Społeczeństwo 5.0 – czy to w Polsce możliwe?
Terminu „społeczeństwo informacyjne” po raz pierwszy użył w 1963 roku Tadao Umesao z Japonii w artykule o teorii ewolucji społeczeństwa wykorzystującego technikę informatyczną. Pojęcie to, mimo swojej rosnącej na przestrzeni lat popularności, nie doczekało się jednej definicji. Wręcz przeciwnie, funkcjonuje ich wiele, a każda z nich zwraca uwagę na inny aspekt nowoczesnego społeczeństwa, na przykład informatyzację, sieciowość, wiedzę albo media i ich rolę.
To, co tak trudno w świecie nauki ująć w zgrabną formułkę, stanowi dla nas dobrze znaną rzeczywistość, w której wiele spraw załatwiamy jednym kliknięciem. Technologia niejednokrotnie ułatwia nam życie, dając na przykład możliwość rejestracji online do lekarza oraz błyskawicznego zarezerwowania noclegu w hotelu na innym kontynencie. Dzięki niej mamy też dostęp do map, książek, utworów muzycznych i innych zasobów będących w sieci. Korzystamy z serwisów społecznościowych, w których ową wiedzą możemy się wymieniać z innymi.
Jednak w skali całego społeczeństwa technologie stanowią również ogromne wyzwanie. Dostęp do nich i sposób, w jaki posługujemy się nimi w szerokim kontekście społecznym i gospodarczym, przekłada się na konkurencyjność. Firmom, które zbyt opieszale będą dostosowywać się do zmian, grozi wykluczenie lub w najlepszym razie funkcjonowanie na peryferiach nowoczesnej gospodarki opartej na wiedzy.
Z tego powodu jednym z głównych celów wszystkich państw na świecie jest dążenie do upowszechniania dostępu do infrastruktury sieci informacyjnych. Na taką konieczność jako pierwsze wskazały w roku 1993 Stany Zjednoczone, w dokumencie pod tytułem „National Information Infrastructure”. Na zmiany technologiczne równie szybko zareagowała Unia Europejska. W czerwcu 1994 roku przedstawiono Radzie Europejskiej pierwszy ważny dokument w tej sprawie, potocznie określany jako raport Bangenmanna, a oficjalnie zatytułowany: „Europa i globalne społeczeństwo informacyjne: zalecenia dla Rady Europy”. Działania na rzecz społeczeństwa informacyjnego stały się jednym z priorytetów Unii. Wyrazem tego była inicjatywa eEurope z roku 1999 oraz postanowienia przyjęte w roku 2000 na szczycie Rady Unii Europejskiej w Lizbonie, gdzie za cel postawiono sobie uczynienie z Europy „najbardziej konkurencyjnej i dynamicznej, bazującej na wiedzy gospodarki świata”.
W Polsce budowa społeczeństwa informacyjnego rozpoczęła się w roku 2000, kiedy to Rada Ministrów przyjęła dokument „Cele i kierunki rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce”, a następnie – na wzór unijnej inicjatywy eEurope opracowano dokument: „ePolska.Plan działań na rzecz rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce na lata 2001–2006”. Dokument ten, podobnie jak jego europejski pierwowzór, zakładał wprowadzenie Polski w wiek cyfryzacji i wzmacnianie konkurencyjności przez inwestowanie w gospodarkę opartą na wiedzy. Przewidywał dostosowanie regulacji prawnych, rozwój niezbędnej infrastruktury z naciskiem na powszechny i szybki internet oraz wspieranie taniego dostępu do usług telekomunikacyjnych. W późniejszych etapach realizacji polityki rozwoju społeczeństwa informacyjnego coraz większy nacisk kładziono na świadczenie e-usług przez administrację publiczną oraz coraz efektywniejsze wykorzystanie internetu w edukacji. Natomiast wątek wspierania innowacji i inwestycji w tej dziedzinie pojawił się dopiero po roku 2008, a podjęcie tych działań możliwe było dzięki wykorzystaniu funduszy europejskich.
Oceniając postęp, który dokonał się w Polsce w tej dziedzinie, należy pamiętać, że w latach dziewięćdziesiątych XX wieku kraj był zacofany gospodarczo i stał u progu modernizacji. Rozwój infrastruktury i usług elektronicznych, jaki nastąpił od tego czasu, jest znaczny – choć na tle innych krajów Unii Europejskiej nadal wypadamy blado. W elektronicznych usługach administracji publicznej, dostępie przedsiębiorstw do internetu, a nawet liczbie firm mających własną stronę internetową Polska jest ciągle poniżej średniej.
Statystyki GUS pokazują natomiast, że systematycznie rośnie liczba osób regularnie korzystających z komputera i internetu oraz gospodarstw domowych mających łącze internetowe – w 2019 roku było to 86,7% (przy średniej dla krajów Unii Europejskiej wynoszącej 89%). Pod względem liczby stałych łączy szerokopasmowych wypadamy na tle Europy gorzej. Dostęp do nich ma 79% użytkowników, podczas gdy średnia unijna wynosi 97%. I jak pokazują statystyki – wcale nam się to nie podoba! Według badań przeprowadzonych dla fundacji Digital Poland aż 47% Polaków uważa, że problemem jest niedostateczny dostęp do szybkiego internetu. 45% respondentów chciałoby wygodniej załatwiać sprawy urzędowe przez internet, a 64% woli e-faktury od faktur papierowych. Jednak nie ufamy technologii bezwzględnie. Tylko 51% ankietowanych chciałoby skorzystać z e-konsultacji u lekarza, a do autobusu kierowanego przez sztuczną inteligencję wsiadłoby tylko 29% ankietowanych. Przeprowadzone badania wskazują, że Polacy cenią sobie ułatwienia w podróży, jakie funduje im nowoczesna technologia, a także postęp, jaki dokonuje się w budownictwie i medycynie.
Jednak, gdy myślimy o rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce, istotne staje się pytanie, czy i kiedy z użytkownika technologii staniemy się – jako społeczeństwo – jego wytwórcą, co jest warunkiem konkurencyjnej gospodarki.