Bronisław Trentowski
Myślini, czyli całokształt logiki narodowej
Ktokolwiek z rodaków zastanawiał się nieco głębiej i dłużej nad dotychczasową filozofią Europejską, a nieprzysięgając na ślepą wierność temu lub owemu zagranicznemu, ani nawet, jak to dziś jeszcze dziać się zwykło, Heglowskiemu systemowi, spojrzał na nią własnem, samodzielnem, polskiem okiem; ktokolwiek przewędrował w kilku kierunkach rozległe obszary ludzkiego poznania i nabył o nich należytego wyobrażenia; ten przekonać się musiał, że dotąd umiejętność obrabiała dwa światy wprost sobie przeciwne. Światami temi są: Materyalizm i Spirytualizm, Realizm i Idealizm, Empirya i Spekulacya, Fizyka i Metafizyka, słowem zewnętrzność i wewnętrzność stworzona. Powtarzam tu stworzona, bo stwórczego, czyli transcendentalnego, boskiego ich jądra nie znano wcale. Pod dwa te kardynalne światy podciągają się wszystkie drobniejsze należące do nich świeciki i odcienia, jak np.: Intellektualizm i Racyonalizm, Racyonalizm i Mystyka, Naturalizm i Supernaturalizm, praktyka i teorya, proza i poezya we wszelkiej nauce. Pierwszemu z tych światów hołduje, biorąc rzecz w ogóle, szczep indo‑romański, a drugiemu indo‑germański. Oprócz tego są w każdym kraju Experymentyści, co budują swą mądrość li na doświadczeniu, i Ideologi, którym czyste myślenie stanowi kastalskąprawdy i wiedzy krynicę. Gdzie duch ogólny nie rozwinął się zupełnie, tam przynajmniej przemysł i nauka zabierają się do boju. W Pedagogice widzisz szkoły realne i uczone. Dwójca ta była i jest wszędzie. Już dawniej przedarła się z obrębów umiejętności na święte błonia religii, objawiając się tu jako Hierologia i Libertyństwo, a dziś przechodzi także na widownią politycznego życia w postaci Historyzmu i Radykalizmu.
Autor tej książki, poświęciwszy się od dawna filozofii i poznawszy ją od początku do końca w najrozliczniejszych barwach, uderzon został tą umiejętną, wszystko przenikającą, wszędzie widoczną dwójcą. Dziękuje on niebu, że dozwoliło mu urodzić się i być Polakiem. Francuz albowiem, − pod którym się tu cały szczep romański, − widząc li w Empiryi prawdę, a w spekulacyi czcze umu widziadła; Niemiec znowu, mianując czystą ideę prawdą, naturę zaś i cały świat zmysłowy złudzeniem; zaczem jeden i drugi nie pojując wcale umiejętnej dwójcy, nie mógł otrzymać od niej głębokiego wrażenia. Polak zaś, z Łaski myślącego Stwórcy narodów i rozdawcy różnych przyrodzonych usposobień, opatrzon zarówno cielesnem, jak i niecielesnem okiem, wrażenia tego doznał, gdyż było to dlań rzeczą możebną. Francuz, gdy go kiedy wieść dojdzie o naszej umiejętnej dwójcy, przezwie ją zarozumiale porodemsłowiańskiej duszy, którę wpływ geramańskiej spekulacyi mrzonkami zapłodnił, a Niemiec rzeknie o niej ze znaną metafizyczną swą dumą, że to owoc przeświadczenia, nieoswobodzonego całkowicie od zmysłowości i stąd uglądającego w niej wiedzy potęgę, zdolną równoważyć się z umysłem. Rzeknie podobnież i rodak, duchem sfrancuziały lub zniemczony. Tak tedy ani jeden, ani drugi, nie potrafi tu ujrzeć rzeczywistości i prawdziwego nauk stanu. Nie dziw! Nie mają oni oka polskiego, nie pojmują, że Bóg stworzył szczep indo‑słowiański nie bez waznej przyczyny, że przeznaczył mu spojrzenie w świat nowy, dotąd nieznany, ku uświetnieniu samego siebie i pomnożeniu europejskiej mądrości świeżą, rozległą, trzecią dzielnicą.
Badając naturę panującej wszędzie dwójcy, spostrzegł w niej autor Antynomią, tj. przeciwieństwa polarne, czyli lice i ręby. Wnet przeciwieństwa antynomii tej okazały się mu jednostronnościami i ostatecznościami, zaczem półprawdą i półfaszem. Przekonanym będąc, że nie w ostatecznościach, nie w krańcach, nie w twierdzi lub przeciwtwierdzi, lecz w przeniknięciu się ich wzajemnem, czyli wespółtwierdzi, leży pełna, istotna prawda, usiłował zlać lice i ręby te w umiejętną całość. Oto najpierwszy powód do jego filozofii. − Dotąd Empiryk opiłowywał daną sobie trafakami realność, a Metafizyk wywijał z kłębka swej głowy idealność, nie pytając się o siebie nawzajem, nie chcąc zgoła nic wiedzieć o obcym sobie, w brew przeciwnym i z góry potępionym przedmiocie. Autor był pierwszy, co okazał, że Empirya jest jedną, a Metafizyka, czyli Spekulacya drugą, równie konieczną i od prawdy przedwiecznej uprzywilejowaną umiejętności biegunową ostoją; że obie, przeniknąwszy się na wylot, jak ciało i dusza, stanowią umiejętność całkowitą, organiczną, żywą, równikową, czyli filozofią. Tak tedy obok Empiryi i Spekulacyi stanęła filozofia, jako umiejętność trzecia, udzielna, mająca dwie stare poprzedniczki swemi czynnicami, a przecież od nich odrębna, występująca w zupełnie nowem, jeszcze przed niedawną dobą ani nawet przeczuwanem znaczeniu. Realność stopiła się z idealnością i rozbłysła jako Rzeczyistość. Praktyka skojarzyła się z teoryą i rozzieleniła się Syntezą. Zewnętrzność i wewnętrzność przedzierzgnęły się w Całość. Doświadczenie uścisnęło się po bratersku z czystem myśleniem i przeobraziło się w prawdziwe Poznanie. Hasło: a posteriori, tudzież hasło: a priori, spotkały się po przyjacielsku w haśle trzeciem: a totali. Dwa światy dotychczasowe okazały się oderwańcami bez istnienia za ludzkim mózgiem, a obok nich stanął świat trzeci, tak w ogóle, jak przez wszystkie najdrobniejsze rosstępy rzeczywisty, i pochłonął je w sobie. […] Wszechświat nie był już ani li wszystkością empiryczną, ani też li jednością spekulacyjną, jak dawniej, ale filozoficzną obojgu całością, tj. organicznym ywotem, kulą bez granic, przedstawiającą człowieka in potentia, w której materyja żeniąc się z duchem, rodzi pojedynczości, i rozmnaża je w nieprzeliczone myryady. Każda pojedynczość, choć jest całością w pewnej kropli, powstaje i znika; całość zaś sama trwa wiecznie. – Autor, ujrzawszy okiem polskiem ten świat trzeci, świat rzeczywisty starał się w najpierwszych dziełach dać o nim wyobrażenie, i malował go, ile mógł wiernie.