Giovanni Reale
Historia filozofii starożytnej
Filozofia, która powstałam razem z Talesem jako próba racjonalnego wytłumaczenia kosmosu, czyli jako próba znalezienia „zasady”, która wszystko wyjaśnia, trzymała się tego spojrzenia przez cały wiek VI i część V w. przed Chrystusem. Niezmiennie rozpatrywała kosmos i był pojęty wyłącznie albo przeważnie jako kosmos. W ten sposób pomijała albo przynajmniej pozostawiała w cieniu byt ludzki i troszczyła się o racjonalne wytłumaczenie specyficznej natury człowieka. W następstwie tego nie umiała ani nie mogła w sposób naukowy zrozumieć arete, to znaczy cnoty właściwej człowiekowi, ani też nie potrafiła filozoficznie uzasadnić praw, reguł i przepisów, z którymi człowiek usiłuje uzgodnić swoje działanie.
Oczywiście, człowiek jest także cząstką kosmosu, a physis, którą od Talesa począwszy badano, skoro wyjaśniała wszystko, to tłumaczyła w pewnym sensie także człowieka. Jednak – i na to trzeba zwrócić uwagę – tłumaczyła go jedynie jako rzecz obok innych rzeczy, czyli jako przedmiot a nie jako podmiot. W ramach bowiem filozofii physis człowiekowi nie wyznaczano miejsca uprzywilejowanego, lub lepiej, nie rozumiano ani nie wyjaśniano tego wyjątkowego miejsca.
I chociaż ta sprawa może wydawać się dziwna współczesnemu człowiekowi, który w pojmowaniu ludzkiego podmiotu ma za sobą bardzo długą drogę, to okazuje się ona łatwa do zrozumienia i niemalże oczywista, jeżeli się uwzględni sytuację myśli ludzkiej u jej początków. Historycy filozofii słusznie zwrócili uwagę, że warunkiem umożliwiający to, żeby jakaś sprawa stała się albo mogła się stać przedmiotem systematycznej refleksji, jest aby to coś stanowiło albo przynajmniej jawiło się jako organiczna jedność, a nie jako wielość rozproszona, bez uchwytnych powiązań między elementami. Otóż, podczas gdy świat i wydarzenia kosmiczne jawią się już bezpośrednio w przedstawieniach zmysłowych jako organiczna jedność, to ludzkie zdarzenia jawią się zupełnie inaczej: jawią się właśnie jako wielość, w której nie widać wyraźnych powiązań i w której – co więcej – wydają się przeważać rozłamy i podziały.
Zeller pisze w tekście, który uważać można za wzorcowy: „Świat zewnętrzny ukazuje się już postrzeżeniom zmysłowym jako całość, to znaczny jako budowla, której fundamentem jest ziemia, a dachem sklepienie niebieskie. Natomiast w świecie moralnym niewprawne spojrzenie na początku widzi tylko mrowisko jednostek lub małych grup, które poruszają się samowolnie i chaotycznie. Tam wielkie wiązania budowli świata, ogromne ruchy ciał niebieskich, następujące po sobie obroty ziemi i wpływ pór roku, i w ogóle zjawiska powszechne, i regularnie się powtarzające są tym, co bardziej niż wszystko inne przyciąga uwagę tu działania i zdarzenia indywidualne. Tam fantazja zostaje pobudzona do tego, aby kosmologiczną poezją uzupełnić braki poznania natury; tu rozum zostaje pobudzony do ustalenia reguł praktycznego postępowania w jednostkowych wypadkach. Tak więc gdy refleksja kosmologiczna od samego początku kieruję się ku całości i stara się pojąć pochodzenie tej całości, to refleksja etyczna zatrzymuje się na obserwacjach jednostkowych i na regułach życia. Oczywiście, u ich podstaw leży jednolita koncepcja odniesień moralnych, ale nie są one wyraźnie i świadomie sprowadzone do zasad uniwersalnych i tylko w nieokreślonej i obrazowej formie wyobrażeń religijnych wiążą się z ogólnymi rozważaniami nad losem ludzi, nad losem dusz po śmierci i boskimi rządami nad światem”. Jasne jest zatem, dlaczego najpierw ukształtowała się kosmogonia, następnie kosmogonia filozoficzna, a dopiero potem refleksja etyczna i na samym końcu filozofia moralna. I jasne jest także, dlaczego kosmogonia o wiele bardziej pomogła powstaniu kosmologii filozoficznej, a niżeli mogła to zrobić przedfilozoficzna refleksja etyczna w stosunku do filozofii moralnej. Tak więc nie jest czymś nieprawidłowym fakt, że filozofia moralna ukształtowała się dopiero w półtora wieku po powstaniu filozofii (filozofii przyrody, filozofii physis).