R1ZK3KXCNCdpq11
list Źródło: licencja: CC 0.
licencja: CC 0
Ćwiczenie 1

Przeczytaj tekst Macieja Wojtyszki. Zwróć uwagę na bohaterów tego fragmentu.

SyntezaMaciej Wojtyszko
Maciej Wojtyszko Synteza

Wielka! O, wielka to dla mnie przyjemność,
Prosić cię, Elu, na pierwsze śniadanie!
Słońce już dawno rozproszyło ciemność,
Pora najwyższa na konsumowanie.
I oto piękna maksyma myśl cieszy:
Kto je, ten tyje, a jedząc, nie grzeszy.

Robotkomputer jakby zaczerpnął tchu i ryknął o ton głośniej:

Kto je, ten tyje, a jedząc, nie grzeszy!

– Franciszku, kto cię tak głupio zaprogramował? – zapytała z wściekłością Ela, wyszarpując kołdrę (którą Franciszek ściągnął z niej metalowymi szczypcami) i siadając na łóżku.

Piotruś niezwykły i inteligentny
Ułożył program aż na dni czterdzieści.
Przez dni te rymów wyszukane dźwięki
Będą ci ucho, o Elżbieto, pieścić.

– Oszaleć można! – jęknęła dziewczynka. – Ładnie zaczynają się wakacje! Czy ten mój brat nie mógłby się zainteresować czymś innym, a nie programowaniem robotów? Rok temu zaprogramował cię tak, że cały czas mówiłeś do mnie „waszmość panna!”, a do mamy „pani dobrodziejko”. Potem znowu tytułowałeś mnie „córką bladych twarzy”, a teraz wiersze. Koszmar! Czy to nie najstraszniejsza rzecz w Kosmosie mieć młodszego brata?

Bywają rzeczy gorsze znacznie:
Grad meteorów sypać zacznie,
Wygaśnie słońce, niszcząc życie,
A choćby nawet i rozbicie
Atomu – straszne to zdarzenie,
Od brata gorsze nieskończenie!

– odparła maszyna, błyskając pogodnie światłami.
– I jak zwykle nakręcił go przeciw mnie – mruknęła do siebie Ela, a głośno powiedziała – dobrze, już dobrze, zaraz idę!
Robot odwrócił się i odjechał do kuchni.
”Trzeba będzie unikać zadawania głupich pytań – myślała dziewczynka – bo inaczej, co i rusz Franciszek będzie prawił mi wierszowane morały. Że też znowu zapomniałam o terminie programowania”.
Tak było już od kilku lat. Tatuś nie miał zbyt wiele czasu i proste prace domowe przekazał Piotrusiowi. Piotruś regulował holowizor, włączał urządzenie czyszczące i wentylujące, a przede wszystkim programował Franciszka.
Z początku zamawiał typowy program robota gospodarskiego R‑l, ale potem wpadał na coraz to nowe pomysły tak, że cała rodzina miała ich powyżej uszu. Niestety, choć za każdym razem obiecywali sobie, że dopilnują następnego terminu i nie pozwolą Piotrusiowi dokonywać zmiany na własną rękę, zapominali w nawale obowiązków o dacie i znów Franciszek witał ich któregoś dnia nową formułą: „Milady, śniadanie podano!” albo: „Bądź pozdrowiony, ojcze swych dziatek, czas śniadać!”
Ze względów technicznych nie warto było zmieniać programu i tak zostawało na przeraźliwie długich dni czterdzieści. Maszyna sprawowała się znakomicie, przygotowywała wszystkie posiłki, była uprzejma, dbała o porządek, wykonywała każde niesprzeczne polecenie – tylko ten styl!
Piotruś powtarzał w odpowiedzi na głoszone pretensje:
– Styl to człowiek! Nasz Franciszek świadczy o nas!
Dopiero historia z ciotką Florą przeciągnęła strunę.

Ciotka wpadła jak rakieta zaraz po śniadaniu.
– Cudownie! – wrzasnęła, rzucając się w fotel – Cudownie dziś wyglądasz, moja kochana. Jak na siebie, oczywiście! – dodała, obrzucając mamę krytycznym spojrzeniem. – Czemu dzieci jeszcze nie w szkole? Ach tak, prawda! Wakacje… No, więc co to ja mówiłam? A gdzie Al? Już pojechał do Instytutu? Nawet go chyba widziałam na dachu... Wsiadał do takiego hałaśliwego aviokoptera. To wasz? Ciekawe, dlaczego Al tak szybko wystartował? Nie mógł poczekać, kiedy widział, że ląduję? Zresztą mniejsza z tym... Ileż ta Ela ma lat? Czternaście czy piętnaście? Czternaście, duża dziewczynka. Ja w jej wieku wyglądałam młodziej…
– Bum! – głośno odezwał się Franciszek, który właśnie wniósł talerz z owocami.
– Co ta maszyna wygaduje! – zdziwiła się ciocia. – Ile razy jestem u was, ten robot zachowuje się nienormalnie. Powinniście go oddać do remontu! A nazwany! Robot może się nazywać Maks, Reks, Iks – ale Franciszek?! U mnie coś takiego byłoby nie do pomyślenia…
– Bum! – huknęła maszyna głośniej niż poprzednio.
– No, proszę! – z triumfem oświadczyła ciotka. – Wyraźnie coś się psuje! Nie potrafię zrozumieć, jak ty możesz żyć w takim domu. Moja ty biedna…
– Bum, cyk, cyk, cyk! – zawołał Franciszek radośnie. Postawił talerz z owocami na stole i wyraźnie ironicznie zamrugał światłami.
Mama była czerwona ze wstydu. Powiedziała z zakłopotaniem:
– To doskonała maszyna samoorganizująca, tylko wczoraj Piotruś zmieniał program i pewnie coś pokręcił.
– Franciszku – zwróciła się do robota – zlikwiduj przyczynę tych zakłóceń.
– Ja nie rozumiem – zaczęła ciotka i chciała powiedzieć: „nie rozumiem, jak można dziecku powierzyć tak odpowiedzialną pracę,” ale nie dokończyła. Stała się rzecz straszna. Franciszek chwycił ciotkę w pasie swoimi najdłuższymi chwytakami, uniósł w powietrze, podjechał do drzwi, otworzył je, wystawił ciotkę na dach, szczelnie zamknął drzwi i stanął obok nich.
Podczas tej operacji ciotka wrzeszczała:
– Stało się! To bunt, bunt! Och, że też tego dożyłam!
A mama i Ela jak sparaliżowane patrzyły na przerażającą egzekucję. Piotruś był u siebie w pokoju. Przybiegł, słysząc krzyk, i zażądał od robota, aby natychmiast wpuścił ciotkę Florę z powrotem.
Franciszek grzecznie wykonał żądanie i ciotka mogła wejść do mieszkania, ale nie przekroczyła progu, dopóki „ten szalony robot”, jak mówiła, nie został na wszelki wypadek zamknięty w kuchni.
Wprawdzie Piotruś nie chciał się przyznać, co miały oznaczać owe tajemnicze „bumy” i dość mętnie tłumaczył, jaki to rodzaj programu zafundował biednemu Franciszkowi, ale mama, rzuciwszy synowi jedno z tych ciężkich spojrzeń, które mówią więcej niż najdłuższa przemowa, zaczęła zabawiać ciotkę rozmową. Na szczęście ciotki nigdy nie trzeba było zachęcać do mówienia. Ledwie ochłonęła z przeżytego szoku, a już ciągnęła dalej:
– Może wzięłabym coś na uspokojenie? Choć właściwie czuję się już spokojna. Mam doskonały charakter, droga Ewo, nigdy się nie denerwuję i nie lubię plotek. Kto inny dałby znać natychmiast o tym wydarzeniu do Urzędu Kontroli Maszyn, ale ja wolę, żeby to zostało między nami. Ostatecznie Aleksander jest znakomitym fachowcem i na pewno sam da sobie radę…
Dzieci po cichutku wyniosły się z pokoju gościnnego.
– Zobaczysz, czym się to skończy – złowieszczo zaśmiała się Elżbieta. – Cała bliższa i dalsza rodzina będzie wiedziała, że poszczuliśmy ciotkę komputerem.
– Zastanawiam się, jak do tego doszło – odparł w zamyśleniu Piotruś.
– Zastanów się dobrze – powiedziała z przekąsem Ela – bo tatuś będzie na pewno też się zastanawiał.
– Opowiedz mi przebieg tej rozmowy od początku – poprosił Piotruś.

Tata powrócił z Instytutu po południu i rozpoczął regularne śledztwo.
– Piotrusiu – spytał tak miękkim głosem, że aż ciarki poszły po plecach – co to za program?
Piotruś zwiesił głowę. Nie miał siły dłużej się bronić.
– Detektor kłamstwa – wyznał.
– Detektor czego?
– Kłamstwa. Aparatura wykrywająca każde fałszywe stwierdzenie. Każde kolejne kłamstwo sygnalizuje dźwięk „bum”, a po trzecim kłamstwie rozlega się „bum, cyk, cyk, cyk!”. Chciałem zrobić na złość Eli, żeby nie opowiadała różnych niestworzonych bajeczek. Więc zorganizowałem specjalną aparaturę wykrywającą fałsze w głosie. Sądziłem, że tylko Ela będzie, że tylko ona czasem coś…
– Rozumiem – tatuś przyjrzał się synowi badawczo. – Detektor kłamstwa. Robot ma wyrzucać za drzwi twoją nieszczęśliwą siostrę za każde nieopatrzne słowo. Ładny z ciebie braciszek!
– Nie, nie! Rozkaz, żeby usunąć ciocię wydała mama – gorąco zaprotestował Piotruś.
Mama była zdumiona.
– Niczego takiego nie mówiłam!
– Jak to? – żałośnie spytał Piotruś. – Przecież powiedziałaś: „Zlikwiduj przyczynę tych zakłóceń”, a przyczyną była ciocia Flora. Gdybyś powiedziała „przestań” albo „więcej się nie odzywaj” – ale przyczynę zakłóceń…
– Już wiemy, co ty nazywasz przyczyną zakłóceń – przerwał tatuś. – I wydaje mi się, że najlepiej będzie, jeśli oboje z mamą zlikwidujemy przyczynę naszych zakłóceń. Są wakacje i przez dwa miesiące wymyślilibyście jeszcze tysiąc rozmaitych zakłóceń! Zaraz to załatwię!
Piotruś i Ela spojrzeli na siebie z rozpaczą.
– Za co ja? – jęknęła Ela. – Przecież nic nie zrobiłam!
– Wyobraźnia jest wspaniałym darem natury – powiedziała mama – ale jeżeli ktoś opowiada, że rodzice mają w domu prawdziwy telewizor…
Ela była zdumiona.
– Ja coś takiego opowiadałam? Niemożliwe!
– Basia, twoja najlepsza koleżanka, włączyła dziś wideofon i błagała mnie ze łzami w oczach, żebym pozwoliła jej zobaczyć nasz telewizor.
Ela wzruszyła ramionami.
– Strasznie naiwna jest ta Baśka. Wszystko bierze serio. Przecież wiadomo, że telewizory są tylko w muzeum. Co jej odpowiedziałaś?
– Że właśnie i nasz odesłaliśmy do muzeum!
Dziewczynka była wyraźnie wzruszona. – Dziękuję ci, mamo, uratowałaś mój honor!
Piotruś z oburzeniem patrzył na siostrę.
– Ciągle łże – powiedział. – To musi być jakaś choroba! Czy nie powinno się jej przebadać? Przecież ona buja z taką łatwością, że nawet detektor kłamstwa może się pomylić!
– Brat! – syknęła z goryczą Ela. – Matka zawsze osłoni człowieka przed zawiścią świata, ale brat!

j0000008PLB6v21_00000_BIB_001Maciej Wojtyszko, Synteza, Warszawa 1978, s. 4–5.
Ćwiczenie 2

Jak sądzicie, w jakich czasach rozgrywają się wydarzenia opisywane w tekście? Co o tym świadczy? Porozmawiajcie.

Ćwiczenie 3
R1FbC28FHf77p1
zadanie interaktywne
1
Ćwiczenie 4

Opisz wybranego – lub kilku wybranych – członków rodziny z opowiadania. W tym celu wypełnij odpowiednie pola.

Rp2ISjedEnxhj1
zadanie interaktywne
Ćwiczenie 5

Kim jest Franciszek? Jakie funkcje pełni? Jak go sobie wyobrażasz?

Rebn0qyxqorEd1
zadanie interaktywne
Ćwiczenie 6

Porozmawiajcie, odpowiadając na pytania.

  • Kto i w jaki sposób programował Franciszka? Podajcie przykłady zaprogramowanych zachowań robota.

  • Co chciał osiągnąć Piotruś, programując Franciszka tak, aby reagował na kłamstwa? Co osiągnął?

Ćwiczenie 7

Wyobraź sobie, że Franciszek jest w twoim domu. Jak go zaprogramujesz? Zapisz swój pomysł.

uzupełnij treść
Ćwiczenie 8

Odpowiedzcie na pytania i porozmawiajcie.

  • Dlaczego Ela powinna być – zdaniem mamy – ukarana?

  • Jak oceniacie postępowanie Piotra wobec Eli?

  • Co sądzicie o postępowaniu Eli wobec jej koleżanki Basi?

  • Jak oceniacie zachowanie cioci Flory?

Ćwiczenie 9

Zatytułujcie kolejne trzy fragmenty tekstu „Bum, cyk, cyk, cyk!”. Następnie podzielcie się na grupy. Każdy zespół napisze scenariusz do wybranej części tekstu, przygotuje jego realizację sceniczną i przedstawi pozostałym grupom.