Małgorzata Sugiera
Dlaczego tango
W finale Tanga Edek, ubrany w zbyt ciasną marynarkę Artura, wystającymi z przykrótkich rękawów potężnymi łapskami obejmuje kruchego Eugeniusza, wciąż dostojnego w czarnym żakiecie z czerwonym goździkiem w butonierce. Z wszystkimi figurami i przejściami tańczą tango La Cumparsita, aż spadnie kurtyna. Wyjątkowa popularność Tanga na scenach krajowych i zagranicznych zaowocowała rozmaitymi – często sprzecznymi – interpretacjami tej ostatniej sceny. Podsuwano analogie z chocholim tańcem z Wesela, dosłuchiwano się tonów zwycięskiej reakcji lub też złośliwego chichotu nowej rewolucji. Każdy miał trochę racji, bo pojemne metafory Mrożka mogą zmieścić wiele sensów i znaczeń, zależnie od intencji reżysera, czasu i miejsca premiery oraz obyczajowo‑politycznego słuchu publiczności. Lecz ich pojemność to nie uboczny skutek warsztatowych niedostatków. Mrożek nad osnową doskonale panuje, choć jej biegnące wzdłuż nitki pozwala niemal dowolnie przeplatać interpretacyjnym wątkiem.
„Czy wiesz, ile trzeba było odwagi, żeby zatańczyć tango?” – pyta Stomil narzekającego na ogólne rozprzężenie Artura. Dlaczego Mrożek wybrał właśnie tango? Gdzieś w drugiej połowie ubiegłego wieku marynarze i pasterze bydła zaczęli na własną modłę tańczyć hiszpańską habanerę w podmiejskich knajpach Buenos Aires. Potem nowy taniec wyruszył na podbój Europy. Już jako tango, wzbogacone w Londynie o stylizowane figury, przez kanał La Manche dotarł do Nicei, by wkrótce stać się przebojem francuskich salonów. [...] Taniec argentyńskich pastuchów rzucił wyzwanie towarzyskim konwencjom swoją zmysłowością, graniczącą dla niektórych z bezwstydem. Po raz pierwszy partner tak blisko dotykał tancerki, czuł ciężar jej piersi i twardość bioder, rytmem krwi dyktował rytm kroków... Tańcząc tango, Stomil nie tylko drażnił poczucie przyzwoitości rozsiadłych na kanapach starszych ciotek i mam, co kryły rumieniec wstydu za wachlarzem. Rzucał wyzwanie całej europejskiej kulturze, zdzierając jednym ruchem zasłony wyszukanych, ideologicznych hipokryzji, za którymi ukryto prawdę o ludzkiej naturze. Stąd w jego opisie tamtego buntu tango sąsiaduje z naturalistycznym malarstwem i łokciami na stole, a prawo do godnego bycia kobietą upadłą znaczy tyleż samo, co śmiała odmowa ustąpienia miejsca starszemu. Tango każdym swoim krokiem burzyło symboliczny porządek społecznego życia, który dotąd uwalniał od biologicznego determinizmu. Świętowało zwycięstwo nowego rozumienia wolności jako nieskrępowanej niczym ekspresji potrzeb i popędów organizmu.
Kiedy jednak plebejski Edek wprost wprasowuje kruche ciało Eugeniusza w pełne gracji pozy, z tańca wyparowuje cały sensualizm biologicznie uzasadnionej podległości. Zostaje czysty dyktat siły, zmieniając tango w wymowną figurę więzienia. Wyzwolona z okowów konwencji natura osiąga tu pełnię należnych jej praw i kończy okres przejściowej anarchii nową hierarchią, w której jedynym prawem wola silniejszego. Stomil inteligentnie chwyta istotę tej przemiany, jaką sam zapoczątkował nie bardzo świadom, że wiedzie do rządów Edka. [...]
Kiedy Mrożek w didaskaliach rozporządza, by Edek tańczył z Eugeniuszem klasycznie, z wszystkimi figurami i przejściami, przywołuje obraz tanga z pierwszej połowy wieku. Buduje tym samym metaforyczny skrót przemian, jakim podlegała Europa przez ostatnie kilkadziesiąt lat.