krzyknęło jednocześnie troje dzieci.
Źródło: Clive Staples Lewis , Lew, czarownica i stara szafa, tłum. Andrzej Polkowski, Poznań 2005.
W jakim znaczeniu zostały użyte pogrubione wyrazy? Zaznacz prawidłową odpowiedź.
„— Maszyna do szycia jest chyba za ciężka, żeby ją brać ze sobą, co?” Możliwe odpowiedzi: 1. ciężki – mający duży ciężar lub sprawiający takie wrażenie, 2. ciężki – trudny do zniesienia
Aslan
Zapoznaj się z animacją pt. Lew w literaturze, a następnie wykonaj poniższe ćwiczenia.

Film dostępny pod adresem /preview/resource/R1VHBVBfiVcAi
Animacja z audiodeskrypcją na temat lwa: cech zwierzęcia, związanej z nim symboliki oraz utworów literackich, w których występuje.
Wymień dwa symbolicznesymboliczne znaczenia przypisywane lwu, a następnie wyjaśnij, z którymi cechami zwierzęcia są one związane.
Na podstawie animacji zgromadź informacje na temat lwa - jego wyglądu, zachowania oraz miejsca występowania. Uzupełnij pola tekstowe odpowiednimi częściami mowy, a następnie przeciągnij je w dowolne miejsca na ilustracji.
Wysłuchaj nagrania ryku lwa, a następnie wyjaśnij, z czym ci się kojarzy ryk lwa.
Nagranie dostępne pod adresem https://zpe.gov.pl/a/DnkmGOv45
Nagranie dźwięku ryku lwa.
Wyjaśnij, w jaki sposób lew odstrasza wrogów od swojego terytorium.
Wyjaśnij znaczenie porównania „ryczeć jak lew”.
Zastanów się, jakie emocje wywołuje w tobie lew. Czy dostrzegasz w nim przede wszystkim drapieżnika czy majestatycznego króla zwierząt? Wykonaj dowolną techniką pracę plastyczną przedstawiającą twoje postrzeganie lwa. Możesz wykorzystać tradycyjne przybory lub poniższy zestaw cyfrowych „kredek”.
Zastanów się, jakie emocje wywołuje w tobie lew. Czy dostrzegasz w nim przede wszystkim drapieżnika czy majestatycznego króla zwierząt? Napisz, jak postrzegasz lwa.
Zgromadź informacje na temat Aslana. Uzupełnij pola tekstowe charakteryzującymi go przymiotnikami oraz rzeczownikami, a następnie przeciągnij je w dowolne miejsca na ilustracji.
Obraz w sypialni
![Kliknij, aby powiększyć. Ilustracja przedstawia mapę. Po lewej stronie narysowany jest ląd, na którym znajdują się napisy: na środku biegnie napis "Calormen" [czyt. kolormen]; pod nim znajdują się napisy: "The fair west" [czyt. di fer west] i "Calavar" [czyt. kalavar] oraz mniejsze, nieczytelne napisy; w lewym górnym rogu widnieje napis "Telmar"; w centrum lądu jest zaznaczony na żółto fragment, który jest podpisany "The desert" [di dizert] , poniżej jest fragment zaznaczony na zielono i podpisany "The downs" [czyt. di dawns]; na górze lądu narysowane są góry, na których znajduje się napis "Western wild" [czyt. western wajdl]; powyżej, nieco po prawej stronie, widnieje napis "Ettinsmoor (giant‑land)" [czyt. etinsmur dżajent lend]; ląd kończy się wybrzeżem; na środku wybrzeża jest napis "Tasheaan" [czyt. teszin], a powyżej niego napis "Cair Paravel" . Pozostałą część mapy zajmuje ocean podpisany "Eastern Ocean" [czyt. istern ołszen], na nim narysowane są trzy żaglowce, tworzące trójkąt, na środku którego znajduje się symbol róży wiatrów, podpisanej na górze literą N, na dole literą S, po lewej stronie literą W, a po prawej literą E. Na oceanie: małymi punktami oznaczone są wyspy, które podpisane są niewyraźnymi napisami. W prawym górnym rogu narysowana jest głowa o długich włosach, ze wzdętymi policzkami; z jej ust biegną trzy proste kreski. Jest to symbol wiatru. Na prawym brzegu mapy narysowane są fale i widnieje podpis "Silver Sea (or Lily Lake)" [czyt. silwer si or lajli lejk]. W prawym dolnym rogu mapy znajduje się prostokąt z napisem "A map of the Narnian world" [czyt. e map of narnian łord]; zza niego z lewej strony widoczny jest przedni fragment lwa z bujną grzywą, pomalowanego na żółto; z prawej strony za prostokątem stoi duży ptak z kolorowymi piórami, o długim, zakrzywionym dziobie. Mapa otoczona jest czerwoną ramką ozdobioną biało‑czarnymi rombami z białą kropką w środku.](https://static.zpe.gov.pl/portal/f/res-minimized/R18wRkRtPSK04/1710923968/2kfC5kyrSdeq98HAxcTSfUZVnPFeOHHl.jpg)

Przeczytaj fragment powieści „Opowieści z Narnii” i wykonaj ćwiczenia.
Podróż Wędrowca do śwituWszystko zaczęło się pewnego popołudnia. Byli już w domu wujostwa i zdołali wykraść kilka minut tylko dla siebie. Rozmawiali – rzecz jasna – o Narnii, o ich własnej, tajemnej krainie. Myślę, że każdy ma taką swoją tajemną krainę, ale dla większości z nas istnieje ona tylko w wyobraźni. Edmund i Łucja byli pod tym względem szczęśliwsi, ponieważ ich tajemna kraina istniała naprawdę. Odwiedzili ją już dwukrotnie i nie była to wcale zabawa lub sen, lecz najprawdziwsza rzeczywistość. Oczywiście dostali się tam dzięki Czarom, bo tylko dzięki Czarom można się dostać do Narnii. A kiedy Narnię opuszczali, obiecano im, że pewnego dnia do niej powrócą. Możecie więc sobie wyobrazić, że gdy tylko byli sami, rozmawiali o tym wciąż i wciąż.
Siedzieli na brzegu łóżka w sypialni Łucji i patrzyli na obraz wiszący na przeciwległej ścianie. Był to jedyny obraz
w tym domu, który im się podobał. […]
Na obrazie namalowany był okręt: żaglowiec płynący niemal wprost na patrzącego. Pozłacany dziób miał kształt głowy smoka z szeroko otwartą paszczą. Okręt miał tylko jeden maszt i jeden wielki prostokątny żagiel barwy czystej purpury. Zielone burty zwieńczonezwieńczone były na przedzie złotymi skrzydłami smoka. Dziób zawisł właśnie nad jedną z granatowych fal, której szczyt załamywał się i opadał pienistą kaskadą ku patrzącemu. Widać było, że okręt, pochylony lekko na lewą burtę, płynie chyżochyżo naprzód, gnany silnym wiatrem. […]
– Sam już nie wiem – odezwał się Edmund – czy nie jest jeszcze gorzej PATRZYĆ na okręt z Narnii, kiedy nie można się
tam dostać…
– Nawet samo patrzenie jest lepsze niż nic – odpowiedziała Łucja. – Jest tak bardzo narnijski!
– A wy wciąż się bawicie w waszą starą zabawę? – przerwał
im nagle Eustachy Klarencjusz, który podsłuchiwał pod drzwiami, a teraz wszedł do pokoju, szczerząc zęby w grymasie, który miał oznaczać uśmiech. W zeszłym roku, kiedy odwiedził kuzynów, udało mu się podsłuchać, jak rozmawiali o Narnii, i odtąd bardzo lubił kpić sobie z tego. Był oczywiście święcie przekonany,
że sami to wszystko wymyślili, ale ponieważ był za głupi, by też coś wymyślić, bardzo go to drażniło.
– Nikt cię tu nie prosił – powiedział szorstko Edmund. […]
– Podoba się wam ten obraz?
– Na litość boską, Łusiu, nie odpowiadaj, bo zacznie mówić o Sztuce i tak dalej – wtrącił szybko Edmund, ale Łucja, która była bardzo prostolinijnaprostolinijna, odpowiedziała:
– Tak, mnie się podoba. Bardzo mi się podoba.
– Straszny kiczkicz – powiedział Eustachy.
– Jak stąd wyjdziesz, nie będziesz musiał na niego patrzyć – rzekł Edmund.
– A dlaczego ci się podoba? – zapytał Eustachy Łucję.
– Przede wszystkim dlatego, że okręt wygląda tak, jakby rzeczywiście płynął. A woda wygląda, jakby rzeczywiście była mokra. A fale, jakby naprawdę wznosiły się i opadały.
Naturalnie Eustachy miał na to mnóstwo odpowiedzi,
ale nie powiedział nic, gdyż właśnie w tym momencie spojrzał
na fale i zauważył, że rzeczywiście wyglądają tak, jakby się naprawdę wznosiły i opadały. Tylko raz w życiu płynął statkiem […] i cierpiał wówczas okropnie z powodu choroby morskiej. Kiedy się przyglądał falom na obrazie, zrobiło mu się niedobrze. Odwrócił się (nieco zielony na twarzy), potem spróbował spojrzeć raz jeszcze. I wtedy nie tylko on, ale również Edmund i Łucja zaczęli wpatrywać się w obraz z szeroko otwartymi ustami. W to, co zobaczyli, trudno uwierzyć, kiedy się o tym czyta, ale prawie tak samo trudno było w to uwierzyć, kiedy się
to widziało. Obraz ożył. Nie przypominało to wcale kina: kolory były zbyt prawdziwe i czyste, czuło się też, że wszystko to dzieje się na zewnątrz. Dziób okrętu opadł ciężko w wodę, a potem wzniósł się, wzbijając w powietrze masę pienistych bryzgów.
Fala przebiegła wzdłuż burt i dźwignęła rufę tak wysoko,
że po raz pierwszy ukazał się na chwilę pokład, a potem znikł, gdy dziób napotkał następną falę. W tej samej chwili leżący obok Edmunda zeszyt zafurkotał, uniósł się, poszybował w powietrzu i pacnął w ścianę. Łucja poczuła, że włosy zawirowały jej wokół twarzy, jakby nagle powiał silny wiatr. I to był wiatr – wiatr wiejący ku nim z obrazu. I nagle z wiatrem przypłynęły do nich dźwięki: chlust przewalających się fal, łomotanie wody w boki okrętu, trzeszczenie burt, a ponad tym wszystkim potężny, nieustający ryk wiatru i wody. Lecz dopiero zapach – mocny, słony zapach – przekonał Łucję, że to nie sen.
– Przestańcie! – rozległ się skrzekliwy, pełen strachu i złości głos Eustachego. – To jakieś wasze głupie sztuczki! Przestańcie! […] Aauuuuu!...
Edmund i Łucja byli bardziej oswojeni z dziwnymi przygodami, ale dokładnie w tej samej chwili, gdy Eustachy krzyknął „Aauuuuu!”, i oni wrzasnęli „Aauuuuu!”, bo oto wielki, zimny i słony bałwan chlusnął nagle z ram obrazu pozbawiając ich tchu. Byli przemoczeni do suchej nitki.
– Rozwalę to paskudztwo! – zawołał Eustachy. Ale teraz zaczęło się dziać wiele rzeczy naraz. Eustachy ruszył w kierunku obrazu, a Edmund, który wiedział coś niecoś o Czarach, skoczył za nim, wołając, aby nie był głupi i miał się na baczności. Łucja złapała
go za rękę z drugiej strony i została pociągnięta do przodu. Jednocześnie albo obraz nagle urósł, albo też oni stali się mniejsi, dość że kiedy Eustachy podskoczył, próbując zerwać go
ze ściany, znalazł się na ramie; przed nim nie było szyby,
lecz prawdziwe morze, a wiatr i fale uderzały wściekle w ramę, jakby to była przybrzeżna skała. Eustachy zupełnie stracił głowę i złapał się kurczowo kuzynów, którzy wskoczyli na ramę obok niego. Rozległy się krzyki i zaczęła się lekka szamotanina. I właśnie wtedy, gdy wszystkim się zdawało, że złapali już równowagę, wyrósł przed nimi wielki, granatowy bałwanbałwan, zwalił ich z nóg i pociągnął prosto w morze. […]Źródło: Clive Staples Lewis , Obraz w sypialni, [w:] tegoż, Opowieści z Narnii. Podróż Wędrowca do Świtu., tłum. Jan Polkowski, Poznań 2007, s. 3–7.
Wyjaśnij, w jaki sposób dzieci przeniosły się do innego świata.
Przedstaw krótko troje bohaterów tekstu „Obraz w sypialni”.
Opisz swoje spostrzeżenia na temat postępowania Eustachego wobec kuzynów.
Napisz , który z trojga bohaterów wzbudził twoją sympatię. Uzasadnij swój wybór.
Obraz wiszący w pokoju był tak realistyczny, że działał na zmysły bohaterów. Wymień zmysły, na które oddziaływał i określ, w jaki sposób się to objawiało.
Scharakteryzuj narratora, odpowiadając na podane niżej pytania. Zacytuj jego słowa, aby uzasadnić swoje zdanie.

Sprawdź, czy umiesz!
Na podstawie filmu o bobrach opisz zachowania tych zwierząt w naturze.
Poszukaj w encyklopedii lub innym dostępnym źródle informacji na temat bobrowych żeremi. Napisz, jakie cechy wspólne mają żeremie i domek Bobrów opisany we fragmencie powieści.
Wpisz w podanych wyrazach rz lub ż.
Wymień tytuł znanego ci obrazu, do którego chciałbyś/chciałabyś „wskoczyć”, gdyby przydarzyła ci się podobna przygoda jak Łucji, Edmundowi i Eustachemu. Uzasadnij swój wybór.
Słownik
świecić słabym blaskiem
wodospad, którego wody spadają z kilku stopni skalnych
związek, w którym samiec jest związany z jedną samicą
kawałek tkaniny, związanej rogami po przekątnej, zwykle z jakimiś rzeczami
w środku
pojęcie, przedmiot, znak itp. mające jedno znaczenie dosłowne i większą liczbę znaczeń ukrytych
budowla z chrustu, liści i szlamu wznoszona przez bobry




