Prezentacja multimedialna
Opisz dwie koncepcje czasu, które współistnieją w kulturze od starożytności. Za pomocą jakich figur i symboli były przedstawiane?
Od starożytności współistniały w kulturze dwie koncepcje czasu. Wedle pierwszej z nich czas rozpoczynał się w określonym punkcie i biegł do jakiegoś kresu, czyli przyjmował postać linii. Taki jest np. czas biblijny: od Genesis do Apokalipsy.
Ale istniała także inna figura czasu: koło. Czas był bowiem także ujmowany jako nieustannie powtarzający się proces (np. wielki rok platoński trwający ok. 26 tysięcy lat, po którym wszystko zaczyna się od nowa i powraca dokładnie tak samo). Symbolami tak pojmowanego czasu były wąż pożerający swój ogon lub Feniks, cudowny ptak odradzający się z własnych popiołów.
Czas u Naborowskiego jest z pozoru linearny. To, co było, już nigdy nie powróci: „Słońce więcej nie wschodzi to, które raz minie”.
W wersie następnym pojawia się jednak czas kolisty: „Kołem niehamowanym lotny czas uchodzi”.
Jak pogodzić te dwa sprzeczne ujęcia? Z połączenia linii prostej i koła powstaje spirala – np. spiralne postaci z obrazów lub spiralne kolumny baldachimu z Bazyliki św. Piotra w Watykanie.
Spirala to figura paradoksalna. Koło, które w końcu okazuje się linią, świetnie oddaje niepojętą naturę czasu: jego powtarzalność (godziny, dni, pory roku) i zarazem skończoność.
Człowiek znajdujący się w jakimkolwiek punkcie tej spirali nie dostrzega jej końca. Myśli o przyszłości, o tym, co będzie robił jutro, za rok lub gdy będzie stary. A przecież starość może wcale nie nadejść, jeśli jutro ten, kto dziś jest, przestanie istnieć.
„Kołem niehamowanym lotny czas uchodzi,
Z którego spadł niejeden, co na starość godzi”.
Czy ktokolwiek może zresztą powiedzieć, że naprawdę jest? Teraźniejszość kurczy się w przerażający sposób, bo przecież cokolwiek zrobimy, o czymkolwiek pomyślimy – należy to już do przeszłości:
„Wtenczas, kiedy ty myślisz, jużeś był, nieboże”.
Czas pędzi tak szybko, że człowiek nie tyle jest, ile zawsze już był – właśnie dlatego w drugim wersie poeta zwraca się do czytelnika: „byłeś ty sam”. Parafrazując słynną formułę Kartezjusza: „Myślę, więc jestem”, Naborowski stwierdziłby raczej: „Myślę, więc byłem”.
Teraźniejszość okazuje się ruchomym punktem na linii czasu, niewyobrażalnie krótkim momentem między przeszłością i przyszłością. W poetyckim skrócie takim samym ułamkiem mgnienia okazuje się całe ludzkie życie:
„Między śmiercią, rodzeniem byt nasz ledwie może
Nazwan być czwartą częścią mgnienia; wielom była
Kolebka grobem, wielom matka ich mogiła”.
Czy kołyska nie przypomina trumny? Te symboliczne klamry spinające początek i koniec naszego istnienia łączy nie tylko zewnętrzne podobieństwo. Wobec nieskończonych przestrzeni wieczności czas między narodzinami a śmiercią jest przerażająco krótką, niemal niezauważalną chwilą. To zaledwie „dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos, punkt” – nic.
Muzyka wykorzystana w prezentacji: Alex Mason, Despair, freemusicarchive.org, licencja: CC BY‑NC 4.0
Wyjaśnij, jaki jest stosunek do teraźniejszości podmiotu lirycznego w wierszu Krótkość żywota.