O wychowaniu dawniej i dziś...
Warto wiedzieć!
„Jaki dobrze wychowany młody człowiek”, „Wychowaliśmy cię najlepiej, jak umieliśmy”. Często słyszy się takie stwierdzenia, ale równie często zupełnie inne: „Nie tak cię wychowaliśmy”, „Jesteś niewychowany”, „No tak, wychodzi bezstresowe wychowanie”. Czy coś jest nie tak z tym wychowaniem? Czy tego można się nauczyć? Czy rodzice wychowują dzieci, a może jest odwrotnie? Czy w swoim życiu rodzice powielają schemat, według którego sami zostali wychowani? Przekonaj się!
Przeprowadź wywiad ze swoimi rodzicami lub dziadkami na temat sposobu, w jaki byli wychowywani. Zapytaj, jakie metody wychowawcze stosowali ich opiekunowie. Opisz je krótko i wyjaśnij na czym polegały.
Zapoznaj się z audiobookiemaudiobookiem, a następnie scharakteryzuj metody spartańskiego wychowania.
Wychowanie w Sparcie - audiobookaudiobook
Starożytność pozostawiła dwa całościowe opisy wychowania spartańskiego. Autorem pierwszego był Ksenofont z Aten, który pisał w pierwszej połowie IV wieku p.n.e. Drugi opis sporządził Plutarch z Cheronei, piszący na początku II wieku n.e., w wielu miejscach podążający za Ksenofontem. Poniższy opis powstał na podstawie relacji Ksenofonta z Ustroju politycznego Sparty. Znał on dobrze Spartę z własnego doświadczenia, był przyjacielem spartańskiego króla Agesilaosa II, a nadto posłał swoich synów na wychowanie do Sparty.
Paideia, zwana także agoge, słynne spartańskie wychowanie, miała na celu przede wszystkim przygotowanie do wojny. To dzięki paidei Spartiaci cieszyli się sławą najlepszych wojowników Grecji. Według Plutarcha po urodzeniu ojciec zanosił chłopca do miejsca zwanego lesche, gdzie zasiadali starcy. Ci oglądali niemowlę; jeśli było silne i zdrowe, pozwalali mu żyć; jeśli słabe i niekształtne, kazali porzucić. Właściwa paideia zaczynała się siedem lat później. Dzieliła się ona na trzy podstawowe etapy. Między siódmym a czternastym rokiem życia młodych Spartan nazywano paides, czyli „chłopcami”. Na tym etapie paideia miała na celu szczególnie zahartować i przygotować chłopców do późniejszych ćwiczeń wojskowych. Ksenofont z Aten, autor najstarszego zachowanego w całości opisu paidei z pierwszej połowy IV w. p.n.e., pisał: „Zamiast wydelikacać stopy obuwiem [Likurg] nakazał, aby hartowali się chodząc boso, ponieważ uważał, że tak wyćwiczeni o wiele łatwiej będą mogli wspinać się pod górę, a z drugiej strony mniej będą narażeni na potknięcie się podczas schodzenia w dół”. W Sparcie uważano, że boso łatwiej się skacze i biega niż w sandałach. Poza tym, jak dalej notował Ksenofont, chłopcy nie byli rozpieszczani wieloma szatami, ale musieli nosić jedną przez cały rok. Najbardziej oryginalnym zwyczajem był jednak nakaz kradzieży. Chłopcy byli do niej zmuszani ze względów wojskowych. Posłuchajmy Ksenofonta: „Oczywiste jest, że ten kto zamierza kraść, musi nawet w nocy czuwać, a za dnia oszukiwać i czatować, i przygotowywać zwiadowców, chcąc coś zdobyć. Z tego wynika, że tak wychowywano chłopców, chcąc ich uczynić bardziej zręcznymi w zdobywaniu żywności, a zarazem bardziej wojowniczymi”. Złapanych na kradzieży okrutnie karano, nie za to, że kradli, ale za to, że kradli źle.
Gdy chłopcy kończyli czternaście lat, wchodzili do grona paidiskoi, czyli „młodzieńców”. Na tym etapie paideia była najcięższa. Spartanie, sądząc, że w tym wieku człowiek odznacza się największą pychą, hardością i żądzą przyjemności, obarczyli młodzieńców wieloma obowiązkami i małą ilością odpoczynku. W tym wieku chłopcy zaczynali uciążliwy trening wojskowy. Uczono ich także skromności. W efekcie, jak pisał Ksenofont, „na ulicy trzymali ręce pod szatami, szli w milczeniu, nie rozglądali się naokoło, lecz patrzyli jedynie pod nogi”. Mieli być tak skromni, że nawet spytani przez starszych wstydzili się odpowiedzieć. Ksenofont, będąc pod wrażeniem skuteczności spartańskich metod wychowawczych, podsumowywał efekt procesu wychowania następująco: „Mógłbyś sądzić, że w swoich własnych oczach są bardziej wstydliwi niż dziewice”.
Gdy Spartanie kończyli dwadzieścia lat, nazywano ich hebontes, a więc „młodymi mężczyznami”. Był to ostatni, najdłuższy etap paidei. Trwał dziesięć lat, a po jego ukończeniu Spartanie wchodzili do grona pełnoprawnych obywateli. Na tym etapie młodzi mężczyźni wciąż odbywali trening wojskowy i doskonalili umiejętność walki nabytą we wcześniejszych latach. Wyjątkową rolę hebontes w wojsku podkreślał Ksenofont, opisując procedurę wyboru hippeis, czyli „jeźdźców”. Wbrew nazwie byli to wojownicy piesi, którzy w czasie bitwy stanowili osobistą ochronę króla. „Eforowie wybierali spośród tych, którzy są w pełni dojrzałości, trzech mężów. Zwani są oni hippagretami. Każdy z nich wyznacza sobie stu hebontes, wyjaśniając, z jakiego powodu jednych uznał za godnych tego zaszczytu, drugich zaś odrzucił”. Wszyscy pragnęli należeć do elitarnego oddziału, co powodowało ciągłe napięcia. Jak pisał Ksenofont: „Ci, którzy nie zostali zaliczeni do grona uprzywilejowanych, wojują zarówno z tymi, którzy ich odrzucili, jak i z tymi, którzy zostali wybrani”.
Nad całym procesem wychowania czuwał urzędnik zwany pajdonomos, co można tłumaczyć jako „nadawca praw odnośnie do wychowania”. Dziś nazywalibyśmy go Ministrem Edukacji Narodowej Sparty. Jak czytamy, pajdonomos posiadał „najwyższą władzę, prawo zbierać, nadzorować i surowo karać chłopców, gdyby któryś źle postępował”. Miał on do dyspozycji ludzi zwanych mastigophoroi, czyli „noszących bicze”, aby wymierzali kary, ilekroć zaszłaby taka potrzeba. Na co dzień jednak chłopcami kierowali dowódcy grup, na które podzieleni byli wszyscy przechodzący paideię. W tych grupach chłopcy uczyli się walczyć, kraść, polować, w tych grupach odpoczywali. Ksenofont podkreślał, że chłopcy nigdy nie pozostawali bez opieki. Jeśli w pobliżu nie było paidonomosa, „noszących bicze”, a przywódca grupy musiał się gdzieś udać, to każdy dorosły obywatel, który akurat przebywał w pobliżu, mógł chłopcom wydawać polecenia, a oni musieli mu być bezwzględnie posłuszni.
Wedle Ksenofonta spartańskie wychowanie, kształcące w młodych ludziach ducha waleczności, dyscypliny i skromności, było głównym powodem, dla którego Sparta stała się najpotężniejszą polis w Grecji, mimo że nie cieszyła się dużą liczbą obywateli. To właśnie sposób, w jaki Spartanie wychowywali swoje dzieci, stał się symbolem Sparty i tym, co wyróżniało ją na tle innych greckich wspólnot.
Wskaż zalety i wady spartańskiego wychowania. Wyjaśnij, dlaczego pewien historyk zauważył, że to nie przypadek, że Sparta nie wydała żadnego wielkiego filozofa, uczonego czy pisarza.
Zapoznaj się z filmem o wychowywaniu dzieci w XVII wieku, a następnie wykonaj polecenia.

Film dostępny pod adresem /preview/resource/Ri7jmXwdNkxCC
Film przedstawiający wychowanie dzieci w XVII wieku i wskazanie, że najważniejszymi wartościami w toku kształtowania młodych osób było posłuszeństwo wobec rodziców, prawdomówność, religijność i powściągliwość. Zaprezentowano również, jak dziewczynki i chłopców przygotowywano do pełnienia w przyszłości swoich ról społecznych.
Wymień podobieństwa i różnice, jakie dostrzegasz między XVII‑wiecznym
a współczesnym wychowaniem dzieci.
Osądź, co, twoim zdaniem, bardziej motywuje dzieci do posłuszeństwa: kara, a może chwalenie i nagradzanie. Zapisz swoją odpowiedź.
Rozważ, czy podobają ci się XVII‑wieczne metody wychowawcze. Uzasadnij swoje zdanie.
„Małgosia contracontra Małgosia” to powieść Ewy Nowackiej przeznaczona dla dzieci i młodzieży. Główna bohaterka – tytułowa Małgosia – w wyniku niewyjaśnionego zjawiska cofa się w czasie do epoki szlacheckiej. Z 17‑letniej, przebojowej dziewczyny żyjącej w XX wieku staje się nagle waćpanną Małgorzatą. Z dalszej części fabuły dowiadujemy się, jak bohaterka radzi sobie w nowej rzeczywistości. Czy udaje jej się wrócić do współczesnych czasów? Jeśli chcesz się tego dowiedzieć, przeczytaj lekturę w całości.
Przeczytaj zamieszczony poniżej fragment powieści Ewy Nowackiej, a następnie wykonaj ćwiczenia.
Małgosia contra MałgosiaTutaj, w tym dziwnym świecie, było rozpaczliwie nudno, Dorota sylabizowała w kółko te same żywoty świętych, moja tutejsza matka zawsze wracała do takich samych rozważań.
— To przez Dębskich, herbu Prawdzie, było krewieństwo, bo ciotka Katarzyna z Dębskiej się rodziła, co to jej ojciec podkomorzympodkomorzym był. Ta ciotka Katarzyna w pierwsze stadłostadło za Wojsławskiego szła, z tych Wojsławskich z sanockiej ziemi, bo są i drudzy, którzy podle Golubia siedzą, i trzeci podle Żnina, jeno klejnot ten sam. W drugie stadło pojął ją był Świerko, krajczykrajczy, który w potrzebie ubit, zaś wdowa i dziateczki drobne na opiekę nieboszczykowego brata się zdały, z czego wielki klamorklamor wynikł i rujnacjarujnacja... ― Tu moja tutejsza matka rzucała okiem na mój haft i na chwilę zmieniała temat. ― Jejmościanka panna Małgosia widno czym drugim głowę nabija, bo do roboty ręce maślane, aż wstyd patrzeć. O czym to ja mówiłam? Z tego Świerki zrodzili się: Herakliusz, Domicela, Petronela i Paweł. Zaraz ja jejmościankom po porządku wyliczę, z kim w stadła szli. Zatem Herakliusz wziął Telniczankę...
Ona miała w głowie coś w rodzaju kalendarza z mnóstwem nazwisk i dat, byli tam ponotowani wszyscy krewni razem z herbami, majętnościami, bliższą i dalszą rodziną, z weselami, chrzcinami, pogrzebami, po prostu dziw, że potrafiła to wszystko spamiętać. Panna Franciszka, czyli ciotka Franciszka, wolała tematy bardziej apteczne albo ― jeżeli ktoś woli ― medyczne. Okropnie lubiła rozprawiać o tajemniczych chorobach i znała wszystkie stosowne lekarstwa. [...]
Kiedy tutejsza matka albo panna Franciszka mówiły o czymkolwiek, musiało być zupełnie cicho, dziewki darły pierzedarły pierze lub kręciły wrzecionamiwrzecionami w grobowym milczeniu, taka sama cisza zapadała, kiedy Dorota czytała o Elżbiecie, księżniczce luryngskiej, o Jadwidze Brodaczowej albo o Genowefie z Brabantu.
— I kiedyż jążjąż okrutnik ujrzał, że łania dziecię mlekiem karmi, z konia zlazłszy, przed nią na obie kolenie poklękłszyna obie kolenie poklękłszy, wielkim głosem zakrzyknął: ,,Przebóg, jestlijestli to moja żona, owa pustelnica w jaskini żyjąca, którą psami precz wyszczułem?!” . Tu ku Genowefie szedł a przebaczenia ze łzami a płaczem prosił. I rzekła mu Genowefa z łaskawością wielką, iż winy mu odpuściła przez miłość Pana Naszego, który nakazał odpuścić nieprzyjaciołom...
W tym miejscu wszyscy zaczynali płakać, moja tutejsza matka spłakane oblicze kryła w ogromnej chustce, panna Franciszka siąkała nosem, Klarze toczyły się drobne łezki po policzkach, a dziewki i kucharka ryczały w głos, rozmazując ślozyślozy kułakamikułakami po twarzach. Ja także wydzierałam z siebie krótki szloch, postanowiłam się przecież maskować, jak najlepiej potrafię.
One wszystkie słyszały już tę historię ze sto razy, ale słuchały jej ciągle z takim samym zainteresowaniem.
Jeszcze najciekawsze były bajki kucharki i piosenki dziewek służebnych, niektóre całkiem fajne, takie w stylu SkaldówSkaldów, o konikach, siwych gąskach, Jasieńku, Kasieńce, brzózce, macochach i w ogóle.
― Biegnij, biegnij,
kary koniu,
z siodłem do domu.
Nie powiadaj ojcu, matce,
żem ja utonął...
Albo:
― Siwe gąski leciały,
siwe gąski gęgały,
Marysia zapłakała,
białe rączki załamała.
Jasieniu, nie odjeżdżaj,
swoją mi rączką daj...
Z bajek dowiedziałam się o upiorach, strzygach, zmorach, wilkołakach, utopcach, rusałkach, rokitach, ubożętachubożętach, skrzatach, przypołudnicach, nocnicach, czarownicach i tak dalej.
Na dobrą sprawę pod każdym kamieniem, w każdym sękusęku, w szparze między belkami mogło siedzieć coś bardzo strasznego, czego należało się bać i przed czym należało zachować wszystkie możliwie środki ostrożności. Ja także, jak się okazało, nosiłam na szyi szmatkę ze szczyptą święconej soli i jakimiś ziołami, podobno niezawodnie chroniącymi od uroku.
Ciekawe, że one naprawdę wierzyły w te wszystkie bzdury, każda z nich widziała na własne oczy ― a to Rokitę w dziupli próchniejącej wierzby, a to przypołudnicę jeżdżącą na skrzypiącym kółku po polu, a to zmorę przywartą do piersi śpiącego, kraśnąkraśną czapeczkę skrzata znikającą w mysiej dziurze i wychylonego do pół ciała z wodnej otchłani utopca.
Parę razy miałam na końcu języka coś o naukowym światopoglądzie, ale milczałam ― bałam się powtórnego puszczania krwipuszczania krwi, pijawekpijawek za uszami i egzorcyzmówegzorcyzmów ojca Sulpicjusza.
Źródło: Ewa Nowacka, Małgosia contra Małgosia, Warszawa 2006, s. 50–53.
Głównym tematem przytoczonego fragmentu powieści Ewy Nowackiej Małgosia contra Małgosia jest... Możliwe odpowiedzi: 1. wspólne gawędowanie w czasie wolnym od codziennych obowiązków., 2. wieczorne czytanie książek., 3. historia rodu opowiadana córkom przez Panią matkę., 4. tęsknota Małgosi za prawdziwym domem.
Określ, jakie funkcje wychowawcze mogło pełnić wspólne gawędowanie w rodzinnym czy sąsiedzkim gronie.
Wyszukaj w tekście trzy związki frazeologiczne. Następnie zapisz je i wyjaśnij ich znaczenie.
Sprawdź, czy umiesz!
Rozważ, czego mogłaby się nauczyć nastolatka żyjąca w XXI wieku dzięki pobytowi w XVII‑wiecznym domu pani matki.
Jak myślisz, czy Małgosi - żyjącej na co dzień w XVII‑wiecznym dworze szlacheckim - łatwo byłoby przystosować się do warunków panujących w XXI wieku? Wyjaśnij, jakie - według ciebie - problemy mogłaby ona mieć z przystosowaniem się do nowych warunków.
Małgosia, która nie z własnej woli stała się nagle waćpanną Małgorzatą, niejednokrotnie dziwiła swoim zachowaniem swoją „nową rodzinę” do tego stopnia, że poddawano ją egzorcyzmomegzorcyzmom, upuszczano krwiupuszczano krwi i leczono pijawkamipijawkami. Opowiedz o dziwnym zachowaniu Małgosi z perspektywy innego bohatera utworu, np. mamy albo siostry.
Słownik
dawniej jedno z zajęć gospodarskich wykonywanych przez kobiety, polegające na oddzielaniu chorągiewek i puchu od stosin gęsich piór
obrzęd mający na celu przezwyciężyć wpływ groźnych sił nadprzyrodzonych
którą, tę
jeśli, czy
krzyk, hałas, wrzawa
urzędnik dworski mający obowiązek krajania potraw na stół królewski
jasnoczerwony
zaciśnięta dłoń, pięść
na oba kolana uklęknąwszy
w dawnej Polsce: zastępca komornika, zarządzający dworem księcia oraz gospodarką w dobrach publicznych
zabieg pseudoleczniczy często wykonywany w dawnych czasach, polegający na nakłuciu żyły i wypuszczeniu znacznej ilości krwi
zniszczenie, zrujnowanie czegoś
część uschniętej lub odciętej gałęzi pozostała przy pniu
polski zespół rockowy, powstały w Krakowie latem 1965
para małżeńska
leczenie polegające na przystawianiu pijawek do skóry pacjenta, pijawki przyssane do skóry oczyszczają naczynia krwionośne i komórki organizmu, likwidują zakrzepy
łzy
zabity
w mitologii słowiańskiej duszki domowe
przyrząd do przędzenia ręcznego w postaci wałka zaostrzonego na obu końcach