Prezentacja multimedialna
Wybierz jedną z zamieszczonych poniżej sentencji i wyjaśnij, dlaczego – twoim zdaniem – jest wciąż aktualna.
Czy któryś z cytatów można uznać za uniwersalny nie tylko dla narodu polskiego, lecz także dla całej ludzkości? Odpowiedź uzasadnij.
Uniwersalne sentencje
-
To, co było, może przyjś
W Weselu Wyspiański nawiązał do zadawnionych waśni pomiędzy poszczególnymi warstwami polskiego społeczeństwa. Wynikały one przede wszystkim z dawnych przewinień, które wciąż tkwiły w pamięci świadków, a nie zostały nigdy wyjaśnione, ani przebaczone – przykładem może tu być krwawy chłopski bunt z 1846 roku skierowany przeciwko szlachcie, nazywany rabacją galicyjską. Tego rodzaju konflikty nie ograniczały się do jednego pokolenia, lecz rzutowały na kolejne dziesięciolecia, skutkując ustawiczną wzajemną nieufnością. SłowaTo, co było, może przyjś
padają podczas rozmowy Gospodarza i Pana Młodego i wyrażają obawę, że odwieczny konflikt między elitą narodu a uciskanym ludem może wybuchnąć w przyszłości w każdej chwili. Widmo przeszłych wydarzeń będzie towarzyszyło następnym generacjom dopóki w narodzie nie zapanuje zgoda. -
-
Każden sobie rzepkę skrobie
Niezgoda między warstwami objawia się także we wzajemnej ignorancji i niezrozumieniu. Mieszkańcy miasta nie traktują chłopów jako równych sobie, są zamknięci we własnym środowisku i nie obchodzą ich wiejskie zwyczaje. Oba środowiska żyją w dwóch odrębnych światach, dlatego nie potrafią ze sobą współpracować. Wyrażają to słowa Radczyni skierowane do Kliminy podczas kurtuazyjnej rozmowy. Ta fraza nie dotyczy jednak tylko chłopów i mieszczan, lecz wszelkich grup społecznych żyjących na polskich ziemiach. -
-
No, tylko że my jesteśmy tacy przyjaciele, co się nie lubią
Brak jedności narodu ujawnia się w konwersacjach, które prowadzą ze sobą weselnicy, w postaci uwag rzucanych na marginesie. Artysta ukazuje w ten sposób nie tylko współczesne problemy, lecz także konflikty narastające od dawna. Jedną z takich kwestii jest stosunek rodowitych Polaków do osób obcego pochodzenia, które zamieszkują polskie ziemie. Wypowiadane przez Żyda do Pana Młodego słowa:my jesteśmy tacy przyjaciele, co się nie lubią
podsumowują dwuznaczne relacje panujące od wieków pomiędzy różnymi narodowościami Rzeczypospolitej. -
-
Mąć nim wodę, mąć!
Harmonijna współpraca różnych grup społecznych nie jest możliwa, ponieważ różnice nie są łagodzone, lecz wiecznie podsycane. Dzieje się to między innymi za sprawą prasy kształtującej opinię publiczną. Widmo Stańczyka w sposób symboliczny wręcza Dziennikarzowi kaduceusz – laskę symbolizującą ideowe przywództwo nad narodem – i ironicznie nakazuje mu szerzyć niezgodę wśród rodaków. Scena ta obnaża tendencje panujące w polskiej publicystyce, a także uwidacznia ponadczasowy problem całego społeczeństwa niezdolnego do porozumienia. -
-
Scęście swoje sie szanuje!
Poza wadami narodowymi Wyspiański obnażył w Weselu także uniwersalne ludzkie przywary, takie jak awanturnictwo, pijaństwo czy chciwość. Kluczowe znaczenie dla treści dramatu ma stawianie wyżej własnej wygody i bogactwa niż wspólnego dobra. Taka postawa uwidacznia się zwłaszcza w sytuacjach, gdy bohaterom zostają powierzone narodowe symbole, takie jak złota podkowa czy złoty róg. Za każdym razem ważniejsze okazuje się osobiste szczęście niż wartości patriotyczne:Stanisław Wyspiański
Wesele
Akt II, Sceny 28–29
[fragmenty] GOSPODARZ
Patrzaj, Hanuś! GOSPODYNI
Scęście w ręku! GOSPODARZ
Szczęście, szczęście znalezione. GOSPODYNI
Ka? GOSPODARZ
Pod progiem na przysieniu;
szczęście w ręku. GOSPODYNI
Cała złota,
o mistyrna tyz robota.
Któż to zgubił? — Schować trzeba. GOSPODARZ
Zwołać ludzi — spadło z nieba;
trza pokazać zgromadzeniu. GOSPODYNI
Ni ma cego — Scęście w ręku;
tego z ręki się nie zbywa,
w tajemnicy się ukrywa,
światom się nie przekazuje:
Scęście swoje sie szanuje! GOSPODARZ
Złota! GOSPODYNI
Prawda. GOSPODARZ
Rzuć do skrzyni!
Prawdziwieś do ręki wzięła;
szczęście swoje się szanuje,
czyli Piekła dar, czy z Nieba —
aleć jensze szczęście moje. Źródło: Stanisław Wyspiański, Wesele, oprac. J. Nowakowski, Wrocław 1981, s. 176–177. -