Galeria zdjęć interaktywnych
Zapoznaj się z galerią interaktywną. Opisz, jak ukazana została kwestia żydowska w dziełach polskich pozytywistów.
Eliza Orzeszkowa:
Ludność izraelską uważałam zawsze za żywioł społeczny, niezmierne znaczenie mający nie tylko dla teraźniejszości, ale także i bardziej jeszcze dla przyszłości naszej.
Eliza Orzeszkowa:
Ludność izraelską uważałam zawsze za żywioł społeczny, niezmierne znaczenie mający nie tylko dla teraźniejszości, ale także i bardziej jeszcze dla przyszłości naszej.
Eliza Orzeszkowa pytała: „Co wiemy o Żydach?” i z zafascynowaniem studiowała ich obyczaje, by w końcu zadedykować swą powieść Pt. „Meir Ezofowicz”: „wszystkim ziomkom moim z dobrą wiarą i wolą pragnącym światła i pokoju bez względu na to, gdzie i jak oddają oni cześć Bogu”. Przyczyną zainteresowania, nie tylko tej autorki, kultura „Polaków mojżeszowego wyznania” była sytuacja w kraju po powstaniu styczniowym. Tak zwana „kwestia żydowska” rozpalała gorące dyskusje społeczne i literackie. Braterstwo polsko–żydowskie na polu walki i wspólne ponoszenie skutków represji od zaborców spowodowało podnoszenie idei asymilacji Żydów z narodem polskim do rangi tematu najważniejszego i najpotrzebniejszego. Niestety na drodze do urzeczywistnienia idei stały odwieczne: podejrzliwość, wzajemna wzgarda, sztywność poglądów, kastowość i dyskryminacja, religia i nakazy, a nawet język….
Źródło: Sylwia Kamień, Żydzi i „kwestia żydowska” w epoce pozytywizmu na podstawie „Lalki” Bolesława Prusa, 1997.
Eliza Orzeszkowa pytała: „Co wiemy o Żydach?” i z zafascynowaniem studiowała ich obyczaje, by w końcu zadedykować swą powieść Pt. „Meir Ezofowicz”: „wszystkim ziomkom moim z dobrą wiarą i wolą pragnącym światła i pokoju bez względu na to, gdzie i jak oddają oni cześć Bogu”. Przyczyną zainteresowania, nie tylko tej autorki, kultura „Polaków mojżeszowego wyznania” była sytuacja w kraju po powstaniu styczniowym. Tak zwana „kwestia żydowska” rozpalała gorące dyskusje społeczne i literackie. Braterstwo polsko–żydowskie na polu walki i wspólne ponoszenie skutków represji od zaborców spowodowało podnoszenie idei asymilacji Żydów z narodem polskim do rangi tematu najważniejszego i najpotrzebniejszego. Niestety na drodze do urzeczywistnienia idei stały odwieczne: podejrzliwość, wzajemna wzgarda, sztywność poglądów, kastowość i dyskryminacja, religia i nakazy, a nawet język….
Źródło: Sylwia Kamień, Żydzi i „kwestia żydowska” w epoce pozytywizmu na podstawie „Lalki” Bolesława Prusa, 1997.
W ogóle, może od roku, uważam, że do starozakonnych rośnie niechęć: nawet ci, którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania, dziś zwą ich Żydami. Zaś ci, którzy niedawno podziwiali ich pracę, wytrwałość i zdolności, dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwo. (…) Tak sobie myślę, ale milczę; bo cóż może znaczyć sąd starego subiekta wobec głosu znakomitych publicystów, którzy dowodzą, że Żydzi krwi chrześcijańskiej używają na mace i że powinni być w swoich prawach ograniczeni.
Prus Bolesław, Lalka, Wrocław 1991.
W ogóle, może od roku, uważam, że do starozakonnych rośnie niechęć: nawet ci, którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania, dziś zwą ich Żydami. Zaś ci, którzy niedawno podziwiali ich pracę, wytrwałość i zdolności, dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwo. (…) Tak sobie myślę, ale milczę; bo cóż może znaczyć sąd starego subiekta wobec głosu znakomitych publicystów, którzy dowodzą, że Żydzi krwi chrześcijańskiej używają na mace i że powinni być w swoich prawach ograniczeni.
Prus Bolesław, Lalka, Wrocław 1991.
— Podobno żydów mają bić — rzekł tłusty zegarmistrz, kiwając nogą w wyciętym trzewiku z błyszczącą stalową sprzączką..
Stary Mendel zamrugał kilka razy nerwowo, koło ust przebiegło mu nagłe drgnięcie. Wnet opamiętał się jednak i, przybrawszy ton jowialnej dobroduszności, rzekł:
— Żydów? Jakich żydów? Jeśli tych, co uni złodzieje są, co uni ludzi krzywdzą, co uni po drogach rozbójstwo robią, co uni z tego biednego skórę ciągną, nu, to czemu nie? Ja sam pójdę ich bić!
— Ale nie! — roześmiał się zegarmistrz. – Wszystkich żydów…
W siwych źrenicach Mendla zapalił się błysk nagły. Przygasił go jednak wpół spuszczoną powieką i niby obojętnie zapytał:
— Nu, za co oni mają wszystkich żydów bić?
— A za cóż by? — odrzucił swobodnie zegarmistrz. — Za to, że żydy!
— Nu — rzekł Mendel, mrużąc siwe oczy — a czemu uni do lasa nie idą i nie biją brzeziny za to, że brzezina, albo jedliny za to, że jedlina?…
— Ha! ha! — rozśmiał się zegarmistrz. — Każdy żyd ma swoje wykręty! Przecie ta jedlina i ta brzezina to nasze, w naszym lesie, z naszego gruntu wyrosła!
Mendel aż się zachłysnął, tak mu odpowiedź na usta nagle wypiała. Pochylił się nieco ku zegarmistrzowi i głęboko zajrzał mu w oczy.
— Nu, a ja z czego wyrósł? A ja z jakiego gruntu wyrósł? Pan dobrodziej mnie dawno zna? Dwadzieścia i siedem lat mnie pan dobrodziej zna! Czy ja tu przyszedł jak do karczmy? Zjadł, wypił i nie zapłacił? Nu, ja tu nie przyszedł jak do karczmy! Ja tu tak w miasto urósł, jak ta brzezina w lesie! Zjadł ja tu kawałek chleba, prawda jest. Wypił też wody, i to prawda jest. Ale za tego chleba i za tej wody ja zapłacił
Maria Konopnicka, Mendel Gdański, Warszawa 1930.
— Podobno żydów mają bić — rzekł tłusty zegarmistrz, kiwając nogą w wyciętym trzewiku z błyszczącą stalową sprzączką..
Stary Mendel zamrugał kilka razy nerwowo, koło ust przebiegło mu nagłe drgnięcie. Wnet opamiętał się jednak i, przybrawszy ton jowialnej dobroduszności, rzekł:
— Żydów? Jakich żydów? Jeśli tych, co uni złodzieje są, co uni ludzi krzywdzą, co uni po drogach rozbójstwo robią, co uni z tego biednego skórę ciągną, nu, to czemu nie? Ja sam pójdę ich bić!
— Ale nie! — roześmiał się zegarmistrz. – Wszystkich żydów…
W siwych źrenicach Mendla zapalił się błysk nagły. Przygasił go jednak wpół spuszczoną powieką i niby obojętnie zapytał:
— Nu, za co oni mają wszystkich żydów bić?
— A za cóż by? — odrzucił swobodnie zegarmistrz. — Za to, że żydy!
— Nu — rzekł Mendel, mrużąc siwe oczy — a czemu uni do lasa nie idą i nie biją brzeziny za to, że brzezina, albo jedliny za to, że jedlina?…
— Ha! ha! — rozśmiał się zegarmistrz. — Każdy żyd ma swoje wykręty! Przecie ta jedlina i ta brzezina to nasze, w naszym lesie, z naszego gruntu wyrosła!
Mendel aż się zachłysnął, tak mu odpowiedź na usta nagle wypiała. Pochylił się nieco ku zegarmistrzowi i głęboko zajrzał mu w oczy.
— Nu, a ja z czego wyrósł? A ja z jakiego gruntu wyrósł? Pan dobrodziej mnie dawno zna? Dwadzieścia i siedem lat mnie pan dobrodziej zna! Czy ja tu przyszedł jak do karczmy? Zjadł, wypił i nie zapłacił? Nu, ja tu nie przyszedł jak do karczmy! Ja tu tak w miasto urósł, jak ta brzezina w lesie! Zjadł ja tu kawałek chleba, prawda jest. Wypił też wody, i to prawda jest. Ale za tego chleba i za tej wody ja zapłacił
Maria Konopnicka, Mendel Gdański, Warszawa 1930.
Scharakteryzuj portrety Żydów przedstawione w utworach.
Na podstawie poniższego cytatu wyjaśnij, jaki błąd według Elizy Orzeszkowej popełnia polska społeczność w podejściu do Żydów.
Eliza Orzeszkowa O Żydach i kwestii żydowskiejNieznajomość nasza Żydów jest faktem zdumiewającym […] czy wiemy, kim i jakim jest Żyd poza interesem pieniężnym, który z nami załatwia, jakie są domowe obyczaje jego, rodzinne uczucia, uciechy, zabawy, cierpienia, dążności?
Wyobrażamy sobie naprawdę, że Żyd jest maszyną do liczenia pieniędzy, że z rana i wieczorem, w pracy i spoczynku, w święta i dni powszednie, u kolan matki i nad kolebką dziecka nie myśli on o niczym, nie czuje nic, nie kocha, nie pragnie, nie trwoży się i nie raduje, tylko liczy, liczy, liczy, liczy…
M133 Źródło: Eliza Orzeszkowa, O Żydach i kwestii żydowskiej, Warszawa-Lublin-Łódź-Kraków 1913.
Orzeszkowa zarzuca Polakom dwa główne błędy w podejściu do żydowskiej społeczności.
Orzeszkowa wskazuje na nieznajomość Żydów przez Polaków, na brak wiedzy na temat ich obyczajów, tradycji i indywidualności. Zarzuca też Polakom bazowanie na krzywdzących stereotypach: „Wyobrażamy sobie naprawdę, że Żyd jest maszyną do liczenia pieniędzy”.