Zarówno Zygmunt Krasiński w Nie‑Boskiej komedii, jak i Stefan Żeromski w Przedwiośniu opisują niszczącą siłę rewolucji. W swoich tekstach ostrzegają przed tego rodzaju przewrotem, przedstawiając go jako krwawą katastrofę w dziejach ludzkości. W ich ujęciu rewolucja powoduje jedynie zniszczenie, nie buduje nowego ładu świata. W obu utworach świat przedstawiony wykreowany został w podobny sposób – występują w nim: makabra, groza, szaleństwo, czyli frenetyzm romantycznyfrenezja romantycznafrenetyzm romantyczny w obrazie budowanym przez Zygmunta Krasińskiego, w jakimś sensie niejako zastąpiony przez ekspresyjny opis Stefana Żeromskiego. Oba wyobrażenia rewolucji powstały w związku z rzeczywistymi wydarzeniami historycznymi (we Francji i Rosji) i aby ukazać jej okrucieństwo.

Obraz rewolucji w Nie‑Boskiej komedii

R11B0tVdi7fis
Jean‑Pierre Houël, Szturm na Bastylię,1789
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.
Leksykon lektur szkolnych

W części III i IV dramatu [Zygmunta Krasińskiego Nie‑Boska komedia] ukazany jest obóz rewolucji, w której biorą udział różni ludzie:

  • Pankracy (wódz rewolucji),

  • Leonard (kapłan rewolucji),

  • PrzechrztyprzechrztyPrzechrzty (ukazane zostały ich zajęcia i cel),

  • Bianchetti (wojskowy dowódca rewolucjonistów, przedstawiciel „nowej arystokracji”),

  • Wolni ludzie (tańczący wokół szubienicy – w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej tańczono wokół drzewa),

  • Lokaje (ukazani w kontekście przechwałek),

  • Rzeźnicy (ukazani w kontekście oceny dokonanej przez hrabiego Henryka),

  • Wolna Kobieta (ukazana w kontekście rozumienia wolności jako zaniku wszelkich norm moralnych),

  • Rzemieślnik (rewolucja nie jest w stanie odsunąć od ludzkości cierpienia śmierci, a deklamuje o szczęściu),

  • Chłopi (żądze mordu, powtórzenia żądania chleba),

  • Dziewczyny i dzieci (żądza mordu).

Hrabia Henryk jest ukazany w opozycji do Pankracego. Spotkanie tych bohaterów to polemika protagonistów. Jest starciem racji niepełnych, cząstkowych i fragmentarycznych. Krasiński upodobnił Pankracego do postaci Antychrysta. Już swoim imieniem przedrzeźnia Chrystusa Pantokratora – Boga Wszechwładnego. Pankracy zawłaszcza atrybuty zarówno Stwórcy, jak i Zbawiciela. Jego myśl ma być początkiem nowego świata, z niej czerpią sens jego podwładni, jak i wielbiciele. Ale postać ta nawet wobec najbliższych osób żywi pogardę. Wszystko u Pankracego jest przewrotne: głosi kult rozumu, żeby oduczyć ludzi myślenia, braterstwo – żeby usprawiedliwić zabijanie, wolność – żeby uczynić swoich podwładnych niewolnikami. Jego nauka zaczyna się od potępienia całego dotychczasowego dziedzictwa kulturalnego. Pankracy wyśmiewa symbole arystokracji. Twierdzi, że tylko on ma rację. Skrycie podziwia Męża. Z góry przesądza, co jest korzystne dla człowieka, odrzuca zbawienie religijne na rzecz zbawienia społecznego. Szydzi z ojczyzny, Boga, krzyża.

Hrabia Henryk broni starego porządku świata. Twierdzi, że władza jego klasy pochodzi od Boga. Zarzuca Pankracemu, iż gardząc motłochem, sam nie jest wolny od pogardy. Poza Henryka polega na tym, że przemawia jako potomek arystokracji i obrońca wiary – na tle herbów, a nie na tle żywej wiedzy o ludziach.

nbk1 Źródło: Leksykon lektur szkolnych, Wrocław 2005, s. 207–211.
1
Zygmunt Krasiński Nie-Boska komedia

Dziedziniec zamkowy. — Pankracy — Leonard — Bianchetti na czele tłumów — przed nimi przechodzą Hrabiowie, Książęta, z żonami i dziećmi, w łańcuchach. —

PANKRACY
Twoje imię? —

HRABIA
Krzysztof na Volsagunie. —

PANKRACY
Ostatni raz go wymówiłeś — a twoje?

KSIĄŻĘ
Władysław, pan Czarnolasu. —

PANKRACY
Ostatni raz go wymówiłeś — a twoje?

BARON
Aleksander z Godalberg. —

PANKRACY
Wymazane spośród żyjących — idź! —

BIANCHETTI
do Leonarda
Dwa miesiące nas trzymali, a nędzny rząd armat i lada jakie parapety. —

LEONARD
Czy dużo ich tam jeszcze? —

PANKRACY
Oddaję ci wszystkich — niech ich krew płynie dla przykładu świata — a kto z was mi powie, gdzie Henryk, temu daruję życie. —

RÓŻNE GŁOSY
Zniknął przy samym końcu. —

OJCIEC CHRZESTNY
Staję teraz jako pośrednik między tobą a niewolnikami twoimi — tymi przezacnego rodu obywatelami, którzy, wielki człowiecze, klucze zamku Św. Trójcy złożyli w ręce twoje.

PANKRACY
Pośredników nie znam tam, gdzie zwyciężyłem siłą własną. — Sam dopilnujesz ich śmierci. —

OJCIEC CHRZESTNY
Całe życie moje obywatelskim było, czego są dowody niemałe, a jeślim się połączył z wami, to nie na to, bym własnych braci szlachtę…

PANKRACY
Wziąść starego doktrynera — precz; w jedną drogę z nimi! —

Żołnierze otaczają Ojca Chrzestnego i niewolników.

Gdzie Henryk? — czy kto z was nie widział go żywym lub umarłym? — Wór pełny złota za Henryka — choćby za trupa jego! —

Oddział zbrojnych schodzi z murów.

A wy nie widzieliście Henryka? —

NACZELNIK ODDZIAŁU
Obywatelu wodzu, udałem się za rozkazem generała Bianchetti ku stronie zachodniej szańców, zaraz na początku wejścia naszego do fortecy, i na trzecim zakręcie bastionu ujrzałem człowieka rannego i stojącego bez broni przy ciele drugiego. — Kazałem podwoić kroku, by schwytać — ale nim zdążyliśmy, ów człowiek zeszedł trochę niżej, stanął na głazie chwiejącym się i patrzał chwilę obłąkanym wzrokiem — potem wyciągnął ręce jak pływacz, który ma dać nurka, i pchnął się z całej siły naprzód — słyszeliśmy wszyscy odgłos ciała spadającego po urwiskach — a oto szabla, znaleziona kilka kroków dalej. —

PANKRACY
biorąc szablę
Ślady krwi na rękojeści — poniżej herb jego domu. —

To pałasz hrabiego Henryka — on jeden spośród was dotrzymał słowa. — Za to chwała jemu, giliotyna wam. —

Generale Bianchetti, zatrudnij się zburzeniem warowni i dopełnieniem wyroku. —

Leonardzie! —

wstępuje na basztę z Leonardem

LEONARD
Po tylu nocach bezsennych powinien byś odpocząć, mistrzu — znać strudzenie na rysach twoich. —

PANKRACY
Nie czas mi jeszcze zasnąć, dziecię, bo dopiero połowa pracy dojdzie końca swojego z ich ostatnim westchnieniem. — Patrz na te obszary — na te ogromy, które stoją w poprzek między mną a myślą moją — trza zaludnić te puszcze — przedrążyć te skały — połączyć te jeziora — wydzielić grunt każdemu, by we dwójnasób tyle życia się urodziło na tych równinach, ile śmierci teraz na nich leży. — Inaczej dzieło zniszczenia odkupionym nie jest. —

LEONARD
Bóg Wolności sił nam podda. —

PANKRACY
Co mówisz o Bogu — ślisko tu od krwi ludzkiej. — Czyjaż to krew? — Za nami dziedzińce zamkowe — sami jesteśmy, a zda mi się, jakoby tu był ktoś trzeci. —

LEONARD
Chyba to ciało przebite. —

PANKRACY
Ciało jego powiernika — ciało martwe — ale tu duch czyjś panuje — a ta czapka — ten sam herb na niej — dalej, patrz, kamień wystający nad przepaścią — na tym miejscu serce jego pękło. —

LEONARD
Bledniesz, mistrzu. —

PANKRACY
Czy widzisz tam wysoko — wysoko? —

LEONARD
Nad ostrym szczytem widzę chmurę pochyłą, na której dogasają promienie słońca. —

PANKRACY
Znak straszny pali się na niej. —

LEONARD
Chyba cię myli wzrok. —

PANKRACY
Milion ludu słuchało mnie przed chwilą — gdzie jest lud mój? —

LEONARD
Słyszysz ich okrzyki — wołają ciebie — czekają na ciebie. —

PANKRACY
Plotły kobiety i dzieci, że się tak zjawić ma, lecz dopiero w ostatni dzień. —

LEONARD
Kto? —

PANKRACY
Jak słup śnieżnej jasności, stoi ponad przepaściami — oburącz wspart na krzyżu, jak na szabli mściciel. — Ze splecionych piorunów korona cierniowa.

LEONARD
Co się z tobą dzieje? co tobie jest? —

PANKRACY
Od błyskawicy tego wzroku chyba mrze, kto żyw. —

LEONARD
Coraz to bardziej rumieniec zbiega ci z twarzy — chodźmy stąd — chodźmy — czy słyszysz mnie? —

PANKRACY
Połóż mi dłonie na oczach — zadław mi pięściami źrenice — oddziel mnie od tego spojrzenia, co mnie rozkłada w proch. —

LEONARD
Czy dobrze tak? —

PANKRACY
Nędzne ręce twe — jak u ducha bez kości i mięsa — przejrzyste jak woda — przejrzyste jak szkło — przejrzyste jak powietrze. — Widzę wciąż! —

LEONARD
Oprzyj się na mnie. —

PANKRACY
Daj mi choć odrobinę ciemności! —

LEONARD

O mistrzu mój! —

PANKRACY
Ciemności — ciemności! —

LEONARD
Hej! obywatele — hej! bracia — demokraty, na pomoc! — Hej! ratunku — pomocy — ratunku! —

PANKRACY
Galilaee, vicisti!

stacza się w objęcia Leonarda i kona

nbkcyt1 Źródło: Zygmunt Krasiński, Nie-Boska komedia, dostępny w internecie: Utwór oparty na książce pochodzącej z serwisu Wolne Lektury, licencja: CC BY-SA 2.0.
RCBVc0DLfLtzy1
1. Chłop niosący na swych barkach księdza i szlachcica – satyra polityczna, 1789
2. Ilustracja przedstawiająca marsz kobiet na Wersal, 1789
Źródło: Wikimedia Commons, domena publiczna.

Obraz rewolucji w Przedwiośniu

1
Stefan Żeromski Przedwiośnie

Był pierwszy dzień przedwiośnia. Powiał wiatr południowy i w płynne błoto zamienił stosy śniegu uzgarniane wzdłuż chodników. We włosy i w usteczka, w nozdrza, w policzki i w uszy dzieci spieszących do szkółek wiał ów wiatr suchy, odmienny. Tysiące wróbli ćwierkały radośnie, do upadłego, hardo i nieustępliwie na gzemsach odrapanych murów, na załamaniach rynien i na czarnych gałęziach kasztana, więźnia w podwórzu żydowskiej kamienicy. Blado‑zielone Żydki wyściubiły niebieskawe nosy z piwnic i, że tak powiem, z mieszkań na Franciszkańskiej ulicy. W czystych alejach przechodnie szli wesoło, tupiąc suchymi butami po betonie chodnika, który w oczach obsychał. Już się na rogu ulicy uwijała młoda ulicznica w przedwcześnie wiosennym stroju, ażeby przecie więcej nagości na wabia łobuzom pokazać. Obłok wiosenny nad miastem przepływał jak anioł boży, zarówno miłujący cnotliwe i grzeszne. Dzwon się na wieży dalekiej rozlegał, jak gdyby na zlecenie anioła lecącego przez niebiosy wołał ku wszystkim nędzarzom, znękanym i zżartym przez choroby: „Wiosna, o ziemscy nędzarze!”

Tego dnia właśnie od Nowego Światu, przez plac Trzech Krzyżów ciągnęła wielka manifestacja robotnicza w stronę Belwederu. Bezrobotni wskutek fabrykanckiego lokautulokautlokautu, strajkujący wskutek drożyzny i niemożności wyżycia z płacy zarobkowej tak nędznej, jaka była ich udziałem — i uświadomieni komuniści. Ci trzymali prym, młoda gwardia, a raczej awangarda Sowietów.

Ludzie ci ściągnęli z niskiego Powiśla i z dalekiej Woli. Przemknęli się pojedynczo wszystkimi ulicami, a tutaj dopiero, u wylotu Alei Ujazdowskich, spiknęli się i z radością natrafili na swoich. Właściwy powód tego pochodu był następujący. W jednej z fabryk robotnicy zażądali podwyżki zarobku o 50 procent. Skoro dyrekcja kategorycznie odmówiła, grzecznie ujęli dyrektora pod paszki i wyprowadzili na podwórze, a z podwórza za bramę. Tam zaś poprosili go kolanem, żeby poszedł do swego mieszkania, a tutaj się nie plątał, gdzie go nie p o t r z a. Sami zaś zajęli pozycję przy maszynach, każdy specjalista w swojej specjalności. Fabrykę ogłosili jako zajętą w posiadanie rady robotniczej. Właściciel fabryki ze swej strony ogłosił, że fabrykę zamyka na czas nieograniczony, a wszystkich robotników wydala. Wtedy robotnicy oświadczyli, że nie pozwolą zamknąć tej fabryki, sami będą pracować i nikomu jej nie dadzą. Wtedy policja otoczyła fabrykę i zażądała od zespołu robotników, żeby wyszedł dobrowolnie, jeśli nie chce narazić się na przymusowe wydalenie.

Właśnie wtedy kierownictwo partii zażądało od ogółu robotników poparcia. Manifestacja wyszła nagle z placu i ruszyła pod Belweder. W pierwszym szeregu znacznego tłumu szli ująwszy się pod ręce ideowi przedstawiciele, między innymi Lulek i Baryka. Baryka w samym środku, ubrany w lejbik żołnierski i czapkę żołnierską. — Śpiewali.

Właśnie konna policja pokazała się w jednej z ulic poprzecznych. Oficer na pięknym koniu, w płaszczu gumowym spiętym na piersiach, w skokach konia i lansadach przejeżdżał obok tłumu szarego i rudego, który się ściskał i zbijał w jedno ciało. Oficer przypatrywał się pilnie ideowcom. Specjalnie pilnie temu w czapce żołnierskiej. Gdy tłum zbliżył się pod sam już pałacyk belwederski, z wartowni żołnierskiej wysunął się oddział piechoty i stanął w poprzek ulicy, jakby tam nagle ściana szara, parkan niezłomny, mur niezdobyty wyrósł.

Baryka wyszedł z szeregów robotników i parł oddzielnie, wprost na ten szary mur żołnierzy — na czele zbiedzonego tłumu.

przed Źródło: Stefan Żeromski, Przedwiośnie, Wrocław 1982.
lokaut
R1d0tC5r7ZHPe
Honoré Daumier, Powstanie, XIX w.
Źródło: domena publiczna.
Zdzisław Jerzy Adamczyk Wstęp

Narrator nie wyjaśnia [...], co Barykę skłoniło, do tak radykalnej zmiany poglądów. Jeszcze tak niedawno na zebraniu występował z krytyką programu partii komunistycznej; teraz w ostatnim rozdziale jest jednym z „młodej gwardii, a raczej awangardy Sowietów”, maszeruje w pierwszym szeregu demonstrantów, wśród „ideowych przedstawicieli, pod rękę z Lulkiem i z pieśnią rewolucyjną na ustach. Na temat przemian, jakie musiały się w nim dokonać między ostatnią rozmową z Gajowcem a udziałem w manifestacji bezrobotnych, narrator nie wypowiada się nawet jednym słowem. Prezentuje tylko zdarzenie, zachowanie się Cezarego – odkrywając to zachowanie, decydujące dla wymowy ideowej powieści, od aktualnego stanu świadomości, od aktualnych przeżyć bohatera. Udział Baryki w pochodzie tłumaczy się więc tylko – jego niezadowoleniem ze stosunków panujących w kraju i bierności rządu, jego goryczą i rozczarowaniem, które tak dobitnie wyraził w ostatniej rozmowie z Gajowcem. Również zachowanie się Cezarego w czasie demonstracji zdaje się świadczyć, że kieruje nim przede wszystkim – rozpacz, że tym razem między komunistów zaprowadziła go nie myślowa solidarność z ich programem, lecz właśnie – bezradność, gorycz, rozpacz. Uczestnicząc w manifestacji, Baryka załatwia swoje osobiste rachunki z rządem, z Gajowcem, z całym państwem. Na tę okazje ubrał się przecież w swój „lejbnik żołnierski i czapkę żołnierską”, a więc w mundur z roku 1920. Jakby – idąc z komunistami – demonstrował swoje rozczarowanie i swój zawód, jakby chciał powiedzieć: jeszcze niedawno byłem z wami, a teraz jestem przeciwko. A gdy demonstrantom zagradza drogę oddział wojska, Cezary wychodzi z szeregu i – odziany w taki sam mundur – idzie „oddzielnie, wprost na ten szary mur żołnierzy – na czele zbiedzonego tłumu”. Idzie oddzielnie, bo do końca załatwię swoją sprawę, bo wyraża swój protest i gniew, swoją rozpacz.

wstepz Źródło: Zdzisław Jerzy Adamczyk, Wstęp, [w:] Stefan Żeromski, Przedwiośnie, Wrocław 1982, s. LXXXIII.

Słownik

ekspresjonizm
ekspresjonizm

(fr. expressionnisme) – kierunek w sztuce, który rozwinął się na początku XX wieku, zainspirowany głównie twórczością artystów niemieckich. Skupiał się na poszukiwaniu wyrazu dla silnych wewnętrznych przeżyć emocjonalnych, poruszał tematykę duchową, metafizyczną. Utwory ekspresjonistyczne charakteryzował indywidualizm, hiperboliczny styl, radykalne rozdzielenie sfery ducha i materii

frenezja romantyczna
frenezja romantyczna

(fr. frénésie – szaleństwo, wściekłość; frénétique – gwałtowny, szaleńczy) – charakterystyczna dla literatury romantycznej tendencja do ukazywania makabrycznych scen, motywów zbrodni, okrucieństwa, szaleństwa, a także ingerencji szatańskich mocy w życie człowieka

naturalizm
naturalizm

(fr. naturalisme; łac. natura – natura) – kierunek literacki ukształtowany w 2. połowie XIX wieku we Francji; zgodnie z założeniami naturalistów rzeczywistość w dziele literackim miała być przedstawiana w obiektywistyczny sposób; istotną rolę odgrywały motywacje biologiczne wpływające na postępowanie bohaterów literackich; do najwybitniejszych przedstawicieli tego kierunku zalicza się Emila Zolę

przechrzty
przechrzty

osoby (przede wszystkim żydzi - wyznawcy judaizmu), które zmieniły wyznanie na chrześcijańskie; w Nie‑boskiej komedii zostały ukazane jednoznacznie negatywnie, jako pseudokatolicy niewahający się mordować arystokratów