Przeczytaj
Życie i twórczość
David Hume, z pochodzenia Szkot, żył w latach 1711–1776. Po studiach w Edynburgu i po odbyciu praktyki w kantorze kupieckim zdecydował się poświęcić pisaniu. Zajęcie to przeplatał z pracą bibliotekarza i ze sporadycznym udziałem w misjach dyplomatycznych, dzięki którym poznał kilka krajów europejskich. Jego twórczość dzieli się na prace o charakterze filozoficznym i historiograficznymhistoriograficznym. Do tego pierwszego gatunku należą: Traktat o naturze ludzkiej (3 tomy, wyd. 1738–1740, bez większego odzewu u współczesnych), Eseje moralne i polityczne (1741–1742), Badania dotyczące rozumu ludzkiego (1748 – zmieniona wersja części pierwszej Traktatu…) i Badania dotyczące zasad moralności (1748 – problematyka części trzeciej Traktatu…). Do drugiego gatunku należą prace, dzięki którym Hume stał się w pewnej mierze klasykiem brytyjskiej historiografii: Historia Wielkiej Brytanii (2 tomy, 1754–1756), Historia Anglii za Tudorów (1759), Historia Anglii od inwazji Juliusza Cezara do objęcia władzy przez Henryka VII (1761). Hume już za życia spotykał się z uznaniem ze strony najbardziej światłych umysłów i z oskarżeniami o wichrzycielstwo i zgubny sceptycyzmsceptycyzm ze strony tradycjonalistów i klerykałów. W związku z ostatnią misją dyplomatyczną, którą pełnił, miał okazję doznać splendorów, jakie nie były udziałem chyba żadnego innego filozofa: oto kiedy po wojnie francusko‑brytyjskiej Hume jako sekretarz ambasady był przyjmowany w 1763 r. wraz z całym nowym angielskim poselstwem przez dwór królewski w Wersalu, trzej przyszli królowie Francji – wówczas chłopcy – Ludwik XVI, Ludwik XVIII i Karol X wygłosili, jak to było w dworskim zwyczaju, mowy pochwalne na cześć filozofa. Przyjęcie to było zapewne wynikiem uznania, jakim cieszył się Hume u francuskich encyklopedystów.
Charakter i źródła ludzkiej wiedzy
Impresje i idee
Swoją filozofię Hume zaczyna od wyrażenia bezwzględnego przekonania, że podstawą wszelkich nauk jest nauka o naturze ludzkiej. Ten szczególny rys jego rozumowania różni go nieco od Locke’a i Berkeleya jego wielkich poprzedników o epistemologicznoepistemologiczno-metafizycznychmetafizycznych zainteresowaniach, i nadaje wnioskom Hume’a nie tylko oryginalny koloryt, lecz także przełomowy filozoficznie charakter. Zanim człowiek zaczyna filozofować, musi żyć i działać – sfera jego wiedzy ogranicza się do sfery jego życia, sfery ludzkich potrzeb i sposobów ich zaspokajania. Świat jest właśnie światem zorganizowanym wokół tych działań, jest światem ludzkim. Stąd też pełny system nauk o świecie powinien się odwołać do wyjaśnienia zasad natury ludzkiej, a jedynym źródłem wiedzy w tym obszarze może być „doświadczenie i obserwacja”. To właśnie obserwacja dowodzi, że nasze władze poznawcze dostosowane są do naszych potrzeb. Wprawdzie nigdy nie możemy stwierdzić, czy poza światem dostępnym człowiekowi znajduje się jeszcze coś innego, jakaś inna rzeczywistość, ale ta wiedza do niczego nie jest nam potrzebna. Do osiągnięcia powodzenia, dobrobytu i szczęścia wystarczają nam władze poznawcze, w które wyposażyła nas natura, i możemy spokojnie ograniczyć się do świata dostępnego w codziennym, potocznym obcowaniu.
Zwróćmy też uwagę, że Hume, rozróżniając dwa różne źródła impresji, mówi o impresjach zmysłowych i o impresjach „refleksyjnych”. Wynika to z jego podziału wszystkich percepcji, a więc impresji i idei, na proste i złożone. Kopią prostej impresji jest prosta idea – np. wzrokowemu doznaniu czerwonej plamy odpowiada myśl (lub obraz) czerwonej plamy. Kiedy moja percepcja obejmuje złożoną kompozycję plam barwnych i kształtów, to mam do czynienia ze złożoną impresją, np. krajobrazu, a kiedy natomiast sobie ten widok przypominam i przywołuję tę złożoną impresję, to mam jej złożoną ideę. Występują też jednak impresje wywołane obecnością samej idei, np. awersja do bólu, pojawiająca się na wspomnienie lub w związku z wyobrażeniem źródła bólu, kiedy bezpośrednia impresja (doznanie) tego źródła (np. ukłucie) jest już nieobecna. Są to impresje refleksyjne (np. miłość, nienawiść), pojawiające się po idei złożonej. Jednak wystarczy krótka analiza, by dojść do wniosku, że nawet jeśli impresje refleksyjne są późniejsze od idei zmysłowych, to ostatecznie także pochodzą ze zmysłowych impresji – koniec końców zatem impresje poprzedzają idee. Hume może kategorycznie stwierdzić, że „każda prosta idea ma prostą impresję, jej podobną, i że każda prosta impresja ma odpowiadającą jej ideę” (Traktat o naturze ludzkiej, tłum. Cz. Znamierowski). To go już wprost prowadzi do odrzucenia Locke’owskiej koncepcji „idei negatywnych” (nie dysponujemy ideami np. nieskończoności czy substancjisubstancji) i do podzielania stanowiska Berkeleya w sprawie nieistnienia abstrakcyjnych idei ogólnych – tyle tylko, że, jak zobaczymy, ten nominalizmnominalizm Hume’a doprowadzi go do znacznie radykalniejszych wniosków. W naszym umyśle występują jedynie jednostkowe percepcje (proste i złożone indywidua – np. idea substancji to tylko „zbiór idei prostych”), a
Badania dotyczące rozumu ludzkiegocała twórcza moc umysłu sprowadza się jedynie do zdolności łączenia, przemieszczania, powiększania lub umniejszania materiału dostarczonego nam przez zmysły i doświadczenie.
Znaczenie poznawcze mają tylko te idee, które wywodzą się ostatecznie z impresji zmysłowych (ostrze tej tezy bije w bezpłodne spekulacje filozoficzne, które wspierają się na ideach złożonych wyobraźni czy fantazji), a ludzki umysł, chcąc budować teorie opisujące prawdziwe stany rzeczy, musi ograniczyć się do analizy sposobów łączenia ze sobą idei i impresji. Otóż, zauważa Hume, zwykła, nieuprzedzona obserwacja pozwala stwierdzić, że to łączenie idei prostych w idee złożone, a tych w rozwinięte myśli odbywa się wedle pewnych stałych reguł, które można nazwać prawami kojarzenia. Umysł łączy idee, kojarzy je ze sobą na zasadzie podobieństwa, związku przyczynowego oraz styczności w czasie i przestrzeni. Trzeba zbadać, czy wiązanie ze sobą idei wedle praw kojarzenia prowadzi do prawomocnych wniosków dotyczących powiązania ze sobą przedmiotów naszego poznania.
Stosunki między ideami a fakty
Przyczynowość
Swe dociekanie Hume zaczyna od stwierdzenia: „wszystkie przedmioty rozumu lub badania ludzkiego można w sposób naturalny podzielić na dwa rodzaje, tj. na stosunki między ideami i na fakty” (Badania dotyczące rozumu ludzkiego). Przez stosunki między ideami filozof rozumie taki typ związków, który dotyczy proporcji ilościowych i stopni idei, a które to relacje odkrywa się „dzięki samemu działaniu myśli” – albo intuicyjnie, albo poprzez dowodzenie. Krótko mówiąc, chodzi tu o związki należące do tej dziedziny wiedzy, jaką jest matematyka: jej twierdzenia o związkach między ideami dotyczą zależności logicznych między znaczeniami pojęć i nie mówią nic o realnym istnieniu czegokolwiek, nie mają charakteru egzystencjalnego. Za to są to twierdzenia absolutnie pewne albo na mocy oczywistości, albo na mocy niezawodnych rozumowań wyprowadzonych z oczywistych pewników. Tak więc matematyka jest dziedziną apriorycznąaprioryczną, wypowiadającą swe twierdzenia niezależnie od doświadczenia, a nawet przed jakimkolwiek doświadczeniem; twierdzenia te to sądy analityczne wykładające treści zawarte już w jej naczelnych pojęciach. Jest to też jednak przyczyna, dla której matematyka nie mówi nic o rzeczywistości i wobec tego, mimo swej pewności, przestaje Hume’a interesować. Prawdziwie interesujące są fakty, a dokładnie związki, jakie umysł ludzki ustala pomiędzy ideami pochodzącymi od impresji zmysłowych. Otóż, jak powiada Hume, „wszelkie rozumowanie dotyczące faktów ma za podstawę stosunek przyczyny i skutku”. Od razu jednak możemy stwierdzić, że „nie osiągamy znajomości tego stosunku na podstawie rozumowania a priori”, lecz na podstawie spostrzegania, że „jakieś konkretne przedmioty stale się ze sobą łączą”. Fakty nie są związane ze sobą logicznie:
Badania dotyczące rozumu ludzkiegożaden fakt nie wyklucza możliwości faktu przeciwstawnego […] Że słońce jutro nie wzejdzie, jest zdaniem nie mniej zrozumiałym i nie bardziej w sobie sprzecznym niż twierdzenie, że wzejdzie. Nadaremnie przeto usiłowalibyśmy wykazać demonstratywnie jego fałszywość.
Na czym wobec tego opieramy nasze przekonanie, że jakiś fakt A jest przyczyną faktu B? Ani ich podobieństwo, ani styczność w czasie i przestrzeni nie wystarczają nam do stwierdzenia, że jeden z nich musi być przyczyną drugiego. Czasami nawet mówimy o przyczynowości, gdy nie ma podobieństwa i styczności bezpośredniej, a przez przyczynowość rozumiemy „jakieś powiązanie konieczne” pomiędzy faktami i to takie, że jeden z nich jest w stosunku sprawczym wobec drugiego. Wypowiadając jakieś zdania o przyczynowości, budujemy sądy syntetyczne wiążące ze sobą fakty empiryczne węzłem konieczności. Rozumem, jak widzieliśmy, powiązania tego wykryć nie możemy – stosunek ten nie jest nam dany a prioria priori. Musimy zwrócić się w stronę doświadczenia. Ale co stwierdzamy w doświadczeniu? Jedynie stałe następowanie po sobie pewnych oddzielnych faktów, powtarzalne sekwencje zdarzeń. Skąd wobec tego w nas ta idea związku koniecznego, skoro w samym doświadczeniu nie ma odpowiadającej jej impresji? Otóż impresja ta – skoro jej źródła nie daje się wykryć w charakterze samych związków między faktami – musi tkwić w naszej naturze i mieć subiektywne źródło. Jest nim nawyk, przyzwyczajenie, silna skłonność do tego, by pojawiające się w stałych sekwencjach idee traktować jako odpowiedniki koniecznego powiązania impresji. W rzeczywistości to nawyk jest tą „impresją”, z której zostaje wywiedziona idea koniecznego powiązania między przyczyną a skutkiem. Jednak ten nawyk jest czymś tajemniczym – to mądrość naszej natury nakazującej nam w nieodparty sposób wierzyć, że przyszłość będzie podobna do przeszłości, że po wystąpieniu pewnych znanych faktów niechybnie pojawią się te, które i w przeszłości były z nimi związane. Gdybyśmy byli ograniczeni w swej wiedzy tylko do zdań analitycznych z jednej strony, a z drugiej tylko do bezpośrednich i oddzielnych danych empirycznych, nasza egzystencja byłaby niemożliwa. By utrzymać się przy życiu, musimy wnioskować o przyczynach ze skutków i odwrotnie – choć poza ową silną skłonnością, jaką wytwarza w nas przyzwyczajenie, nie mamy do tego żadnych racjonalnych podstaw. Zatem, kiedy jesteśmy przekonani o istnieniu koniecznych związków przyczynowo‑skutkowych, wykraczamy poza materiał dostępny w doświadczeniu – a ono przecież stanowi jedyne prawomocne źródło wiedzy.
Istnienie ciał, nieśmiertelnej duszy, Boga
Słownik
(łac. alter – drugi, inny) kierowanie się w swym postępowaniu dobrem innych, gotowość do poświęceń
(łac. od pierwszego) rozumowanie wychodzące od przyjętych jako oczywiste aksjomatów (postulatów, pewników), niewymagające udowodnienia
(łac. a priori – pierwszy) określa źródło uzyskania danego sądu lub tezy; źródło to jest niezależne od doświadczenia i nie odwołuje się do niego
(gr. episteme – wiedza + logos – nauka) dział filozofii, zajmujący się relacjami między poznawaniem, poznaniem a rzeczywistością
(gr. historia – wiedza + grapho – piszę) piśmiennictwo historyczne odtwarzające przeszłość; ogół prac historycznych odnoszących się do jakiegoś okresu, regionu lub zagadnienia
(gr. metà tà physiká – to, co jest po fizyce) dział filozofii zajmujący się bytem jako takim – jego podstawowymi własnościami, leżącymi u podstaw świata, który jest nam dostępny poprzez doświadczenie zmysłowe
(łac. nominalis – dotyczący imienia) stanowisko metafizyczne, wedle którego realnie istnieją wyłącznie przedmioty jednostkowe, a wszelkie pojęcia ogólne nie mają znaczenia rzeczowego i należy je uważać jedynie za nazwy
(gr. pragmatos – działanie, czynność) kierunek filozoficzny uzależniający prawdziwość twierdzeń od ich praktycznych skutków
(łac. relativus – względność) stanowisko w filozofii i etyce mówiące, iż wartości obowiązują w danym układzie odniesienia, niepowszechnie; przeciwieństwo absolutyzmu
(gr. skeptikos – wątpiący, krytykujący) stanowisko filozoficzne odrzucające możliwość uzyskania wiedzy wiarygodnej i ostatecznie uzasadnionej
(łac. speculativus – badawczy) oparty na myśleniu abstrakcyjnym, oderwany od rzeczywistości
(łac. substantia – istota rzeczy, majątek) termin rozumiany różnorodnie; u Arystotelesa: byt jednostkowy i samoistny w odróżnieniu od cech, relacji; to, czemu przysługują pewne cechy, ale co nie jest cechą
(łac. utilitas – korzyść, pożytek) doktryna etyczna, rozpowszechniona w XVIII–XIX w., głosząca, że najwyższym celem moralnym jest dobro społeczeństwa osiągane przez pomnażanie dóbr jednostki