Przeczytaj
Intensywny wzrost antropopresji od czasów rewolucji przemysłowej (XVIII/XIX w.), niespotykany wcześniej postęp techniczny, eksplozja demograficzna i związana z tym rabunkowa eksploatacja zasobów środowiska sprawiły, że w połowie XX wieku świat stanął w obliczu ogólnoświatowego kryzysu środowiskowego. Wzrosło zanieczyszczenie środowiska, obniżeniu uległa jakość życia, pojawiły się choroby cywilizacyjne, a degradacja poszczególnych komponentów przybrała rozmiary globalne.
Najbardziej dotkliwym i jednocześnie nagłaśnianym zagrożeniem jest powszechna emisja zanieczyszczeń, zwłaszcza gazów cieplarnianych – dwutlenku węgla, metanu, freonów, tlenków azotu oraz innych gazów przemysłowych – wywołująca postępujące zmiany klimatu, które swoim zasięgiem obejmują już cały glob. Wzrost temperatury powietrza osiągnął poziom nienotowany od czasu prowadzenia ciągłych pomiarów meteorologicznych (od ok. 150 lat). Lodowce górskie i lądolody Grenlandii i Antarktydy kurczą się w szybkim tempie. Coraz częściej występują gwałtowne zjawiska pogodowe (cyklony tropikalne, trąby powietrzne), katastrofalne ulewy pojawiają w dotychczas suchych regionach, a długotrwałe susze pustoszą regiony rolnicze i w połączeniu z masową deforestacją powodują niedobory wody i intensywne pustynnienie. Ubytek ozonu w stratosferze (dziura ozonowa) bezpośrednio zagraża biosferze. Wszystko to odbija się na różnorodności biologicznej ekosystemów. Na całym świecie obserwowane są zmiany zasięgu występowania gatunków oraz zanikanie siedlisk na wybrzeżach w wyniku wzrostu poziomu mórz. Niezutylizowane odpady zalewają lądy i oceany, czego przykładem może być Wielka Pacyficzna Plama Śmieci.
Ślad ekologicznyŚlad ekologiczny będący syntetyczną miarą obciążenia środowiska i presji człowieka na zasoby naturalne dziś wynosi już 2,87 gha/osobę, chociaż zasoby Ziemi wynoszą tylko 1,7 gha/osobę. Obecnie blisko 80% ludności świata mieszka w krajach, gdzie zużywa się więcej zasobów niż wynosi zdolność do ich odtwarzania, podczas gdy jeszcze w początku lat 60. XX wieku zużycie zasobów w prawie żadnym kraju nie przekraczało zdolności do ich regeneracji. W 2050 r. prognozowane jest 2,5 krotne przekroczenie śladu ekologicznego. Skutki tego stanu poniosą przyszłe pokolenia, które prawdopodobnie wobec degradacji naturalnych zasobów będą musiały obniżyć zasadniczo standard życia. Należy bowiem liczyć się utratą zasobów czystej wody, żyznych gleb, oceanicznych łowisk, wzrostem emisji gazów cieplarnianych i związanych z tym jeszcze bardziej intensywnych zmian klimatu.
Czy jesteśmy w stanie te negatywne procesy zatrzymać albo chociaż spowolnić? Mamy taki obowiązek, gdyż Ziemi nie dziedziczymy po naszych rodzicach, pożyczamy ją od naszych dzieci
(A. de Saint‑Exupéry). Nie będzie to jednak możliwe bez dokładnego poznania przyczyn występujących zjawisk. Jedną z nich jest bez wątpienia szybko rosnąca liczba ludności świata. Według prognoz Organizacji Narodów Zjednoczonych, w 2023 roku populacja na świecie wzrośnie do 8 mld, a około 2056 roku może wynosić nawet 10 mld. Tak ekspansywny wzrost liczebności jednego gatunku zmniejsza szanse przeżycia innych organizmów i przetrwania ich siedlisk. Towarzyszy mu wzrastająca z roku na rok produkcja dóbr konsumpcyjnych, związana także z rozprzestrzenianiem się hiperkonsumpcyjnego modelu życia na coraz to nowe obszary, prowadząca do systematycznego zwiększania się intensywności eksploatacji zasobów przyrody. Jej bezpośrednim następstwem jest degradacja środowiska wywołana odprowadzaniem do niego tzw. balastu ekologicznego, czyli zanieczyszczeń w różnych postaciach i formach.
Uwagę na skutki nadmiernej antropopresji zwracał już w 1969 roku raport Człowiek i jego środowisko (The Problems of Human Environment) przygotowany przez Sithu U Thanta, birmańskiego polityka i sekretarza generalnego ONZ w latach 1961–1971. Czytamy w nim: członkom Narodów Zjednoczonych pozostało może 10 lat na uregulowanie zastarzałych waśni i podjęcie wspólnej ogólnoświatowej inicjatywy w celu zahamowania wyścigu zbrojeń, poprawy warunków środowiskowych człowieka, zlikwidowania groźby eksplozji demograficznej oraz nadania należytego rozmachu wysiłkom w dziedzinie rozwoju. Jeżeli w tym czasie nie zorganizuje się współdziałania na skalę światową, to obawiam się, że wspomniane przeze mnie problemy osiągną tak zatrważające rozmiary, że ich opanowanie nie będzie już w naszej mocy
.
W ślad za nim ukazały się raporty Klubu Rzymskiego, nieformalnej, apolitycznej organizacji powstałej w 1968 roku, zrzeszającej naukowców i działaczy gospodarczych z ponad 50 krajów, pełniącej do dziś rolę inicjatora badań nad problematyką globalną. Pierwszy z nich, Granice wzrostu (Limits to Growth) z 1972 roku, ostrzegał przed konsekwencjami intensywnego wzrostu populacji i wskazywał skutki nadmiernej eksploatacji i konsumpcji zasobów środowiska, kolejne kontynuowały tę tematykę.
Zatem światowe inicjatywy i przedsięwzięcia w zakresie ochrony środowiska od samego początku toczyły się dwutorowo. Z jednej strony powstawały nieformalne raporty, opracowania i publikacje autorstwa organizacji międzynarodowych lub uznanych autorytetów naukowych i polityków, z drugiej zaś pod auspicjami ONZ organizowano kolejne światowe konferencje, których postanowienia końcowe wskazywały kierunki i formalizowały zasady ochrony środowiska w postaci rezolucji, konwencji i porozumień.
Początkowo przyjmowano tradycyjną formę ochrony środowiska realizowaną poprzez ograniczanie zagrożeń i ochronę zasobów. W tym duchu przebiegały np. obrady XXIII sesji Zgromadzenia ONZ w 1968 r. i I konferencji ONZ „Człowiek i środowisko” (Sztokholm, 1972), zakończonej podpisaniem Deklaracji Sztokholmskiej i powołaniem Programu Ochrony Środowiska ONZ (UNEP). Z czasem jednak koncepcja ta uległa zmianie. W Raporcie Nasza Wspólna Przyszłość (Our Common Future) opracowanym w 1987 roku przez Światową Komisję ds. Środowiska i Rozwoju (WCED) ONZ określono, że podstawowym narzędziem ochrony środowiska stanie się rozwój zrównoważonyrozwój zrównoważony. Podejście to obowiązywało podczas wszystkich późniejszych inicjatyw – „Szczytu Ziemi” w Rio de Janeiro w 1992 roku i kolejnych światowych szczytów poświęconych zrównoważonemu rozwojowi, w Johannesburgu w 2002 roku, w Rio de Janeiro w 2012 roku i w Nowym Jorku w 2015 roku. Na tym ostatnim społeczność międzynarodowa przyjęła nowy plan rozwoju świata do 2030 roku: Agendę na rzecz zrównoważonego rozwoju.
Wydawało się, że uzyskanie porozumienia na szczeblu międzynarodowym a przede wszystkim upowszechnienie i wdrożenie zasady rozwoju zrównoważonego zapewni zwrot w kwestii podejścia do problemów środowiska zarówno w skali globalnej, regionalnej, lokalnej, jak i sektorowej krajów będących sygnatariuszami porozumień końcowych. Niestety, żadna z tych i wielu innych międzynarodowych inicjatyw nie przyniosła trwałego rozwiązania problemów degradacji środowiska. W dokumentach końcowych konferencji w Johannesburgu znalazło się wręcz stwierdzenie, że w ciągu ostatnich 10 lat stan środowiska w skali globalnej nie uległ poprawie, a oddziaływanie człowieka na środowisko osiągnęło najwyższy stopień w historii. Tempo tej presji stale rośnie…
Większą skutecznością odznaczały się inicjatywy podejmowane w skali regionalnej, np. poszczególnych krajów lub związków polityczno‑gospodarczych takich jak Unia Europejska, mające postać regulacji formalno‑prawnych obowiązujących w krajach członkowskich. Na tym poziomie ustalane są bowiem konkretne zasady i strategie ich realizacji polegające m.in. na ustaleniu krajowych pułapów emisji zanieczyszczeń, tworzeniu polityki ekologicznej i polityk sektorowych uwzględniających wymogi ochrony środowiska, tworzeniu koncepcji ochrony różnorodności biologicznej, surowców, lasów, wód i gleb, powoływaniu systemów ochrony przyrody (np. sieć Natura 2000), określaniu zasad kontroli stanu środowiska oraz tworzeniu systemu prawnego umożliwiającego realizację tych działań. Wdrażaniem tych zasad zajmuje się administracja państwowa.
Dlaczego niewątpliwie cenne inicjatywy nie przyniosły i wciąż nie przynoszą oczekiwanych rezultatów? Być może dlatego, że swoim zasięgiem objęły głównie zinstytucjonalizowane formy ochrony środowiska z pominięciem poszczególnych ludzi i ich działań. Tymczasem zdecydowana większość mieszkańców Ziemi nie wie o istnieniu tych inicjatyw, nie zna treści powstających dokumentów albo ich nie rozumie i w działaniach mających potencjalnie negatywny wpływ na środowisko kieruje się najczęściej doraźnymi korzyściami.
Warto zadać sobie w tym kontekście pytanie – dlaczego wzrasta emisja zanieczyszczeń, produkcja ścieków i odpadów, dlaczego zmniejsza się powierzchnia żyznych gleb, lasów i obniża bioróżnorodność, mimo że mamy już w miarę pełną wiedzę na temat skutków tych działań i potrafimy w sposób instytucjonalny zarządzać ochroną środowiska? Wydaje się, że głównym powodem jest skoncentrowanie działań na przeciwdziałaniu skutkom degradacji, a nie likwidowanie zagrożeń u źródła. A źródłem jesteśmy my, mieszkańcy Ziemi, nasz styl życia, wiara w nieograniczone możliwości technologiczne, które pozwolą nam żyć i funkcjonować nawet w niesprzyjającym otoczeniu.
Wydaje się więc, że główną i zarazem pierwotną przyczyną postępującej degradacji środowiska jest napędzanie gospodarki rynkowej coraz większą konsumpcją, której istotą jest nabywanie nie zawsze potrzebnych dóbr i usług oraz kierowanie się w rozwoju społeczno‑gospodarczym doraźnymi, a nie długookresowymi celami, uwzględniającymi potrzeby przyszłych pokoleń, co przyczynia się do niedoszacowania pełnych kosztów. Najlepszym przykładem jest obserwowana zmiana klimatu czy niszczenie warstwy ozonowej, których skutki będą trwać przez kilka pokoleń nawet w warunkach całkowitego ograniczenia emisji wywołujących je zanieczyszczeń. Postępująca degradacja środowiska jest więc bezpośrednim skutkiem nie tylko emisji zanieczyszczeń, produkcji odpadów i ścieków czy rabunkowej często eksploatacji zasobów naturalnych, ale także, a może przede wszystkim, antropocentrycznego podejścia człowieka do przyrody.
Skoro więc instytucjonalne formy zawodzą, może ratunku dla środowiska należy szukać w działaniach prowadzonych na poziomie lokalnym przez każdego z nas. Warto w tym miejscu przywołać popularną maksymę francuskiego ekologa René Julesa Dubosa: Myśl globalnie, działaj lokalnie
, która odwołuje się do argumentu, że do wyeliminowania zagrożeń dla środowiska naturalnego niezbędny jest wzrost świadomości ekologicznej i współdziałanie na tej bazie całej społeczności międzynarodowej przy uwzględnieniu regionalnych różnic przyrodniczych, ekonomicznych i społecznych. Tak prozaiczne sprawy jak oszczędność wody w gospodarstwach domowych, jej recykling, sortowanie śmieci, wymiana wadliwych pieców, wykorzystywanie paliw dobrej jakości, długotrwałe użytkowanie przedmiotów i wiele innych drobnych codziennych spraw są bowiem w stanie zaowocować obniżeniem antropopresji. Idea Myśl globalnie, działaj lokalnie ma za zadanie uświadomić wszystkim mieszkańcom naszej planety, że każde, nawet najdrobniejsze działanie związane z ochroną środowiska ma sens i wpływa pozytywnie na jego stan. Zagrożenia globalne i regionalne środowiska są bowiem sumą oddziaływań lokalnych. Powstaje tylko pytanie, kto i w jaki sposób podejmie się koordynacji działań w tym zakresie i prowadzenia efektywnej edukacji ekologicznej dostosowanej do lokalnych uwarunkowań i problemów środowiskowych? Kto zapewni środki i odpowiednią ich dystrybucję w celu zapobieżenia dalszej degradacji środowiska? Na te pytania nadal nie ma zadowalającej odpowiedzi.
Jedną z przyszłościowych koncepcji służących poprawie stanu środowiska może się także okazać budowa „zielonej gospodarki” promowana przez WWF. Oto niektóre jej założenia:
planowanie rozwoju w granicach wyznaczonych przez dostępne zasoby, jak i zdolności do absorpcji zanieczyszczeń przez środowisko,
inwestowanie w kapitał przyrodniczy poprzez wzrost powierzchni obszarów chronionych, objęcie ochroną lasów, wód śródlądowych i oceanów,
upowszechnianie najlepszych praktyk w zakresie zarządzania rozwojem rolnictwa i gospodarki leśnej,
wykorzystanie wód adekwatnie do ich zasobów i unikanie przestrzennej fragmentacji systemów wodnych,
budowanie oraz użytkowanie infrastruktury gospodarki wodnej w sposób zapewniający równowagę pomiędzy wymogami przyrodniczymi i potrzebami ludzi,
dotrzymywanie limitów połowów, tak aby nie powodować przełowieniaprzełowienia, zmniejszenie poławiania żywych zasobów morza, które nie są przedmiotem połowów,
inwestowanie w biowydajność poprzez wzrost produktywności ekosystemów, rekultywację terenów zdegradowanych, poprawę zarządzania terenami biologicznie czynnymi czy zrównoważone gospodarowanie użytkami rolnymi,
efektywne zarządzanie środowiskiem prowadzące do obniżenia śladu ekologicznego i wzrostu wydajności ekosystemów, tak aby zachować integrację ekosystemów i ich trwałą produktywność,
nadanie wartości ekonomicznej różnorodności biologicznej i usługom świadczonym przez ekosystemy (usługom ekosystemowym) pozwalającej szacować zyski i straty związane z antropopresją,
zapewnienie na odpowiednim poziomie usług energetycznych i wyżywienia przy jednoczesnym wycofywaniu się z paliw kopalnych na rzecz odnawialnych źródeł energii,
inwestowanie w innowacyjne technologie i tworzenie zielonych miejsc pracy,
dostosowanie konsumpcji do granic wyznaczonych przez dostępne zasoby przy założeniu równoprawnego ich podziału i zaspokojenia wszystkim dostępu do energii, wody czy żywności.
Choć niektóre z założeń „zielonej gospodarki” w dzisiejszych warunkach brzmią utopijnie, może się okazać, że jest ona jedynym ratunkiem dla środowiska. Wymaga to jednak dzielenia się ograniczonymi i nierównomiernie występującymi zasobami oraz zmiany systemu zarządzania środowiskiem przyrodniczym, obecny system poniósł bowiem klęskę. Konieczne jest więc prowadzenie polityki uwzględniającej wartościowanie środowiska przyrodniczego oraz podjęcie na międzynarodową skalę działań służących budowaniu globalnej równowagi od poziomu międzynarodowego, przez lokalny, regionalny po sektorowy. Niezbędne jest także stworzenie zasad nowej gospodarki rynkowej, która rozpoznaje zasoby środowiska i usługi ekosystemówusługi ekosystemów jako określoną wartość ujmowaną w rachunku.
Słownik
nadmierna eksploatacja łowisk powodująca spadek liczebności populacji odławianych gatunków poniżej poziomu umożliwiającego ich odtworzenie
rozwój, który zaspokaja podstawowe potrzeby wszystkich ludzi oraz zachowuje, chroni i przywraca zdrowie i integralność ekosystemu Ziemi, bez zagrożenia możliwości zaspokojenia potrzeb przyszłych pokoleń i bez przekraczania długookresowych granic pojemności ekosystemu Ziemi
wskaźnik umożliwiający oszacowanie zużycia zasobów naturalnych w stosunku do możliwości ich odtworzenia przez Ziemię; stanowi podstawę analizy zapotrzebowania człowieka na zasoby naturalne biosfery
korzyści, jakie gospodarstwa domowe, społeczności i gospodarka uzyskują dzięki środowisku; pojęcie to jest związane z kapitałem przyrodniczym, usługi to strumień korzyści, podczas gdy kapitał przyrodniczy jest generującym ów strumień zasobem