Materia i forma, akt i potencja, czyli arystotelizm jako „filozofia ostateczna”
Kiedy rozpoczynamy lekturę arystotelesowskiej Metafizyki, od razu rzuca nam się w oczy, jak skrupulatnym i poukładanym okazuje się wywód wielkiego filozofa. Jej pierwsza księga stanowi wprowadzenie do treści całości, a równocześnie – jeden z najstarszych zachowanych wykładów historii filozofii. Autor dokonuje przeglądu dotąd stworzonych koncepcji filozoficznych, aby w ich kontekście ukazać swoje poglądy. Nie ulega przy tym wątpliwości, że traktował stworzony przez siebie system jako filozofię ostateczną, a więc taką, która będzie filozofią ostatnią – najpełniejszą, odpowiadającą na wszystkie intelektualne potrzeby człowieka, a przy tym – pogodzi dotychczasowe opozycje filozoficzne.
Jej najważniejszym terminem jest oczywiście pojęcie substancji, leżącej u podstawy tego, co Stagiryta określał mianem „filozofii pierwszej” czy po prostu „substancjologii”, a co my nazywamy „metafizyką”. Nie sposób mówić o tym, co nie istnieje, tak jak nielogicznym jest orzekanie właściwości bytów nieistniejących. Mówić można tylko o bytach, które istnieją prawdziwie, oraz o ich właściwościach i relacjach pomiędzy nimi. Wszelka wiedza ludzka polegać musi więc na badaniu i rozważaniu konkretnych substancji.
Substancja, rozumiana jako byt realnie istniejący, posiada zaś każdorazowo cztery przyczyny, świadczące o jej indywidualnej i jakościowej samoistności. Przyczynami tymi są zaś jej: forma, materia, sprawstwo i cel. Aby lepiej zrozumieć sens rozważań Arystotelesa, rozważmy konkretne przypadki różnych substancji.
Kamień jest doskonałym przykładem substancji reprezentującej przyrodę nieożywioną. Jak każda substancja, i on ma cztery przyczyny. Przyczyną formalną jest oczywiście kształt i twardość kamienia, materialną – złożone i twarde minerały kopalne. Przyczyną sprawczą są naturalne procesy kruszenia większych formacji skalnych, w wyniku którego powstał kamień, zaś przyczyną celową, która wiąże się z założeniami arystotelesowskiej teleologii, jest osiągnięcie najlepszego dla siebie ułożenia. Takowym dla kamienia jest upadek na ziemię, bądź na dno wodnej toni.
Wyobraź sobie teraz substancję nazywaną rośliną, a więc stanowiącą przykład przyrody ożywionej. Jej przyczyną formalną jest wykiełkowanie z ziarna wskutek typowych przemian zachodzących w świecie przyrody. Przyczyną materialną są oczywiście jej łodyga, korzenie i liście. Sprawczą zaś – roślina, która wydała ziarno, z którego ukazana na ilustracji roślina zakiełkowała. Przyczyną celową będzie oczywiście zachowanie gatunku, w myśl cyklicznie zachodzących przemian świata natury. Celem istnienia rośliny jest albo przedłużenie gatunku, albo spełnienie funkcji pożywienia dla zwierząt, albo stanie się przyczyną materialną dla przedmiotów, jakie z danej rośliny wytwarza człowiek czy inne zwierzęta.
No właśnie, a jakie są przyczyny substancji, którą nazywamy człowiekiem? Wbrew pozorom – wcale nie tak trudno je określić. Przyczyną materialną jest dla człowieka jego ciało – kościec, mięśnie, krew i tak dalej. Przyczyną formalną zaś – dusza rozumna, która przynależy jedynie człowiekowi. O ile rośliny posiadają duszę wegetatywną, odpowiedzialną za ich życie polegające na wegetacji, zaś zwierzęta posiadają też duszę popędliwą, odpowiedzialną za kierujące nimi instynkty, o tyle człowiek posiada jeszcze duszę rozumną. Jest ona odpowiedzialna za jego procesy myślowe i wyznacza człowiekowi szczególną pozycję w świecie przyrody. W tym znaczeniu dusza jest formalną przyczyną człowieka. Przyczyną sprawczą są zaś jego rodzice – ojciec, który człowieka spłodził, oraz matka, która go urodziła. Jako że kwestię sprawstwa Arystoteles kojarzy z pojęciem ruchu, co u antycznych Greków było czymś naturalnym, rodzice jako „sprawcy” dziecka zapoczątkowali jego życie, wprawiając w ruch wszelkie naturalne przemiany, przez jakie człowiek przechodzi – aż po kres swych dni. Jaka jest zatem jego przyczyna celowa? Na czym polega człowiecze telos, oznaczające jego cel, kres i spełnienie? Arystoteles nie ma wątpliwości, iż człowiekowi, jako istocie rozumnej i działającej świadomie, przeznaczone jest osiągnięcie eudajmonii. Eudajmonia oznacza bowiem życie szczęśliwe, czyli rozumne i zrównoważone, a więc cnotliwe.
Jak łatwo zauważyć, zaprezentowana powyżej teoria substancji stanowi doskonały przykład łączącej przeciwieństwa postawy Arystotelesa. Dzięki niej bowiem Stagiryta osiągnął pewien kompromis pomiędzy materializmem filozoficznym a idealizmem filozoficznym. Materializm można uznać za klasyczny przykład naturalizmu przez to, że redukuje wszystkie istniejące przedmioty do samej materii, a wszelkie zmiany, relacje i wydarzenia, jakie zachodzą w świecie, do relacji fizycznych. Z kolei idealizm jawi się jako forma filozoficznego antynaturalizmu, gdyż poucza, że badanie rzeczywistości i przemian zachodzących w świecie, musi polegać na szukaniu i badaniu niematerialnych sił, które dalece wykraczają poza czysto fizyczne i materialne relacje świata przyrody. Arystoteles wypracował więc pewnego rodzaju kompromis pomiędzy tymi dwoma stanowiskami. Z jednej strony docenia oba punkty widzenia, nie podważając znaczenia zarówno materialnej, jak i formalnej strony każdej substancji. Z drugiej zaś, ani nie redukuje rzeczywistości do samej materii (jak zrobił to na przykład Demokryt), ani tym bardziej nie wprowadza żadnego świata idealnego, jaki miałby znajdować się „ponad” czy „poza” naszym światem (jak zrobił to jego mistrz – Platon).
Z pojęciem substancji wiąże się również zajęcie własnego i oryginalnego stanowiska w innym sporze filozoficznym. Spór ten można określić mianem konfliktu pomiędzy statyzmem a wariabilizmem. Najłatwiej ukazać go na konkretnych przykładach. Najbardziej znanym wariabilistą filozoficznym był nie kto inny, jak sam Heraklit z Efezu. Głosił przecież, że jedyną niezmienną zasadą całej rzeczywistości jest jej wieczna zmienność. Że wszelki byt nie tyle istnieje, co wciąż się staje, czyli zmienia nieustannie. Miał on powtarzać: wszystko płynie, przez co nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki, gdyż nigdy nie jest to ta sama rzeka. Wciąż płyną w niej inne wody, co sprawia, że w zasadzie nie jest ona podobna do samej siebie sprzed momentu. Z kolei twórcą koncepcji, która jest skrajną wersją statyzmu, pozostaje Parmenides z Elei. W jego mniemaniu to, co prawdziwie istnieje, jest niezmienne. Bowiem o wszystkim, co się zmienia, możemy powiedzieć, że zarazem jest i nie jest. Albo że jest takie a takie, a potem zupełnie inne. A to przecież zwykła logiczna sprzeczność. Rozważania Parmenidesa prowadzą zaś do wniosku, iż wszystko, co nas otacza, cały świat, w którym żyjemy, jak i my sami, to tylko ułuda, majaki i przywidzenia, którymi mamią nas zmysły. Odpowiadając zaś na pytanie o to, co istnieje prawdziwie, elejski filozof mówi wprost, że jest to jeden, wieczny, niezmienny byt. Możemy dotrzeć do niego tylko wtedy, gdy nasz rozum odwróci się od bodźców, jakie dostarczają mu mamiące go zmysły, gdy skupi się na samym sobie i nie będzie myślał o niczym. Wtedy objawi nam się byt, który istnieje prawdziwie.
Aby zrozumieć, na czym polega mediacyjne stanowisko Arystotelesa, musimy zwrócić uwagę na sposoby prowadzenia rozważań nad pojęciami materii i formy.
Otóż bez wątpienia forma jest pewną „energią”, która stale dokonuje aktu zmian, jakie zachodzą w danej materii. Materia jest przecież czymś dynamicznym, a więc posiada pewną potencję, czyli zdolność do zmian. Materia ziarna, dzięki formie, jaką ono posiada, może stać się kiełkującą rośliną, później zaś dorosłym osobnikiem własnego gatunku, który będzie w stanie wydać własne ziarna. Mały chłopiec, dzięki całej materii swego ciała, która została wprawiona w ruch wraz z jego narodzinami, jest potencjalny do tego, aby stać się młodzieńcem, później zaś mężczyzną, a na końcu – starcem.
A zatem to, co nazywamy formą i materią substancji, jest równocześnie odpowiednio jej: energią i dynamiką, czy też – inaczej rzecz ujmując – aktem i potencją. Dzięki takiemu rozróżnieniu wariabilizm i statyzm filozoficzny zostają ze sobą pogodzone. Nie mamy już bowiem do wyboru albo wiecznego stawania się, albo wiecznego i niezmiennego bytu, lecz konkretną substancję, która przejawia potencję do stałego aktualizowania samej siebie.