„Zimni ogrodnicy” i „zimna Zośka” to zjawisko klimatyczne występujące wiosną w środkowej Europie. Pojawia się zwykle po dłuższym okresie utrzymywania się ciepłej i słonecznej pogody. Zmiana cyrkulacji atmosferycznej i związany z tym napływ zimnego powietrza z obszarów polarnych powoduje nagły spadek temperatury, który w czasie nawet jednej doby może wynosić nawet powyżej 10 stopni Celsjusza i występowanie przymrozków. Warto dodać, że przymrozek nie oznacza ciągłego występowania temperatury powietrza poniżej zera, ale jej okresowe obniżenie, na przykład w nocy, a średnia dobowa temperatura powietrza pozostaje dodatnia.
Specyficzna nazwa „Zimni ogrodnicy” i „Zimna Zośka” pochodzi od patronów dni przypadających w tym okresie – świętego Pankracego (12 maja), świętego Serwacego (13 maja), świętego Bonifacego (14 maja) i świętej Zofii (15 maja). Zjawisko to opisują liczne ludowe przysłowia. Chociaż dziś, w warunkach postępujących zmian klimatycznych większość z nich rzadziej się sprawdza, stwierdzenie „Pankracy, Serwacy, Bonifacy to źli na ogrody chłopacy” nie straciło na aktualności. Zimne masy powietrza znad Grenlandii często nadciągają właśnie w tym czasie i powodują załamanie prawie już letniej pogody nie tylko w Polsce – niemal każdej wiosny na pogodę narzekają też Niemcy, Francuzi, Szwedzi i Holendrzy.
Zjawisko to znane jest od dawna. Już w XVII wieku uczeni wyróżniali dni Świętych Lodowych odpowiadające okresowi wiosennego ochłodzenia. Dopiero jednak wprowadzenie w XIX wieku ciągłych obserwacji meteorologicznych potwierdziło coroczne występowanie tego zjawiska. Ponieważ występuje ono w okresie intensywnego wzrostu i rozwoju roślin, zajmowało się nim wiele ośrodków naukowych. Co zatem jest jego przyczyną?
Na to pytanie odpowiedzieli naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy przeanalizowali historyczne dane dotyczące wiosennej pogody z lat 1881-1980. Okazało się, że najwyższe prawdopodobieństwo ochłodzenia występuje między 10 a 17 maja, choć można się go spodziewać także pod koniec kwietnia. W badanym okresie niemal co roku występował spadek temperatury o więcej niż 10 stopni Celsjusza, a częstość pojawiania się przymrozków wynosiła aż 34%.
Jak dobrze wiemy, okresowe zmiany temperatury powietrza są zjawiskiem typowym w naszej strefie klimatycznej. Zmienia się ona cyklicznie, w rytmie rocznym, co objawia się występowaniem pór roku i dobowym, związanym ze zjawiskiem dnia i nocy. Mogą mieć one jednak także charakter nieokresowy i występować na przykład wskutek napływu mas chłodnego lub ciepłego powietrza, przechodzenia frontów atmosferycznych oraz rozwoju i przemieszczania układów wysokiego lub niskiego ciśnienia. Do takich zmian należy pojawiające się wiosną raptowne ochłodzenie, któremu często towarzyszą przymrozki. Odczuwamy je niemal corocznie w Polsce, chociaż termin jego występowania może się zmieniać nawet o kilkanaście dni i występować nie tylko w maju, ale także pod koniec kwietnia.
Według naukowców wiosną temperatura powietrza w Europie Środkowej wykazuje silny związek z cyrkulacją antycyklonalną. Masy powietrza przemieszczają od centrum wyżu barycznego zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara. Jeżeli nad południową Skandynawią lub nad Bałtykiem rozbuduje się ośrodek wyżowy, nad Europę Środkową, w tym Polskę, nastąpi napływ zimnego, arktycznego powietrza z północnego wschodu lub z północy powodujący znaczne ochłodzenie. Chociaż wyżowa pogoda powinna się charakteryzować brakiem zachmurzenia i opadów, coraz częściej poza niską temperaturą, spodziewać się można w tym okresie deszczu, krupy śnieżnej, a nawet śniegu.
Napływ chłodnego powietrza jest niezwykle niebezpieczny dla roślin znajdujących się w fazie intensywnego rozwoju. Niektóre z gatunków uprawnych reagują na zmianę warunków termicznych zahamowaniem wzrostu. Należy do nich kukurydza i pomidor. Inne spowalniają pobór składników pokarmowych na przykład fosforu i boru. U wielu gatunków występują uszkodzenia części zielonych – pojawiają się przebarwienia, pęka blaszka liściowa oraz osłabiają się i usychają pędy. Szczególnie narażone są na uszkodzenia mrozowe młode pędy, pąki, kwiaty i zawiązki owoców.
Starym sposobem zapobiegania przemarznięciu roślin i utracie plonów było rozpalanie ognisk na obszarze sadów i plantacji. Stosują go z powodzeniem hodowcy winorośli i sadownicy w krajach Europy Zachodniej i Południowej. W Polsce metoda ta nie jest wykorzystywana,tymczasem jak obliczono, ciepło wytwarzane przez 300 ognisk usytuowanych na obszarze około hektara jest w stanie podnieść temperaturę powietrza o 4 stopnie Celsjusza. To wystarczy, by ocalić rośliny przed wiosennymi przymrozkami.