Jak kochamy Polskę, czyli współczesny patriotyzm
Czy patriotyzm jest potrzebny? Czy postawa ta nie zdewaluowała się w zglobalizowanym, wielokulturowym i coraz bardziej homogenicznym świecie? Urlich Beck zauważa, że we współczesnej rzeczywistości towary, kapitał finansowy, informacja, a także ludzie przemieszczają się z coraz większą intensywnością, co może zasadniczo zmieniać tradycyjne rozumienie koncepcji państwa i narodu. A jeśli przyjmiemy, że granice państw stają się iluzoryczne, a suwerenność ulega systematycznej erozji – to czy potrzebny nam będzie patriotyzm?
Zapytani o to Polacy nie zdradzają jednak wątpliwości. W badaniu przeprowadzonym przez CBOS w roku 2016, aż 88% respondentów deklaruje, że uważa się za patriotę. Dla 74% przynależność narodowa jest powodem do dumy. Najważniejsze cechy postawy patriotycznej to, zdaniem badanych, wpajanie dzieciom miłości i szacunku do ojczyzny. Profesor doktor habilitowany Krzysztof Wielecki docenia znaczenie tej deklaracji, choć przekornie pyta, co owa miłość znaczy w praktyce. Podczas debaty pod tytułem. „Po co Polakom Polska?”, która zakończyła XVI Festiwal Nauki w Warszawie, profesor Wielecki zwrócił również uwagę na to, jak zmienia się rozumienie patriotyzmu na przestrzeni dziejów. Posłuchajmy fragmentu jego wypowiedzi.
„Otóż okazuje się, że chyba dzisiaj być dobrym patriotą to jest trochę co innego, niż być dobrym patriotą podczas zaborów, czy 50 lat temu. Mnie się wydaje, że dziś być dobrym patriotą, to jest rozumieć kontekst, w jakim naród funkcjonuje, i rozumieć, co jest istotą, interesem tego narodu. Otóż dla mnie, niewątpliwie, w dobie tego kryzysu cywilizacyjnego i kryzysu ekonomicznego – przede wszystkim kultura. Kultura to jest punkt wyjścia do tego, żeby mieć porządną gospodarkę, do tego, żeby mieć dobrze skonstruowane społeczeństwo, do tego, żeby nie powracały te wszystkie zboczenia nacjonalizmu, antysemityzmu i te wszystkie zboczenia, które, niestety zresztą, wielu patriotów trapiły – nie tylko zresztą w Polsce. Otóż nie! Kultura nas w ogóle nie interesuje. Czyli nie traktujemy Polski jako wielkiego zbiorowego obowiązku, tylko… Otóż, proszę państwa, dla kogoś [takiego jak ja] – ja mam taką orientację trochę socjologa, który również psychologizuje – no to to jest zupełnie czytelne.
Patriotyzm może być również rodzajem narcyzmu zbiorowego, więc czy jest w Polsce rodzajem narcyzmu zbiorowego – a choroba nie jest zdrowiem, co do tego od razu musimy się umówić – czy jest rodzajem zdrowia? Bo jeżeli dopominamy się tego, żeby ratować swoją tożsamość mocniejsi kulturowo, pełniejsi osobowościowo, mądrzejsi, z lepszą nauką, która nie jest naszym zmartwieniem, jak się okazuje, lepiej pracując, co też nas nie trapi jakoś specjalnie, przynajmniej niewielu… tak właśnie ratować tę własną tożsamość, własną kulturę i własną narodowość i ojczyznę, no to by było pięknie, ale zdaje się, że tak jest jednak w mniejszym procencie niż przeciwnie. Rozumiecie państwo, że kiedy nie ma państwa polskiego i my na poziomie takim absolutnie emocjonalnym i symbolicznym uprawiamy swój patriotyzm, hodując swój patriotyzm, to jest wszystko w porządku, nie ma wokół czego się konkretnie ogniskować, prawda? Chociaż w Wielkopolsce pokazywano, że patriotyzm oznacza nie dać się wyprzeć z gospodarki, prawda? Natomiast w sytuacji, w której się ma Polskę, w której idzie wielki kryzys ekonomiczny i już jest wielki kryzys ekonomiczny, przewala się wielki przełom cywilizacyjny przez świat, zadowalać się takim epatowaniem siebie…, właśnie taką czystą miłością, która gdzieś polata pół kilometra nad ziemią, to jest po prostu nierozsądne. Czy być patriotą to jest być kimś nierozsądnym wobec tego? No przecież, na litość, chyba odwrotnie. W tym wszystkim jest kwestia państwa. My nie mamy instynktu państwowego. Nie ma się co dziwić. Widzimy, jak polskie państwo od 20 lat, chociaż mogłoby robić inaczej, umywa ręce od podstawowych funkcji, jakie państwo powinno, przynajmniej moim zdaniem tak jest, jakie państwo powinno sprawować.
Mówił pan o artystach polskich, o Chopinie.
Tak, Chopin sobie poradził, ale Szymanowski?! Po tak długim czasie, teraz dopiero powoli przebija się do wiedzy europejskiej, a przecież to jest wielka muzyka, która czekała ponad pół wieku na to, żeby ktoś w Europie się zorientował. Dlaczego polskie państwo nie interesowało się forsowaniem polskich artystów? Ale, proszę państwa, przecież – przepraszam bardzo – co to znaczy być polskim patriotą? Baliśmy się tak strasznie Unii Europejskiej, prawda? Słyszałem, że zagrożona jest tożsamość, ale przecież na tę tożsamość Polaka składa się tożsamość naszej kultury. Czy to Unia Europejska mówi taką polszczyzną, jaką słyszymy? Czy to Unia Europejska zna 17 słów po polsku, z czego tylko cztery przyzwoite? Czy to Unia Europejska każe zaledwie 2% Polaków raz w roku być w teatrze? To są badania, co prawda, sprzed wielu lat, nie znam najnowszych, ale nie sprzed tak wielu, żebyśmy nie mieli się czym martwić. Więc kochamy Polskę, tylko nie kochamy polskiej kultury. Kochamy Polskę, tylko nie kochamy polskiego języka. Nie kochamy polskiej myśli, bo nie dużo chcemy dać na naukę” .