Ayn Rand
Cnota egoizmu
Socjalizm buduje się na podwalinach z ludzkich ciał. Na wierzchołku tej budowli stoi pomnik władcy. Władca wali się w piersi i patrzy w górę, domagając się prestiżu od pustego, bezgwiezdnego nieba. (…)Prawa jednostki są środkiem umożliwiającym podporządkowanie społeczeństwa prawom moralnym. (…)Jednym z najwymowniejszych przejawów bankructwa dzisiejszej kultury jest postawa wobec zagadnień moralnych, która stała się ostatnio modna. Najkrócej wyraża ją powiedzenie: „Nie ma czerni, ani bieli, istnieje tylko szarość”.
Ayn Rand
Powrót człowieka pierwotnego
(…) nader interesujące jest spotkanie się w tym kontekście stwierdzenia, że rozum prowadzi do indywidualizmu i konkurencji, tj. kapitalizmu (i jest jego fundamentem). Wrogowie kapitalizmu o tym wiedzą. Jego rzekomi przyjaciele wciąż wiją się jak piskorze, próbując uniknąć tej wiedzy. Pozwolę sobie przypomnieć, że rozum jest zdolnością identyfikowania i integrowania materiału dostarczanego przez ludzkie zmysły, tj. jedynym dostępnym człowiekowi sposobem pojęcia rzeczywistości i osiągnięcia wiedzy; dlatego odrzucenie rozumu oznacza, że człowiek powinien działać bez względu na fakty i/albo wbrew rzeczywistości.
Friedrich August von Hayek
Indywidualizm i porządek ekonomiczny
Jakie zatem są istotne cechy charakterystyczne prawdziwego indywidualizmu? Trzeba po pierwsze, powiedzieć, że jest to teoria społeczeństwa, próba zrozumienia sił determinujących społeczne życie człowieka, a dopiero w dalszej kolejności zespół maksym politycznych wyprowadzonych z tej koncepcji społeczeństwa. Sam ten fakt powinien wystarczyć do usunięcia najbłahszego z potocznych nieporozumień, mianowicie przekonania, że indywidualizm postuluje (lub zakłada jako podstawę argumentacji) istnienie izolowanych czy samowystarczalnych jednostek, zamiast brać za punkt wyjścia ludzi, których cała natura i charakter są określone ich egzystencją w społeczeństwie. Gdyby tak było, indywidualizm rzeczywiście nie wnosiłby nic do naszego rozumienia społeczeństwa. Jego podstawowe twierdzenie jest całkiem inne: głosi on, że jedyną drogą do zrozumienia zjawisk społecznych jest zrozumienie działań podejmowanych przez jednostki, działań nakierowanych na innych ludzi i uzależnionych od ich oczekiwanego zachowania. Argument ten jest skierowany w pierwszym rzędzie przeciw ściśle kolektywistycznym teoriom społeczeństwa, które roszczą sobie pretensje do pojmowania społecznych całości w rodzaju społeczeństwa itd. jako bytów sui generis, istniejących niezależnie od składających się na nie jednostek. W następnym jednak kroku indywidualistyczna analiza społeczeństwa jest skierowana przeciw racjonalistycznemu pseudoindywidualizmowi, również prowadzącemu do praktycznego kolektywizmu. Stwierdza się mianowicie, że śledząc połączone wyniki działań indywidualnych odkrywamy, iż wiele spośród instytucji, na których opierają się ludzkie osiągnięcia, wyłoniło się i działa bez udziału umysłu, który by je zaprojektował czy nimi kierował; iż – jak sformułował to Adam Ferguson – „narody przypadkowo znajdują rozwiązania, które choć rzeczywiście są wynikami ludzkiego działania, nie są wynikami ludzkiego projektu”; iż – wreszcie – spontaniczna współpraca wolnych ludzi tworzy rzeczy większe, niż ich indywidualne umysły są w stanie w pełni pojąć. (…) Można by nawet powiedzieć, że pierwsza z tych koncepcji wynika z ostrej świadomości ograniczeń jednostkowego rozumu, skłaniającej do postawy pokory wobec bezosobowych i anonimowych procesów społecznych, poprzez które jednostki są w stanie dokonać rzeczy większych, niż na to pozwala ich wiedza, podczas gdy druga koncepcja wynika z przesadnej wiary w moc jednostkowego rozumu oraz – stanowiącej jej konsekwencję – pogardy dla wszystkiego, co nie było przez niego świadomie zaplanowane lub też nie jest dla niego w pełni uchwytne. To antyracjonalistyczne podejście, traktuje człowieka nie jako istotę wysoce racjonalną i inteligentną, lecz bardzo irracjonalną i ułomną, której jednostkowe błędy są korygowane wyłącznie w toku procesów społecznych, oraz zmierzające do możliwie najlepszego wykorzystania tak bardzo niedoskonałego materiału… (…) Kontrastu „indywidualizmu” kartezjańskiego czy racjonalistycznego z tą koncepcją nie potrafię zilustrować lepiej, niż cytując słynny fragment drugiej części Rozprawy o metodzie. Descartes stwierdza, że „często dziełom złożonym z wielu części i wykonywanym ręką różnych mistrzów brak tej doskonałości, jaką znajdujemy w dziełach wypracowanych przez jednego”. To jednak, co nas tutaj rzeczywiście interesuje, to fakt, że koncepcja ta (racjonalistyczna), choć również znana pod nazwą indywidualizmu, w dwóch zasadniczych punktach pozostaje w całkowitej sprzeczności z prawdziwym indywidualizmem. O ile jednak w odniesieniu do pseudoindywidualizmu niewątpliwie prawdziwe jest twierdzenie, że „wiara w spontanicznie powstające produkty społeczne była logiczną niemożliwością dla wszystkich filozofów, którzy traktowali indywidualnego człowieka jako punkt wyjścia i zakładali, że tworzy on społeczeństwa, wiążąc swą jednostkową wolę z innymi w drodze formalnej umowy”, o tyle prawdziwy indywidualizm jest jedyną teorią, która może rościć sobie pretensje do tego, że pozwala uchwycić intelektem tworzenie się spontanicznych produktów społecznych. Ponadto zaś, podczas gdy teorie projektowe prowadzą do wniosku, że procesy społeczne można wprząc w służbę ludzkim celom tylko wtedy, gdy są poddane kontroli jednostkowego ludzkiego rozumu, a więc teorie te prowadzą bezpośrednio do socjalizmu, prawdziwy indywidualizm twierdzi, że – przeciwnie – ludzie pozostawieni samym sobie często osiągają więcej, niż mógłby zaprojektować czy przewidzieć jednostkowy ludzki rozum. (…) Ze świadomości ograniczeń indywidualnej wiedzy oraz z faktu, że żadna osoba czy grupa osób nie może wiedzieć tego wszystkiego, co jest wiadome innym, indywidualizm wyciąga równie swój główny wniosek praktyczny: żądanie ścisłego ograniczenia wszelkiego przymusu czy wyłączności władzy.