Przeczytaj
Aby dowiedzieć się więcej na temat biografii Cypriana Kamila Norwida, zapoznaj się z poniższymi materiałami:
„Odpowiednie dać rzeczy słowo!” – Norwidowska koncepcja poezji„Odpowiednie dać rzeczy słowo!” – Norwidowska koncepcja poezji
Jak się nie nudzić? – ironiczne refleksje Norwida na temat salonów romantycznychJak się nie nudzić? – ironiczne refleksje Norwida na temat salonów romantycznych
Paraboliczny charakter wiersza Fortepian Szopena
W liryce Norwid chętnie sięgał do paraboliparaboli (przypowieści), alegorii, symbolu, co czyni jego twórczość trudną w interpretacji i odbiorze. Poeta zaczynał od konkretów, drobnych szczegółów, by następnie poszerzyć ich treść, nadać im wielowymiarowość. Tym samym tworzył zróżnicowany i wcale niełatwy w odczytaniu system znaczeń, przeciwstawiając się poezji łatwej w odbiorze, niewymagającej od czytelnika wysiłku intelektualnego. Inną cechą formalną twórczości literackiej Norwida jest zastosowanie ironii, która realizuje się w dwóch wariantach: ironii czasów i ironii zdarzeń. Wynika ona z kontrastu, jaki rysuje się między wydarzeniami historycznymi a nieadekwatnymi do nich działaniami (zawsze jest coś „nie w czas i nie w porę”). Oprócz ironii poeta cenił również milczenie, ciszę, którą uczynił wręcz zasadą organizującą kompozycję utworów. Dzięki graficznej organizacji cisza narzuca się sama, a poszczególne wyrazy nabierają nowego sensu, odkrywają przed czytelnikiem swe drugie, symboliczne znaczenie.
Słynny wiersz Norwida Fortepian Szopena poświęcony jest ideałowi piękna. Tłem historycznym utworu było wyrzucenie przez okno pałacu Zamoyskich fortepianu, na którym niegdyś grywał Szopen, w odwecie za nieudany zamach na carskiego namiestnika w Królestwie Polskim. Wyraźnie rysuje się tu konflikt między pięknem idealnym a rzeczywistością („Ideał - sięgnął bruku”), ale okazuje się, że zniszczenie fortepianu nie oznacza unicestwienia wartości, które instrument symbolizuje. Moment sięgnięcia bruku symbolizuje bowiem wtopienie się w codzienność, w życie każdego z nas. Sięgając bruku, ideał wtopił się w życie.
Fortepian SzopenaLa musique est une chose étrange!ByronByron
L’art?... c’est l’art — et puis, voilà tout.BérangerBérangerI.
Byłem u ciebie w te dni przedostatnie,
Niedocieczonego wątku
Pełne, jak mit,
Blade, jak świt,
Gdy życia koniec szepce do początku:
«Nie stargam cię ja, nie, ja uwydatnię».II.
Byłem u ciebie w dni te przedostatnie,
Gdy podobniałeś co chwila, co chwila
Do upuszczonej przez Orfeja liry,
W której się rzutu moc z pieśnią przesila —
I rozmawiają z sobą struny cztéry,
Trącając się
Po dwie, po dwie,
I szemrząc zcicha:
«Zacząłże on
Uderzać w ton?...
Czy taki mistrz, że gra, choć odpycha?»III.
Byłem u ciebie w te dni, Fryderyku!
Którego ręka dla swojej białości
Alabastrowej, i wzięcia, i szyku,
I chwiejnych dotknięć, jak strusiowe pióro,
Mieszała mi w oczach z klawjaturą
Z słoniowej kości.
I byłeś, jako owa postać, którą
Z marmurów łona,
Niźli je kuto,
Odejma dłóto
Genjuszu, wiecznego Pigmaljona!IV.
A w tem, coś grał i co zmówił ton i co powie,
Choć inaczej się echa ustroją,
Niż, gdy błogosławiłeś sam ręką swoją
Wszelkiemu akordowi —
A w tem, coś grał, taka była prostota
Doskonałości peryklejskiej,
Jakby starożytna która cnota,
W dom modrzewiowy wiejski
Wchodząc, rzekła do siebie:
«Odrodziłam się w niebie,
I stały mi się arfą wrota,
Wstęgą ścieżka...
Hostję przez blade widzę zboże...
Emanuel już mieszka
Na Taborze!V.
I była w tem Polska, od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wzięta tęczą zachwytu,
Polska przemienionych kołodziejów,
Taż sama zgoła,
Złotopszczoła...
(Poznałciżebym ją na krańcach bytu!...)VI.
I oto pieśń skończyłeś — i już więcéj
Nie oglądam cię — jedno słyszę:Coś, jakby spór dziecięcy —
A to jeszcze kłócą się klawisze
O niedośpiewaną chęć,
I trącając się zcicha
Po ośm, po pięć —
Szemrzą: «Począłże grać? Czy nas odpycha?...»VII.
O ty, co jesteś miłości profilem,
Któremu na imię «dopełnienie» —
To, co w sztuce mianują stylem,
Iż przenika pieśń, kształci kamienie —
O ty, co się w dziejach zowiesz «erą»,
Gdzie zaś ani historji zenit jest,
Zwiesz się razem «duchem i literą»
I «consummatum est» —
O ty, doskonałe wypełnienie,
Jakikolwiek jest twój i gdzie... znak,
Czy w Fidjaszu, Dawidzie, czy w Szopenie, —
Czy w eschylesowej scenie.
Zawsze zemści się na tobie brak.
Piętnem globu tego niedostatek:
Dopełnienie go boli,
On rozpoczynać woli
I woli wyrzucać wciąż przed się zadatek.
Kłos, gdy dojrzał, jak złoty kometa,
Ledwo, że go wiew ruszy,
Deszcz pszenicznych ziarn prószy,
Sama go doskonałość rozmieta.VIII.
Oto patrz, Fryderyku! To Warszawa:
Pod rozpłomienioną gwiazdą
Dziwnie jaskrawa...
Patrz, organy u fary, patrz, twoje gniazdo!
Ówdzie patrycjalne domy stare
Jak pospolita rzecz,
Bruki placów głuche i szare
I Zygmuntowy w chmurze miecz.IX.
Patrz!... Z zaułków w zaułki
Kaukaskie się konie rwą,
Jak przed burzą jaskółki
Wyśmigając przed pułki
Po sto — po sto...
Gmach zajął się ogniem, przygasł znów.
Zapłonął znowu — — i oto pod ścianą
Widzę czoła ożałobionych wdów
Kolbami pchane — —
I znów widzę, acz dymem oślepian,
Jak przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają... runął... runął... twój fortepian!X.
Ten, co Polskę głosił, od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wziętą hymnem zachwytu,
Polskę przemienionych kołodziejów,
Ten sam... runął... na bruki z granitu
!
I oto, jak zacna myśl człowieka,
Poterany jest gniewami ludzi,
Lub, jak od wieka
Wieków wszystko, co zbudzi!
I oto, jak ciało Orfeja,
Tysiąc pasyj rozdziera go w części,
A każda wyje: «Nie ja!...»
«Nie ja!» — zębami chrzęści.
Lecz ty, lecz ja? Uderzmy w sądne pienie,
Nawołując: «Ciesz się, późny wnuku!
Jękły głuche kamienie:
Ideał sięgnął bruku».
Symboliczne zakończenie poetyckiego monumentu
Utwór ma dynamiczny i wielowątkowy przebieg. Zawiera poglądy poety na temat sztuki ale przede wszystkim kompozycji samego Szopena. Nazywa je ideałem, pochlebia („gdy błogosławiłeś sam ręką swoją / Wszelkiemu akordowi”), widzi nawiązania do szlachetnej kultury greckiej (np. poprzez zestawienie z Fidiaszem), by następnie w sposób wysoce artystyczny, konstruując poetycki dialog, pokazać dramatyczne losy w historii Polski („Oto patrz, Fryderyku! To Warszawa: / Pod rozpłomienioną gwiazdą /Dziwnie jaskrawa...”). Paraboliczność utworu ujawnia się w słynnym zakończeniu, jednym z najbardziej symbolicznych w literaturze romantyzmu i literatury polskiej w ogóle: ideał sięgnął bruku. Z jednej strony odwołuje się do faktycznych wydarzeń (wyrzucenia fortepianu artysty z kamienicy), z drugiej – do powinności stojących przed następnymi pokoleniami, które, by sztuka mogła przetrwać, muszą pielęgnować jej wytwory.
Słownik
(gr. allēgoría od allēgoréo – mówię w przenośni, obrazowo) - postać, idea lub wydarzenie, które poza dosłownym znaczeniem ma również sens przenośny; w przeciwieństwie do symbolu alegorię interpretuje się jednoznacznie; np. kobieta z wagą i przepaską na oczach jest alegorią sprawiedliwości
(gr. eironeía – przestawianie, pozorowanie) – drwina, złośliwość lub szyderstwo ukryte w wypowiedzi pozornie aprobującej, nadanie wypowiedzi odwrotnego sensu w stosunku do tego, co wynika ze znaczenia użytych słów, na przykład w celu ośmieszenia poglądów czy cech rozmówcy lub pokazania dystansu wobec osób czy zjawisk; wypowiedź zawierająca ironię najczęściej jest krytyką lub naganą, która przyjmuje formę pozornej pochwały; ironia jest narzędziem literackim, w którym wybrane słowa są celowo używane do wskazania znaczenia innego niż dosłowne, można wyróżnić ironię słowną i sytuacyjną
(gr. parabole – porównanie) – alegoryczne opowiadanie o treści moralnej i dydaktycznej lub religijnej
(gr. symballein – znaczący, rozpoznawczy kawałek przedmiotu) – element rzeczywistości materialnej (rzecz, zjawisko, roślina, zwierzę lub osoba) obdarzony dodatkowym, abstrakcyjnym znaczeniem; znaczenie to jest niejednoznaczne, często celowo niejasne, odwołujące się bardziej do pewnej sfery znaczeń niż pojedynczego pojęcia; np. róża jako symbol m.in. miłości, namiętności, kobiecości, cierpienia, pragnienia, tęsknoty