W ostatniej dekadzie minionego właśnie stulecia szkolnictwo wyższe w Polsce dokonało skoku ilościowego, którego skali nikt nie przewidział. Na początku dekady było 90 wyższych uczelni, a studentów około 350 [trzystu pięćdziesięciu] tysięcy. Ustawa o szkolnictwie wyższym z września 1990 roku otworzyła możliwości zakładania szkół niepaństwowych, kształcących odpłatnie. Dwa lata później było 11 takich placówek, a potem ruszyła lawina. W styczniu 2001 roku mieliśmy już 185 wyższych szkół niepaństwowych i 107 państwowych – razem 292 szkoły wyższe (bez filii i wydziałów zamiejscowych oraz bez uczelni wojskowych i podległych MSWiA) (...).
Studiuje obecnie półtora miliona młodzieży, prawie co trzeci student uczy się w szkole niepaństwowej. Przyjęty w porównaniach międzynarodowych tak zwany wskaźnik skolaryzacji brutto (stosunek liczby studiujących w wieku 19–24 lata do ogólnej liczebności tej grupy wieku) wzrósł z 12,9 [dwunastu i dziewięciu dziesiątych] procent w roku akademickim 1988 do 36,9 [trzydziestu sześciu i dziewięciu dziesiątych] procent w roku akademickim 1999 (...) Skąd wziął się bezprecedensowy boom na rynku usług edukacyjnych? Roczniki wyżu demograficznego z lat siedemdziesiątych, dorastające w pierwszych latach transformacji, zostały skutecznie przekonane, że wyższe wykształcenie to najskuteczniejsza droga do kariery i sukcesów – zawodowych i materialnych. Dyplom wyższej uczelni otwierał przed młodzieżą perspektywy, jakich rodzice (także ci z dyplomami) nie mieli nigdy wcześniej. Toteż większość maturzystów zaczęła aspirować do studiów. Możliwości zdobycia dyplomu szukali także ci młodzi ludzie, którzy parę lat wcześniej zakończyli edukację na szkole średniej. Warto wiedzieć, że na przykład w 1998 roku młodzieży w wieku największej potencjalnej gotowości do studiowania (19–24 lata) było w Polsce 3,8 milionów (10 procent ogółu ludności). Ogromny popyt powodował zarówno mnożenie miejsc na studiach zaocznych i wieczorowych (odpłatnych) w uczelniach państwowych, jak i powstawanie szkół niepaństwowych.
Podczas gdy studentów przybywało lawinowo, rozwój kadry dydaktycznej nieomal stanął w miejscu. W porównaniu z początkiem dekady lat dziewięćdziesiątych, gdy było około 60 tysięcy nauczycieli akademickich, przybyło ich 15 tysięcy. Jednak szacunki, wedle których kadra dydaktyczna w szkolnictwie wyższym liczy obecnie 75 tysięcy osób, są traktowane z przymrużeniem oka jako zawyżone. Prawdziwej liczby nie zna nikt, ponieważ osoby pracujące na kilku etatach, w uczelniach państwowych i niepaństwowych, liczone są wielokrotnie (...).
Boom edukacyjny, będący obecnie u szczytu, zacznie wkrótce słabnąć. Sprawią to zarówno zmiany demograficzne, jak i zdrowa konkurencja na rynku usług edukacyjnych. Przewiduje się, że do 2005 roku przybędzie jeszcze 182 tysięcy młodzieży w wieku 19–24 lat, ale później, do 2020 roku, nastąpi spadek o około 1,6 miliona. Rywalizacja o kandydatów, widoczna już teraz w tradycyjnych ośrodkach akademickich, gdzie powstało najwięcej nowych szkół, przybierze na sile. W ubiegłym roku po raz pierwszy liczba oferowanych miejsc (we wszystkich uczelniach i na wszystkich typach studiów) była większa od liczby maturzystów i to aż o 20 tysięcy, a w tym roku jeszcze wzrośnie. Szkoły najsłabsze, oferujące najgorsze warunki studiowania i nieprzygotowujące należycie do sprostania konkurencji na rynku pracy, przestaną wkrótce zdobywać studentów i zaczną bankrutować. Rynek wyeliminuje patologie, z którymi od kilku lat nie umie sobie poradzić ani resort edukacji, ani wymiar sprawiedliwości. Myślę o szkołach uprawiających skandaliczne sobiepaństwo w postaci otwierania nielegalnych filii i prowadzenia rekrutacji na nieistniejące studia w oddziałach niemających zezwolenia na działalność, o prowadzeniu zajęć przez osoby nieuprawnione do dydaktyki akademickiej, o popełnianiu przestępstw gospodarczych, o toczeniu wojen personalnych, w które angażowano nie tylko wynajętych ochroniarzy, ale i studentów, itp. Jak dotąd nie udało się zlikwidować żadnej z takich placówek, których zła sława, nagłaśniana w mediach, psuje opinię całego szkolnictwa niepaństwowego.