Wróć do informacji o e-podręczniku Wydrukuj Pobierz materiał do PDF Pobierz materiał do EPUB Pobierz materiał do MOBI Zaloguj się, aby dodać do ulubionych Zaloguj się, aby skopiować i edytować materiał Zaloguj się, aby udostępnić materiał Zaloguj się, aby dodać całą stronę do teczki

Herbert – moralista

R1HSpRM5qcXV51
Zbigniew Herbert
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Poezja Zbigniewa Herberta wyrażała przekonanie o trwałości i niezmienności moralnych nakazów, wynikających z systemu wartości, które mają charakter uniwersalny. Poeta wierzył, że ani niszczące człowieka mechanizmy totalitarne, ani postawy nihilistyczne nie mogą naruszyć potęgi tego układu odniesienia, jaki tworzą odwieczne idee dobra i prawdy. Chociaż dostrzegał zło kryjące się w człowieku, choć stwierdzał z goryczą, że tylko nieliczni pozostają szlachetni w czasach próby, nigdy nie kwestionował obowiązku moralnego.

Uznany za buntownika czasów stalinizmu i reprezentanta dążeń opozycji, nazywany księciem niezłomnym polskiej poezji, stawał po stronie osób pozbawionych przez historię prawa obrony swoich przekonań, ludzkiej godności, a często także życia. Dążył do ideału artysty, który etykę stawia na pierwszym miejscu i także swoje własne dokonania ocenia w kategoriach moralnych. Można powiedzieć, że etyka stała u podstaw jego estetyki. Dał temu wyraz m.in. w wierszu Potęga smaku, analizującym ludzkie postawy w epoce stalinizmu. W utworze Pana Cogito przygody z muzyką z tomu Elegia na odejście (1990), napisał:

wybrał
to co podlega
ziemskim miarom i sądom

by gdy nadejdzie godzina
mógł przystać bez szemrania

na próbę kłamstwa i prawdy
na próbę ognia i wody

Wyobraźnia poetycka Herberta także podlegała próbie kłamstwa i prawdy, a raczej on sam nieustannie wystawiał swoją twórczość na tę próbę, weryfikował materię swoich wierszy, wyznaczał im zadania. Oddaje to utwór Kołatka z tomu Hermes, pies i gwiazda (1957), w którym poeta wyraźnie odcina się do eskapistycznych strategii poetyckich – wizyjnych i nastawionych na analizę stanów wewnętrznych, poczynań tych, „którzy w głowie hodują ogrody”. Jego własny poetycki „instrument - z pozoru banalna kołatka - to droga do poznania prawdy, autorski sposób na otwarcie metafizycznych drzwi, dotarcia do sensu ludzkiej egzystencji. Zrozumienie tego wyższego sensu stanowi przecież warunek życia w zgodzie ze sobą – z własnym system wartości.

Zbigniew Herbert Kołatka

Są tacy którzy w głowie
hodują ogrody
a włosy ich są ścieżkami
do miast słonecznych i białych

łatwo im pisać
zamykają oczy
a już z czoła spływają
ławice obrazów

moja wyobraźnia
to kawałek deski

a za cały instrument
mam drewniany patyk

uderzam w deskę
a ona mi odpowiada
tak – tak
nie – nie

innym zielony dzwon drzewa
niebieski dzwon wody
ja mam kołatkę
od niestrzeżonych ogrodów

uderzam w deskę
a ona podpowiada
suchy poemat moralisty

tak – tak
nie – nie

1 Źródło: Zbigniew Herbert, Kołatka, [w:] tegoż, Wiersze zebrane, Kraków 2008, s. 102–103.

Krytycy zauważają w tym wierszu odniesienie do tradycji chrześcijańskiej – do biblijnego Kazania Na Górze - „niech mowa wasza będzie: tak, tak; nie, nie.” (Mt 5, 37). „Suchy poemat moralisty” to pozbawione patosu, nieco ironiczneironiaironiczne określenie istoty tej poezji, która ocalając wartości, ocala samego człowieka. Herbert wyraża przekonanie, że każdy wybór moralny - czyn, słowo i symboliczny gest - mają moc zmieniania świata. Opowiadając się po stronie prawdy i dobra, odróżniając „czarne” od „białego”, człowiek odzyskuje swoją godność i buduje swoją podmiotowość.

Wierność sobie

Wierność jest jedną z podstawowych kategorii etycznych w poezji Herberta. Poeta zwykle mówi o niej bez nachalnej dydaktyki i moralizatorstwa. Kwestia wierności pojawia się chociażby w utworach, których bohaterem jest Spinoza. Tylko w jednym wierszu – Przesłanie pana Cogito podsumowującym tom Pan Cogito (1974) odczytać można jednoznaczne zalecenie: Bądź, wierny. W utworze tym, Herbert wyraża jest przekonanie, że wierność niewzruszonym normom etycznym wymaga ofiar. To „syzyfowa praca”, a zarazem prawdziwe ryzyko. Bezkompromisowość i wierność zasadom nie zostaną nagrodzone. Niezłomny może liczyć jedynie na duchową satysfakcję, być może także na pamięć u potomnych. Tak jednoznaczne przesłanie etyczne w twórczości Herberta było zarówno konsekwencją pamięci o doświadczeniach wojny, jak i wynikiem krytycznego spojrzenia na polityczne manipulacje w PRL. Poeta wyraźnie dostrzega i analizuje tragiczną stronę etyki, którą jest brak nadziei – w tamtym czasie brak ten był wpisany w polityczną i społeczną rzeczywistość. W wierszu Przesłanie pana Cogito poeta pisze:

Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu

po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę.

Przejmująca metafora złote runo nicości sygnalizuje, że nagrodą za heroiczną wierność najważniejszym wartościom może być nicość i ani człowiek, ani Bóg nie dają gwarancji zadośćuczynienia za doznane cierpienie i upokorzenia. Wierność wartościom jest bezinteresowna, ma sens sama w sobie - ona sama jest wartością. Człowiek – także poeta – zobowiązany jest chronić ją przed niszczycielskim działaniem rzeczywistości zewnętrznej, a również przed swoim własnym barbarzyństwem. Zachowanie wierności jest jedyną alternatywą dla zdrady i jedyną szansą na szlachetny koniec. W wierszu Pan Cogito o postawie wyprostowanej, Herbert pisze:

pozostało mu niewiele
właściwie tylko
wybór pozycji
w której chce umrzeć
wybór gestu
wybór ostatniego słowa

dlatego nie kładzie się
do łóżka
aby uniknąć
uduszenia we śnie

chciałby do końca
stać na wysokości sytuacji

Pan Cogito - postać tytułowa z tomu poetyckiego wydanego w roku 1974, pojawiająca się także w Raporcie z oblężonego miasta, RovigoEpilogu burzy - to erudyta i myśliciel. Przywiązany do tradycji kultury europejskiej jest czujnym obserwatorem rzeczywistości i odnajduje w niej ponadczasowe dylematy. Poprzez postać Pana Cogito, Herbert wskazuje na odwieczne ludzie słabości. Mówi, że niepewność i wątpliwości są trwale wpisane w ludzką kondycję.

Zbigniew Herbert Pan Cogito opowiada o kuszeniu Spinozy

Baruch Spinoza z Amsterdamu
zapragnął dosięgnąć Boga

szlifując na strychu
soczewki
przebił nagle zasłonę
i stanął twarzą w twarz

mówił długo
(a gdy tak mówił
rozszerzał się umysł jego
i dusza jego)
zadawał pytania
na temat natury człowieka

– Bóg gładził roztargniony brodę

pytał o pierwszą przyczynę

– Bóg patrzył w nieskończoność

pytał o przyczynę ostateczną

– Bóg łamał palce
chrząkał

kiedy Spinoza zamilkł
rzecze Bóg

– mówisz ładnie Baruch
lubię twoją geometryczną łacinę
a także jasną składnię
symetrię wywodów

pomówmy jednak
o Rzeczach Naprawdę
Wielkich

– popatrz na twoje ręce
pokaleczone i drżące

– niszczysz oczy
w ciemnościach

– odżywiasz się źle
odziewasz nędznie

– kup nowy dom
wybacz weneckim lustrom
że powtarzają powierzchnię

– wybacz kwiatom we włosach
pijackiej piosence

– dbaj o dochody
jak twój kolega KartezjuszKartezjuszKartezjusz

– bądź przebiegły
jak ErazmErazm z RotterdamuErazm

– poświęć traktat
Ludwikowi XIVLudwik XIVLudwikowi XIV
i tak go nie przeczyta

– uciszaj
racjonalną furię
upadną od niej trony
i sczernieją gwiazdy

– pomyśl
o kobiecie
która da ci dziecko

– widzisz Baruch
mówimy o Rzeczach Wielkich

– chcę być kochany
przez nieuczonych i gwałtownych
są to jedyni
którzy naprawdę mnie łakną

teraz zasłona opada
Spinoza zostaje sam

nie widzi złotego obłoku
światła na wysokościach

widzi ciemność
słyszy skrzypienie schodów
kroki schodzące w dół

kusz Źródło: Zbigniew Herbert, Pan Cogito opowiada o kuszeniu Spinozy, [w:] Pan Cogito.
R1RvOHvSboTex
Film z nagraniem utwory Zbigniewa Herberta Pan Cogito opowiada o kuszeniu Spinozy.
Kartezjusz
Erazm z Rotterdamu
Ludwik XIV
Zbigniew Herbert Łóżko Spinozy

Jest rzeczą zastanawiającą, że w naszej pamięci najmocniej utrwalają się postacie wielkich filozofów z okresu, kiedy ich życie miało się ku końcowi. Sokrates podnoszący do ust kielich cykuty, Seneka, któremu niewolnik otwiera żyły (jest taki obraz Rubensa), Kartezjusz błąkający się po zimnych pałacowych pokojach i przeczuwający, że rola nauczyciela królowej szwedzkiej będzie jego rolą ostatnią, stary Kant, który wącha tarty chrzan przed udaniem się na codzienny spacer (laska idzie przodem i coraz bardziej zagłębia się w piasek), Spinoza trawiony przez suchoty, szlifujący cierpliwie soczewki, tak już słaby, że nie będzie mógł skończyć Traktatu o tęczy… Galeria szlachetnych moribundówmoribundowiemoribundów, blade maski, odlewy gipsowe.
W oczach biografów Spinoza uchodzi nieodmiennie za ideał mędrca – skupiony bez reszty nad precyzyjną architekturą swego dzieła, doskonale obojętny wobec spraw materialnych, wyzwolony od namiętności. Istnieje wszakże pewien epizod w jego życiu, który jedni pomijają milczeniem, dla innych zaś jest niezrozumiałym wybrykiem młodości.
Otóż w roku 1656 umarł ojciec Spinozy. Baruch miał w rodzinie opinię dziwaka, młodzieńca bez zmysłu praktycznego, który trawi cenny czas, studiując niezrozumiałe księgi. Dzięki sprytnym machinacjom (główną rolę grała w tym przyrodnia siostra Rebeka i jej mąż Casseres) pozbawiono go spadku, żywiąc nadzieję, iż roztargniony młodzieniec tego nawet nie zauważy. Tymczasem stało się inaczej.
Baruch wytoczył przed sądem proces z energią, jakiej nikt u niego nie podejrzewał; zaangażował adwokatów, powołał świadków, był rzeczowy i namiętny, doskonale zorientowany w najsubtelniejszych szczegółach procedury i przekonywający jako wyzuty z praw, skrzywdzony syn.
Uporano się stosunkowo szybko z podziałem nieruchomości (istniały w tej materii jasne przepisy prawne). Ale teraz nastąpił niespodziewanie akt drugi procesu, budząc powszechny niesmak i zażenowanie.
Baruch – jakby wstąpił w niego szatan posiadania – zaczął się spierać o każdy niemal przedmiot pochodzący z ojcowskiego domu. Zaczęło się od łóżka, na którym umarła jego matka Debora (nie zapomniał także o ciemnooliwkowych zasłonach). Domagał się potem rzeczy pozbawionych wartości, tłumacząc to emocjonalnym przywiązaniem. Sąd nudził się potężnie i nie mógł pojąć, skąd bierze się u tego ascetycznego młodzieńca nieprzeparta chęć odziedziczenia pogrzebacza, cynowego dzbanka z oderwanym uchem, zwykłego kuchennego stołka, fajansowej figurki przedstawiającej pasterza bez głowy, zepsutego zegara, który stał w sieni i był siedliskiem myszy, czy też obrazu wiszącego nad kominkiem, tak dokładnie sczerniałego, że wyglądał jak autoportret smoły.
I Baruch wygrał proces. Mógł teraz z dumą usiąść na piramidzie swoich łupów, rzucając pogardliwe spojrzenie na tych, którzy usiłowali go wydziedziczyć. Ale nie zrobił tego. Wybrał tylko łóżko matki (z ciemnooliwkową zasłoną) – resztę darowując pokonanym przeciwnikom procesowym.
Nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego tak postąpił. To wszystko wydawało się jawną ekstrawagancją, w istocie jednak pełne było głębszego znaczenia. Tak, jakby Baruch chciał powiedzieć, że cnota nie jest wcale azylem słabych, zaś akt wyrzeczenia jest aktem odwagi tych, którzy poświęcają (nie bez żalu i wahania) rzeczy powszechnie pożądane dla spraw niezrozumiałych i wielkich.

spi Źródło: Zbigniew Herbert, Łóżko Spinozy, [w:] tegoż, Martwa natura z wędzidłem.

Baruch Spinoza – bohater wiersza i prozy

RVtpp1BCwDFKP1
Portret Barucha Spinozy
Baruch Spinoza (1632–1677) – filozof niderlandzki pochodzenia żydowskiego; głosił teorię panteizmu, według której Bóg jest tożsamy z przyrodą, naturą i materią; Spinoza zajmował się również optyką, stąd szlifowanie soczewek.
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Rozbijanie jednoznacznych obrazów, postaw i poglądów utrwalonych w tradycji, sięganie do epizodów oraz anegdot z życia postaci literackich, mitologicznych i rzeczywistych to częsta u Herberta strategia poetyckiego postępowania. Wśród wielu filozofów przywoływanych przez poetę znalazł się także Baruch Spinoza. Zarówno wiersz Pan Cogito opowiada o kuszeniu Spinozy, jak i utwór prozatorski Łóżko Spinozy aluzyjnie nawiązują do biografii filozofa. Spinoza całe życie pracował jako optyk. Nie przywiązywał wagi do rzeczy materialnych – nie chciał więc skorzystać z dożywotniej pensji obiecanej przez Ludwika XIV w zamian za poświęcenie mu jednego z traktatów. Spinoza w utworach Herberta to człowiek wierny zasadom wyznawanej przez siebie filozofii. Interesują go głównie pytania metafizyczne, ogólne, najbardziej podstawowe. Tymczasem Bóg, który mu się objawił, bardziej przypomina człowieka. Zaleca mu interesowność, przebiegłość, skupianie się na sprawach ludzkich. Czy taki wizerunek Boga nie okazuje się prowokacją, a nawet bluźnierstwem? Może to szatan udający Boga? Jakie wartości są „Naprawdę Wielkie”? Wreszcie kto kogo kusi – Bóg Spinozę, gdy nakłania go, by zwrócił się ku sprawom prostym i przyziemnym, czy Spinoza Boga, gdy domaga się od Niego odpowiedzi na pytania, na które jednoznacznych odpowiedzi nie ma? Wiersz nie daje jasnego rozstrzygnięcia. Natomiast esej Łóżko Spinozy przywołuje inny epizod z biografii subtelnego filozofa. Ta historia pokazuje go jako człowieka skoncentrowanego na tym, co pospolite i przyziemne. Ów paradoks ujawniający się w życiu Spinozy uświadamia, że w ludzkim życiu wzniosłość miesza się z małością.

Słownik

ironia
ironia

(gr. eironeía – przestawianie, pozorowanie) – figura stylistyczna polegająca na celowym wprowadzeniu sprzeczności między dosłownym znaczeniem komunikatu a intencją jego nadawcy; w języku mówionym sygnałem ironii może być intonacja głosu lub mimika osoby mówiącej; w języku pisanym o ironii świadczy np. niespójność stylistyczna – stosowanie wyrazów nacechowanych patetycznie do nazywania zjawisk błahych czy kolokwializmów do mówienia o sprawach wzniosłych

moribundowie
moribundowie

liczba mnoga od moribunda – (łac. moribundus) – umierający, powodujący śmierć, śmiertelny

patetyczny
patetyczny

(gr. pathetikós – wywierający duże wrażenie) podniosły, uroczysty, pełen powagi lub przesadnie uroczysty, sztuczny