Przeczytaj
Punkt widzenia doktora Szumana
Doktor Szuman, który „wszystko wie”, daje czytelnikowi podpowiedź, jak należy interpretować postać Stanisława Wokulskiego. Zwraca również uwagę na cezurę społeczną pomiędzy postawami romantycznymi i pozytywistycznymipozytywistycznymi: jest nią powstanie styczniowe.
Lalka– Powiedz mi, doktór, ale szczerze, co myślisz o Stachu?… Bo on mnie niepokoi. Widzę, że od roku rzuca się na jakieś po prostu awantury… Ten wyjazd do Bułgarii, a dziś ten magazyn… spółka… powóz… Jest dziwna zmiana w jego charakterze.
– Nie widzę zmiany – odparł Szuman. – Był to zawsze człowiek czynu, który, co mu przyszło do głowy czy do serca, wykonywał natychmiast.
Postanowił wejść do uniwersytetu i wszedł, postanowił zrobić majątek i zrobił. Więc jeżeli wymyślił jakieś głupstwo, to także się nie cofnie i zrobi głupstwo kapitalne. Taki już charakter.
– Z tym wszystkim – wtrąciłem – widzę w jego postępowaniu wiele sprzeczności…
– Nic dziwnego – przerwał doktór. – Stopiło się w nim dwu ludzi: romantyk sprzed roku sześćdziesiątego i pozytywista z siedemdziesiątego.
To, co dla patrzących jest sprzeczne, w nim samym jest najzupełniej konsekwentne.
Dylematy Rzeckiego
Rzecki, niepoprawny marzyciel, o swoim przyjacielu Stachu mówi jako o pozytywiście, który jednak zachowuje się irracjonalnie. Stary subiekt nie rozumie przesłanek, jakimi kieruje się Wokulski. Chciałby w nim widzieć dawnego spiskowca i działacza politycznego, tymczasem ten, jak widać, zajmuje się prozaicznymi według niego sprawami.
LalkaTo darmo – szeptał mu głos ukryty na samym dnie duszy – to darmo!… Stach wklepał się w grubą awanturę… I z pewnością w polityczną awanturę, bo taki człowiek jak on nie wariowałby dla kobiety, choćby nawet była nią sama – panna… Ach, do diabła! omyliłem się… Wyrzeka się, gardzi dziesięcioma tysiącami rubli, on, który ośm lat temu musiał pożyczać ode mnie po dziesięć rubli na miesiąc, ażeby za to wykarmić się jak nędzarz… A teraz rzuca w błoto dziesięć tysięcy rubli, pakuje w kamienicę dziewięćdziesiąt tysięcy, robi aktorom prezenta po kilkadziesiąt rubli… Jak mi Bóg miły, nic nie rozumiem! I to niby jest pozytywista, człowiek realnie myślący… Mnie nazywają starym romantykiem, ale przecież takich głupstw nie robiłbym… No, chociaż jeżeli zabrnął w politykę…
Zgubny wpływ literatury romantycznej
Szuman nie bez goryczy wskazuje błędy wychowania na literaturze romantycznej, która jego zdaniem miała niewłaściwy wpływ na młode pokolenie. Według lekarza w nowej epoce kobiety nie są uduchowione, tylko sprytnie kombinują i zastawiają sidła na naiwnych mężczyzn.
LalkaA tymczasem on – prawił Szuman – czy to w piwnicy Hopfera, czy to na stepie tak się karmił Aldonami, Grażynami, MarylamiAldonami, Grażynami, Marylami i tym podobnymi chimeramichimerami, że w pannie Łęckiej widzi bóstwo. On się już nie tylko kocha, ale uwielbia ją, modli się, padałby przed nią na twarz… Przykre go czeka zbudzenie!… Bo choć to romantyk pełnej krwi, jednak nie będzie naśladować Mickiewicza, który nie tylko przebaczył tej, co z niego zadrwiła, ale jeszcze tęsknił do niej po zdradzie, ba! nawet ją unieśmiertelnił… Piękna nauka dla naszych panien: jeżeli chcesz być sławną, zdradzaj najgorętszych wielbicieli!… My, Polacy, jesteśmy skazani na głupców nawet w tak prostej rzeczy jak miłość…
Donkiszoteria Wokulskiego
Rozczarowany miłosnymi niepowodzeniami Wokulski posądza siebie o donkiszoteriędonkiszoterię, wprost powołując się na słynnego bohatera z powieści Cervantesa. Jednocześnie jednak – pod wpływem lektur – budzi się w nim dążenie do objęcia władzy nad siłami natury. Obiera to jako nowy cel, porzucając bycie Don Kiszotem.
LalkaPrzez kilka następnych dni Wokulski już nic nie czytał. Prowadził ożywioną korespondencję z Suzinem i dużo rozmyślał.
Myślał, że w obecnym położeniu, prawie od dwu miesięcy zamknięty w swoim gabinecie, już przestał być człowiekiem i zaczyna robić się czymś podobnym do ostrygi, która, siedząc na jednym miejscu, bez wyboru przyjmuje od świata to, co jej rzuci przypadek.
A jemu co dał przypadek?
Najpierw podsunął książki, z których jedne oświeciły go, że jest don Quichotem, a inne obudziły w nim pociąg do cudownego świata, w którym ludzie posiadają władzę nad wszelkimi siłami natury.
Więc chciał już nie być don Quichotem i zapragnął posiadać władzę nad siłami natury.
Potem kolejno wpadali do niego Szlangbaum i Szuman, od których dowiedział się, że dwie partie żydowskie walczą między sobą o odziedziczenie po nim kierunku spółką. W całym kraju nie było nikogo, kto by mógł dalej rozwijać jego pomysły; nikogo, prócz Żydów, którzy występowali z całą kastową arogancją, przebiegłością, bezwzględnością i jeszcze kazali mu wierzyć, że jego upadek, a ich triumf – będzie korzystnym dla kraju…
Wobec tego poczuł taki wstręt do handlu, spółek i wszystkich zysków, że dziwił się samemu sobie: jakim sposobem on mógł, prawie przez dwa lata, mięszać się do podobnych rzeczy?
„Zdobywałem majątek dla niej!… – pomyślał. – Handel… ja i handel!… I to ja zgromadziłem przeszło pół miliona rubli w ciągu dwu lat, ja zmięszałem się z ekonomicznymi szulerami, stawiałem na kartę pracę i życie, no… i wygrałem… Ja – idealistaidealista, ja – uczony, ja, który przecie rozumiem, że pół miliona rubli człowiek nie mógłby wypracować przez całe życie, nawet przez trzy życia…pół miliona rubli człowiek nie mógłby wypracować przez całe życie, nawet przez trzy życia… A jedyną pociechą, jaką jeszcze wyniosłem z tej szulerki, jest pewność, żem nie kradł i nie oszukiwał… Widocznie Bóg opiekuje się głupcami…”.
I kto ma rację?
Szuman o Wokulskim wypowiada się w sposób jednoznacznie oceniający bohatera jako działającego nieprzytomnie, porywczego, miotającego się w poszukiwaniu celu w życiu i własnej drogi.
Lalka– Nie patrz pan tak na mnie – ciągnął spokojnym głosem Szuman – raczej zastanów się, czy nie mam racji? Wszakże ten człowiek ani razu w życiu nie działał przytomnie… Kiedy był subiektem, myślał o wynalazkach i o uniwersytecie; kiedy wszedł do uniwersytetu, zaczął bawić się polityką. Później zamiast robić pieniądze, został uczonym i wrócił tu tak goły, że gdyby nie Minclowa, umarłby z głodu… Nareszcie zaczął robić majątek, ale – nie jako kupiec, tylko jako wielbiciel panny, która od wielu lat ma ustaloną reputacją kokietki. Nie koniec na tym: już bowiem mając w ręku i pannę, i majątek, rzucił oboje, a dzisiaj – co robi i gdzie jest?… Powiedz pan, jeżeliś mądry?… Półgłówek, skończony półgłówek! – mówił Szuman, machając ręką. – Czystej krwi polski romantyk, co to wiecznie szuka czegoś poza rzeczywistością…
Czy rzeczywiście Prus w słowach Szumana potępia romantyzm i romantyków, „co to wiecznie szukają czegoś poza rzeczywistością”? Czy raczej chwali ich za poszukiwanie, podążanie ku czemuś, ciągłą wędrówkę i stawianie pytań?
Fragment ten skłania do refleksji, kim człowiek może się stać, jeśli porzuci osobiste ideały, marzycielstwo i uczuciowość. Jaka jest więc epoka Bolesława Prusa: pragmatycznapragmatyczna czy niepraktyczna? Jak funkcjonowali w niej ludzie, którzy wykraczali poza granice przeciętności?
Romantyzm i pozytywizm
W powieściowej konstrukcji bohaterów, szczególnie Stanisława Wokulskiego, odnaleźć można cechy świadczące o ich przynależności zarówno do romantyzmu, jak i pozytywizmu. Józef Bachórz pisze o jednym z aspektów charakteryzujących postaci w Lalce:
WstępWażny w kreacjach bohaterów problem nerwic, patologii psychicznej i dewiacji psycho‑etycznych najwyraźniej wiąże się z założeniem, że granica między zdrowiem a chorobą nie przebiega ostro i w sposób raz na zawsze określony. Żadna z pierwszoplanowych postaci Lalki nie jest „tak sobie przeciętnie zdrowa”. Można by sądzić, że Prus wyróżniał – i pod tym względem byłby bliski romantykom – nerwicami i zagrożeniami obłędem ludzi najwrażliwszych i najbogatszych duchowo. To „przypadek” Wokulskiego, człowieka o złożonej duszy, którą to złożoność potwierdza – z kliniczną dokładnością opisane – załamanie się po wstrząsie w pociągu przed Skierniewicami. Od normy zdrowia psychicznego odbiega także Ignacy Rzecki ze swoim rozedrganiem uczuciowym – ludzie „tak sobie przeciętnie zdrowi” mają go za odmieńca i dziwaka. Odbiega Ochocki, którego na salonach mają za ekscentryka. Odbiega Szuman ze swoją przygorzkniałą mizantropiąmizantropią. Ale od normy odbiega i panna Izabela ze swoją intymną sprawą z posążkiem Apollina. Odbiega histeryczna pani Krzeszowska i jej postrzelony małżonek. Odbiega – i to na znaczną odległość – zdziecinniały baron Dalski. A i między postaciami jeszcze dalszego planu nie brak ludzi cierpiących na zaburzenia psychiczne. To np. opisany w pamiętniku Rzeckiego desperat Katz owładnięty manią samobójczą; to rozgorączkowany mistyk Leon; to chory na monomanię procesową ojciec Wokulskiego.
Jednocześnie badacz zwraca uwagę na splecenie tej problematyki z nauką, a więc czymś, co charakterystyczne dla drugiej połowy XIX wieku i tendencji pozytywistycznych:
WstępI Szokalski, i Ochorowicz, i Prus poczytywali się za entuzjastów nauki, a przeciwników „metafizyki”, ich jednakże pojmowanie naukowości odbiegało od tego, co się dziś potocznie uważa za pozytywistyczny „cyrkiel, wagę i miarę”. Za Augustem Comte’em podkreślali, że naukowa wiedza o człowieku i społeczeństwie jeszcze się nie ukształtowała, że właściwie dopiero się zaczyna – i w związku z tym pierwszorzędne znaczenie dla budowania jej fundamentów przyznawali obserwacji faktów, obserwacji porządnej i nieuprzedzonej. Skoro zaś faktami są majaczenia, uczulenia i przeczulenia, zjawiska dziwne (np. sen magnetyczny) i dolegliwości irracjonalne (fobie), dewiacje psychiczne i choroby nerwowe – to obowiązkiem uczonych i pisarzy jest badać je. Nawet jeśli się wie, że zapłaci się nieuchronnie koszty ryzyka badawczego, a nie zbierze się zasług.
Już zatem w sposobie kreowania bohaterów Prus czerpie z inspiracji obu epok. Połączenie ich jest szczególnie widoczne w osobie Wokulskiego; nie tylko w zróżnicowanych cechach jego charakteru, ale także w jego historii oraz dążeniach.
Słownik
(gr. apologētikos – obrończy) gorliwy obrońca jakichś zasad, jakiejś idei, doktryny
(łac. determinare – ograniczać, określać) filozoficzny pogląd, zgodnie z którym zajście każdego zdarzenia (zjawiska) jest wyznaczone jednoznacznie przez zdarzenie (zjawisko) poprzedzające je w czasie; stanowi zasadę wyjaśnienia prawidłowości i przewidywania zdarzeń (zjawisk)
(łac. evolutio – rozwinięcie) biologiczny system poglądów traktujący cały świat ożywiony jako zespół bytów organicznych zmieniających się w sposób ciągły w czasie, tj. ewoluujących; z założenia przeciwstawia się zarówno kreacjonizmowi, jak i katastrofizmowi
(łac. organicus) kierunek w socjologii, zgodnie z którym społeczeństwo będące częścią przyrody i czymś więcej niż sumą przypadkowo zgromadzonych jednostek, spełnia te same funkcje, jakie spełniają organizmy biologiczne wyższego rzędu
(łac. positivus - oparty, uzasadniony) - nazwa epoki literackiej i jeden z głównych nurtów w filozofii XIX i XX w., wywodzący się z filozofii pozytywnej Augusta Comte’a; pogląd oparty na przekonaniu, że jedyną pewną wiedzą jest wiedza naukowa
(gr. prágma - działanie, czyn) - postuluje praktyczny sposób myślenia i działania; kierowanie się w działaniu względami praktycznymi i wybieranie takich rozwiązań, które są skuteczne i użyteczne
(łac. utilitas – korzyść, pożytek) teoria etyczna powstała w końcu XVIII w., której główna zasada (zwana zasadą użyteczności) głosi, iż czyn jest dobry wtedy i tylko wtedy, gdy przyczynia się do stanowienia szczęścia powszechnego, rozumianego jako wzrost przyjemności i redukcja cierpień w świecie