Opowiedz mi swoje przygody
Wakacje to zwykle czas pełen przygód, niesamowitych podróży i nowych znajomości. Zapewne chcesz o wszystkim opowiedzieć swoim koleżankom i kolegom. Każdy chętnie wysłucha twoich opowieści i obejrzy twoje zdjęcia, jeśli uda ci się go zaciekawić.
Pierwsze wrażenie
Zamknij na chwilę oczy i przypomnij sobie jakąś fascynującą wakacyjną przygodę. Wyobraź sobie, że chcesz o niej opowiedzieć innym. Czy wiesz już, jak to zrobić? Uśmiechnij się i... spisz jej początek tutaj lub w zeszycie.
W grupach przeczytajcie głośno początkowe zdania swoich opowieści. Który z początków zainteresował was najbardziej? Dlaczego? Porozmawiajcie o cechach dobrego wstępu.
Przeczytaj opowiadanie Henryka Sienkiewicza pt. „Przygoda w górach”. Zwróć uwagę na budowę tej opowieści.
Przygoda w górachZwiedzałem raz z przyjacielem moim, Świąteckim, góry wysokie. Zabłądziliśmy, nie znając drogi. Tymczasem robi się ciemno jak w piwnicy.
Puszczamy się przełęcząprzełęczą. Z początku jest dość szeroko, później nieco węziej. O ile możemy wymiarkowaćwymiarkować, w prawo i lewo są przepaście prawie bezdenne. Grzbiet staje się węższy, a co więcej – okruchy zwietrzałychzwietrzałych skał usuwają się nam spod nóg...
– Idę na czworakach, bo nie można inaczej – mówi Świątecki.
Rzeczywiście nie można było inaczej, więc opuszczamy się na czworaki i idziemy dalej jak dwa szympansy. Ale wkrótce pokazuje się, że i to na nic. Grzbiet skalny robi się nie szerszy od końskiego. Świątecki siada na oklepna oklep, ja za nim i opierając się rękoma przed sobą, posuwamy się naprzód z nadzwyczajną szkodą naszych szat. Po niejakim czasie słyszę głos Świąteckiego:
– Władek!
– Co takiego?
– Grzbiet się skończył.
– A co dalej?
– Pusto... musi być przepaść.
– Weźże jaki kamień i ciśnij... posłuchamy, czy długo leci.
W ciemności słyszę, jak Świątecki maca rękoma, by wynaleźć jaki okruch zwietrzałej skały, a następnie mówi:
– Ciskam..., słuchaj.
Nadstawiamy obaj uszu... Cisza!
– Nie słyszałeś nic?
– Nie.
– Ładnieśmy się wybrali! Musi być ze sto sążnisążni.
– Ciśnij jeszcze raz.
Świątecki wynajduje większy okruch, ciska. Ani odgłosu.
– Cóż tam, dna nie ma, czy co? – mówi Świątecki.
– Trudna rada, będziemy siedzieli do rana.
I siedzimy. Świątecki puszcza jeszcze parę kamieni, wszystko na próżno. Upływa godzina, druga […].
Rozpacz. Godzina może być pierwsza w nocy albo nawet i nie tyle. Zaczyna padać drobniuchny deszcz. Naokoło ciemność nieprzebita. Dochodzę do przekonania, że żyjąc między ludźmi, czy w miastach, czy na wsi, nie mamy pojęcia, co to jest cisza. Ta, która nas otacza, aż w uszach dzwoni. Słyszę nieomal, jak krew krąży mi w żyłach, a bicie własnego serca słyszę doskonale.
Z początku położenie nasze zajmuje mnie: siedzieć jak na koniu tuż nad niezgłębioną przepaścią, to się przecież byle komu w stolicy nie trafi. Ale wkrótce robi się zimno coraz dotkliwsze.
Świątecki rzucił jeszcze parę kamieni, powtórzył jeszcze parę razy:
– Ani słychu! – i odtąd milczeliśmy ze trzy godziny.
Zdawało mi się, że niedługo powinien się zacząć brzask. Nagle usłyszeliśmy nad głowami krakanie i szum skrzydeł. Było jeszcze ciemno i nie mogłem nic dojrzeć, ale byłem pewien, że to orły zaczynają krążyć nad przepaścią. Kra! kra! rozlegało się coraz silniej w górze i w ciemności. Dziwiło mnie tylko, że słychać tak dużo tych głosów, jakby przelatywały całe legiony orłów. Ale, bądź co bądź, zwiastowały one dzień.
Jakoż po niedługim czasie dojrzałem swoje ręce oparte o brzeg skalisty, potem zarysowały się przede mną plecy Świąteckiego zupełnie jak czarna sylwetka na cokolwiek mniej czarnym tle. Tło owo bladło z każdą chwilą. Następnie pyszny bladosrebrny ton począł przeświecać na skale, na plecach Świąteckiego i nasycał coraz bardziej ciemność, zupełnie jakby kto dolewał do niej srebrnego płynu, który wsiąkał w nią, mieszał się z nią, czynił ją z czarnej szarą, z szarej – perłową.
Co chwila robiło się świetliściej. Patrzę, staram się zapamiętać te zmiany tonu i po trosze w duszy maluję, gdy nagle przerywa mi okrzyk Świąteckiego:
– Tfu, idioci!
I plecy jego giną mi z oczu.
– Świątecki! – krzyczę. – Co robisz?
– Nie wrzeszcz, patrz!
Pochylam się, spoglądam. Cóż się pokazuje? Oto siedzę na skalistym zrębiezrębie, zapuszczającym się w łąkę, która leży może o półtora łokciałokcia poniżej. Mchy głuszyły odgłos kamieni, bo zresztą łąka jest równiutka; w oddali widać drogę, na niej wrony, które poczytałem za orły. Potrzebowaliśmy tylko nogi spuścić ze zrębu, żeby pójść najspokojniej do domu.
Tymczasem przesiedzieliśmy na zrębie, szczękając zębami, całą noc.
Henryk Sienkiewicz
Polski pisarz i publicysta, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, którą otrzymał w 1905 r. Jeden z najpopularniejszych polskich autorów na przełomie XIX i XX w. Napisał m.in. „W pustyni i w puszczy”, „Potop”, „Ogniem i mieczem”, „Quo vadis”.
Określ za pomocą popularnych emotikonów emocje, które towarzyszyły ci podczas lektury. Narysuj odpowiednie symbole w zeszycie, a następnie nazwij swoje emocje. Czy twoje uczucia zmieniały się w trakcie lektury? Dlaczego?
Czas akcji i czas narracji
Określ formę gramatyczną przykładowych czasowników wynotowanych z opowiadania „Przygoda w górach”. Uzupełnij tabelę określeniami osoby, liczby i czasu.
Osoba | Liczba | Czas | |
---|---|---|---|
zwiedzałem | |||
zabłądziliśmy | |||
jest | teraźniejszy | ||
są | 3 | ||
możemy | mnoga | ||
idę | |||
mówi | |||
słyszę | 1 | ||
maca | pojedyncza | ||
słucham | teraźniejszy | ||
przesiedzieliśmy |
Jak myślicie, dlaczego czas w opowiadaniu zmienił się z przeszłego na teraźniejszy, a następnie znów na przeszły? Jaki efekt dzięki temu chciał uzyskać autor opowiadania? Porozmawiajcie o tym, a potem zanotujcie swoje wnioski w zeszycie.
Oto osiem zdań dotyczących opowiadania „Przygoda w górach”. Zdecyduj, które z nich są prawdziwe, a które fałszywe. Uzasadnij swój wybór.
Narrator ma na imię Władek., Narrator ma na nazwisko Świątecki., Narrator jest bezpośrednim uczestnikiem zdarzeń., Narrator to Henryk Sienkiewicz., Narrator opowiada o przygodzie w górach., Narrator nie ujawnia swoich emocji., Narrator mówi w pierwszej osobie., Narrator jest wszystkowiedzący.
prawda | |
---|---|
fałsz |
Bogate słownictwo
Jedną z największych trudności podczas opowiadania o przygodach jest unikanie powtarzania słów określających następstwo czasu. Co zrobić, żeby nie powtarzać wciąż słowa potem? Narysujcie w zeszycie na środku kartki tarczę zegara. Dookoła rysunku wpisujcie określenia następstwa czasu. Przykłady: następnie, kolejnym razem, po chwili.
Nadaj tytuł swojej opowieści, którą zaczęłaś/zacząłeś pisać na początku lekcji. Postaraj się zaciekawić nim czytelnika. Zapisz swoją propozycję tutaj lub w zeszycie. Teraz możesz już opowiedzieć swoją historię innym.
Opowiedz, jak to było
Nadszedł czas na opowiadanie przygód. Masz cztery minuty na przekazanie swojej opowieści koleżankom i kolegom. Wykorzystaj słownictwo określające następstwo czasu. Rozpocznij opowiadanie od wstępu przygotowanego na początku lekcji.
Oceń swoją prezentację. Tutaj lub w zeszycie zapisz dwa zdania na temat twojej opowieści. Możesz rozpocząć tak: Przygoda, którą wam opowiedziałam/opowiedziałem, była... Jeśli nie udało ci się opowiedzieć swojej historii, oceń przygotowane opowiadanie.