Lewicowiec i prawicowiec według Mrożka
Sławomir Mrożek, wybitny polski pisarz i dramaturg, był doskonałym komentatorem otaczającej go rzeczywistości. Robił to na swój sposób – żartobliwie, lekko, często ironicznie. Jednak niezwykle wnikliwie. Oto, jak scharakteryzował ludzi o poglądach lewicowych i prawicowych:
Zazwyczaj „lewicowiec” bywa ekstrawertykiem. (Takim, co żyje ku zewnętrzności). Nieźle czuje się w tłumie, łatwiej uzależnia swoje sądy i opinie od sądów i opinii zbiorowości (ale nie od autorytetów). Natomiast „prawicowiec” bywa raczej introwertykiem. (Takim, co ku wewnątrz). Otwieranie, towarzyskość, odosobnienie jest hasłem pierwszego, zaś dosobność, odgraniczenie – skłonnością drugiego.
Pierwszy lubi abstrakcje (bo granice między abstrakcjami są też abstrakcyjne, czyli żadne), drugi woli konkrety (każdy konkret jest osobny, przeskakiwać je trudno). „Prawicowiec” ma silne poczucie przeszłości, czyli źródeł, korzeni i przyczyn. W przeszłości niczego nie można zmieniać, jeśli się wierzy w fakty, ściślej: jeśli się wierzy, że coś takiego jak fakty istnieje. „Lewicowiec” lubi wszystko zmieniać, fakty przeszkadzają mu w dowolności zmian, więc twierdzi, że gołe fakty nie istnieją, że to, co zwykło nazywać się faktami, to tylko interpretacja. (...) Najlepiej czuje się w przyszłości, czyli tam, gdzie jeszcze nie ma faktów, czy też, jak kto woli, „interpretacji”. W przyszłości, czyli tam, gdzie go nie ma, gdzie nic być nie musi, ale wszystko być może. (...) Jest optymistą, w zasadzie sympatyczna cecha. Szkoda tylko, że zbyt często na cudzy koszt.
„Prawicowiec” uważa, że istnieją prawa, które są odwieczne i niezmienne. Na przykład prawa natury, biologii, fizjologii. Te podstawowe prawa warunkują człowieka, ograniczają jego wolność. Niekiedy posuwa się jeszcze dalej i z praw naturalnych wnioskuje istnienie praw moralnych, równie niezmiennych, co prawa natury. Natomiast „lewicowiec” twierdzi, że człowiek jest wolny właściwie bez ograniczeń (czyli praw, na jedno wychodzi), a jeśli jakieś są, to dadzą się usunąć. Człowiek może robić, co chce, stać się, kim chce. (Znów ten nieco lekkomyślny optymizm). (...)
W ogóle samopoczucie ma raczej dobre, lepsze niż „prawicowiec”, którego gnębią różne neurozy. Po pierwsze – jest lubiany i słusznie, gdyż w obejściu i poglądach jest sympatyczniejszy od swego oponenta. (Jako typ, mowa tu o kategoriach, nie o konkretnych jednostkach). Daje ludziom to, czego chcą, co wolą, czego się spodziewają, na co mają nadzieję. Chroni ich (drogą przemilczania) przed tym, co groźne, przykre, mroczne i nieuniknione. Jest „ciepły”, „ludzki”. Mówi im więc o wolności, równości, postępie, sprawiedliwości...(...)
Co pocznie „prawicowiec”? Może schroni się w metafizykę, do której zawsze miał skłonność, a może to właśnie on ją wynalazł. Dosobny, skłonny do refleksji, bardziej zastanawiał się nad pytaniem „kim jestem”, niż „co słychać”. Bywa człowiekiem religijnym, a przynajmniej nie areligijnym, rzadko wojującym ateistą. „Lewicowiec” – i to jest reguła bez wyjątków – nie znosi wszelkiej metafizyki, a religijność (innych) przyprawia go o furię. (...)
Co by tu jeszcze (...) o „prawicowcu”? Lubi porządek. Z dwóch powodów: będąc wsobnym i szukając odpowiedzi na pytanie „kim jestem”, potrzebuje porządku, w którym by się odnalazł, jeśli odpowiedzi na to pytanie już sobie udzielił, albo odwrotnie, potrzebuje porządku, aby jakąś odpowiedź na to pytanie otrzymać. (…) Ta potrzeba porządku może go doprowadzić, nieraz go zaprowadziła, i jeszcze zaprowadzi do entuzjazmu, a co najmniej uznania dla ustrojów totalitarnych, autokratycznych, dla dyktatur niekoniecznie prawicowych, teokracji, absolutyzmu, nawet do sekciarstwa i terroryzmu.
„Prawicowiec” i „lewicowiec” istnieją w każdym z nas, tylko przewaga jednego czy drugiego decyduje o tym, że dana osoba sympatyzuje z jedną czy drugą ideologią. Ale ta przewaga nie jest stała, zmienia się zależnie od konkretnych sytuacji, różna jest, gdy chodzi o różne sprawy. W niektórych sprawach jestem „lewicowcem”, w innych „prawicowcem”, a nawet na te same sprawy czasem patrzę lewicowo, a czasem prawicowo. Dopiero suma tych doraźnych przewag decyduje, do którego typu się zaliczam i w jakim stopniu. Absolutnie czysty „lewicowiec” i absolutnie czysty „prawicowiec” zdarzają się tak rzadko, że są osobnikami patologicznymi. (...)
Najogólniej można powiedzieć, że mentalność lewicowa jest ukierunkowana horyzontalnie, a prawicowa wertykalnie. Gdy je przedstawić graficznie – otrzymamy krzyż, którego ramiona tworzy kreska pozioma, a trzon – kreska pionowa. Obie te linie przecinają się pod kątem prostym. W instrumentach mierniczych, które używają takiej podziałki, na przykład w lunecie snajpera, punkt, w którym się przecinają, oznaczony jest jako „Zero” (Zero pionu, Zero poziomu). Kto i co znajduje się w punkcie Zero? (Nie jest ani „lewicowcem”, ani „prawicowcem”). Może święty, (mistyk jakiejkolwiek orientacji), może debil, może geniusz (w jakiejkolwiek dziedzinie), może krowa, może nikt, a w każdym razie nie większość z nas.