Czym jest fantastyka naukowa?
Sformułowanie ostatecznej definicji literatury fantastycznonaukowej (science fictionscience fiction) nie jest zadaniem łatwym. Badacze literatury, pisarze, fani i zwykli czytelnicy – myśląc i mówiąc o fantastyce naukowej, posługują się często zupełnie odmiennymi, niekiedy wręcz wykluczającymi się pojęciami. Zbyt pospiesznie, bez dobrej znajomości zagadnienia, formułowane definicje w praktyce okazują się często zupełnie chybione. Z kolei rygorystyczne definicje specjalistów – w dążeniu do precyzji – zwykle nie obejmują fantastyki naukowej w całej jej różnorodności. I choć w przeżywaniu, rozumieniu, wartościowaniu literatury definicje nie są najważniejsze, próby definiowania ułatwiają nam zrozumienie literatury, która nas pociąga.
Wykorzystując spostrzeżenia poczynione podczas analizowania fragmentów prozy Stanisława Lema, a także odwołując się do własnych doświadczeń z zakresu literatury i filmu, zaproponuj wykaz cech, które – według ciebie – są niezbędne, by sformułować możliwie precyzyjną definicję literatury fantastycznonaukowej (science fiction).
Celem tej lekcji jest uświadomienie uczniom, na czym polega specyfika literatury fantastycznonaukowej (science fiction) i na jakiej podstawie należy ją odróżniać od innych konwencji literatury fantastycznej. Dla osiągnięcia tego celu najważniejsze jest, aby uczniowie pod kierunkiem nauczyciela rozpoznali zasadę, że o przynależności do tej konwencji (podobnie jak do innych konwencji literatury fantastycznej) nie decydują rekwizyty czy scenografie (które stanowią wyłącznie charakterystyczny „kod” fantastyki naukowej), ale sposób motywowania rzeczywistości przedstawionej w utworze. Ten zaś polega na konstruowaniu świata przedstawionego w związku (ścisłym – w tzw. hard science fiction, swobodnie czy wręcz umownie traktowanym – w popularnych, czysto rozrywkowych odmianach tej prozy) z naukowym rozpoznaniem praw rządzących światem naszego doświadczenia i poznania.
Niezwykłe podróże Isaaca Asimova
Isaac Asimov
Wybitny amerykański (rosyjskiego pochodzenia) pisarz uprawiający fantastykę naukową, redaktor, eseista i popularyzator nauki; był profesorem biochemii na Uniwersytecie Bostońskim. W literaturze zasłynął przede wszystkim jako autor cyklu Fundacja, którego pierwszy tom ukazał się w 1951 roku. Zajmuje on ważne miejsce w kanonie literatury fantastycznonaukowej. Nazwisko Asimova wymieniane jest – obok Roberta A. Heinleina i Arthura C. Clarke’a – wśród najważniejszych twórców amerykańskiej fantastyki naukowej w XX wieku.
Niezwykłe podróżeJedną z ulubionych gier intelektualnych, jakim oddają się miłośnicy science fiction – pisarze, wydawcy, fani, czytelnicy – jest definiowanie gatunku. Cóż to, u licha, jest?! Jak odróżnić go od fantasy? Od literatury w ogóle?
Definicji jest zapewne tyle, ilu definiujących, a uporządkować je można od tych skrajnie wykluczających, które chcą, by science fiction była jak najczystsza i jak najbardziej jednoznaczna, do skrajnie ogarniających, które chcą, by obejmowała wszystko, co znajduje się w zasięgu wzroku.
Oto moja, skrajnie wykluczająca definicja: „Science fiction opisuje naukowców zajmujących się nauką przyszłości”.
A oto skrajnie ogarniająca definicja Johna Campbella: „Opowiadania science fiction są tym, co kupują wydawcy science fiction”.
Definicja umiarkowana (znowu mojego autorstwa) brzmi: „Science fiction to gałąź literatury, która opisuje ludzkie reakcje na zmiany w rozwoju nauki i technologii”. Otwarta pozostaje więc kwestia, czy zmiany te oznaczają postęp czy regres tudzież, czy kładąc nacisk na „ludzkie reakcje”, trzeba zrobić coś więcej niż tylko przelotnie i bez zagłębiania się w szczegóły wspomnieć o samych zmianach.
W samej rzeczy, niektórzy pisarze odczuwają tak nieznaczną potrzebę dyskutowania na tematy naukowe, że protestują nawet przeciwko używaniu słowa „nauka” jako określenia gatunku. Swoją literaturę wolą określać mianem „fantastyki spekulatywnej” (speculative fiction), zachowując tym samym bez zmian skrót „SF”.
Od czasu do czasu nachodzi mnie pragnienie, by przemyśleć całą tę kwestię na nowo, dlaczego więc nie podejść do definicji czysto historycznie? Na przykład...
Jaki był pierwszy utwór w dziejach europejskiej literatury, który zachował się w nienaruszonym stanie do naszych czasów i który, zgodnie z ogarniającymi definicjami, stanowiłby przykład science fiction?
A może by tak Odyseja Homera? Nie ma w niej co prawda nauki, ponieważ świat, w którym się zrodziła, jeszcze jej nie wymyślił, ale można w niej znaleźć odpowiedniki pozaziemskich potworów, jak PolifemPolifem, oraz istoty dysponujące ekwiwalentemekwiwalentem wysoko rozwiniętej nauki, jak KirkeKirke.
Większość ludzi będzie wszakże wolała nazwać Odyseję „opowieścią podróżniczą”.
Nie ma w tym jednak żadnej sprzeczności. Te dwa terminy bynajmniej się nie wykluczają. „Opowieść podróżnicza” mimo wszystko była kiedyś pierwotną fantastyką, naturalną fantastyką. Dlaczego nie? Aż do naszych czasów podróż była żmudnym luksusem nielicznych, którzy mogli oglądać rzeczy niedostępne szerokim rzeszom.
Jeszcze niedawno większość ludzi żyła i umierała w tym samym mieście, tej samej dolinie, na tym samym skrawku ziemi, gdzie się rodziła. Dla nich wszystko, co leżało za horyzontem, stanowiło fantastykę. A mogło to być naprawdę wszystko – cokolwiek opowiedziano o tej krainie czarów odległej o pięćdziesiąt mil, było równie wiarygodne. Nawet PliniuszPliniusz nie był na tyle realistą, aby nie uwierzyć w fantazje, które opowiadano mu o dalekich krajach, a czytelnicy przez następne tysiąc lat wierzyli Pliniuszowi. Sir John MandevilleSir John Mandeville nie musiał się specjalnie starać, by przekonać czytelnika, że jego fikcyjne opowieści podróżnicze dotyczą sytuacji jak najzupełniej prawdziwych.
Przez dwadzieścia pięć stuleci, które dzielą nas od czasów Homera, każdy, kto chciał napisać opowieść fantastyczną, pisał opowieść podróżniczą.
Wyobraźcie sobie człowieka, który wyrusza w morze, przybija do nieznanej wyspy i odkrywa cuda. Czy nie jest to przypadek Sindbada Żeglarza i jego opowieści o Ptaku‑Roku oraz starym człowieku z morza? Czy nie jest to przypadek Lemuela Guliwera i jego spotkań z Lilipucjanami oraz mieszkańcami Brobdingnagu? W rzeczy samej, czy nie jest to przypadek King Konga?
Czyż nie dałoby się zakwalifikować Władcy Pierścieni wraz z rzeszą dzieł, które z pewnością będą jego niewolniczym naśladownictwem, jako opowieści podróżniczej?
Czy jednak te opowieści podróżnicze nie należą raczej do fantastyki niż do science fiction? Gdzie rozpoczyna się „prawdziwa” science fiction?
Zastanówmy się nad pierwszym profesjonalnym pisarzem science fiction, pierwszym pisarzem, który zarabiał na życie, pisząc wyłącznie niekwestionowaną science fiction – nad Juliuszem Verne’emJuliuszem Verne’em. Sam Verne nie myślał nigdy o swoich książkach jako o science fiction, ale tylko dlatego, że termin ten wówczas jeszcze nie istniał.
Przez kilkanaście lat z niezmiennym powodzeniem pisał dla francuskiego czytelnika. Wcześniej wszakże był zawiedzionym podróżnikiem i odkrywcą, dopiero zaś w roku 1863 trafił na żyłę złota swoją książką Pięć tygodni w balonie. Uważał ją za opowieść podróżniczą, lecz nie do końca zwyczajną, wykorzystywała bowiem urządzenie, którego istnienie umożliwił postęp naukowy.
Verne zdyskontował jej sukces, wykorzystując w swojej prozie inne urządzenia, z teraźniejszości i możliwej przyszłości, które podczas kolejnych voyages extraordinairesvoyages extraordinaires niosły jego bohaterów coraz dalej i dalej w rejony podbiegunowe, na dno mórz, do wnętrza ziemi, na Księżyc.
Twórcy opowieści podróżniczych pisali o Księżycu już od czasów Lukiana z SamosatLukiana z Samosat, czyli od II wieku n.e. Był on dla nich po prostu kolejnym z wielu dalekich krajów. Verne różnił się od nich tym, że próbował wysłać nań swych bohaterów, korzystając z zasad naukowych, które nie weszły jeszcze w życie (chociaż metoda, jaką w tym celu opisał, była dysfunkcjonalna).
Po nim wielu innych pisarzy zabierało ludzi w coraz dalsze podróże – na Marsa i inne planety, ostatecznie zaś w roku 1928 E. E. SmithE. E. Smith w swojej książce The Skylark of Space zerwał wszystkie więzi dzięki wynalazkowi „napędu inercyjnego” i powiódł ludzkość ku najdalszym z gwiazd.
Science fiction wyrosła więc z opowieści podróżniczej, od której zasadniczo różniła się tym, że przedstawione w niej pojazdy zazwyczaj nie istniały, aczkolwiek istnieć mogły, gdyby tylko dokonać dostatecznie dalekosiężnej ekstrapolacjiekstrapolacji w przyszłość rozwoju nauki i technologii.
Z pewnością jednak nie całą science fiction można uważać za opowieść podróżniczą. Skoro już o tym mowa, co z powieściami, które dzieją się tu i teraz na Ziemi, a dotyczą robotów, katastrofy ekologicznej bądź nuklearnej tudzież nowych interpretacji odległej przeszłości?
Żadna z nich nie rozgrywa się w istocie „tu i teraz” na Ziemi. Wzorem powieści Verne’a, cokolwiek dzieje się na Ziemi, możliwe jest dzięki ciągłym zmianom (zazwyczaj progresywnymprogresywnym) w rozwoju nauki i technologii, tak więc wydarzenia opowieści faktycznie muszą zachodzić „tu i teraz”, ale na Ziemi w przyszłości.
Cóż zatem pomyślelibyście o następującej definicji: „Historie science fiction są niezwykłymi podróżami do dowolnego nieskończonego obszaru dających się pomyśleć przyszłości”?
Po uważnym przeczytaniu przywołanego tekstu Isaaca Asimova wykonaj polecenia.
Rozstrzygnij, które ze stwierdzeń są prawdziwe, a które – fałszywe. Sformułuj prawdziwą wersję tych stwierdzeń, które uznasz za fałszywe.
Wśród badaczy, pisarzy i czytelników panuje zgoda w kwestii definicji literatury fantastycznonaukowej., „Opowieść podróżnicza” i „science fiction” to, według Isaaca Asimova, pojęcia wykluczające się., Edward Elmer Smith to naukowiec, który stworzył napęd inercyjny, wykorzystywany we współczesnej kosmonautyce., Isaac Asimov powołuje się w swoich rozważaniach na przykłady twórców z czasów starożytności., Definicja sformułowana przez autora w puencie tekstu sugeruje bogaty zakres możliwości, jakie realizować może literatura fantastycznonaukowa., W eseju autor podaje przykład zarówno definicji „skrajnie wykluczającej”, jak i „skrajnie ogarniającej”., Autorem przywołanej w tekście „definicji umiarkowanej” jest John Campbell., Utwory fantastycznonaukowe mogą rozgrywać się na Ziemi., Za pierwszego pisarza, tworzącego „prawdziwą science fiction” Isaac Asimov uznaje Juliusza Verne’a.
PRAWDA | |
---|---|
FAŁSZ |
Sięgając do różnych źródeł informacji, przyporządkuj podane tytuły dzieł Juliusza Verne’a do nazw miejsc będących celem wyprawy bohaterów lub do typów przestrzeni, w której się poruszają.
na dno mórz, na Księżyc, w rejony podbiegunowe, do wnętrza ziemi
W krainie lodowej grozy | |
20 000 mil podmorskiej żeglugi | |
Podróż do wnętrza ziemi | |
Wokół Księżyca Z Ziemi na Księżyc |
Wykorzystując różne źródła informacji, znajdź przykłady utworów reprezentujących wymienione w tekście Isaaca Asimova motywy (motyw podróży, motyw sztucznej inteligencji, motyw katastrofy).
Czy cytowany tekst Isaaca Asimova może zostać uznany za naukowy? Uzasadnij swoją odpowiedź. Zwróć uwagę na styl wypowiedzi oraz na porządek i sposób argumentowania.
Wykorzystaj wszystkie poprawne wskazania z poprzedniego ćwiczenia i skonstruuj na wzór słownikowy definicję fantastyki naukowej. Zapisz ją w zeszycie.
„Trzy prawa robotyki” Isaaca Asimova
Kobieca intuicjaTrzy prawa robotyki:
Robot nie może wyrządzić krzywdy istocie ludzkiej lub poprzez bezczynność pozwolić, aby stała jej się krzywda.
Robot musi słuchać rozkazów wydanych mu przez istoty ludzkie z wyjątkiem sytuacji, w których takie rozkazy byłyby sprzeczne z Pierwszym Prawem.
Robot musi chronić swoje istnienie dopóty, dopóki taka ochrona nie jest sprzeczna z Pierwszym lub Drugim Prawem.
Przeczytaj „Trzy prawa robotyki” sformułowane przez Isaaca Asimova. Następnie omów następujące zagadnienia:
Scharakteryzuj relację pomiędzy człowiekiem a robotem–myślącą maszyną, która ustanawiana jest na mocy „Trzech praw”, uwzględniając możliwie jak najwięcej jej istotnych aspektów. Weź zwłaszcza pod uwagę to, w jaki sposób „Trzy prawa” określają status myślącej maszyny w społeczeństwie.
Zasugeruj intencje, które można przypisać konstruktorom myślących maszyn.
Przedstaw dylematy natury etycznej wynikające, twoim zdaniem, z „Trzech praw” i odpowiedz na pytanie, czy prawa te powinny mieć, według ciebie, moc obowiązującą.
W różnych źródłach wyszukaj informacje na temat argumentów sformułowanych przez krytyków „Trzech praw robotyki” Asimova. Zgadzasz się z nimi czy podejmiesz polemikę?
Zadaniowo
W ćwiczeniu 3 uczeń powinien wyszukać podstawowe informacje na temat dwóch nagród przyznawanych w kręgu anglojęzycznym: Hugo i Nebula. W wypadku polskiej literatury uczeń powinien dotrzeć do informacji na temat Nagrody im. Janusza A. Zajdla.
Wyszukaj w różnych źródłach internetowych informację o dwóch najbardziej prestiżowych w środowisku pisarzy fantastyki naukowej nagrodach literackich, a następnie dowiedz się, jaka jest najważniejsza polska nagroda w dziedzinie literatury fantastycznej (obejmująca różne jej konwencje, zwłaszcza fantastykę naukową i fantasy).
Zaproponuj możliwie zwięzły wykaz praw, które mogłyby funkcjonować w społeczeństwie w sposób gwarantujący inteligentnym maszynom status równoważny wobec ludzi. Rozważ możliwe konsekwencje – pozytywne i negatywne – sformułowanego przez siebie kodeksu. Jako inspirację możesz potraktować „Trzy prawa robotyki” Isaaca Asimova.
Jeśli ćwiczenie 4 zostanie przez uczniów (np. w formie pracy domowej) wykonane, warto być może poświęcić lekcję na prezentację tych propozycji i dyskusję nad nimi oraz kształtem społeczeństwa, w którym obowiązywałby tak sformułowany kodeks. Relacja między człowiekiem a skonstruowanymi przez niego zaawansowanymi formami sztucznej inteligencji stwarza bowiem podstawy do rozważenia szeregu etycznych implikacji tej sytuacji. Lekcja dotycząca fragmentów Rozprawy Stanisława Lema oraz fragmenty Genezis Bernarda Becketta (omawiane w pierwszej klasie) powinny wyposażyć uczniów w merytoryczne argumenty stwarzające podstawy do interesującej debaty.