Pożegnania ze szkołą
Szkolne spotkanie uczniów i nauczycieli jest etapem w życiu i jednych, i drugich. Trwa on krócej dla uczniów, którzy po ukończeniu danego cyklu kształcenia ruszają ku kolejnym wyzwaniom – w szkole ponadgimnazjalnej, na studiach, w dorosłym życiu. Okres ten jest zwykle dłuższy dla nauczyciela, który nierzadko całe swoje życie zawodowe wiąże z konkretną szkołą. Zakończenie każdego takiego znaczącego etapu staje się często źródłem emocji, niekiedy bardzo silnych i niejednoznacznych. Radość może splatać się z żalem, nadzieja – z nostalgią. Inaczej ten moment przejścia przeżywa uczeń, inaczej doświadcza go nauczyciel. Warto przyglądać się tym emocjom, ponieważ mogą one nam wiele powiedzieć o innych i o nas samych.
Zastanów się, jakie emocje mogą towarzyszyć nauczycielowi odchodzącemu ze szkoły (np. na emeryturę). Jakich uczuć ty spodziewasz się doświadczyć w chwili, gdy przyjdzie ci za dwa lata opuścić gimnazjum i rozstać się z klasą?
Nauczycielka dykcji w Szkole Teatralnej odchodzi na emeryturę Adama Zagajewskiego
Adam Zagajewski
polski poeta współczesny, eseista, prozaik i tłumacz. Wiązany bywa z nurtem tzw. poezji lingwistycznej, czyli takiej, która skupia się na języku wypowiedzi poetyckiej. Pierwszą książką poetycką tego autora był tom zatytułowany Komunikat, który ukazał się w 1972 roku.
Nauczycielka dykcji w Szkole Teatralnej odchodzi na emeryturęJest wysoka, nieśmiała i elegancka
nieco staroświecką elegancją.Żegna się ze studentami, profesorami,
i nieufnie rozgląda się dokoła.Jest pewna, że będą kaleczyć język,
boleśnie i bezkarnie.Przyjmuje dyplom (później sprawdzi poprawność
sformułowań). Odwraca się i znika w kulisach,
w aksamitnym cieniu reflektorów, w ciszy.Zostaniemy teraz sami.
Będziemy kaleczyć język i usta.
Analiza i interpretacja wiersza Adama Zagajewskiego
Po uważnym przeczytaniu wiersza Adama Zagajewskiego i wysłuchaniu głosowej interpretacji tego utworu wykonaj następujące polecenia i odpowiedz na pytania:
Przedstaw wrażenia, jakie budzi w tobie ten krótki utwór.
Zidentyfikuj postać mówiącą w utworze i wskaż fragment, w którym ta postać się ujawnia. Nazwij typ liryki, w którym postać mówiąca ujawnia się bezpośrednio w toku wypowiedzi.
Wskaż fragmenty przywołanego wiersza, które dotyczą bohatera tekstu.
Przedstaw znaczenia, jakie związane są, w twoim odczuciu, z pojęciem „dykcja”. Swoje propozycje porównaj ze znaczeniem słownikowym (sformułowanym np. w słowniku języka polskiego). Jak sądzisz, które z tych znaczeń można zasadnie wykorzystać w interpretacji wiersza Adama Zagajewskiego? Dlaczego?
Nazwij emocje, jakich doświadcza, według ciebie, bohaterka utworu. Możesz przywołać fragmenty tekstu, ale w swojej wypowiedzi nie ograniczaj się tylko do cytowania. Określ, z czego, twoim zdaniem, te emocje wynikają.
Zastanów się i sformułuj swoją ocenę bohaterki wiersza: czy, w twojej opinii, ukazana została jako postać pozytywna czy raczej – negatywna? Koniecznie uzasadnij swoją ocenę argumentami zaczerpniętymi z tekstu.
Zwróć uwagę na te elementy tekstu i przedstawionej w nim sytuacji, które dotyczą języka.
Powiedz, czy te spostrzeżenia wpływają jakoś znacząco na interpretację tekstu.
Wyjaśnij, jaki jest, twoim zdaniem, cel tych frazeologicznych modyfikacji. W jaki sposób kształtują one sytuację przedstawioną w wierszu?
„niebywała niekonwencjonalność pożegnalnej mowy”
Akcja powieści Michala VieweghaMichala Viewegha, współczesnego czeskiego pisarza, toczy się w Czechach w 1992 roku, a główną rolę odgrywa w niej nauczyciel języka czeskiego, bohater i zarazem narrator utworu. Jedna ze scen powieści przedstawia zakończenie roku szkolnego, kiedy to reprezentant uczniów, Doubek, ma wystąpić z podziękowaniem skierowanym do nauczycieli. Ponieważ do ostatniej chwili Doubek nie przedstawił tekstu pożegnalnej mowy, nikt nie wie, czego można się spodziewać. Przywołany niżej fragment powieści prezentuje oratorski wyczyn Doubka.
Wychowanie dziewcząt w Czechach– Te, Doubek, truli mi. Fajnie by było, gdyby im ktoś, no wiesz, podziękował. Znaczy się komu? – spytałem. Nauczycielom, co nie? A niby za co – powiedziałem – chyba biorą pensję, nie? Ale leżało mi to na łepetynie. Dobra, pomyślałem w końcu, ale są jakieś granice, co nie? Niech będzie, że mnie nauczyli czytania i pisania, i jeszcze kiedy były wojny punickie, ale z drugiej strony iks razy musiałem zostawać po lekcjach i pięć razy złapałem tu wszy, że nie wspomnę o tym, że jakiś koleś zwędził mi z szatni całkiem nowe pantofle. I tak sobie główkowałem: z nauczycielami jestem kwita, za kilka dni i tak stąd spadamy, to po co jakieś dziękowanie.
Ta dotychczas niebywała niekonwencjonalnośćniekonwencjonalność pożegnalnej mowy wywołała w historycznych pomieszczeniach sporą konsternację, lecz na szczęście także przykuła uwagę.
– Ale wciąż mi to leżało na łepetynie – ciągnął Doubek. – Patrzyłem na nauczycieli, którzy już ledwie mówili, a wyglądali tak mizernie, jak te podręczniki, cośmy je akurat musieli zdać. No i co z tego, myślałem sobie, przecież taką mają robotę, co nie? W końcu upadłem tak nisko, że zacząłem o nich myśleć jako o nauczycielach, ale i tak nie wymyśliłem nic fajnego, tyle że z tego wszystkiego robiło mi się jakoś dziwnie. Starczyło, że pod koniec lekcji wgapiłem się w ten fikus, który w drugiej klasie przyniosłem w kubku po jogurcie, i zaraz łapały mnie kurcze brzucha. Albo położyłem sobie nogę na szczebelku krzesła Kaśki, normalka, jak zawsze – i nagle skapowałem, że niedługo już tego robił nie będę, no i od razu w gardle miałem kluchę. Ty, kurczę, tylko mi tu nie rycz, pomyślałem sobie i sam nie wiem czemu, przypomniałem sobie moją mamę, która dwa lata temu miała spotkanie koleżeńskie z wiarą ze swojej podstawówki. I na tę imprezę kupiła sobie w piątek nową spódnicę, polakierowała paznokcie, a w sobotę poszła do fryzjerki i przez całe popołudnie oglądała stare fotki. Ale w niedzielę rano powiedziała całej rodzinie, że nigdzie nie pójdzie, bo ponoć niektórych rzeczy cofnąć się nie da. I kiedy się tak gapiłem na polakierowane paznokcie dziewczyn z naszej klasy, to nachodziła mnie kupa pytań, ale odpowiedź żadna.
Mniej więcej w tym momencie rozległy się w sali pierwsze dziewczęce szlochy.
– No a potem znowu do mnie przyszli i pytali – ty, masz już to przemówienie? A ja wciąż niczego nie miałem i tylko byłem wściekły, bo właściwie dostałem jeszcze jedno zadanie domowe, a inni nie. I w ogóle nie miałem pojęcia, co tam powinienem napisać, bo miałem jasność, że kiedy napiszę, jak to nauczyciele dali nam skrzydła na drogę życia, jak gadali ci z dziewiątej rok temu, wtedy Zeleny i Zvara zaczną machać rękami, niby że oni już lecą. I jasne było dla mnie tylko jedno – że muszę to napisać tak, żeby nikt nie machał rękami.
Szlochów było coraz więcej. Niektórzy chłopcy bohatersko pochrząkiwali.
– W końcu pomógł mi przypadek. – Doubek przechodził samego siebie. – To było przedwczoraj. Wracałem ze stołówki, kiedy z okna pokoju nauczycielskiego zawołała do mnie wychowawczyni, ale nie po nazwisku, tylko normalnie, imieniem. I jak tak szedłem powoli pod okno, to myślałem sobie, czy przypadkiem nie widziała, że przed chwilą wyrzuciłem skórkę po bananie. No i wtedy na to wpadłem.
Doubek zrobił dramatyczną pauzę.
Weronika Pekarzova zaniosła się płaczem.
– Pomyślałem, że właśnie ciągle nas wołali. Gdzieś na drugą stronę ulicy, tak jak mnie moja wychowawczyni. Gdzieś tam do siebie, w dorosłe życie. Niby nam opowiadali o wojnach punickich, ale przy tym nas wołali. Nie, nie słowami. Oni po prostu stali przed nami i od czasu do czasu patrzyli na nas zmęczonym wzrokiem, żebyśmy już wreszcie przestali grać w kółko i krzyżyk, strzelać z dmuchawki, i popłynęli za nimi za ten drugi brzeg. I tak sobie myślę, że za to wołanie chyba powinniśmy im podziękować.
Rozczulenie, jakie już w trakcie przemowy Doubka ogarnęło wielu obecnych, nauczycieli nie wyłączając, było zaraźliwe.
Większość dziewcząt papierowymi chusteczkami ocierała sobie rozmazane oczy.
Chłopcy mężnie żuli gumę. Przedstawiciele miasta poszeptywali między sobą. I tak dalej.
Kiedy tłum gratulujących Doubkowi wreszcie się przerzedził, nie wypadało, żebym i ja się nie podłączył.
– Znakomita mowa – rzekłem wzruszony. – Jeszcze nikt nie powiedział nam czegoś tak prawdziwego i jednocześnie szczerego. Czekaliśmy na to latami.
– No, sorry – powiedział Doubek z niechęcią – chciałem to napisać, ale po prostu nie zdążyłem, słowo...
Szkolne wystąpienie publiczne jako wyzwanie
Po przeczytaniu fragmentu powieści Michala Viewegha wykonaj następujące polecenia:
Przedstaw swoje zdanie: jaki jest twój stosunek do podobnych okolicznościowych przedsięwzięć szkolnych? Pamiętaj o uzasadnieniu swojej opinii. Porównaj swoje zdanie z wypowiedziami koleżanek i kolegów z klasy.
Komentując sytuację, narrator przywołanego fragmentu powieści wspomina o „niebywałej niekonwencjonalności pożegnalnej mowy”. Wyjaśnij, na czym owa niekonwencjonalność wystąpienia Doubka polega.
Wymienione w poniższym wykazie fragmenty tekstu rozmieść tak, by sklasyfikować je albo jako charakteryzujące emocje Doubka, albo jako reakcje sali na mowę pożegnalną.
„zaraz łapały mnie kurcze brzucha”, „[…] na szczęście także przykuła uwagę”, „Szlochów było coraz więcej”., „Rozczulenie, jakie […] ogarnęło wielu obecnych, nauczycieli nie wyłączając, było zaraźliwe”., „Weronika Pekarzova zaniosła się płaczem”., „sam nie wiem czemu, przypomniałem sobie moją mamę”, „Większość dziewcząt papierowymi chusteczkami ocierała sobie rozmazane oczy”, „robiło mi się jakoś dziwnie”, „Przedstawiciele miasta poszeptywali między sobą”., „Chłopcy mężnie żuli gumę”., „w tym momencie rozległy się […] pierwsze dziewczęce szlochy”, „niebywała <i>niekonwencjonalność</i> pożegnalnej mowy wywołała […] sporą konsternację”, „Niektórzy chłopcy bohatersko pochrząkiwali”., „i tylko byłem wściekły, bo właściwie dostałem jeszcze jedno zadanie domowe, a inni nie”, „nachodziła mnie kupa pytań, ale odpowiedź żadna”, „no i od razu w gardle miałem kluchę”
REAKCJE DOUBKA | |
---|---|
REAKCJE SALI |
Opisz własnymi słowami reakcję, jaką przemowa Doubka wywołała wśród obecnych.
Zadaniowo
Wyobraź sobie, że masz przygotować przemówienie, które wygłosisz na koniec roku szkolnego jako podziękowanie nauczycielom. Opracuj tekst takiego wystąpienia. Możesz, jeśli chcesz, podjąć humorystyczną konwencję, w jakiej przedstawione zostało podziękowanie Doubka w powieści Michala Viewegha (zob. Konteksty).