Walcz, módl się i pracuj
Jeden lud Boży, wiele społeczności
Zgodnie z nauczaniem Jezusa zapisanym w Nowym Testamencie, przed Bogiem wszyscy ludzie są równi. Średniowieczni nigdy o tym nie zapominali. Ale też widzieli różnice między różnymi grupami.
Mówiliśmy już o różnorodności społeczeństw średniowiecznych. Spójrzmy, w jaki sposób starano się je scharakteryzować u progu wielkich zmian XII wieku. Cytowany niżej fragment dzieła biskupa Adalberona z LaonAdalberona z Laon uważany jest za pierwszy, w którym wspomniany został trójpodział społeczeństwa średniowiecznego.
Czytając tekst z ćwiczenia 1, zwróć uwagę, czy dla Adalberona trójpodział był jedynym podziałem społeczności? W czym upatrywał jego silnej strony?
Ludzie Boga
Spróbujmy wyobrazić sobie Europę w VII wieku, w której nie ma nie tylko internetu, ale też szkół, bibliotek i księgarń, muzeów oraz instytucji prowadzących badania naukowe. Niemal nikt nie pisze ani nie czyta w języku, w którym mówi. Jedynie garstka, nie więcej niż 1% ludzi, umie posługiwać się językiem uniwersalnym, świętym. Językiem, w którym spisana została Księga przedstawiająca boski porządek świata. Ta garstka osób, rozrzuconych po całym kontynencie, była odpowiedzialna za przechowywanie i przekazywanie pamięci o całej kulturze europejskiej. Oprócz tego elitarnego, sakralnego nurtu pamięci utrwalonej pismem toczył się drugi nurt, świecki. Opierał się on na przekazie ustnym. Z jego pomocą pod różnymi postaciami przekazywano z pokolenia na pokolenie opowieści o bohaterach i otaczającym człowieka świecie.
Dla zainteresowanych
Czy rozumiesz średniowiecznych?
Najstarsze germańskie zabytki literatury zostały spisane w VIII i IX wieku. Jednym z nich jest – znany Ci już z wcześniejszych lekcji – poemat Beowulf.
Pierwsze wersy poematu w oryginale brzmią – a właściwie: są zapisane – następująco:
Hwæt! wē Gār‑Dena in ġeār‑dagum,/
þēod‑cyninga, þrym ġefrūnon,/
hū ðā æþelingas ellen fremedon.
Co znaczy:
Posłuchajcie! Słyszeliśmy o majestacie Danów,
o tym królewskim narodzie w dniach chwały
i o tym, jak ci szlachetni wspierali cnotę.
Opowieści te zmieniały się, zanikały, rodziły na nowo. Pomagały oswoić świat widziany w chwili bieżącej, tu i teraz. Umocnić więzy w obrębie własnej społeczności, wskazując na pożądane cechy wodza, wojownika, matki, żony. Ale nie mogły przekazać wiedzy, która pomogłaby porozumieć się z ludźmi spoza własnej społeczności. Ludzie ci, żyjący blisko czy daleko, mieli swoje własne opowieści, a w nich sąsiadów często przedstawiano jako zawziętych wrogów. Bez pamięci wspólnej dla wszystkich, Europa zamieniłaby się w podzielone na drobne państewka wielkie pole bitwy. Pamięć o europejskiej wspólnocie kultury mogła zapewnić tylko grupa ludzi żyjących według tych samych zasad, tej samej kultury, posługująca się tym samym językiem. Używa go do utrwalania dzieł literackich, o ile to możliwe – w niezmiennym kształcie. Byli to duchowni, ludzie Boga.
Wędrujący pasterze i uczeni
Jeden z największych intelektualistów czasów karolińskich, AlkuinAlkuin, był jednym z wędrujących kapłanów. Duchowni z Wysp słynęli z podejmowania dalekich wędrówek w celu propagowania Słowa Bożego. Uważano ich za bardzo uczonych, na Wyspach – przeciwnie niż na kontynencie – nauczano stosunkowo poprawnej łaciny. Tu także w klasztorach zachowało się wiele dzieł antycznych zapomnianych w Galii i Italii. Przybysze z Anglii i Irlandii często wybierali więc „białe męczeństwo” („czerwonym” nazywano śmierć męczeńską za wiarę z rąk pogan), czyli wędrówkę w obce, ale chrześcijańskie strony, w celu głoszenia nauki Chrystusa.
Należy jednak pamiętać, że podtrzymywanie wspólnoty kultury europejskiej nie było celem działania duchownych. Ich podstawowe zadanie polegało na zapewnieniu chrześcijanom opieki duszpasterskiej, nawracaniu tych, którzy chrześcijanami nie byli, oraz dbanie, by nauczanie w całej wspólnocie było zgodne z tradycją Kościoła. Uważano, że tylko dzięki temu realizowane są zalecenia, które Chrystus dał swoim uczniom, a tym samym przybliża się ludziom najwyższe dobro, wieczne zbawienie. Ten duchowy wymiar działalności ludzi Kościoła, aprobowany przez większość mieszkańców Europy do końca epoki, trzeba mieć stale na uwadze, obserwując ich poczynania.
Kapsuła czasu
W jednej z najpiękniejszych książek o książkach, Umberto Eco opisał duszę średniowiecznego mnicha, miłośnika wiedzy. Kreślił jego rozterki od lat młodzieńczych, przez dojrzałość, aż do starości.
Aby zapewnić wiernym jednolite nauczanie prawd wiary, konieczne stało się nie tylko ustalenie wspólnego ich kształtu. Ważniejszym zadaniem duchownych było stworzenie warunków do wymiany myśli. Bez tego nie byłaby możliwa obrona głównej, ortodoksyjnej wersji chrześcijaństwa. Obieg informacji zapewniał wspólny język dyskusji, a także wspólne lektury, które ją kształtowały. W całej Europie w klasztorach i szkołach katedralnych uczono się z tych samych książek. Oprócz Biblii były to wybrane dzieła pisarzy antycznych, zwłaszcza chrześcijan, Ojców Kościoła. To, że można było do nich sięgać, zawdzięczano żmudnej pracy kopistów klasztornych. Mnisi benedyktyńscy od momentu powstania zasad ich życia zakonnego, tak zwanej Reguły św. Benedykta, musieli codziennie słuchać czytania ksiąg lub sami je czytać. Książka była im więc niezbędna do wypełnienia powołania zakonnego. W każdym większym klasztorze powstawały skryptoria, miejsca, w których przepisywano księgi. Dzięki wysiłkowi mnichów możliwe stało się zachowanie ciągłości tradycji kulturowej ze starożytnością.
Kopiowanie to... ciężka praca
Dla zainteresowanych
Zwróć uwagę, w jaki sposób pisarz trzyma narzędzia. Spróbuj chwycić w ten sposób dwa ołówki lub długopisy, zasiądź jak on i... zacznij pisać! Pamiętaj, że trzcinkę lub pióro trzymasz tylko trzema palcami – kciukiem, wskazującym i środkowym. Możecie wspólnie spróbować, kto więcej skopiuje tekstu w ciągu 2 minut lub kto dłużej będzie w stanie pracować jako średniowieczny kopista.
Dla zainteresowanych
Średniowieczny kopista nie dysponował ani klawiaturą, ani długopisem, ani nawet ołówkiem. Posługiwał się trzcinką lub (rzadziej) piórem i... nożykiem.
Na całym kontynencie, starano się wprowadzić dzieje władców i ludów w obręb świętej historii ludzkości utrwalonej w Biblii. Z biegiem czasu zainteresowały się tym świeckie elity władzy. Spisywane dzieje ludów zawierały odpowiadającą władcom wizję przeszłości, którą uwiarygodniało powiązanie z Boskim planem dziejów. A to z kolei uzasadniało wiele bieżących poczynań politycznych monarchów. Rozszerzał się w ten sposób krąg dzieł spisywanych przez duchownych, ale też tych, którzy je poznawali. Nie dlatego, że wszyscy zainteresowani uczyli się czytać. Wielu słuchało tego, co odczytywano lub co opowiadano na podstawie przeczytanych ksiąg. Początkowo świeccy w zdecydowanej większości mogli być tylko słuchaczami. Ale i oni coraz chętniej korzystali z pisma. Jego wykorzystanie do zarządzania państwem i mniejszymi wspólnotami poddanych stawało się coraz bardziej popularne od VIII wieku. Na szeroką skalę pismo pod postacią dokumentów, ksiąg sądowych i rachunkowych wkroczyło w życie świeckich Europejczyków w XII wieku.
Dla zainteresowanych
Różne rodzaje twórczości
Wielkim uproszczeniem jest widzenie średniowiecznego wykorzystywania pisma wyłącznie w odniesieniu do życia religijnego. Ten typ materiałów pisanych określa się mianem „piśmiennictwa sakralnego”. Obejmuje on wiele ksiąg i zapisków dotyczących liturgii i praktykowania wiary. Ale obok nich znajdowała się z biegiem czasu coraz liczniejsza grupa ksiąg, utworów, dokumentów, kart spisanych na potrzeby zarządzania różnymi elementami świeckiej sfery życia ludzi. Prawo, gospodarka, administracja – w każdej z tych dziedzin coraz częściej sięgano po pismo. Efektem tego była rosnąca liczba świadectw tworzących tak zwaną „piśmienność pragmatyczną”. Wreszcie na pograniczu tych sfer znajdowały się dzieła literackie: kroniki, roczniki, ale także poematy i pieśni. Wiele z nich poprzez swoją treść było związanych ze sferą wiary, chociaż dotyczyły zjawisk i wydarzeń, które dziś uznalibyśmy za świeckie. Opisy wydarzeń politycznych, relacji między ludźmi, miłości i nienawiści, mogły jednak być mocno zakorzenione w prawdach wiary.
Spróbuj uporządkować tabelę, wskazując, do jakiej grupy należy zaliczyć poszczególne typy spisanych w średniowieczu utworów (możliwe jest przyporządkowanie jednego utworu do dwóch kategorii).
Rocznik, Żywoty świętych, Dokument nadania lenna, Poemat <em>Beowulf</em>, Księga ławnicza, Żywoty świętych, Mszał, Księga rachunkowa
Charakter sakralny | |
---|---|
Charakter praktyczny | |
Literatura |
Duchowni, zarówno zakonnicy, jak i księża diecezjalni, przede wszystkim mieli oddawać cześć Bogu. Robili to w swoim imieniu, ale też w imieniu wspólnoty, z którą byli związani: rodziny, wiernych z parafii, możnych patronów, całego królestwa lub księstwa. Czynili to głównie podczas liturgii, to jest zorganizowanych, powtarzalnych obrzędów, w których uczestniczyły wspólnoty wiernych. Aby wywiązać się z tego zobowiązania, potrzebowali odpowiedniego miejsca. Służyły do tego kościoły, domy Boże, które były nie tylko przestrzenią modlitwy, ale też wyrażały sposób postrzegania otaczającego świata. Stosownie do możliwości technicznych i liczebności wspólnoty budowle te zmieniały swoje rozmiary. Zarówno budynki, jak i ich wyposażenie miały jednak stałe zadanie – ukazać piękno Boga i nauczać chrześcijan podstawowych prawd ich wiary.
Cała historia zbawienia w drzwiach ujęta
Dodajmy jednak – nie byle jakich. Chodzi bowiem o fasadyfasady i portaleportale. Ozdobione wejścia przentowane są od zachodu, północy i południa. Każde z nich zostało ozdobione zespołem rzeźb przedstawiających inny fragment drogi do zbawienia. Zachodni portal, tak zwany królewski, przedstawia w skrócie historię Chrystusa. Północny – historię Starego Testamentu i dzieje przed przyjściem Jezusa. Są tam król Salomon, prorocy i Jan Chrzciciel. Znaczące miejsce zajmuje postać Marii, matki Jezusa. Z kolei zdobienia portalu południowego akcentują dzieje znane z Nowego Testamentu, z życia Chrystusa – jego męczeństwo i powtórne przyjście. Najistotniejsze elementy drogi do zbawienia stawały się dostępne każdemu widzowi.
Honor i wierność, czyli rycerska duma
Państwa średniowieczne stworzyli wojownicy i to oni dominowali w nich do końca epoki. Jednak sposób ich życia i wartości, którymi się kierowali, uległy głębokim zmianom. Przez wieki podstawową formą ich funkcjonowania były wspólnoty wolnych wojowników. To one odpowiadały za wyniesienie władców i utrzymywanie przez nich kontroli nad ludnością zamieszkującą wsie i nieliczne miasta. Chociaż byli oni – lub mieli wkrótce zostać – chrześcijanami, ich świat wartości kształtowała tradycja sprzed chrystianizacji. Cenili sobie przede wszystkim siłę, umiejętności wojownika oraz wierność osobie, której służyli. Przywiązywali dużą wagę do tradycji rodzinnych, choć o ich przekazywanie troszczyły się głównie kobiety. Ich zainteresowanie kulturą ograniczało się do przedmiotów i gestów związanych z okazywaniem szacunku potężniejszym siłom – Bogu i władcy – i wypełniania swoich powinności wobec nich.
Jakość w cenie i na scenie... życia
Miecz mieczowi nie był równy. Dla wczesnośredniowiecznego wojownika miecz nie był tylko bronią, lecz także oznaką jego miejsca w społeczeństwie i najwierniejszym przyjacielem, od którego zależało życie. Mieczom nadawano imiona, a Germanie wierzyli, że w niektórych drzemała magiczna moc. Nie zawsze jednak napis wyryty na ostrzu miecza był jego imieniem. W całej Europie, a zwłaszcza na jej Północy i Wschodzie (ponad 90%), odnajdywane są pochodzące z VIII–XI wieku miecze z napisem „Ulfberht” na klindzeklindze. Łącznie odnaleziono ich około 170. Badania składu metalu wskazują, że powstawały one na ziemi Franków i były przedmiotem handlu.
Ten prosty model życia wojownika, oparty na szacunku dla silniejszego, stopniowo jednak się zmieniał. Władcom coraz bardziej zależało na stabilizacji w ich państwach, na zakończeniu walki między możnymi, których pozycję w społeczeństwie wyznaczały miecze ich wojowników. O zmianę modelu wojownika zabiegał też Kościół. Duchowni w większości z niechęcią odnosili się do świata, w którym podstawowym argumentem była siła. Duże znaczenie miały też zmiany technologiczne w IX–X wieku. Wyposażenie wojownika stawało się coraz doskonalsze, ale też kosztowniejsze. Pieszych wojów zastępowali opancerzeni jeźdźcy. Aby zdobyć środki na zakup wyposażenia, musieli oni posiadać odpowiedniej wielkości dobra ziemskie, które należało chronić, jeśli miały przynosić dochód. Prowadzenie wojen we własnym kraju nie tylko szkodziło wizerunkowi władcy jako obrońcy pokoju, ale uniemożliwiało także utrzymanie się wojowników na odpowiednim poziomie zamożności.
Pokój Boży
W chwili słabnącego znaczenia autorytetu monarchów walki między wojownikami, ich rodzinami, poddanymi możnych seniorów stały się codziennością IX- i X‑wiecznej Europy. Ponieważ świeccy władcy nie potrafili ich ujarzmić, a możni nie chcieli tego zrobić, ludzie Kościoła odwołali się do społeczności lokalnych. Cała ludność, zarówno wojownicy, jak i zwykli wolni chłopi, składali przysięgę, zobowiązując się do zachowania pokoju między sobą w określonym czasie. Jedynie poza nim wolno było toczyć bratobójcze walki. Tego rodzaju związki służyły też wspólnemu zwalczaniu możnych szkodzących na dużą skalę ogółowi. W odruchu samoobrony zebrani z okolicy wojowie piesi i konni pod religijnymi sztandarami występowali w obronie Pokoju Bożego (Treuga Dei lub Pax Dei). Potrafili nawet zdobywać zamki.
Przeczytaj tekst pochodzącej z XI wieku przysięgi złożonej przez uczestników ruchu „Pokój Boży” w Niemczech. Uporządkuj następnie występki przeciw pokojowi od uznawanych za najcięższe, po te, które karano najlżej.
1. Od Bożego Narodzenia aż do poniedziałku najbliższego po święcie Trzech Króli, dalej od wielkiego postu aż po oktawę Zielonych Świąt, dalej we wszystkie wigilie i święta i przez trzy dni w każdym tygodniu, mianowicie od czwartku wieczora aż do świtu poniedziałku, niechaj pokój panuje wszędzie, by nikt nie uderzył nieprzyjaciela swego. 2. Kto by zabił (w tym czasie), niechaj podlega wyrokowi śmierci. Kto by zranił, niechaj straci rękę. Kto by uderzył sztyletem, jeśli jest szlachetnie urodzony, niechaj librę (funt) srebra zapłaci, jeśli wolnym lub ministeriałem – 10 solidów, jeśli poddanym (niech będzie ukarany) na skórze i włosach [tj. wychłostany i ukarany hańbiącym obcięciem włosów]. 3. Każdy dom, dwór, niechaj [...] ma stały [tzn. także poza wskazanymi w punkcie 1 dniami] pokój. Niechaj nikt nie nachodzi (domu), nikt się nie włamuje, nikt niechaj nie śmie w określonych terminach gwałtem [...] najeżdżać. Kto by się ośmielił, jakiegokolwiek by był pochodzenia, głową (będzie) karany [tj. zostanie zabity]. 4. Jeśliby uciekający przed nieprzyjacielem wszedł do swojej lub czyjejś zagrody [domu], niechaj tam będzie bezpieczny. Kto by dzidę lub inną broń za nim do zagrody rzucił – niechaj rękę utraci.
Kapsuła czasu
Postanowienia Pokoju Bożego wskazują na wartość, jaką dla średniowiecznych miało bezpieczeństwo we własnym domu. Stawał się on azylem, miejscem wyjątkowym. Każdy, kto kiedykolwiek chciałby zakłócić w jakikolwiek sposób ten spokój, miał być srogo karany. W pewnym sensie przekonanie o wyjątkowym charakterze domu przetrwało do dziś. Najpełniej ujawnia się ono w zaczerpniętym z języka angielskiego powiedzeniu: „Mój dom jest moją twierdzą”. Choć podkreśla ono wyłączne prawo mieszkańca – właściciela do określania sposobu życia we własnym domu, to związane jest z widocznym wyżej przekonaniem o wyjątkowym miejscu domu w świecie społecznym targanym konfliktami. Do widocznej w przysiędze szczególnej ochrony domu nawiązuje dzisiejsze prawo, w którym stosuje się pojęcie miru domowego, pokoju domu. Za jego naruszenie w postaci zakłócenia spokoju mieszkańców, zwłaszcza zaś wejście bez ich zgody, grozi surowa kara. Ale pamiętajmy, że zarówno w średniowieczu, jak i dziś są to echa zasad prawa starożytnego, rzymskiego. Którego nigdy nie zapomniano...
Szacunek współczesnych należało więc zdobywać w inny sposób niż pokonanie wszystkich sąsiadów bliższych i dalszych. Tę zmianę wspomagała też postępująca chrystianizacja zawodu wojownika. Od IX–X wieku ideałem przestał być bezlitosny zabójca, a stał się miles Christianus, rycerz chrześcijański. Niezmiennie jego podstawową cnotą była wierność – wobec swego pana, ale teraz także wobec Boga i Kościoła. Miał chronić i opiekować się przede wszystkim ludźmi słabszymi od siebie, wdowami i sierotami, sługami Kościoła. Po broń miał sięgać tylko w obronie własnej, swego pana lub swoich ludzi oraz potrzebujących. Nigdy zaś w celu napaści. Wojownik stawał się człowiekiem Boga, jemu ostatecznie służącym.
Miles Christianus ... dziś?
W pełnym średniowieczu jako temat w sztuce pojawił się obraz „rycerza Chrystusowego”. Było to symboliczne przedstawienie, w którym rycerz ubrany i uzbrojony był w cnoty dobrego chrześcijanina.
Na ilustracji widać jedno z pierwszych znanych nam przedstawień tego typu. Rycerz w ręku trzyma miecz opisany jako „Słowo Boże' (verbum Domini). Głowę osłania hełm – „nadzieja przyszłej radości”. Kark okrywa „miłość” (caritas), w ręku zaś trzyma proporzec – „wytrwałość”. Zasiada w siodle określającym jego pozycję i siłę w starciu – to „religia chrześcijańska”. Jego koń to „dobra wola”, a tkanina między siodłem a grzbietem konia to „pokora”. Cnót wymienionych jest więcej – dobre uczynki, przestrzeganie zwyczajów itp. Ale najważniejsza jest tarcza. W trzech rogach umieszczono symbole Ojca, Syna i Ducha Świętego, a w centrum, będący połączeniem tych wszystkich jest Bóg.
Zastanów się, jakie cnoty współczesnego człowieka można byłoby przedstawić w taki sposób. Spróbuj stworzyć „rycerza naszych czasów”.
Ten surowy wizerunek rycerza zmienił się w XII–XIII wieku, pod wpływem wzorców kulturowych płynących początkowo z południa, a później z całego Królestwa Francji. Rycerz miał być już nie tylko pobożnym wojownikiem, ale też człowiekiem wielbiącym piękną, szlachetną Damę, znającym świat, umiejącym korzystać z kultury dla uprzyjemnienia życia w gronie sobie równych. Prestiż zdobywał nie ten, który był najsilniejszy i najpobożniejszy. Ceniono tego, który umiał przekazać te wartości w pięknej formie. Za godne pochwały uchodziły delikatność w relacjach z ludźmi, zwłaszcza kobietami, podkreślanie szacunku dla piękna i otaczanie się nim, współtworzenie pięknych dzieł ludzkich przez ich finansowanie lub własną działalność. Powszechnie akceptowano wyrażanie uczuć przez rycerza – rzecz jasna w stosownej formie. Ta nowa kultura rycerska panowała na dworach średniowiecznych do końca epoki. I była zupełnym przeciwieństwem pierwotnych ideałów wojowniczych.
Dwaj rycerze, dwa czasy
Zmiany w kulturze rycerskiej, jakie zaszły na przełomie X‑XI i XIII - XIV wieku widać, gdy zestawimy reprezentacyjne przedstawienia słynnych rycerzy z tych czasów: Geoffreya hrabiego AndegaweniiGeoffreya hrabiego Andegawenii (płyta nagrobna z ok. połowy XII w.) oraz Berngera von HorheimBerngera von Horheim (wizerunek z Kodeksu z Manesse, początek XIV wieku).
Porównaj zestawione w poniższej galerii wyobrażenia Geoffreya hrabiego Andegawenii i Berngera von Horheim i wykonaj zamykające ją ćwiczenie.
Nic lepiej nie oddawało zmiany, jak odmienność przestrzeni, w których działał dawny wojownik i późnośredniowieczny rycerz. Miejsce wojownika było na polu bitwy, w pościgu za nieprzyjacielem lub w wiosce wroga, którą akurat rabował. Rycerz swoje walory okazywał także na polu bitwy, lecz zdarzało się to dużo rzadziej. Przede wszystkim przebywał na dworze swego seniora, na jego zamku lub we własnej umocnionej siedzibie. Zamek i jego otoczenie były światem rycerzy. W XI–XII wieku zamki były przede wszystkim fortecami strzegącymi ziem będących własnością władcy. Ale od XIII–XIV wieku przekształciły się w siedziby szlachty, wspaniałe dwory. Ochrona przed napaścią już nie była ich wyłącznym zadaniem. W równej mierze miały zapewnić wygodne życie pięknym damom i eleganckim rycerzom.
Piękne życie możnych
W rękopisie Bardzo bogatych godzinek księcia de Berry znajduje się przedstawienie młodej pary wymieniającej się pierścionkami.
Dla zainteresowanych
Najpierw budowa, a później utrzymanie zamku było kosztowną inwestycją. Jeszcze więcej kosztowało utrzymanie dworu lub utrzymanie siebie na dworze. Rycerze coraz bardziej musieli więc troszczyć się o powiększanie swoich majątków. Z wojowników przekształcili się w posiadaczy ziemskich. Ich wartość na polu bitwy systematycznie spadała. Rosło natomiast ich znaczenie jako członków społeczeństwa dbających o stabilność i spokój, w tym szerzenie zasad kultury chrześcijańskiej wśród poddanych. Nie przypadkiem na terenie wielu zamków powstawały poza kaplicami, również niewielkie klasztory. Zamek stał się światem w miniaturze. A rolą rycerza – szlachcica było utrzymywanie niezmiennego, zgodnego z wolą Boga, kształtu tego świata.
Zamek idealny
Późnośredniowieczny zamek rzadko był budowany od podstaw. Najczęściej rozbudowywano starsze zabudowania. Dlatego często w jego centrum znajdowała się pozostałość po dawnych czasach: wieża, zwana twierdzą. W odróżnieniu od baszt stanowiących część murów obronnych, nie służyła ona obronie przed wrogiem znajdującym się pod zamkiem. Miała być ostatnim schronieniem, gdy wróg wtargnie już do siedziby.
Praca w cieniu katedr. Mieszczanie
W Cesarstwie Rzymskim miasta pełniły funkcję głównych centrów administracyjnych. Tu koncentrowało się życie gospodarcze i kulturalne. Nie zmienił tego fakt, że ich znaczenie malało od III wieku na korzyść wielkich majątków ziemskich. Jednak koniec istnienia imperium na Zachodzie przyniósł upadek miast. Twórcy nowych państw nie potrzebowali ich. Wojownicy woleli przebywać w dobrach ziemskich, które stawały się samowystarczalne. Produkowano w nich żywność na użytek właścicieli, wyrabiano niezbędne produkty rzemieślnicze. Również urzędnicy królewscy przenieśli się do siedzib w swoich posiadłościach. W miastach pozostali biskupi. To oni często byli jedynymi opiekunami i zarządcami całych społeczności.
Miasta rosną, maleją, rosną...
Pozycja miast i mieszczan zmieniła się dopiero wtedy, gdy Europa przeżywała długi okres wielkiego rozwoju gospodarki w X–XIII wieku. Rozwój handlu dalekosiężnego i wprowadzenie pieniądza zamiast towaru w wymianie handlowej sprzyjały odbudowie znaczenia miast. Podobną rolę odegrało skupienie się mieszkańców wsi i właścicieli ziemskich na produkcji rolniczej. W efekcie potrzebowali oni targów jako miejsca wymiany swoich towarów na pieniądze. Zamożniejsi poszukiwali też możliwości zakupu towarów z innych regionów, czasem krajów. A ubożsi, sprzedając własne produkty, zyskiwali środki na zakup niezbędnych wyrobów specjalistycznego rzemiosła. Mieszczanie zaczęli zdobywać środki do życia poprzez pośrednictwo w handlu bliższym i dalszym (kupcy), ale także dzięki produkcji wyrobów rzemiosła o jakości wyższej niż ta, którą mieszkaniec wsi mógł osiągnąć, wyrabiając niezbędne produkty.
Szczególnym wyrazem wspólnego życia mieszczan były świątynie, najczęściej dużych rozmiarów, by mogły pomieścić wszystkich mieszkańców parafii. Były w nich miejsca uprzywilejowane, lepsze i gorsze, ale o dobro miasta modlono się wspólnie. Uważano, że grzech jednego z mieszczan szkodzi całemu miastu i że najmożniejsi powinni fundować w kościołach miejskich kaplice, ołtarze, wspierać świątynie finansowo. Nawet jeśli mieli w swoich pałacach kaplice, to nie zwalniało ich to od zobowiązań wobec kościoła miejskiego. Religijność miejska oznaczała traktowanie całej wspólnoty miejskiej jako osobnej grupy religijnej, z własnymi świętymi patronami, świętami i zwyczajami.
Jednocześnie stosunki mieszczan z Kościołem były skomplikowane. Dla wielu duchownych miasta stanowiły centrum grzechu i zwyrodnienia. Tu bowiem, jak sądzili, rządzi pieniądz. Naturalny porządek ustanowiony przez Boga był splamiony chciwością i nieuczciwością. Dotyczyło to zwłaszcza bankierów. Pożyczki uważano za sposób na zarabianie bez wkładu własnej pracy, a więc za kradzież. Zyskiem bankiera były bowiem odsetki płacone za czas, w którym pożyczający nie zwrócił pieniędzy. A czas nie był własnością człowieka, lecz Boga. Ponadto kupcy niczego nie wyrabiali, lecz jedynie sprzedawali towary przez kogoś wyprodukowane. W oczach niektórych duchownych: sprzedawali za zawyżoną cenę. A więc dopuszczali się oszustwa i kradzieży. Najmniej wątpliwości było wobec rzemieślników, którzy sami wyrabiali swe towary. Ale i ich oskarżano o celowe oszustwa kupujących.
Miejska religijność
Wspólnoty miejskie stawały się coraz bogatsze. Mogły płacić większe podatki swoim właścicielom. Ci szybko docenili tę cechę mieszczan. Miasta otrzymywały specjalne przywileje zwiększające zakres wolności mieszczan. Wiele z nich stawało się wspólnotami samorządnymi, niezależnymi w swoich wewnętrznych sprawach od królów i książąt. Najzamożniejsze miasta włoskie – jak Wenecja, Mediolan, Florencja – uzależniały od siebie swoje otoczenie, przekształcając się w państwa. Mury chroniące miasta przed napaścią wrogów były jednocześnie granicą obowiązywania prawa miejskiego. I dla osób z zewnątrz stawały się symbolem wolności mieszczan od obowiązków wobec arystokracji, rycerzy, panów Kościoła.
Miasto twierdzą?
Mury miasta miały znaczenie symboliczne. Wyznaczały granicę między światem miejskim a Naturą i wszystkim tym, co miastem nie jest. Czy mogły jednak pełnić także inną funkcję?
Do najlepiej zachowanych do dziś fortyfikacji miejskich należy francuskie Carcassonne. Przyjrzyj się im i wyobraź sobie, że masz za zadanie zdobyć je z pomocą swoich rycerzy – wasali, jaką strategię wybierzesz? Spróbujcie w parach przeprowadzić prostą symulację, w której jedno z Was będzie dowodziło obroną, drugie atakowało, dysponując podobną liczbą wojowników. Dla uporządkowania gry wykorzystajcie prostą tabelę.
Atakujący | Obrońca | |
Ruch | Rozbijam obóz pod miastem. | |
Odpowiedź | Mobilizuję mieszkańców do obrony. | |
Ruch | Wysyłam posła do miasta. | |
... |
Jak powstawały rady
Zanim miastem rządzić zaczęły rady, władza spoczywała w ręku właściciela miasta. Król, książę, hrabia, biskup lub opat wyznaczali swojego urzędnika, który pilnował ich interesów w mieście. Rada mogła powstać dopiero wówczas, gdy właściciel zgodził się na większy wpływ mieszczan na prawo w ich mieście. Plastycznie oddaje powołanie pierwszej rady rocznik miasta Erfurt.
Dla zainteresowanych
Mieszczanie nigdy jednak nie byli jednolitą wspólnotą. Zamożni kupcy i część osiadłego w miastach rycerstwa tworzyli elitę, tak zwany patrycjat. To z niej pochodzili ludzie rządzący miastem. Ich styl życia niewiele różnił się od rycerskiego. Od wojowników odróżniał ich jednak nie tylko brak obowiązku osobistego stawienia się w czasie wojny w armii seniora. Istotną różnicą był także stale podkreślany, ścisły związek życia jednostki z dobrem całej wspólnoty miejskiej. Nawet najzamożniejszy kupiec był jej członkiem. Jego los zależał od losu wspólnoty. Jeśli chciał spokojnie realizować swe ambicje, musiał się liczyć z głosem współmieszkańców. Szczególnie z rzemieślnikami, którzy byli zaliczani do tak zwanego pospólstwa (plebs), jednak od XIV wieku współrządzili miastami.
Przez wiele wieków mieszczanie osobiście wykonywali prace właściwe dla różnych zawodów. Ograniczoną pomocą służyli im uczniowie (czeladnicy). Rzadko zatrudniano dodatkowych pracowników. Sytuacja zmieniała się dopiero w późnym średniowieczu, gdy powstawały wielkie kompanie handlowe. Mogły one prowadzić handel na wielką skalę dzięki temu, że zatrudniały pracowników administracji, transportu, przedstawicieli handlowych. W tym samym czasie zamożni mieszczanie starali się kupować majątki ziemskie, by upodobnić się do szlachciców. Miasta się zmieniły. Ale jedna cecha życia miejskiego pozostała niezmieniona, a mianowicie bycie we wspólnocie – wspólnocie zawodowej, ale także religijnej. Najważniejszymi instytucjami miasta były rozwijające się od XI wieku stowarzyszenia kupców (gildie) oraz zawiązywane w XIII wieku związki rzemieślników (cechy). Każda z tych grup posiadała własnego świętego patrona. A ich członków jednoczyło wspólne uczestniczenie w obrzędach religijnych. Czasami w osobnej, przeznaczonej tylko dla danego cechu lub gildii, kaplicy w miejskim kościele. Indywidualizm pozostawał cechą rycerza, życie we wspólnocie – mieszczanina.
Wspólnota pracy i modlitwy
Średniowieczne gildie kupców i cechy rzemieślników łączyły wspólne praktyki religijne. Wspólnie obchodzono ważne święta, wspólnie grzebano zmarłych. Religijne symbole patronów były wprowadzane przez członków tych stowarzyszeń zarówno jako elementy zdobiące ich wyroby, jak i do ich dokumentów i ksiąg.
Zamiast podsumowania
Według angielskiego kronikarza, Jana z Worcester, król Henryk I miał pewnego razu doświadczyć strasznych snów. W tych snach mieszkańcy, poddani, chcieli go gryźć, pociąć ciało, pobić insygniami władzy. Wszystko to – jak wyjaśniał potem kronikarz – za przewinienia, jakich dopuszczał się król.
Spróbuj powiązać z cytowanym we wstępie do tej lekcji tekstem Adalberona z Laon znaczenie oznak ich stanu – narzędzi, uzbrojenia, oznak władzy. Czym mieli zajmować się według Adalberona chłopi, czym rycerze i czym duchowni? Czy po zapoznaniu się z lekcją możesz stwierdzić, że celem jednego ze stanów było kształtowanie kultury, a pozostałych tylko jej konsumpcja?
Dzięki temu spotkaniu z historią uzyskałem lub rozwinąłem:
umiejętność:
wiedzę:
zrozumienie: