Mity nieustannie obecne. Dionizos i Apollo
Historycy kultury podkreślają, że swoistym bogiem Greków był rozum. Pojawienie się filozofii łączą oni z dążeniem starożytnych do racjonalnego wyjaśniania świata (co nie oznaczało odrzucenia wiary w bogów). Jednak w mitach niewiele jest logicznego i rozumowego objaśniania rzeczywistości. Tam zdecydowanie dominują emocje, w dodatku skrajne. Ileż tu morderstw (w tym dzieciobójstw), samobójstw, gwałtów, oszustw! Co więcej, wiele z tych zachowań staje się udziałem nie tylko ludzi, lecz także bogów. W dziełach Greków i Rzymian dostrzec więc można i ład rozumu, i dzikość instynktów. Ich upostaciowieniem są dwaj przyrodni bracia – Dionizos oraz Apollo.
Przypomnij sobie informacje na temat mitów greckich i rzymskich – ich głównych odmian tematycznych oraz podstawowych funkcji.
W kręgu mitów: Dionizos
Choć wydaje się, że Dionizosa i Apolla dzieli wszystko, to istnieje wiele rzeczy, które ich łączą. Są przecież obaj synami Zeusa, choć z innych matek.
Mity greckieKochliwy Zeus przesypiał się z licznymi nimfami, potomstwem tytanów i bogów, a po stworzeniu człowieka również i ze śmiertelnymi kobietami. Co najmniej cztery wielkie bóstwa olimpijskie spłodził w nieprawym związku. Najpierw Hermesa z Mają, córką Atlasa, która powiła swego syna w jaskini na górze Kyllene w Arkadii. Następnie spłodził Apollina i Artemidę z córką tytana Kojosa i tytanki Fojbe, Leto […]. Różne mają imiona matki Dionizosa, syna Zeusa. Niektórzy twierdzą, że była nią Demeter lub Io, inni mówią o Dione, inni znowu wymieniają Persefonę […], wreszcie jeszcze inni wspominają o Lete.
Bakchos (rzymski Bachus) mit. gr.-rz. – bóg wina, płodnych sił natury, plonów, syn Zeusa i Semele, małżonek Ariadny. […] Dionizos wprowadził uprawę latorośli winnej i uczył wytłaczania gron i fermentacji wina w wielu krajach. Podróżował zaś na rydwanie, z wesołym tłumem, hałaśliwym orszakiem […] satyrów, sylenów, nimf.
Mitologia dla dorosłych. Bogowie, herosi, ludzieW czasie pobytu u Wielkiej BoginiWielkiej Bogini, obcując z nią i uczestnicząc w świętych obrzędach […] zrozumiał, że sam jest bogiem i że musi ustanowić swój własny kult. Kiedy ruszył z Frygii do TracjiTracji, po drodze przyłączały się do niego rozpasane MenadyMenady w wieńcach z bluszczu na głowach i tyrsamityrsami w rękach, leśni Satyrowie i […] Sylenowie. Nadzy lub odziani tylko w przejrzyste opończeopończe, szli za nim przez pola i lasy, grając na wiejskich fletach, uderzając w niewielkie bębenki i powtarzając głośno jego imię. Niekiedy w niedostępnych górskich ostępach odbywali nocne orgie ku czci swego pana – Dionizosa. Menady, z rozpuszczonymi włosami, ubrane w skóry dzikich zwierząt, pędziły z pochodniami w rękach, krzycząc: „Euhoë! Euhoë! Io! Bakche!” Satyrowie dopadali je w leśnych matecznikach i gwałcili z dzikim wrzaskiem. Zamroczone szałem Menady porywały młode koziołki lub jelonki, rozszarpywały je na strzępy i pożerały na surowo okrwawione kawały mięsa. Pochylały się nad leśnymi źródłami i chciwie piły z nich, razem z wilkami i rysiami. Wreszcie, wspólnie z Satyrami oddawały się wyuzdanym tańcom na leśnych polanach, przy dźwiękach dzikiej muzyki. Wszyscy razem skacząc i pląsając wokół Dionizosa, pili wino wprost ze skórzanych bukłaków. Aż w końcu, wyczerpani całonocnym szaleństwem, padali na wilgotną trawę lub miękki mech.
Potem, kiedy wracała im przytomność i odzyskiwali siły, szli dalej za Dionizosem, śpiewając dziwne, melancholijne pieśni, które mówiły o śmierci i zmartwychwstaniu boga.
Po lekturze fragmentu książki Stanisława Stabryły wskaż, które zdania są prawdziwe, a które - fałszywe.
Twierdzenie | Prawda | Fałsz |
Kult Dionizosa wywodzi się wyłącznie ze starożytnej Grecji. | □ | □ |
Menady to istoty żeńskie, ubrane m.in. w wieńce na głowie. | □ | □ |
Menady trzymały w rękach tyrsy. | □ | □ |
Orszak Dionizosa zazwyczaj skradał się w ciszy. | □ | □ |
Orszak Dionizosa nigdy nie zapuszczał się w lasy. | □ | □ |
Głównym napojem Dionizosa i jego świty było wino. | □ | □ |
Mity greckieZeus przebrany za śmiertelnika miał tajną miłostkę z Semele („księżycem”), córką króla Kadmosa z Teb, zazdrosna Hera zaś, przebrana za starą sąsiadkę, poradziła Semele, będącej wówczas w szóstym miesiącu ciąży, by zażądała od swego tajemniczego kochanka, aby przestał ją oszukiwać i zdradził wreszcie, kim jest naprawdę. […] Semele usłuchała tej rady, a gdy Zeus nie chciał spełnić jej życzenia, nie dopuściła go do łoża. Rozgniewany, pojawił się jako grzmot i błyskawica. Semele została spalona. Hermes jednak uratował jej sześciomiesięcznego syna, wszył go Zeusowi w udo, by tam dojrzewał jeszcze przez trzy miesiące, i we właściwym czasie wydał go Zeus na świat. Dlatego Dionizos nazywa się „podwójnie urodzonym” i „dzieckiem podwójnych wrót”. […]
Na rozkaz Hery tytani porwali nowo narodzonego syna Zeusa, Dionizosa, dziecię rogate, wieńczone wężami, i mimo jego przeobrażeń rozszarpali go na kawałki. Gotowali następnie rozerwane ciało w kotle, tam zaś gdzie spadły krople krwi Dionizosa, wyrosły drzewa granatu. Uratowała go jednak i scaliła z powrotem jego babka Rea, po czym Dionizos zmartwychwstał. Persefona, której Zeus powierzył obecnie syna, zaniosła go do Atamasa, króla Orchomenos, i jego żony Ino. Namówiła ich, by przebrali chłopca za dziewczynkę i chowali go w kobiecej części domu. Nie udało się jednak oszukać Hery. Ukarała parę królewską obłędem, a wtedy Atamas zabił swego syna Learchosa, którego w obłędzie wziął za jelenia. […]
Gdy doszedł do wieku męskiego, Hera uznała go za syna Zeusa […]. Ale i jego napiętnowała obłędem. Ruszył więc w wędrówkę po całym świecie w towarzystwie swego wychowawcy Sylena oraz dzikiej armii satyrów i menad […]. Udał się drogą morską do Egiptu, dokąd przewiózł winną latorośl, na Faros zaś gościnnie podejmował go król Proteusz. […] Następnie skierował swe kroki na wschód i udał się do Indii. Po przybyciu nad Eufrat natrafił na opór ze strony króla Damaszku, z którego żywcem zdarł skórę. […] Do Indii dotarł pokonawszy po drodze wiele przeszkód, podbił cały kraj, wprowadził uprawę winnej latorośli, nadał prawa i założył wielkie miasta. […]
Następnie wrócił Dionizos do Europy, zatrzymując się po drodze we Frygii, gdzie babka jego Rea oczyściła go z licznych morderstw popełnionych w okresie obłędu i wtajemniczyła go w swe misteria. Potem wtargnął do Tracji. Ledwie jednak ludzie jego wylądowali przy ujściu rzeki Strymon, gdy król Edończyków Likurg uderzył na nich uzbrojony w oścień i wziął do niewoli całą armię z wyjątkiem samego Dionizosa, który skoczył do morza i ukrył się w grocie Tetydy. Rea, rozzłoszczona niepowodzeniem, pomogła jeńcom w ucieczce i ukarała Likurga obłędem: zabił toporem własnego syna Dryasa, przekonany, że ścina winną latorośl, zanim wróciła mu świadomość, zaczął jeszcze obrzynać nos, uszy, palce u rąk i nóg; cała ziemia tracka, przerażona, przestała rodzić plony. […]
Nie napotykając już więcej żadnego oporu w Tracji, powędrował Dionizos do swej ukochanej Beocji, gdzie odwiedził Teby i zaprosił kobiety, by przyłączyły się do jego igrigr na górze Kitajron. Penteus, król Teb, któremu nie spodobał się rozwiązły wygląd Dionizosa, uwięził go razem ze wszystkimi menadami. Postradał jednak rozum i zamiast Dionizosa, zakuł w kajdany byka. Menady znowu uciekły i krążyły oszalałe po górach, rozrywając na kawałki cielęta. Penteus usiłował im przeszkodzić, one jednak, podniecone winem, rozszarpały go w religijnej ekstazie. Przewodziła im jego matka Agawe i ona to właśnie ukręciła mu szyję. […]
Kiedy już cała Beocja uznała boskość Dionizosa, wybrał się on w podróż po Wyspach Egejskich, szerząc radość i strach wszędzie, gdzie się pojawił. […]
Na koniec wreszcie, gdy już ustanowił swój kult na całym świecie, wstąpił Dionizos do nieba i teraz siedzi po prawicy Zeusa jako jeden z dwunastu wielkich bogów. […] W końcu zstąpił Dionizos przez Lernę do Tartaru, gdzie przekupił Persefonę, darując jej mirt, i skłonił do wypuszczenia jego zmarłej matki Semele. Razem z synem weszła do świątyni Artemidy w Trojzenie, by jednak żaden inny duch nie był zazdrosny i zasmucony, zmieniła swe imię na Tyone. Zeus oddał jej do dyspozycji mieszkanie, a Hera, zła i obrażona, zachowała pełne rezygnacji milczenie.
Po przeczytaniu fragmentu książki Mity greckie odpowiedz na pytania:
Ile razy rodził się Dionizos?
W kulturze greckiej za zdecydowanie ważniejszego z rodziców uważano ojca. Czy mit o Dionizosie to sugeruje? Uzasadnij odpowiedź.
Zredaguj i zapisz trzy pytania, na które odpowiedź znajduje się w cytowanym fragmencie.
Zredaguj własną propozycję tytułu podanego fragmentu książki.
Ze śpiewów na cześć Dionizosa, czyli z dytyrambów, zrodziły się tragedia i komedia.
Wielkiej czci doznawał [Dionizos] w Atenach, gdzie pod jego wezwaniem odbywały się cztery ważne święta: Małe (czyli wiejskie) Dionizje jesienią – święto winobrania; Lenaje w styczniu – święto wytłaczania wina; Antesterie z końcem lutego – święto otwierania beczek z młodym winem, które wówczas próbowano; Wielkie (czyli miejskie) Dionizje w końcu marca i z początkiem kwietnia.
Te ostatnie były najokazalsze. Wypadały w porze, kiedy na krótki czas twarda i sucha ziemia attycka, zwilżona wiosennymi wodami, zieleni się i zakwita. W pierwszy dzień świąt, po złożeniu ofiary, śpiewano uroczystą pieśń, zwaną dytyrambem. Od rana do późnej nocy przeciągały ulicami gromady ludzi uwieńczonych bluszczem. Każdy niósł kubek albo dzban wina, przepijano do siebie, witano się świętym okrzykiem Euoe, nucono piosnki wesołe i rubaszne. Nazajutrz o świcie ruszała procesja z Lenajonu, małej świątyni Dionizosa na południowym stoku Akropolis, gdzie znajdował się prastary drewniany posąg boga. W pochodzie niesiono ową szacowną świętość do kaplicy Dionizosa za miastem, skąd odprowadzano go z powrotem do Lenajonu pod wieczór, przy czerwonym świetle pochodni. Od połowy VI wieku p.n.e. podczas Wielkich Dionizjów odbywały się przedstawienia teatralne.
W kręgu mitów: Apollo
Mity greckieApollo, syn Zeusa i Leto, urodził się po siedmiu miesiącach ciąży, ale bogowie rosną szybko. Temida karmiła go nektarem i ambrozjąambrozją, a gdy zaświtał czwarty dzień, zażądał łuku i strzał, które natychmiast dostarczył mu Hefajstos. Opuściwszy Delos, udał się wprost na górę Parnas, gdzie gnieździł się wróg jego matki, wąż Pyton. Apollo zadał Pytonowi okrutne rany. Pyton uciekł do wyroczni Matki Ziemi w Delfach, mieście nazwanym tak ku czci jego małżonki, Delfiny, lecz odważny Apollo wtargnął za nim do środka sanktuarium i tam zgładził go nad świętą szczeliną.
Matka Ziemia doniosła o tym występku Zeusowi, który nie tylko kazał Apollinowi udać się do Tempe na obrzęd oczyszczenia, ale ustanowił również ku czci Pytona Igrzyska Pytyjskie, na których miał za pokutę przewodniczyć. […]
Po powrocie do Grecji wyszukał Apollo cieszącego się złą sławą koźlonogiego boga arkadyjskiego, Pana, i nakłonił go, by zdradził mu sztukę przepowiadania przyszłości. Zagarnął następnie wyrocznię delficką, a kapłanki zatrzymał u siebie na służbie. […]
Następnie Apollo […] pokonał Pana. Odtąd został bogiem muzyki i stale przygrywał bogom podczas uczt na swej siedmiostrunnej lirze. Do jego obowiązków należało również strzeżenie trzód i stad, które bogowie hodowali w Pierii, ale później przekazał to zajęcie Hermesowi. […]
Chociaż Apollo nie chciał się krępować więzami małżeńskimi, spłodził dzieci z wieloma nimfami i śmiertelnymi kobietami. Z Ftią na przykład spłodził Dorosa i jego braci, z muzą Talią korybantów, z Koronis Asklepiosa, z Arią Miletosa, a z Kyrene Aristajosa.
Uwiódł również nimfę Dryope, która strzegła w towarzystwie swych przyjaciółek, hamadriadhamadriad, trzody ojca na górze Ojta. Apollo przybrał kształt żółwia, którym wszystkie nimfy się bawiły, a gdy Dryope wzięła go na kolana, przemienił się w syczącego węża, wystraszył hamadriady i ją posiadł. Urodziła mu Amfissosa. […]
Apollo nie zawsze miał szczęście w miłości. Razu pewnego próbował wykraść Idasowi Marpessę, która jednak pozostała wierna swemu mężowi. […]
Inny znowu przypadek zdarzył się pięknemu Hiacyntowi, księciu spartańskiemu, w którym zakochał się […] Apollo, pierwszy z bogów opanowany tego rodzaju namiętnością. […] Lecz Hiacynt podbił również serce Wiatru Zachodniego, którego opętała obłędna zazdrość o Apollina, i gdy pewnego dnia bóg uczył chłopca rzucania dyskiem, Wiatr Zachodni przechwycił dysk w powietrzu i zabił nim Hiacynta trafiając go w głowę. Z krwi Hiacynta wyrósł kwiat hiacynt, na którego płatkach można odnaleźć pierwsze litery jego imienia.
Raz tylko ściągnął na siebie Apollo gniew Zeusa po słynnym spisku mającym na celu zdetronizowanie Ojca bogów. Było to wtedy, gdy syn Apollina, lekarz Asklepios, ośmielił się wskrzesić zmarłego człowieka, odbierając w ten sposób Hadesowi poddanego. Hades naturalnie złożył skargę na Olimpie. Zeus zabił piorunem Asklepiosa, Apollo zaś, mszcząc się, zabił cyklopów. Zeus, rozwścieczony stratą swych płatnerzy, gotów był zesłać Apollina na zawsze do Tartaru, ale Leto wstawiła się za nim, prosząc o wybaczenie i obiecując, że Apollo się poprawi. Wyrok zmniejszony został do roku ciężkich robót, który Apollo miał odsłużyć, zajmując się owczarnią króla Admetosa z Terai. Apollo usłuchał Leto i nie tylko odsłużył pokornie wyrok, lecz obdarzył jeszcze Admetosa wielkimi łaskami.
Po tej nauczce nabrał rozumu i odtąd głosił umiar we wszystkim. Z ust jego nie schodziły takie maksymy jak: „Poznaj siebie samego” i „Wszystko z umiarem”. Sprowadził muzy z ich siedziby na górze Helikon do Delf, poskromił ich dzikie szaleństwa i przewodził im w ceremonialnych i strojnych korowodach.
W ostatnim akapicie przywołanego tekstu Roberta Gravesa pada stwierdzenie: „Po tej nauczce nabrał rozumu”. Poszukaj w tekście informacji o tym, co niezgodnego z rozumem uczynił wcześniej Apollo.
W tekście wspomina się Delfy. Przypomnij (na podstawie podanych tu wiadomości lub innych źródeł) historię tego miejsca.
Z jakimi dziedzinami życia ludzkiego kojarzy się działalność Apolla?
Mitologia Greków i RzymianNie da się zaprzeczyć, że pośród różnych mocy Apollina rola prorocza przejawia się w mitach najbardziej dramatycznie, zwłaszcza obejmowanie owej roli w miejscu łączącym się i dla nas dzisiaj z Apollinem bardziej niż jakiekolwiek inne miejsce na ziemi: w DelfachDelfach. Hymn Do Apollina Pytyjskiego dotyczy głównie tego wydarzenia właśnie: […] bóg po założeniu innych świątyń i wyroczni przybył w dolinę rozciągającą się między Parnasem a Zatoką Itejską […]. Wieszczy bóg oznajmił […]:
Tu zamierzam zbudować przepiękną świątynię,
Iżby była wyrocznią dla ludzi. Tu zawsze
Doskonałe przywodzić będą hekatomby
Zarówno ci, co mają żyzny Peloponez,
Jak ci z Europy albo z wysp spryskanych morzem,
By mnie pytać. Niechybne będę głosił rady
Odpowiadając wszystkim w bogatym przybytku.
Wypowiedziawszy te słowa, FojbusFojbus Apollo, jak to nam opisuje poeta, wyznaczył dla świątyni rozległe fundamenty, na których synowie Erginosa, Trofonios i Agamedes, mili bogom nieśmiertelnym, położyli klepisko kamienne, niezliczone zaś rzesze ludzi zaczęły budować z ogładzonego kamienia przybytek, który będzie zawsze opiewany.Aby jednak naprawdę nim władać, Apollo musiał stoczyć swoją pierwszą walkę. W pobliżu miejsca wybranego na świątynię tryskało błogą wodą źródło, a nad nim żyła smoczyca (drakaina), z którą Hera niegdyś skojarzyła dzikiego, strasznego Tyfaona (Typhaon). […] W hymnie bóg swoimi strzałami zabija „utuczoną, olbrzymią smoczycę, zażartą, krwiożerczą stworę, która wielce szkodziła ludziom i cienkonogim owcom” […] Apollo nad nią triumfalnie obwołał zwycięstwo. Ponieważ zaś Helios sprawił, iż smoczyca „zgniła”, katepyse, pyse, miejscowość, według autora hymnu, otrzymała miano Pytho, Pyto. […]
Spoza jednak hymnu homeryckiego, a także spoza prostszego i najbardziej rozpowszechnionego później mitu o walce Apollina z Pytonem i zabiciu tego smoka strzałami z boskiego łuku, przeziera odmienna wizja przemiany rządów na stoku Parnasu. Smok (drakon), czyli olbrzymi wąż, jest jak każdy wąż płazempłazem związanym z ziemią i podziemiem, jak i sama zdolność wieszczbiarska wywodzi się z cieni ziemi, a nie z dziennego światła. Wszystko więc zdaje się wskazywać na to, że mit o pokonaniu smoka, czy smoczycy, jest pradawnym świadectwem przejęcia odwiecznej wyroczni parnaskiej przez nową władzę, już olimpijską, gdy krainę tę opanowali greccy czciciele Apollina. […]
Apollinowe temenostemenos, ciągle badane przez archeologów, obejmuje wiele zwalonych budowli oraz niewielki zabytek, który jawi się niesmutny, bo w pewnej mierze się przechował i został przez badaczy i architektów podźwignięty z ruiny i dopełniony: jest to skarbiec Ateńczyków w kształcie świątynki doryckiej. […] Usiłując zaś zajrzeć do dalszych części świątyni, poruszamy się niby w takim oparze, jaki miał ziać ze szczeliny ziemi pod trójnogiem pytii. Jesteśmy we mgle. Świątynia została niemal do gruntu zniszczona, a zestawianie rozrzuconych, biednych kamieni ze wzmiankami u antycznych autorów udziela nam wiadomości przeważnie niepewnych. Nie mamy jednak wątpliwości co do tego, że w celli płonął wieczny ogień. Gościła ona Apollina oraz inne bóstwa. […] Najbardziej jednak zajmują nas oczywiście elementy arcydelfickie, a wielce tajemnicze: omphalos, trójnóg i wreszcie sama wieszcza pytia.
Stara wśród Greków tradycja głosiła, że niegdyś Zeus zapragnął oznaczyć środek ziemi. Właśnie po to wypuścił z dwóch przeciwległych jej krańców dwa orły; niektórzy jednak mniemali, iż były to nie orły, ptaki Zeusowe, lecz raczej łabędzie albo kruki, oddane opiece Apollina. Ptaki spotkały się właśnie nad Delfami. Kamień zaś, na którym, zmęczone długim lotem, usiadły, uznawano odtąd za ges omphalos, „pępek ziemi”. Przechowywano ten kamień, jak słyszymy, w delfickiej świątyni. […]
Trójnóg, tripus, znajdował się w adytonieadytonie. Czym jednak była ta „niedostępna” część, do której tylko bardzo nieliczni, uprawnieni, wchodzili, nie wiemy dokładnie. Jest pogląd, iż była to sala podziemna, do której się zstępowało, co byłoby jeszcze jednym przejawem związku wieszczej mocy delfickiej z ziemią i podziemiem. Czy adyton było niżej, czy na tym samym poziomie, co reszta przybytku, kapłanka pytyjska, czyli pytia (pythia), siedziała tu na metalowym trójnogu nad skalną szczeliną, z której pono ziały opary pochodzenia wulkanicznego. Niektórzy dziś mniemają, iż raczej spalano odurzające kadzidła (archeologowie żadnej szczeliny w skale nie znaleźli). Pytie były wybierane przez kolegium kapłanów i wychowywały się od dzieciństwa przy świątyni. […] Pielgrzym po poddaniu się rytualnemu oczyszczeniu i po złożeniu ofiary Apollinowi powierzał pytanie kapłanowi mężczyźniemężczyźnie, który komunikował je pytii. […] Można snuć przypuszczenie, iż oszołomiona oparami czy kadzidłem kapłanka była na granicy jawy i snu, w stanie, jaki mógłby dziś być przedmiotem zainteresowania parapsychologów i badaczy telepatii, których dociekania nie są przecież a liminea limine odrzucane przez trzeźwą naukę. W odpowiedzi na zadane bóstwu pytanie pytia wypowiadała z jego natchnienia luźne słowa, z których kapłani, interpretatorzy tego natchnienia […], układali i oznajmiali pielgrzymom spójne heksametryheksametry, przeważnie zagadkowe, ale udzielające jakiegoś pouczenia, wskazujące jakiś szlak w półmroku świata.
Odwołując się do powyższego tekstu, spróbuj opisać wygląd wyroczni delfickiej.
Z jakiego powodu Delfy były tak ważnym miejscem dla Greków?
Co sprawiało, że wieszczki nie zachowywały się racjonalnie?
Dlaczego wypowiedź wieszczki zazwyczaj była mało precyzyjna?
Grecy kojarzyli urodę z pięknem wewnętrznym. Przejawiał się w tym ideał zwany po grecku kalokagathos, nakazujący dbałość o rozwój ciała i ducha. Z tym wiąże się łączenie niezwykle przystojnego boga Apolla z takimi cechami, jak: rozsądek, umiar, harmonia, mądrość.
Mity greckieW czasach klasycznych Apollo sprawował władzę nad muzyką, poezją, filozofią, astronomią, matematyką, medycyną i nauką. Będąc wrogiem barbarzyństwa, głosił umiarkowanie we wszystkim, siedem strun jego liry zaś powiązano później z siedmioma samogłoskami greckiego alfabetu […], nadano im mistyczne znaczenie i stosowano je w muzyce leczniczej. Ponieważ Apollo został utożsamiony z dziecięciem Horusem, wyobrażeniem słonecznym, czczony był jako słońce; jego kult koryncki przejął Zeus Słoneczny.
We wcześniejszych fragmentach tekstów dotyczących Apolla poszukaj akapitu, który potwierdza kojarzenie tego boga z wiedzą i umiarem.
W jaki sposób Robert Graves tłumaczy skłonność Apollina do ładu?
W poprzednich fragmentach tekstów dotyczących Dionizosa znajdź fakt pozwalający na łączenie tego boga nie z dniem, lecz z nocą.
Mity greckiePóźniejsi jednak kapłani orficcyorficcy […] zwali półboga‑byka, którego surowe mięso jedli, „Dionizosem”, a imię Apollina zachowali dla nieśmiertelnego Słońca. Wprowadzali w ten sposób rozróżnienie między Dionizosem, bogiem zmysłów, i Apollinem, bogiem intelektu. Tym się tłumaczy złożenie głowy Orfeusza w sanktuarium Dionizosa, liry natomiast w świątyni Apollina. Zarówno głowę, jak i lirę miał unieść prąd na wyspę Lesbos, będącą głównym ośrodkiem muzyki lirycznej.
Apollo i Dionizos. Źródła mądrości poezji i filozofiiPoznanie było dla Greków najwyższą wartością życia, a mędrcem był ten, kto rozświetlał ciemność zjawisk, umiał rozstrzygać zawiłości, potrafił ujawniać nieznane, uściślał niepewne przeczucie. Opiekunem mędrca był Apollo, a nie Dionizos, ponieważ to właśnie on był bogiem wieszczenia, a poznawanie przyszłości należało do najważniejszych zadań.
Apollińskość i dionizyjskość
Apollo i Dionizos stali się upostaciowieniem dwóch odmiennych postaw życiowych. Opisał je jeden z najważniejszych filozofów i filologów XIX wieku - niemiecki myśliciel Fryderyk Nietzsche.
Apollińskość i dionizyjskośćW swej pierwszej książce Narodziny tragedii Nietzsche wprowadził koncepcje apollińskości i dionizyjskości. Apollińskość jest dążnością do obrazowania świata, tworzenia jego pozoru, który przesłania prawdę o życiu i przez to pomaga je znosić. Z żywiołu apollińskiego wyrastają sztuki obrazowe – poezja, malarstwo i rzeźba. Przeciwstawieniem apollińskości jest dionizyjskość, żywioł będący istotą życia, dzika nieokreśloność, chaotyczność i nieokiełznanie. Dionizyjskość jest stałym motywem pojawiającym się w pismach Nietzschego aż do samego końca, jest przejawem przepełniającej życie woli ku mocy.
Krytykując swoją współczesność – a w europejskiej cywilizacji końca XIX stulecia dało się dostrzec poczucie znużenia, przesilenia, bliskiego końca kultury – Nietzsche atakował źródła takiej postawy. Miały one tkwić w przeintelektualizowaniu, nieskutecznym i frustrującym dążeniu do doskonałości, pogardzie dla aktywności. Personifikował je Apollo. Dionizos natomiast symbolizował wartości dla Nietzschego pożądane: siłę, pewność siebie, stanowczość i witalizm.
Te dwa dzieła nie powstały w starożytności, ale ukazują klasyczne wyobrażenia o Dionizosie i Apollinie. Przedstaw zasadnicze różnice w obrazowaniu obu bogów.
Podkreślana dotąd odmienność Apolla i Dionizosa to jednak uproszczenie. Między dwoma bogami istniało wiele podobieństw. Mieli przecież wspólnego ojca. Zajmowali również jedną siedzibę: w Delfach czczono zarówno syna Latony, jak i syna Selene. Nie można też jednoznacznie tych bogów odróżniać, przypisując jednemu (Apollinowi) jasność, umiar i rozum, a drugiemu (Dionizosowi) dzikość, rozpasanie, kierowanie się instynktami. Dionizos jest nie tylko wyżywającym się w orgiach pijakiem – zresztą w tej roli zazwyczaj nazywano go Bachusem. To również bóg przynoszący radość, zabawę, zwiastujący odrodzenie się (zmartwychwstanie), optymizm.
Mitologia. Wierzenia i podania Greków i RzymianTragik ateński Eurypides tak go sławił: „Dionizos jest bogiem rozkoszy. Panuje pośród uczt i wieńców kwietnych. Dźwiękiem swojej fujarki roznieca tańce wesołe. Z niego rodzą się śmiechy szalone i on rozprasza czarne troski. Jego nektar płynąc na stołach bogów zwiększa ich szczęście, a ludzie czerpią z jego radosnej czary sen i zapomnienie”.
Apollo natomiast potrafił być mroczny, okrutny. Ma na sumieniu (ale: czy bogowie mają sumienie?) zabicie Ischysa, który poślubił jego kochankę; zesłanie zarazy na Troję; zamordowanie – wraz z siostrą Artemidą – czternaściorga dzieci Niobe; unieszczęśliwienie Kassandry, której przepowiedniom nikt nie wierzył; przypadkowe przyczynienie się do śmierci Hiacynta; spowodowanie przemiany nimfy Dafne w drzewo… O tym, jak Apollo umiał się mścić, świadczy również historia jego pojedynku z satyrem Marsjaszem.
Mitologia dla dorosłych. Bogowie, herosi, ludzieWzgardzony przez Atenę flet odnalazł frygijski satyr Marsjasz, szybko nauczył się grać na nim i przyłączył się do orszaku bogini Kybele, zachwycając słuchaczy swoją muzyką. Pod ich wpływem, wbity w dumę pochwałami, uwierzył, że gra piękniej nawet od samego Apollona. Wyzwał więc boga do zawodów. Apollo zgodził się pod warunkiem, że zwycięzca będzie mógł wyznaczyć dla pokonanego taką karę, jaką zechce.
– Dobrze – odrzekł Marsjasz. – Dźwięki mojego aulosuaulosu tak bardzo przewyższają twoją lirę, że zgadzam się na wszelkie warunki, gdyż jestem pewien zwycięstwa.
– Nie trzeba chwalić dnia przed zachodem słońca – powiedział zagadkowo Apollo, choć z trudem hamował gniew.
Doszło więc do zawodów między Marsjaszem a Apollonem, w którym sędziami były Muzy. Pierwsza próba żadnemu nie przyniosła zwycięstwa. Muzy były jednakowo zachwycone muzyką obydwu artystów. Kiedy po raz drugi stanęli do konkursu, Apollo powiedział:
– Spróbuj teraz zrobić ze swoim aulosem to, co ja z lirą. Odwróć go i grając, jednocześnie śpiewaj.
– Żądasz zbyt wiele. Mój aulos gra tylko wtedy, gdy dmucham do niego z jednej strony. Nie potrafię także grać i śpiewać jednocześnie.
Apollo tylko na to czekał. Odwrócił swoją lirę i do jej wtóru zaczął śpiewać piękne hymny ku czci bogów olimpijskich. Oczarowane Muzy, przyznały mu zwycięstwo nad Marsjaszem. Wówczas Apollo pochwycił nieszczęsnego satyra, zawiesił na sośnie i żywcem obdarł ze skóry.
– Ach nie!!! – krzyczał Marsjasz. – Mój flet ustępuje twojej lirze! Błagam cię, daruj mi! Ach, jak strasznie boli!
Ale bóg był bezlitosny. Ciało Marsjasza, pozbawione skóry, spłynęło krwią. Z jego ust wydobywał się tak nieludzki krzyk, że nie mógł go znieść nawet sam oprawca ani okoliczni rolnicy i pasterze. Nimfy, satyrowie i inne leśne bóstwa płakały zasmucone na wieść o karze, jaka spotkała ich brata Marsjasza. Z łez umęczonego satyra, które wsiąkły w skrwawioną ziemię, wzięła początek rzeka. Nosi imię Marsjasz i wartko toczy swe obfite fale wśród stromych brzegów frygijskich.
Apollo, wstrząśnięty krzykiem Marsjasza i widokiem jego przedśmiertnej męki, miał potem żałować swego okrucieństwa. Lecz nawet on, potężny bóg‑uzdrowiciel, nie potrafił przywrócić życia biednemu Marsjaszowi.
Opisz oba wymienione instrumenty.
Wytłumacz, na czym polegał podstęp Apolla.
Apollo powiedział: „Nie trzeba chwalić dnia przed zachodem słońca”. Przywołaj co najmniej dwa przysłowia, które mają podobne znaczenie.
Kto był sędzią w sporze między Apollem a Marsjaszem?
Czy według ciebie taki skład sędziowski gwarantował sprawiedliwy wyrok?
W jaki sposób Marsjasz reagował na zadawane mu tortury?
W tekście jest mowa o „nieludzkim krzyku”. W jaki sposób można rozumieć ten epitet?
O jakich uczuciach Apollina jest mowa w tekście?
Apollo i Marsjasz
Apollo i Marsjaszwłaściwy pojedynek Apollona
z Marsjaszem
(słuch absolutny
kontra ogromna skala)
odbywa się pod wieczór
gdy jak już wiemy
sędziowie
przyznali zwycięstwo bogumocno przywiązany do drzewa
dokładnie odarty ze skóry
Marsjasz
krzyczy
zanim krzyk jego dojdzie
do jego wysokich uszu
wypoczywa w cieniu tego krzykuwstrząsany dreszczem obrzydzenia
Apollo czyści swój instrumenttylko z pozoru
głos Marsjasza
jest monotonny
i składa się z jednej samogłoski
Aw istocie
opowiada
Marsjasz
nieprzebrane bogactwo
swego ciałałyse góry wątroby
pokarmów białe wąwozy
szumiące lasy płuc
słodkie pagórki mięśni
stawy żółć krew i dreszcze
zimowy wiatr kości
nad solą pamięciwstrząsany dreszczem obrzydzenia
Apollo czyści swój instrumentteraz do chóru
przyłącza się stos pacierzowy Marsjasza
w zasadzie to samo A
tylko głębsze z dodatkiem rdzyto już jest ponad wytrzymałość
boga o nerwach z tworzyw sztucznychżwirową aleją
wysadzaną bukszpanembukszpanem
odchodzi zwycięzca
zastanawiając się
czy z wycia Marsjasza
nie powstanie z czasem
nowa gałąź
sztuki – powiedzmy – konkretnejnagle
pod nogi upada mu
skamieniały słowikodwraca głowę
i widzi
że drzewo do którego przywiązany był Marsjasz
jest siwezupełnie
Po lekturze wiersza Zbigniewa Herberta odpowiedz na pytania i wykonaj polecenia:
Na czym polega „właściwy pojedynek” Marsjasza i Apolla?
Co wiadomo o sędziach pojedynku? Zinterpretuj ich ukazanie w utworze.
Czy postać mówiąca opowiada się po którejś ze stron? Uzasadnij odpowiedź.
Opisując Apollina, postać mówiąca powtarza te same słowa. Jaką funkcję pełni w wierszu to powtórzenie?
Jak rozumiesz stwierdzenie, że Apollo ma „nerwy z tworzyw sztucznych”?
Zinterpretuj fakt, że Apollo odchodzi z miejsca „właściwego pojedynku”.
Drzewo, do którego przywiązano Marsjasza, osiwiało. O czym to świadczy?
Nazwij emocje Apollina i odczucia Marsjasza zaprezentowane w wierszu.
W jaki sposób postać mówiąca przedstawia ciało Marsjasza?
O jakich odczuciach Marsjasza jest mowa w wierszu?
Teksty do wyboru
Oda I, 31 (Quid dedicatum poscit Apollinem)Czegóż ma żądać wieszcz od Apollina
W dniu poświęcenia mu chramuchramu;
O co się modlić, kiedy czaszę wina
Wylawszy, ofiarę da mu?Wżdy nie o żniwa ze sardyńskich włościsardyńskich włości
Nie o kalabryjskie trzodykalabryjskie trzody,
Ni złoto Indów i słoniowe kości,
Lub smugismugi, gdzie LiruLiru wodyCieką leniwo. Niech tam nożem krzywym
Obrzyna grona winnicy,
Kto się dziedzicem winnic zwie szczęśliwym;
Niech kupiec w złotej szklanicyŁyka sok winny, co go za towary
Syryjskie dostał, i częściej
Niż trzykroć w roku atlanckie obszary
Opływa, a Bóg mu szczęści.Dla mnie oliwki, sałata, ślazślaz lekkilekki,
Wystarczą aż nadto, byle
Swej mi Apollo nie skąpił opieki
I chował w zdrowiu i sile.Synu Latony, pozwól mi wesoło
Żyć na tej, co mam, chudobiechudobie,
Daj starość znośną i pogodne czoło
I lutnię o każdej dobie.
Przeczytaj Odę I, 31 (Ouid dedicatum poscit Apollinem) Horacego i napisz notatkę, w której dwoma argumentami uzasadnisz, że postać mówiąca zwraca się do właściwego boga.
Do Apollina1
Cały szedł w szumie szat kamiennych
laurowy rzucał cień i blaskoddychał lekko jak posągi
a szedł jak kwiatwe własną zasłuchany pieśń
lirę podnosił na wysokość milczeniazatopiony w sobie
źrenicami białymi jak strumieńkamienny
od sandałów
do wstążki we włosachzmyślałem twoje palce
wierzyłem twoim oczomBez strun instrument
ręce bez dłonioddaj mi
młody okrzykwyciągnięte ręce
i głową moją
w ogromnym pióropuszu zachwytuoddaj moją nadzieję
milcząca biała głowocisza –
pęknięta szyjacisza –
złamany śpiew2
Pierwszego dna młodości
nie dotknę cierpliwy nurekwyławiam teraz tylko
słone strzaskane torsyApollo śni się po nocach
z twarzą poległego Persamylne są wróżby poezji
wszystko było inaczejinny był pożar poematu
inny był pożar miasta
Bohaterowie nie wrócili z wyprawy
Nie było bohaterów
ocaleli niegodniszukam posągu
zatopionego w młodościpozostał tylko pusty cokół –
ślad dłoni szukającej kształtu
Przeczytaj wiersz Zbigniewa Herberta Do Apollina i napisz notatkę na temat: „Apollo wiecznie żywy? Bóg artystów w wierszu XX‑wiecznego poety”.
Manifest szalonyPrecz z poezjami! Z duszą tromtadratatromtadrata!
Niech żyją bzdurstwa, bujdy, banialuki!
Dosyć rozsądku! Wiwat trans wariata!
Życie jest wszystkim! Nie ma żadnej sztuki!Dosyć bezpłciowych, literackich stylów,
Form, psychologii, manier, problematów!
Dzisiaj pegazem: czwórka krokodylów,
Gryząca w pyskach swych orzechy światów!Dziś gra się słońcem football‑match ogromny!
Bóg strzela gole – po ludzku, wspaniale!
Dziś skok na ziemię z nieba karkołomny,
Cesarskie cięcie i salto mortale!Dalej, Kolumbie! Odkrywaj Europę!
Jest trzeci między dwoma biegunami!
Świat się zamienił w kolosalną szopę
I wszystko chodzi do góry nogami!Literatura kona w dzikich krzykach,
A tłum się śmieje, śmieje do rozpuku!
Kpy jakieś tango tańczą na pomnikach
I wieszczom wrzeszczą: tere‑fere kuku!Pereł już nie chcą jeść wybredne świnie,
”Hop!” krzyczy smarkacz, nim zrobi dwa kroki,
Miód z ptasim mlekiem w wodociągach płynie
I jeden ogon mają wszystkie sroki!Szlag trafił wreszcie raz strachy na Lachy,
Jak trawa rośnie – słychać w całym mieście,
Ziarnkami grają ślepe kury w szachy
I Meksyk leży sobie w Budapeszcie!Na dłoni rosną włosy, brwi i rzęsy,
Święci tureccy chodzą stale w fraku,
Przedziwnie mądre są wszystkie nonsensy
I ludzie rodzą się dziś w szapoklakuszapoklaku!Łącz się, hołoto! Hurmą do szeregu!
Pod słońcem błyska twoja ciemna gwiazda!
Bij, zabij! Razem pierwsi lepsi z brzegu!
Wal krokodyla! Pegaz rusza! Jazda!
Przeczytaj wiersz Kazimierza Wierzyńskiego Manifest szalony i napisz notatkę na temat: „Dionizos wiecznie żywy? Bóg wina w wierszu XX‑wiecznego poety”.
Venus1
Gdy Venus miała szesnaście lat,
Zauważyli rodzice,
Że się dookoła kołysze świat,
Gdy piękna córka idzie przez ulicę.Ona doprawdy niezwykle szła:
Jak gdyby siebie wiodła.
A wiatr napływem płynnego szkła
Nogi jej rzeźbił po same biodra.Łasiły się po kształtach jej
Nieopisane jedwabie,
O, chwiej się wiosno! O, wietrze wiej!
Dziewczynie wciąż słabiej i słabiej.Ojciec bogini przed sklepem stał,
Nieskromnie śledząc jej kroki,
I kazirodczym wpatrzeniem drżał
Na dwojgu piersi twardej i wysokiej.Matka – najczulej. Ale i ją
Grzeszny niepokój łaskotał:
Że ktoś Venusię tej nocy wziął.
Była w tym lęku zazdrość i tęsknota.Odgadła matka. Piął się i piął
W dziewczynie zachwyt omdlały,
I szczyty piersi nabiegłe krwią
Ogniem różowym jak Jungfrau pełgały.Wzbierała od samego dna
Słodycz wysokopienna
I dalej wzbiera śród blasku dnia
Najmiłościwiej senna.Ach, ojcze, matko! Czy to jest śmierć,
To, co tak w sercu wali?
I szpilką mocno w lewą pierś
Wbiła wiązankę konwalii.2
Zadziwiające zjawiska! Ludzie w dorożkach – stali,
Ludzie w taksówkach otwartych, stojąc, gwałtownie machali,
Piętra na drożdżach pęczniały, okna pękały na zewnątrz,
Przez tłok burzliwych zdarzeń nie mogły słowa przebrnąć.Tramwaje‑harmonijki wyciągały się, wiły,
Wysokimi tonami piszcząc bardzo wesoło,
Pasażerowie jechali nie na Pragę albo na Wolę,
Ale wesoło, wesoło, do Indii na maj, do aniołów.O, kolorowe kioski magazynów i gazet!
Posypały się czcionki z depesz, ogłoszeń i kronik,
Stróże krzycząc sprzątnęli śmietnik rozbitych wyrazów,
Reszta na szpaltach w wiersze ułożyła się po nich.Gdybyś kwiaciarnie widział! Burza i wrzawa młodych,
Bunt, „do ogrodów wracamy!” i szturmem w witryny strzeliście,
Liście rośliny hurmem, plątawą kwiecia i łodyg,
Woniejąc, barwiejąc na zabój, w kipiący, zwierzęcy wyścig.Nie krawaty – trytonytrytony, kameleony i żmije,
Grają pstrokate terraria i kolonialne zwierzyńce;
Jak arsenał wybuchła gromami ducha księgarnia:
Tłum bohaterów wyskoczył z powieści i wyje.Nie wytrzymały konserwy – eksplozja za eksplozją,
Mieszczanie z okien trąbią, święci śpiewają w kościele,
Huknęło wielkie wino wzburzoną do głębi ambrozją,
Orkiestry z bram! Armia – ognia! Straż pożarna – mściciele!O, mocne, cięte ciosy zaborczych ust! O, spieniona
Nad ulicami głębino poezji i błękitu!
– Czego ty chcesz od dziewczyny, zakwitłej w twoich ramionach?
– Nadmiaru, Dionizosie!
Przerostu, pożaru, zachwytu!
Wymień „apollińskie” i „dionizyjskie” cechy wiersza Venus Juliana Tuwima, biorąc pod uwagę warstwę tematyczną i językową utworu.
Zadaniowo
Zaprezentuj – w formie pisemnego dialogu – rady Apollina i Dionizosa na temat tego, jak powinno się żyć.
Napisz składający się ze 180 znaków rysopis:
Dionizosa,
Apollina.
Rysopis możesz uzupełnić rysunkiem, np. karykaturą jednej z postaci.