„Rota” jako własność publiczna
„Rota” Marii Konopnickiej należy do tych utworów literackich, które niezależnie od woli autora zaczęły żyć własnym życiem, znacznie przekraczając zamierzenia, które towarzyszyły ich tworzeniu. Wpływ na to miała uniwersalna, patriotyczna wymowa tekstu, a także specyficzne okoliczności pierwszego publicznego wykonania wiersza z muzyką Feliksa Nowowiejskiego. Choć „Rota” była już wcześniej drukowana na łamach prasy, pozostawała szerzej nieznana i dopiero jej śpiewana wersja spopularyzowała ją wśród Polaków. Tak o jej premierze pisał Jan Baculewski:
W roku 1910 przypadała pięćsetna rocznica zwycięstwa polskiego nad Zakonem Krzyżackim. Kulminacyjnym punktem obchodów stały się uroczystości w Krakowie, na które przybyły delegacje ze wszystkich dzielnic kraju i zza granicy, liczące dziesiątki tysięcy uczestników. Sprawozdawcy z tych uroczystości jednogłośnie odnotowują, że gdy marszałek krajowy, hrabia Stanisław Badeni, odsłonił pomnik Władysława Jagiełły, rozległy się potężne głosy chóru, który „odśpiewał »Hymn grunwaldzki«, specjalnie na tę uroczystość przez Feliksa Nowowiejskiego skomponowany”.
W ten sposób dokonała się uroczysta proklamacja nowego hymnu narodowego, który zdobył „moc kołysania serc tłumów” na dziesiątki lat. Szczególnym znamieniem tej proklamacji była zupełna anonimowość tekstu słownego, który stanowił pendant kompozycji – składał się ze strof mało znanego w tym czasie utworu Marii Konopnickiej, noszącego tytuł „Rota”.
Uroczystości grunwaldzkie w skomplikowany sposób powiązały słowa, które stały się natchnieniem pieśni, z melodią, która rozsławiła tekst i podniosła „Rotę” do znaczenia symbolu jednoczącego uczucia narodu.
W okresie swojej największej żywotności, do końca pierwszej wojny światowej, „Rota” przyciągała uwagę kierowników organizacji masowych: ludowych, robotniczych, legionowych, strzeleckich, „narodowych”, wojska, harcerzy, Kościoła i szkół. W owym czasie rodziła się historia „Roty”, mało kogo interesowała jej geneza.
Maria Konopnicka nie zamierzała tworzyć nowego hymnu narodowego. Początkowo „Rota” była tylko jednym z wielu wierszy o tematyce narodowowyzwoleńczej napisanych przez autorkę, wyrazistym w przekazie, podniosłym, lecz niewybiegającym poza poetykę, do której Konopnicka przyzwyczaiła swoich czytelników. Tekst wpisał się w atmosferę antyzaborczych protestów pierwszej dekady XX wieku i kontynuował wątki podejmowane przez Konopnicką między innymi w wierszu „O Wrześni”. Baculewski pisze o tym, że
[...] wzniesienie się fali protestu przeciw gwałtom pruskim stają się w twórczości Konopnickiej szczególnie wyraźne od czasów martyrologii wrześnieńskiej w roku 1902. Wiersz „O Wrześni” pchnął jakby lawinę oskarżeń rzucanych na prześladowców oraz apelów i przysiąg na wierność narodowi, zaklęć o walkę „do krwi ostatniej kropli z żył”. Godny uwagi jest fakt, iż antyzaborcza fala protestacyjna słabnie z końcem roku 1908 i w następnych latach nie wykracza poza stałą powtarzalność tej tematyki w twórczości Konopnickiej. „Rota” w tym szeregu utworów jest najsilniejszym i najbardziej drastycznym wyrazem protestu.
Po prezentacji muzycznej adaptacji „Roty” utwór zaczął być wykorzystywany przez rodaków bez żadnych ograniczeń. Wielokrotnie pomijano przy tym nazwisko autorki wiersza, postrzegając go jako swoiste dobro narodowe. „Rota” towarzyszyła wydarzeniom o charakterze patriotycznym, śpiewali ją żołnierze walczący w I wojnie światowej, traktowana była także jako pieśń religijna – po odpowiednim przekształceniu tekstu. Publikowano ją w niezliczonych wersjach, przerabiano zgodnie z aktualnymi potrzebami, odnoszono się do niej w dyskusjach światopoglądowych. Baculewski zauważa, że tekst Konopnickiej stał się w pewnym sensie własnością publiczną niemal nazajutrz po pierwszym wykonaniu pieśni podczas obchodów rocznicy bitwy grunwaldzkiej:
Otwierając Rok Grunwaldzki „Kurier Warszawski” w noworocznym numerze 1910 roku zamieścił na pierwszej stronie „Rotę” i, akcentując aktualne obchody, podał zmienioną wersję trzeciej zwrotki. Na miejsce mianowicie pierwotnego: „orężny sercem hufiec” – wprowadził wersję milszą sercom i bliższą tradycjom narodowym: „orężny wstanie hufiec”.
W czasie wojny [...] Nowowiejski poprawkę „Kuriera Warszawskiego” adaptował do nowego wydania pieśni w ten sposób usankcjonował prawo zbiorowego autorstwa „Roty”. Od tego momentu przeróbki wkroczyły w stadium postępującej ewolucji, a rezultat ich okazał się nieoczekiwany. Wszelkie śpiewniki żołnierskie i czasopisma wojenne [...] przedrukowały masowo „Rotę”, wstawiając „Moskala” na miejsce „Niemca”, „krzyżacką zawieruchę” przekształcając w „moskiewską”, słowo „germanił” zamieniając na „mamił”, „zniemczył” – na „zgnębił” itp. Zmiany poszczególnych słów i strof nie wyczerpują inwencji autorów śpiewników [...].
Słowa, strofy, całe zwrotki znikają w pierwotnym brzmieniu i pojawiają się w kształcie nowym. Taki „przemiał” pierwotnego tekstu ciągnie się przez całą wojnę, bez jakichkolwiek ograniczeń inwencji autorskich, bez żadnych zahamowań z czyjejkolwiek strony. Przerabianych i pozamienianych wariantów „Roty” powstała w tej praktyce nieprzeliczona ilość.
Po wojnie zmienił się kierunek adaptacji. Nowatorką okazała się Leokadia Wierusz-Kowalska. W liście do redakcji „Słowa” radomskiego inwencję swoją uzasadniała w następujący sposób: „Przy śpiewaniu »Roty« nasuwa się raz myśl sromotna i upokarzająca: plucie nam w twarz… Wobec honoru i słuszności wolnej naszej ojczyzny, stosując się do wersyfikacji, można by zamienić:
Dzisiaj w twarz wroga możem pluć,
Bo dzieci nam germanił itd.”
Taka przeróbka wiersza [...] oburzyła czytelnika „Słowa”, który przedstawił z kolei własny tekst.
Kariera przeróbek „Roty” trwała aż do początku II wojny światowej. Nawet w przeddzień jej wybuchu w „Prosto z mostu” opublikowano jej nową wersję, która miała zagrzewać naród do kolejnego boju. Baculewski wskazuje jednak, że ten tragiczny okres w dziejach Polski nie sprzyjał modyfikacjom oryginalnego tekstu:
[...] był to czas oporny podrabianym wierszom i podrabianym dziejom. Zaczynała przemawiać surowa rzeczywistość złowrogim głosem naszej historii. I wówczas jak upiorne echo odezwała się pieśń z dawnych lat niewoli. Były to pierwotne słowa „Roty”. Jej apel podejmowało w pieśni i w czynie nowe pokolenie bojowników o wolność, by odwieczną polską koleją rzeczy walczyć do „krwi ostatniej kropli z żył”.