Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki
Polecenie 1

Zapoznaj się z mapą, a następnie wykonaj polecenia.

Zapoznaj się z opisem mapy, a następnie wykonaj polecenia.

Rl7hKZVZdZnEB1
Mapa przedstawia Rzeczpospolitą w latach 1715–1716. Ukazane są rejony koncentracji wojsk konfederacji, dyslokacji wojsk koronnych przed wybuchem konfederacji, zgrupowanie wojsk rosyjskich oraz rejony koncentracji wojsk saskich. Miejsca koncentracji wojsk konfederacji: na północy w okolicach Wilna, w środkowej części Rzeczypospolitej w Łęcznej, Włodzimierzu, Tarnogrodzie, okolicach Korczyna, Bobowej, Węgrowie, na wschodzie w okolicach Połonnych oraz w północno-zachodniej części Rzeczypospolitej w Środzie. Miejsca dyslokacji wojsk koronnych przed wybuchem konfederacji: na południu Rzeczypospolitej w okolicach Tarnopola, w środkowej części w okolicach Tarnogrodu oraz na północ w okolicach Gdańska i Elbląga. Miejsca koncentracji wojsk saskich: w środkowej części Rzeczypospolitej w Gołąbiu, okolicach Warszawy i okolicach Kalisza. Miejsca zgrupowania wojsk rosyjskich: na wschodzie Rzeczypospolitej w okolicach Połonnych, w środkowej części w okolicach Rawy i Piotrkowa. Na mapie oznaczony jest marsz wojsk koronnych do rejonów koncentracji i działań bojowych, działania głównych sił konfederatów, wyprawa Gniazdowskiego do Wielkopolski, działania wojsk saskich i rosyjskich, działania oddziałów wydzielonych wojsk saskich oraz ruchy odwrotowe wojsk saskich. Na mapie zaznaczone są miasta zdobyte przez wojska saskie: Jarosław, Zamość i Lwów w środkowej części Rzeczypospolitej. Miasta zdobyte przez Konfederatów: Piotrków, Koziegłowy, Częstochowa, Wieruszów, Kalisz, Wschowa, Poznań i Toruń w części północno-zachodniej. Na mapie zaznaczone są garnizony konfederackie: Dubno i Czartorysk na wschodzie, Lubom, Zamość i Lwów w środkowej części. Garnizony saskie: Tarnów, Kraków, Oświęcim, Koziegłowy i Częstochowa na południowo-zachodniej części, Warszawa, Piotrków, Wieruszów, Kalisz, Wschowa, Poznań i Toruń w zachodniej i północnej części. Opisane elementy mapy interaktywnej: Rejony koncentracji wojsk konfederacji. Manifest hetmana Lubomirskiego

Chcąc, aby sprawy i uczynki moje jawne światu i całej Koronie Polskiej były, […] wydaję in publicam [do wiadomości publicznej] ten manifest dla przejrzenia się w przyczynach, które mnie do Konfederacyi Wielkopolskiej pociągnęły i dla których teraz od pomienionej Konfederacyi recendendo ad corpus [wracając do ciała] Rzeczypospolitej stawającej przy królu imci Auguście legitime [prawomocnie] nam panującym, przystępuje.
Uważałem, jak potrzebne było Rzeczypospolitej po tak długiej wojnie tureckiej utrzymanie pokoju, która wielkimi exhausta [wyczerpana] kontrybucjami. […] ubezpieczona zawartym pokojem disarmowała się [rozbroiła się] i nie była in statu prowadzenia [zdolna do prowadzenia] wojny i stąd wszystkie moje do tego obróciłem starania, aby nie wchodząc w dalszą wojnę, starałem się wniść w traktat pokoju z królem szwedzkim. […]
Ale od dnia do dnia zwłócząc różnymi pretekstami panowie komisarze szwedzcy na koniec deklarowali się, że do traktatu nie przystąpią aż odbiorą wprzód determicyją czasu elekcyi, który lubo potem invitis nobis [wbrew naszej woli] był naznaczony, z tym wszystkim do obiecanego traktatu przystąpić nie chcieli i różnymi zwlekli go diffugis [wykrętami], aż po skończonej nieszczęśliwej elekcyi. […]
Każdy wolnie urodzony szlachcic zadumać się i nad taką elekcyą wzdrygnąć musi, która non per libera suffragia [nie przez wolne głosowanie], ale per violentam impositionem subiecti [przez narzucenie gwałtem kandydata] jest odprawiona. […]
Teraz zaś nie chcąc wchodzić in complicitatem [w zmowę] złamanego wolnej elekcyi pryncypalnego prawa, przychodzę do zbierającej się in unum corpus [w jedno ciało] daj Boże szczęśliwie całej Rzeczypospolitej, chcąc brać z nią spólnie ad restaurationem yiolatarum legum [do wznowienia zgwałconych praw] […], abyśmy przez sprawiedliwą wojnę (kiedy nadzieja traktatu upadła, a zgwałcone należy windykować prawa) dem [przecież] pożądanego dostąpili pokoju […]
.
Źródło: Teksty źródłowe do nauki historii w szkole, nr 17, Upadek międzynarodowego znaczenia Polski w wieku XVII–XVIII, oprac. Z. Libiszowska, Warszawa 1960. Rejony dyslokacji wojsk koronnych przed wybuchem konfederacji.Erazm Otwinowski o elekcji króla Augusta II

Rok Pański 1697. Roku tego nastąpiła elekcyja królewska pod Warszawą, na której marszałkował Kazimierz Ludwik Bieliński, podkomorzy koronny. Między ośmnastą kandydatami był też książę de Conti, synowiec króla francuskiego Ludwika XIV. Tego interes wyrabiał podczas elekcyi Polignac, opat i nuncjusz; z polskich zaś panów Radziejowski Michał, primas regni [prymas królestwa], który był i kardynałem, z wielu inszymi promował owego księcia de Conti i przyszłoby było podobno do tego, żeby byli owego Francuza utrzymali. Lecz hetman koronny Stanisław Jabłonowski kontrował temu dużo, mając znaczną partyją po sobie, a chciał koniecznie dom królewski utrzymać, żeby było którego z królewiczów na tron wsadzić (których było trzech): Jakub, ten podczas elekcyi na Jasnej Górze w Częstochowie mieszkał i wiele pieniędzy rozdał różnym, chcąc być królem, Aleksander i Konstanty. Ale jeżeli nie tych, to przynajmniej zięcia królewskiego, książęcia bawarskiego usiłował królem uczynić, a gdy w tej materyi ekspostalował [wysunął żądania] z prymasem prywatnie, obruszył się na to Radziejowski i tym mocniej począł promować na tron polski księcia de Conti, a tymczasem wlekła się elekcyja na owych tylko dissensach [sporach], aż (ni fallor) [nieoczekiwanie] na dzień czyli na dwa przed wyjściem czasu elekcyi wszczął się nowy kandydata królestwo Fridericus, elektor książę saski […], od którego przyjechał jenerał Fleming, a przez Prebendowskiego, kasztelana na ów czas elblągskiego […] promował interes pryncypała swego, książęcia saskiego. Hetman w kontr idąc prymasowi chwycił się zaraz owej fakcyi [partii], na złość de Contistów począł fortissimo [bardzo usilnie] promować elektora saskiego i stąd poczęło się wszystko złe: bo owi dwóch, prymas i hetman, przeciwiając się jeden drugiemu zrobili in campo electorali [na polu elekcyjnym] scysyją i w tym owym króciusieńkim czasie przy ekspiracyi [na zakończenie] elekcyi obrali dwóch królów. Prymas nominował książęcia de Conti, a biskup kujawski Stanisław Dąbski będąc jednej fakcyi z hetmanem nominował elektora saskiego. Stąd przychodziło między prywatnymi osobami do zabójstwa, bo jeden drugiego potkawszy pytał, kogo trzyma, a gdy jeden Niemca, a drugi powiedział, że się Francuza trzyma, zabijali się po drogach, ulicach i namiotach. Około szopy stojąc ledwie do formalnej batalii między województwami nie przyszło i zabito tam szlachcica województwa sieradzkiego, pana Papieskiego […].
Hetman wielki koronny Stanisław Jabłonowski, kasztelan krakowski, począł był trochę vacillare [wahać się] oddając serce od elektora saskiego nie chcąc germanismum [niemczyzny] do Polski wprowadzać; lecz syn jego wojewoda ruski, Stanisław Jabłonowski, animavit [utwierdził] ojca w tym, że się deklarował przy nim stać […].
I tak po nominacyi dwóch królów rozjechali się z pola elektoralnego w wielkim zamieszaniu, a że bliżej polskich granic leży Saksonia niż Francyja, zbiegł Fryderyk nowy elektor saski bardzo prędko na Góry Tarnowskie, […] tam do niego pojechał Stanisław Jabłonowski, wojewoda ruski, invitando [zapraszając] go do korony: a tak poprzysiągłszy pacta conventa w Piekarach […], mila od Gór Tarnowskich, tamże i rewokował [zmienił wyznanie], gdzie przy wyznaniu wiary katolickiej Augustem mianowany był nowy elekt. Stamtąd jechał do Krakowa mając z sobą 6 tysięcy wojska saskiego, gdzie stanął na Łobzowie.
A druga partyja, którzy książęcia de Conti promowali na tron, obwołali rokosz pod laską Humieckiego, wojewody podolskiego, pułkownika artyleryi koronnej, przeciwko elektorowi saskiemu armata assistentia [pod zbrojną osłoną] do tronu idącemu.
W tym rokoszu było kilka województw, a osobliwie płockie a principalis [w pierwszym rzędzie] Michał Radziejowski, prymas, przy nim hetman wielki litewski Sapieha i z bratem swoim podskarbim Wielkiego Księstwa Litewskiego, Kącki, wojewoda kijowski, generał artyleryi, i Lubomirscy.
Tymczasem Stanisław Dąbski, biskup kujawski, koronował Augusta w Krakowie dnia 15 septembris [września], ponieważ arcybiskup gnieźnieński w rokoszu był. Asystowali koronacyi hetmani w kilka tysięcy wojska stojąc w szyku po prawej ręce od Promnika ku solnemu składowi, a saskie wojsko drugą stroną po lewej ręce. Zaś podczas samych ceremonii przy koronacyi się odprawujących, gdy król wszedł na teatrum w rynku krakowskim, lubo stały polskie chorągwie około rynku, jednak Sasi nie dowierzając Polakom wszystkie ulice swoimi rajtarami opanowali i zamek infanteryją [piechotą] osadzili […].
Gdy się to w Krakowie działo, aż też przybył książę de Conti morzem pod Oliwą. Tam się zbiegli do niego partyzanci jego, mianowicie Jerzy Lubomirski, teraźniejszy oboźny koronny, mając z sobą zbieranej drużyny około tysiąca koni: ominowali [wróżyli] książęciu de Conti wszystko dobrze, inwalidowali [podważali prawomocność] dyskursami [rozmowami] koronacyją Augusta, że nie przez prymasa koronowany; lecz to za nic były te mowy podchlebne, bo było trzeba na zgładzenie owej transakcyi krakowskiej z 15 tysięcy zbrojnych jurystów postawić, toby byli mogli w nic obrócić koronacyją Augusta, a de Conti bardzo mało miał ludzi z sobą, bo tu był miał zastać w Polsce nowe wojska dla siebie zaciągnione, na które Polignac rozdał kilka milionów; jakoż zaciągali de Contiste w różnych miejscach, ale ich wszędy hetman rozganiał i podczas samej koronacyi poczęła się była pokazywać partyja niemała ludzi około Pińczowa, których Lanckoroński, podkomorzy krakowski, zebrał, ale i tych rozpłoszono. Atoli cieszyli Lubomirscy de Contiego, że idą sukursy nowozaciężne, do tego i Tatarów obiecywali a ssali tymczasem Francuza dobrze. Opat oliwski, tuendo partes [stojąc na straży interesów] Augusta króla, dawał sekretnie znać o wszystkim do Krakowa. A wtem, gdy w oliwskim klasztorze częstował owych swoich przyjaciół, książę de Conti ledwie co ku wieczorowi wszedł na okręt swój po traktamencie [poczęstunek], przyszedł wysłany od hetmanów generał Brandt z partyją mocną kwarcianych, uderzył w nocy na ową dywizyją Lubomirskich bezpiecznie sobie w karczmie i po chałupach stojących, jednych rozegnał, drugich dezarmował [rozbroił], a Kondeusz też zaraz w nocy ruszył od brzegów i poszedł spieszno do Francyi nazad, straciwszy kilka milionów w Polsce, które wydał na fakcyje.

Źródło: Wiek XVI–XVIII w źródłach. Wybór tekstów źródłowych z propozycjami metodycznymi dla nauczycieli historii, studentów i uczniów, oprac. M. Sobańska-Bondaruk, S.B. Lenard, Warszawa 1999, s. 331–333. Zgrupowanie wojsk rosyjskich. Traktat tzw. Loewenwolda [dyplomata rosyjski] z 1732/1733 r.

[Trzy mocarstwa postanowiły] użyć wszelkich środków zgodnych z polską konstytucją, aby na elekcji wybrano króla, który byłby w stanie utrzymać pokój i dobre stosunki z sąsiadującymi państwami; doświadczenie wykazało, że francuska partia w Polsce wznieca ciągle niepokoje przeciw cesarzowi i królowi pruskiemu, a równocześnie intrygami w Konstantynopolu zagraża Rosji […].
W Polsce może powstać stronnictwo popierające Stanisława i podburzające do czynów bezprawnych i przeciwnych postanowieniom Rzeczypospolitej [na mocy konstytucji sejmowych Leszczyński został ogłoszony banitą, a co za tym idzie nie mógł piastować urzędów], sojusznicy przeto zobowiązują się w czasie elekcji wystawić na polskich granicach armie, nie w celu narzucenia wyboru siłą orężną, lecz aby ochraniać polską wolność od wszelkiego skrępowania ze strony państw postronnych.

Źródło: Historia Polski 1648–1764. Wybór tekstów, oprac. B. Baranowski, J. Bartyś, J. Michalski, Warszawa 1956, s. 337. Rejony koncentracji wojsk saskich. Początki panowania Augusta II Mocnego w świetle Historii Karola XII Woltera

Król polski August II pochlebiał sobie z początku, że armie polskie będą walczyć u jego boku, a pospolite ruszenie porwie za broń na jego rozkaz. Siły te, połączone z jego poddanymi Sasami i sprzymierzoną Moskwą, stworzą potęgę, której nie ośmieli się stawić czoła niewielka garstka Szwedów. Tymczasem najbliższa przyszłość okazała, że były to płonne rachuby – w trosce, by uchwycić wszystko, wszystkiego chybił.
Przywykły do rządów absolutnych w swych krajach dziedzicznych, zbyt pochodnie sądził, że będzie się mógł rządzić w Polsce tak jak w Saksonii. Zraził sobie jednak ludzi już w początkach panowania, pierwsze zaś jego poczynania wzburzyły partię przeciwną mu jeszcze podczas elekcji i zraziły do niego nieomal całę resztę. Cała Polska szemrała na widok garnizonów saskich w miastach i oddziałów Sasów na granicach. Naród ten, bardziej żądny wolności niż zdobyczy na swych sąsiadach, wcale nie uważał za korzystne dla Rzeczypospolitej wojny Augusta przeciw Szwedom i jego wtargnięcia na Inflanty. Naród wolny dobrze wyczuwa swoje korzyści i trudno wyprowadzić go w pole.
Także i Polacy zdawali sobie sprawę, że w razie niepowodzenia tej wyprawy wojennej, wszczętej bez ich przyzwolenia, kraj otwarty ze wszech stron stanie się łupem króla szwedzkiego; wiedzieli również, że gdyby nawet wojna zakończyła się szczęśliwie, ujarzmi ich własny król, który – będąc już wtedy panem Inflant i Saksonii – zdusi Polskę jak w kleszczach pomiędzy tymi dwoma krajami. Nie widząc zatem w tej sytuacji innego wyjścia jak oddać się w niewolę króla, którego sami wybrali, lub na łup słusznie urażonego Karola XII – podnieśli wielki krzyk przeciw wojnie, którą uważali za wypowiedzianą im samym raczej niż Szwecji. Sasów na równi z Moskalami uważali za narzędzie, mające ich zakuć w łańcuchy.

Źródło: Cudzoziemcy o Polsce. Relacje i opinie, t. 2, Wiek XVIII–XIX, oprac. J. Gintel, Kraków 1971, s. 10. Działania głównych sił konfederatów. Walki konfederacji tarnogrodzkiej z wojskami saskimi

Nazajutrz wojsko [chodzi o wojsko konfederackie] się ruszyło, a p. sędzia odjechał z obozu, odprawiwszy ceremonią z oficerami i konsyliarzami, którzy byli u niego, ekskuzując się [tłumacząc się], że to, co uczynili, uczynić musieli i że przy majestacie pańskim, przy wolnościach swoich i władzy hetmańskiej stać będą, tylko że przeciw obcym ciemiężycielom bronić się do gar[d]ła rezolwowali się [postanowili].
Rozpoczęły się niebawem nieprzyjacielskie kroki przeciw Sasom i wkrótce cały regiment, saski zniszczony został pod Radogoszczą, dnia 8 października r. 1715. Ten regiment zwał się Kirys-rajtar królowej jejmości. Wszyscy żołnierze w blachach. Pułkownik ich był baron Owerbeck, oberszter-lejtnantem – Zajączek. Było ich natenczas 500, zginęło ich pod Małemi Bolcami – 230, uszło – 120. Obronił sam j.p. marszałek konfederacki resztę, to jest 150, których przez akord odesłano do Krakowa. Między tymi dwustu trzydziestu zginął graf Benaff, predykant [duchowny protestancki] jeden, rotmistrzów trzech, poruczników dwóch okrom inszych kilku oficerów i unter-oficerów kilkunastu.
Dnia 8 października pod Tarnowem spotkała się część wojska konfederackiego z trzema regimentami saskiemi […].
Tych od naszej pierwszej straży, to jest komendy j.p. porucznika Bukowskiego, zginęło kilkadziesiąt, jednakże naszych z placu zegnano i wzięto chorągiew husarską i sztandar dragonii. Tejże ciż nocy Sasi uchodząc ku Krakowu, dowiedziawszy się o następującym wojsku konfederackim na gościńcu bochyńskiem [w kierunku Bochni] napadłszy niespodzianie na podjazd pod komendą j.p. Walewskiego, znieśli go, gdzie zginęło ludzi naszych na 50.

Źródło: Historia Polski 1648–1764. Wybór tekstów, oprac. B. Baranowski, J. Bartyś, J. Michalski, Warszawa 1956, s. 149–150. Działania wojsk saskich. Plany Augusta II co do rozbioru Polski

Doniesienie pruskiego ministra Grumbkowa o rozmowie z królem polskim na popasie w Krośnie na Śląsku w dniu 14 stycznia 1733 r.
[…] Tymczasem dano nam znać, że Patron nadjeżdża […]. Wylądował, i mogę upewnić W. Królewską Mość, że okazał prawdziwa radość na mój widok. Zanim wysiadł, wziął mię za głowę i rzekł: „Bardzo się cieszę, że cię widzę Grumbkowie”. Pomogłem mu wysiąść; spytał przede wszystkiem, jak się miewa król? Potem weszliśmy do pokoju, i trzymał się na nogach tak źle, że upadł na mnie, i gdybym się nie oparł o szafę, runęlibyśmy obaj. Posadziłem go na krześle, on podał mi dłoń: „No i cóż – pytał – co porabia kompatron? Jakże tam z podagrą? Kieliszek jeszcze ujdzie? Czy trzyma ciepło swe nogi?” – i tysiąc pytań podobnych. Spytałem, czy mam przystąpić do rzeczy: on na to, że chciałby najpierw pomówić z Brühlem […].
Potem spytałem go na czym polega plan, dla którego omówienia mię sprowadził, i w jaki sposób myśli go wykonać. Powiedział, że ponieważ żąda odszkodowania (nie wiem już ilu milionów), a cesarz od tego się uchyla, więc zasmakował w projekcie Marschalla, aby rozebrać Polskę. Sam tylko Cesarz może się do tego przyczynić, nie wyprowadzając w pole ani jednego żołnierza: niech tylko pozostawi swobodę działania trzem mocarstwom, a potem niech będzie arbitrem rozbioru. Jakoż dał hojnie Toruń i duży pas z miastami Prus Królewskich z wyjątkiem Gdańska; sobie zarezerwował Wielkopolskę, Małopolskę i Wilno, a reszta przypadłaby Rosji. W ten sposób, mówił, cesarz będzie miał wszystkich po swojej stronie i nic to go nie będzie kosztowało, a kiedy my będziemy razem, panowie Francuzi nie ruszą się. Zresztą, powiada, bez tego nie chcę sukcesji w Polsce, mój syn nie wytrzyma tego, co ja wytrzymałem przez lat trzydzieści […].
Następnie przeszedł do Rosji i upewnił mię, że jego plan z tej strony nie napotka trudności, bo Rosja nagli go do ugody z cesarzem; wobec tego kazał już przedłożyć (w Petersburgu) wielki plan, który tam się spodoba, gdyż Biron ze względu na Kurlandię nie będzie mu przeciwny […].
Później siedliśmy do stołu; kazałem wciąż podawać po dwie potrawy; jak to lubi Patron. On rzecze: „Od kiedy jestem w Dreźnie, nigdym tak dużo nie jadł” – został też przy stole sześć godzin. Przez półtorej godziny trzymał się dobrze, ale potem spytał, czy mam szampan? Tu już nie wytrzymał. Nade mną się zlitował, toteż wypiłem wiele kieliszków wody gotowanej. A on wyruszył ze swym wielkim planem, kazawszy sobie podać mapę Polski. Raz dawał dyspozycje, jak mają wszyscy trzej działać łącznie; kiedy indziej wolał zaczekać, aż Prusy i Rosja zaczną i zaproszą go do współdziałania. Ten król, krótko mówiąc, lubuje się w takich szerokich i chimerycznych pomysłach, i sądzę, że podobnie jak przygotowania do festynów go zajmują i bawią, a same festyny rozpoczęte nudzą, że aż chciałby doczekać się końca, tak samo ten plan go bawi, póki nie nadejdzie nowy jakiś pomysł.
Nazajutrz […] wezwał mnie jeszcze przed szóstą. […] Król: „Mój drogi Grumbkowie, postaraj się, proszę, stanąć jak najprędzej w Berlinie i poproś króla, żeby tego wszystkiego nie rozgłaszał, bo mi Polacy gotowi skręcić kark, słyszysz?” Ja na to: „Wasza Król. Mość od króla to na świat nie wyjdzie, ale jeżeli wielu ludzi wie o pewnej sprawie, to jak ma ona pozostać w ukryciu?” Król: „To też proszę cię o to bardzo: ty nie znasz Polaków! […].

Źródło: Historia Polski 1648–1764. Wybór tekstów, oprac. B. Baranowski, J. Bartyś, J. Michalski, Warszawa 1956, s. 158–160. Działania wojsk rosyjskich. Zniszczenia wojenne w czasie wojny północnej

Rok 1702 […]
Stali na tę zimę Szwedzi w Małej Polsce z tamtej strony Wisły, pomykając się z miejsca na miejsce; a że kupą z całym wojskiem chodził król szwedzki kantonując po wsiach, dlatego wielce te kraje spustoszone zostały, gdzie tylko przyszli, bo regimentami całymi po wsiach stawali, gdzie do szczętu wszystko strawili. W dworach odbierali szlachcie klucze od gumien, spichlerzów, śpiżarni, piwnic, a wyjadłższy, wypiwszy, pośli dalej; z pobliższych zaś miejsc około siebie wybierali ciężkie prowianty i podymne. […]
Rok Pański 1704
Egzkcyje szwedzkie tak tej zimy Wielkopolanom naprzykrzały, że szlachta, który miał dwie lub trzy wsi, pozwalali chętnie, aby jednę najlepszą w kontrybucyjach wzięli Szwedzi, ale król szwedzki nie chciał tę propozycją pozwolić woląc pieniądze, ani go też to cokolwiek do politowania movit [poruszyło] i owszem ciężej kraj oprymował. A gdy się tak w Prusach i w Wielkiej Polsce potężnie ufundował Szwed, e converso [na odwrót] polskie wojska w Małej Polsce i z Sasami stały ale przecie takiej ciężkości, jako Szwedzi w Wielkiej Polsce i Prusach, nie było w Małej Polsce dotychczas. […]
Rok 1706
Ciężkie opłakanie, żadnym piórem dostatecznie nie wyrażone nastąpiły na ojczyznę naszą podczas tej wojny czasy, którą król August […] wznieciwszy niewinnie potem Rzeczypospolitą w nię uwikłał i tak długo dla utrzymania honoru swego trzymał […]. Skąd wiele wojsk moskiewskich do Korony i Litwy naprowadził, którzy nie według umówionego sojusz 12 tysiącami […], lecz wielkimi wojskami Koronę i Litwę przechodzili, niezliczone miliony szkód czynili […] po dworach szlacheckich, jak wieśniaczych chałupach […].
Nie pofolgował i sam król August, lubo kilka razy asekurował Rzeczpospolitą, jako własnym kosztem miał tę wojnę prowadzić, ale inaczej się stało, gdy coraz nowe sukursy wprowadzając z Saksonii wielkie na nich prowianty i pieniądze wybierano […].
Z drugiej strony uciążali królestwo Polskie Szwedzi nieznośnymi prawie kontrybucjami, a goniąc się z królem Augustem w[po]przek i wzdłuż Polskę przechodzili, wiele dóbr w Litwie i Mazowszu jako i po różnych miejscach nad Wisłą […] za nieprędkie wydanie prowiantów i kontrybucyi podpalili.
A tych wszystkich ludzi mizerna Polska chlebem swoim żywić musiała; a jeżeli tamci na stronie króla Augusta będący darli i pustoszyli gdzie przyszli, dopieroż ci Szwedowi aplaudujący, nieznośne czynili gravamina [uciski] […]. Tak się już był lud w Polsce zepsuł, że szlachcic ani czeladnika, ani woźnicy, pachołka, kucharza albo parobka, tak w dworze jako i na wsi [nie] mógł utrzymać; wszystko to na ów lekki chleb żołnierski hurmem biegło. Już była poczęła powoli agricultura [rolnictwo] ustawać, bo ludzie wyjechawszy w pola na roboty, z rzadka się z bydłami robotnymi do domów wracali, podjazdy bowiem ustawiczne biegające po Polsce zabierali konie i woły; ale i w domu, ani szlachcic, ani ksiądz, czy to we wsi, czy w mieście któregokolwiek stanu kondycyi człowiek nie mógł mieć bezpiecznie konia w stajni.

Źródło: Teksty źródłowe do nauki historii w szkole, nr 17, Upadek międzynarodowego znaczenia Polski w wieku XVII–XVIII, oprac. Z. Libiszowska, Warszawa 1960. Miasta zdobyte przez wojska saskie. Metody gen. Fleminga umocnienia władzy królewskiej w Polsce

Już dawniej ułożyłem był projekt, jak koronę Polską dziedziczną królowi uczynić. Środki przeze mnie wówczas podane nie podobały się Monarsze, bo się zbyt powolnymi zdawały. Nowy więc teraz podaję projekt, który by nas prędzej doprowadził do celu.
Radziłbym korzystać z tego rozognienia narodu polskiego przeciw wojsku saskiemu w Polsce konsystującemu i rzeczy ukartowałem jak następuje.
Puścić naprzód należy w obieg ulotne pisma, w którychby się gruntownie wytłumaczyło postępowanie króla od początku jego panowania oraz powody, jakie ma gdy pragnie wojsko saskie w Polsce zatrzymać.
Potem niechby król sekretnie upoważnił generałów saskich, aby powstali przeciw szlachcie polskiej, jakby z własnego natchnienia i dla własnej obrony, gdy szlachta gdzie tylko może napada na nich i szkody im zrządza […].
Wojna regularnego wojska z niekarną szlachtą niewątpliwie wypadłaby na korzyść Sasów i upokorzyłaby szlachtę, okazałaby oraz jak zgubnymi były rady magnatów, którzy rej w kraju wodzą. W skutku tego szlachta na panów zniechęcona, udałaby się do króla, prosząc go, aby tym wewnętrznym niesnaskom koniec położył i wojsko saskie od dalszych gwałtów powściągał […].
Tym sposobem król stałby się pośrednikiem i sędzią między szlachtą a wojskiem saskim i wtenczas wydałby urządzenia jakie by uznał za dogodne dla ustalenia porządnego rządu w Polsce […].
Nie wiem jeżeli taka okazja kiedy się jeszcze zdarzy, gdyby się jednak zdarzyła, potrzeba by z niej czem prędzej korzystać, zwłaszcza póki car zajęty jest wojną, bo nikt więcej od niego nie ma w tym interesu, aby żadna odmiana nie zaszła w formie rządu Rzeczypospolitej Polskiej.

Źródło: Teksty źródłowe do nauki historii w szkole, nr 17, Upadek międzynarodowego znaczenia Polski w wieku XVII–XVIII, oprac. Z. Libiszowska, Warszawa 1960, s. 19–20. Miasta zdobyte przez konfederatów. Manifest Marcina Rybińskiego, marszałka konfederacji województwa krakowskiego (12 II 1716 r.)

Jeżeli ostatnia zguba wolności polskiej przez nieustające wojsk saskich opresyje każdego szlachcica chwyta za serce i do powinnej zrucenia tak ciężkiego z siebie jarzma wzbudza rezolucyi, daleko bardziej na płacz ubogich ludzi po wsiach, który same niebiosa przebija i dla ich ratunku Bóg sam wyrzekł, że powstańcie upomnieć się krzywdy uciemiężonego pospólstwa, wzruszyć się trzeba z należytą wnętrzności kompasyją [współczucie], albowiem czy to wejrzawszy na wielkie miasta za dawniejszych lat kwitnące, czyli na miasteczka pomniejsze i wsie, które żyzna przed laty karmiła ziemia i krwawy pot z czoła ubogiego oracza stokrotnym w polu kontentowała [odpłacała] żniwem, teraz nic inszego żadne nie obaczy oko, tylko całą krainę w Ukrainę pustą przez wojsko saskie obróconą, gospodarzów dostatnich w ostatnich mizeraków przemienionych; nadto tychże wojsk saskich nad naturę okrucieństwo to chce wykonać, aby obywatelów i poddaństwo po miasteczkach i wsiach głodem wymorzywszy nową kolonią swymi ludźmi osadzać. Za czym kiedy szlacheckiej kondycyi [stan] ludziom zwyczajem staropolskim z tak ciężkich niewoli wybić się należy, słuszna, aby poddani tak panów swoich, jako i samych siebie, według możności od ostatniej bronili ruiny.
Co że bez konsensów [zgoda] własnych panów dziać się nie powinno, więc kiedy nam już o ratunek gwałtu zawołać potrzeba, z władzy mojej marszałkowskiej przy jednostajnej zgodzie ichni, panów szlachty ten uniwersał napisać kazałem oraz go po miastach i miasteczkach i wsiach publikować zleciłem. Pókiż albowiem w tak nieznośnej saskiej niewoli zostawać będziecie, mizerne poddaństwo, a jeżeli od głodu koniecznie umierać potrzeba, toć już przynajmniej zemstę pokazać, niech i ten umiera, co chleba kawałek ubogiemu wydziera. Więc macie, ubogie poddaństwo, od nas, panów waszych, pozwolenie, abyście gdzie tylko i jako możecie znosili i gromili tych okrutnych Sasów, osobliwie po egzekucyjach chodzących, zgodne mając na nich porozumienie w statecznej miłości ku panom swoim, którzy dla was, abyście zapracowany szmat chleba w pokoju zjeść mogli, podnieśli tę wojnę; kończyć ją będą tylko i wy miejcie się do nich, bo już idzie o zgubę wiary świętej katolickiej rzymskiej, w której żeśmy się porodzili, i o zburzenie i zniszczenie kościołów świętych, dla czego nam najbardziej ginąć potrzeba i prosto tak ginący do nieba pójdzie, bądźcie wierni za wierność i posługi waszej nadgrody słusznej.
Żeby zaś dobrym porządkiem szły rzeczy, będą wam przydani tacy wodzowie, którzy by zdrowie wasze mieli na pieczy i umieli was wprowadzić na Sasów bez szkody waszej. Obmyślcie sobie takie zbroje, do jakich kto z was przywekł i zda się sposobniejszy. Bijcie Sasów, jak możecie, i w oczy, i z tyłu, i wszelką zdradą, a od nas mieć będziecie wdzięczność i nadgrodę. Ażebyście się mieli czym złożyć na potem panom waszym, że to za naszym pozwoleniem i rozkazaniem czynicie, powinien każdy wójt lub sołtys publikować ten nasz uniwersał dla wiadomości wszystkich, który ręką naszą przy pieczęci podpisujemy.

Źródło: Rzeczpospolita w dobie upadku 1700–1740. Wybór źródeł, oprac. J. Gierowski, Wrocław 1955, s. 222–223.
Źródło: Contentplus.pl sp. z o.o., licencja: CC BY-SA 3.0.
Polecenie 2

Uzasadnij, że mapa przedstawia Rzeczpospolitą w czasie konfederacji tarnogrodzkiej. Podaj przynajmniej 3 argumenty, które za tym przemawiają.

R5l33SobcKHxH
(Uzupełnij).
Polecenie 3

Na podstawie tekstów źródłowych dołączonych do mapy wyjaśnij, co zarzucali Augustowi II Mocnemu jego przeciwnicy.

Rq78xI2BuBDAF
(Uzupełnij).